Zapchany kibel
Chyba każdy tak miał, albo będzie miał.
Kiedy napchasz do kibla za dużo papieru i jeszcze czegoś innego + doprawisz to sikami, albo kupą. Naciskasz ten guzik, żeby to wszystko zniknęło z twoje życia bezpowrotnie, ale to się nie dzieje. Ku twojemu przerażeniu. Woda zamiast zabrać to, napływa na to, i nagle wędruje do góry, czasami z tymi śmieciami, czasami bez.
I wtedy to czujesz.
Ten mały zawał serca, kiedy obserwujesz jak woda podąża do góry.
W przerażeniu zamykasz klapę kibla i mruczysz do siebie coś w stylu: „Błagam, nie. Nie teraz. Czemu ja? Co ja takiego zrobiłem, że zostaję tak ukarany?". Kilka sekund później postanawiasz sprawdzić, czy ta woda już odpłynęła, czy czeka się wieczny wstyd, bo trzeba będzie zawołać tatę, czy kogoś innego dorosłego, kto będzie umiał coś zaradzić i nie dopuścić do tego, żeby to się wylało.
Otwierasz klapę, i ku twojej uldze, wody już nie ma. Znaczy jest, ale na normalnym poziomie i bez śmieci.
Zaczynasz dziękować wszystkim bóstwom, które znasz za ten akt miłosierdzia względem ciebie i idziesz umyć ręce.
Można sobie jeszcze przyrzeknąć, że tak się więcej nie zrobi, ale nie obiecuję, że to pomoże.
Następnie wychodzisz z łazienki i strasz się wyglądać, tak jakby nic się nie stało.
To co się tam stało, to tajemnica i nikt ma się o tym nie dowiedzieć.
Nigdy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top