Rozdział 3

Wokół legowiska więźniów zebrało się sporo kotów, Szyszka jednak ich nie zauważała, płakała tak głośno jak nigdy, po kilku minutach do reszty kotów podeszła również Różane Ucho.

-Szyszko wiem, że ci przykro z powodu twojej matki, Patykowa Gwiazda kazał mi i Ostremu Zębowi, zabrać cię by ją pochować z dala od obozu. - Powiedziała wojowniczka ze współczuciem. - Pójdziemy, gdy będziesz gotowa.

-Chodźmy od razu. - Mruknęła koteczka przez łzy.

-Dobrze, Ostry Ząb czeka przy wyjściu z obozu.

Po tych słowach Różane Ucho wzięła na plecy martwą samotniczkę, Szyszka szła obok, nadal płakała. Według wyboru córki zmarłej, pstrokata kocica miała być pochowana w ich starym domu, tam gdzie jej brat. Gdy już doszli na miejsce wojowniczka złożyła ciało do opuszczonej nory, a Ostry Ząb zasypał ją, był on smoliście czarnym wojownikiem, identycznym jak Upiorne Serce, ale nie wydawał się tak miły jak on. Szyszka usiadła przed grobem, nie mogła przestać płakać, Różane Ucho siedziała obok niej i lizała ją czule po głowie. To nie pomagało, w końcu co ta mała koteczka miała zrobić? Była w obcym klanie wśród obcych jej kotów, teraz zupełnie sama, co prawda miała przyjaciółkę, ale to nie to samo. Matka obiecała, że nigdy jej nie zostawi, po czym ją zostawiła. Żałoba Szyszki trwała aż do zachodu, wtedy Różane Ucho zarządziła by wracać, było to smutne, gdyż wraz ze słońcem, oficjalnie miała zajść najważniejsza kotka w życiu koteczki, już nie płakała, nie miała sił nawet na to.

Kotki wróciły do obozu. Szyszka położyła się w swoim legowisku, od teraz miała być w nim sama, tak długo jak klan pioruna będzie ją tu trzymać, może będzie to księżyc, może trzy, a może nawet miało trwać to do końca jej życia. Po krótkiej chwili podeszła do niej jej przyjaciółka.

-Hej Szyszko, przyniosłam ci mysz, jesteś głodna? 

-Nie, zostaw mnie samą proszę. - Użalała się osierocona kotka. - Nie chcę rozmawiać.

-Wiem, że ci przykro, ale twoja mama nie chciałaby byś się smuciła. - Próbowała pospieszać przyjaciółkę Zacienka. - Ona jest teraz w klanie gwiazdy i czuwa nad tobą, będzie tak czuwała puki znów się spotkacie, a teraz musisz coś zjeść i się wyspać, to ci pomoże. 

Po słowach przyjaciółki Szyszka zaczęła powoli jeść mysz, zjadła ledwie połowę po czym położyła się. Zacienka dojadła resztki by nic się nie zmarnowało, następnie położyła się obok Szyszki. Pstrokata kotka nie była w stanie zasnąć, była zbyt smutna. Leżała bez słowa tuż obok przyjaciółki, aż zobaczyła znanego jej czarnego kocura. W pierwszej chwili pomyślała, że był to Upiorne Serce, jednak po dokładniejszym przyjrzeniu się rozpoznała Ostrego Zęba, zachowywał się dziwnie, wieczorny patrol dawno wszedł, a pozostałe koty siedziały w legowiskach. Czarny kocur upewnił się, że każdy jest na tyle zajęty by nie zwrócić na niego uwagi. Wyszedł z obozu przez niewielką dziurę w kolcoliście, Szyszkę zdziwił ten widok "Dlaczego nie wyszedł normalnie, może coś ukrywa" pomyślała. Nie miała energii by myśleć o tym co widziała. Umyła swoje brązowe futerko, jeszcze raz rozejrzała się po opustoszałym, pokrytym śniegiem obozem. Znów położyła się, mimo zmęczenia nie chciała spać, chciała porozmawiać z kimkolwiek o czymkolwiek, tylko po to by odwrócić myśli od wszystkiego innego co stało się tego dnia, po chwili odezwała się do swojej przyjaciółki:

-Hej Zacienko, pogadamy?

-Jasne, o czym chcesz pogadać? - Zapytała niewidoma. 

-O czymkolwiek. - Odparła pstrokata samotniczka.

-Opowiem ci o klanie gwiazdy. - Stwierdziła. - A więc tak, członkami klanu gwiazdy są wszystkie dobre zmarłe koty, które w niego wierzyli, no prawie wszyscy. Niektórych najstarszych kotów już tam nie ma i nikt nie wie gdzie są, to dlatego, że wiele wiele lat temu była wojna klanu gwiazdy z mroczną puszczą, czyli takim klanem gwiazdy dla złych. Nikt nie wie zbyt dużo o tej bitwie bo miała miejsce dużo pokoleń temu, jedyne co wiem, to że umarł wtedy jakiś wielki przywódca. Nawet starsi prawie nic o tym nie wiedzą. Wracając, koty w klanie gwiazdy nigdy nie rosną, jak ktoś umarł jako kociak, zawsze zostaje kociakiem. Chociaż kiedy jakiś uczeń umrze, czasami klan gwiazdy pozwala mu wybrać sobie imię wojownika. W klanie gwiazdy chore koty często są w pełni sprawne. Gdybym tam trafiła pewnie mogłabym widzieć.

-Chciałabyś móc widzieć prawda?

-Sama ślepota mi nie przeszkadza, umiem z nią żyć. - Zaczęła tłumaczyć kotka. - Gorsze jest to, że przez nią nie mogę być wojowniczką, to zawsze było moje marzenie. Gdybym widziała, może nawet pewnego dnia stanęłabym na Wysokim Głazie jako Zacieniona Gwiazda.

-Nawet ślepa byłabyś świetną przywódczynią. - Stwierdziła Szyszka. - A na razie wystarczy, że jesteś moją jedyną przyjaciółką.

-Ty też jesteś moją jedyną przyjaciółką. No...wcześniej bardzo lubiłam się też z Czarną Łapą, ale teraz ona jest uczennicą i nie ma dla mnie czasu. Cieszę się, że cię poznałam. - Kotka ziewnęła. - Masz jeszcze jakieś pytania, bo jestem już śpiąca?

-Jedno, skoro ślepe koty, nie mogą być wojownikami, to kim mogą być? - Zapytała samotniczka.

-Medykami, pewnie zostałabym medyczką, gdyby nie to, że Zabliźniona Skóra trenuje Czarną Łapę.

-A chciałabyś być medyczką?

-Nie, wiem że nie takie jest moje przeznaczenie.

-Mhm. - Szyszka również ziewnęła. - Też jestem śpiąca, może jutro opowiem ci jak to jest byś samotniczką, a teraz dobranoc i dziękuję. Tęsknię za mamą, ale puki mam ciebie dam sobie radę.

-To ja dziękuję, gdyby nie ty teraz użalałabym się w żłobku nad swoją ślepotą. Dobranoc, zostanę z tobą w nocy, nie będziesz sama.

Bo tych słowach Szyszka wtuliła się w przyjaciółkę, zamknęła swoje jasnoniebieskie oczy i zasnęła.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top