Rozdział 4
W domu nie było cioci ,co znaczyło ,że jeszcze musi pracować. Zresztą na lodówce widniała żółta karteczka na ,której napisała ,że wróci dzisiaj późno i mam w lodówce do odgrzania pomidorową.
Umyłam się, przebrałam w piżamę składającą się z za dużej bluzki w czerwone moro i białe krótkie spodenki.
Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki kopertę ,którą wcześniej dostałam od nowych znajomych. Już miałam ją otworzyć gdy przez głowę przeszła mi myśl.
Czy to nie dziwne? A co jeśli to jakiś żart?
Szybko wyrzuciłam tą myśl z głowy i zebrałam się na odwagę aby otworzyć kopertę. Szybkim ruchem rozerwałam kawałek papieru a tam...
W środku znajdowała się mała kartka i pudełeczko. Przeczytałam kartkę i trochę przeraziła mnie jej zawartość. Tłustym drukiem widniał napis
,,Czekamy"
Wzięłam i otworzyłam pudełeczko. Zamarłam. W środku znajdował się naszyjnik ze srebra z broszką w kształcie pióra. Identyczne pióro miałam na swojej bransoletce od cioci.
Co to znaczy? Czy ta bransoletka ma jakieś większe znaczenie niż myślałam. Czy nie jest to po prostu zwykła bransoletka? Szybko podbiegłam do mojego biurka i wyjęłam z szuflady moją bransoletkę. Przyłożyłam do siebie oba przedmioty a one jakby były z magnesu połączyły się ze sobą. I to tak idealnie. Teraz zauważyłam dopiero ,że jedna końcówka od piórka jest lekko przechylona w prawo a od drugiego w lewo.
Teraz po połączeniu wyglądał jak skrzydła anioła. Tylko bez anioła. Niby wyglądały idealnie ale jednocześnie jakby brakowało jeszcze jakiejś części.
Miałam ochotę zadzwonić do cioci. Kazać jej przyjechać w tym momencie i opowiedzieć jej o wszystkim. O dziwnych znajomych, powrotu w deszczu, bransoletce. Chciałam zapytać czy ta bransoletka jest czymś szczególnym. Przez głowę przemknęła mi się myśl.
A co jeśli jak powiem jej wszystko to skłamie. Jeśli coś ukrywa jak powiem jej wprost to oczywiste ,że mi nic nie powie.
Na razie jej nie powiem o nowych znajomych i zachowam to ,że dali mi pasującą część do prezentu od niej sprzed paru lat razem z niepokojąca wiadomością. Wyjęłam jednak telefon i zadzwoniłam do Rozy.
Opowiedziałam jej wszystko od A do Z ledwo powstrzymując łzy. Dopiero zauważyłam jaka przerażona byłam faktem tych dziwnych zdarzeń. Rosa też była zszokowana ale w przeciwieństwie do mnie nie zachowała spokoju. Zaczęła wymyślać wszystkie możliwe teorie spiskowe i namawiała mnie abyśmy powiedziały mojej cioci i poszły na policje. Po wyjawieniu jej ,że już wcześniej o tym myślałam (no może pomijając część z policją) Rosa zgodziła się ze mną i oznajmiła ,że same to rozwiążemy.
Chciała do mnie przyjechać, i nawet zaczęła się pakować jakby miała zamiar u mnie zamieszkać jednak przemówiłam jej do rozumu i upewniłam ją ,ze wszystko jest okej.
Po 2 godzinnej rozmowie z Rozą, pogrążona w myślach ,z umytymi zębami i pod ciepłą kołdrą myślałam o wszystkim.
I zobaczyłam w moim umyślę oczy. Te błękitne , dzikie oczy bruneta. Jestem pewna ,że już je gdzieś widziałam. Ale gdzie. Nawet nie zorientowałam się kiedy zasnęłam.
Nie zdawałam sobie sprawy ,że gdzieś teraz głęboko w lesie ,który jest przy moim domu, śmiechy i krzyki podekscytowania rozbrzmiewały w najlepsze. Grupa stworzeń wyła ze szczęścia i nie mogła się doczekać następnych wydarzeń.
A ja na dodatek jutro będę musiała nie tylko stawić czoła nowym niespodzianką i przejść parę załamań nerwowych ale i na nowo spotkać się z moimi nowymi znajomymi.
Gdzieś głęboko w mojej podświadomości, chociaż spałam była pewna ,że prze chwilę mogłam usłyszeć delikatny, męski szept przy moim uchu.
,,Słodkich snów, wilczku''
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tylko 578 słów, ale zawsze coś. 🙃
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top