Polski - matura próbna



Postanowiłam opisać swe przeżycia i przemyślenia odnośnie matur próbnych. Ale podzielę to na trzy rozdziały, żeby było więcej rozdziałów i żebym miała więcej napisane. Tak więc zaczynajmy te karuzelę żenady i śmiechu zarazem.

Na samym początku chcę powiedzieć, że nie robiłam absolutnie żadnej matury z lat poprzednich z czegokolwiek. Dlatego byłam zaskoczona, że matura z polskiego nie wygląda jak egzamin z gimnazjum. Wiecie, jakieś dwadzieścia zadań zamkniętych, z cztery otwarte, i wypracowanko.

Nie, nie, nie.

Masz dwa teksty, kilka zadań do nich i już wypracowanie, lub interpretacja.

Pierwszy tekst to jakiś żart. XD

Byłam jak: „no, tak, tak, rozumiem, jasne". Ale tak na serio to nie, albo tylko trochę.

A drugi to Olga Tokarczuk o „Lalce"...

Nie podobało mi się to, bo była tam „Lalka", a jej nie lubię, ale nie było to jakieś super trudne.

No i wypracowanko. Albo interpretacja wiersza, ale ja nie jestem aż takim kamikadze.

Więc ja pisałam rozprawkę.

I w ogóle obok mnie siedział jakiś mat - fiz, i on cały czas liczył słowa (bo powinno być przynajmniej 250), i za każdym razem kiedy tam na chwilę na niego zerknęłam, bo myślałam co napisać, i widziałam, że on cały czas liczy te słowa, byłam jak: „koleś, spokojnie, nie denerwuj mnie". Serio.

Ja nawet nie liczyłam słów. Ale napisałam na dwie i pół strony + nie zgadniecie kogo użyłam jako jednego z trzech argumentów, tak, to Wokulski (XD), trzecim bym syn marnotrawny.

Ogólnie, jeśli nie rozumiecie dlaczego tak się z tej „Lalki" śmieje, to już wyjaśniam, jak na humana przystało, no więc moi drodzy „Lalkę" da się wykorzystać wszędzie. Dosłownie wszędzie. Wszędzie upchniecie to gówno. Wszędzie. Trochę jak „Pana Tadeusza". O nim też pomyślałam, ale jak już wszystko napisałam, więc było po fakcie i dobrze, bo go nie lubię.

I cały czas nie wiem gdzie jest ten cholerny opis bigosu, chociaż przeczytałam tę kupę calusieńką.

A Mickiewicz jest nikczemnikiem, złodziejem i szubrawcą, i nareszcie wyznał swe winy. [Kto wie o co chodzi ten wie].















Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top