Rozdział 9

  Moja polonistka zleciła mi badanie na dyslekcję. heh . Od razu przepraszam za wszystkie błędy ortograficzne czy stylistyczne.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Od pół godziny czekam na Rose i Maxa. Mają po mnie przyjechać i abyśmy razem pojechali pod szkołę.

Rozległ się dźwięk dzwonka telefonu.

-Siemka. Jesteśmy już z moim tatą po ciebie.

-Z twoim tatą-pytam

-No a co miałabym zrobić z autem jak będziemy w autokarze-mówi sarkastycznie

-Fakt. Już idę.

Po wyprzytulaniu się z ciocią i zapakowaniu mojego bagażu do bagażnika ruszyliśmy w stronę szkoły.

                                                                                           *****

-No to tak. Dajecie bagaż panu woźnemu ,który zgodził się nam pomóc. On zapakuje wasze walizki czy torby. Macie się ustawić w pary i wchodzić do pojazdu po kolei. -mówi klucha z założoną zieloną poduszką do podróży na szyi.

-Co robimy?-pyta Max

-Z czym?-pytam

-No musimy usiąść w trójkę ,nie?

-No w sumie to usiadłabym z Barrym-mówi Rose

-Z tym tępakiem?- prawie krzyczy Max

W jednej sekundzie wszyscy obróciliśmy głowę w stronę Barrego.

Barry jest członkiem klubu. Jest mniej więcej wzrostu Maxa. Jest przeciętnej urody. Zwykłe, dosyć jasne ,brązowe włosy. Ciemne brwi. Trochę napakowany. 

Gdybym go nie znała myślałabym ,że jest jednym z bezmózgich piłkarzyków czy innych takich.

-Naprawdę?-pytam Rose z obrzydzeniem

-No co? Obiecałam mu

-Tylko się w nim nie zakochaj bo ci zlejemy dupę-ostrzega Mx

-Tak, tak. Jasne. Tylko wyświadczam mu przysługę.

-Hm. Przysługę- mówię ruszając znacząco brwiami. 

-Och wal się-śmieje się Rose

-Fran i Max, włazicie czy nie- pyta Klucha

-Aya sir- śmieje się rudowłosy.

Razem z wiewiórom usiedliśmy na samym końcu po lewej stronie. Każdy dostał zakaz siadania na samym końcu gdzie było trzy osobowe miejsce.

Autokar był w połowie pusty.

-No to tak. Na siedem godzin jazdy przewiduje 2 postoje. Możecie robić co chcecie ale nie drzyjcie się , nie rzucajcie jedzeniem i nie śpiewajcie na cały głos przez cztery godziny ,,Last Friday Night'' Tak do ciebie mówię Fran.-mówi patrząc na mnie Klucha na co wszyscy się zaśmiali.

-Po pierwsze nie robiłam tego w autokarze ,po drugie nie trwało to cztery godziny i po trzecie sama tez się dołączyłaś- odpowiadam jej tym samym

-Jasne, jasne. Wracając. Jeśli będziecie czegoś potrzebować to mówcie. Za 2 minuty odjazd.

Ułożyłam się wygodniej na fotelu i wyjęłam telefon.

-Śpiewałaś Katty  Perry i mnie nie zaprosiłaś- pyta Max z teatralnym zawiedzeniem

-Wybacz. Już nigdy ci tego nie zrobię.

-No ja myślę. Ale jak do tego doszło?

-Sam powinieneś najlepiej wiedzieć ,że lubimy alkohol a alkohol lubi nas.

                                                                              *****

-Ale mi się nuuuuuuuudziiiii-szepcze mi wprost do ucha wiewióra.

-Nie szepcz mi tak do ucha.To straszne-mówię nie odrywając wzroku od książki.

-Ale wiem co nam pomoże.

-Chyba tobie.

-Jaki smak nalewki lubisz najbardziej?

                                                                                  *****

-Let me be your woman -krzyczę bardziej niż śpiewam

-Woman, woman, woman -odkrzykuje Max

 -I can be your woman-śpiewa jeszcze ktoś a drugiego końca pojazdu

 -Woman, woman, woman 

- Let me be your woman-mówi jeszcze ktoś inny

Temu alkoholikowi udało się przemycić w kurtce pare9naście0 nalewek i innych dobroci a jako dobra przyjaciółka nie mogłam odmówić.

Rudy ,również jako dobry kolega podzielił się z innymi i wyszło na to ,że od godziny śpiewamy najlepsze hity z playlisty ,,Doja Cat''

-Woman, woman, woman- nuci klucha

Słysząc to patrzę znacząco na przyjaciół.

-A nie mówiłam ,że ona też śpiewa?




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top