Nie otwieraj oczu #LunaGinny (pairing) (Blackout)
- Jesteś tu? – zapytała z zamkniętymi oczami.
- Oczywiście.
- A będziesz nadal, jak otworzę oczy? – zapytała cichutko powtórnie.
Ginny ścisnęła jej rękę i uśmiechnęła się, chociaż Luna nie mogła tego zobaczyć.
- Myślę, że jak zrobisz to szybko to mnie jeszcze zobaczysz.
Przestrzeń między nimi wypełniła się radosnym śmiechem blondynki. Oddała uścisk ręki ciesząc się ciepłem drugiej osoby.
- Cieszę się, że jesteś przy mnie – powiedziała z uśmiechem na ustach Luna – wiesz, nigdy ci tego nie mówiłam, ale zanim zaczęłaś uczęszczać do Hogwartu wcale nie czułam się samotna. Chyba nigdy nie znałam tego rodzaju więzi, aby odczuć jej brak.
Ginny ułożyła się miękko na trawie obok Luny i głęboko odetchnęła powietrzem nasyconym zapachem dziewczyny. Przez jej głowię przeszła myśl, że mogłaby tu już zostać. Na zawsze.
- Co gdybyś się nie pojawiła w moim życiu?
Szept Luny koił uszy starszej dziewczyny. Pierwszy raz od dawna czuła się tak odprężona i beztroska. Poczuła, jak Gryfonka się rusza po to, aby pochylić się całym ciałem nad nią i odpowiedzieć.
- Zginęłabyś. – wyszeptała jej prosto do ucha.
Przez ciało Krukonki przeszedł dreszcz, a na usta wpłynął pełen zadowolenia uśmiech. Jej oczy nadal pozostawały zamknięte. Czuła oddech drugiej dziewczyny na karku. Na jej skórze mimowolnie pojawiła się gęsia skórka.
Po paru sekundach ciszy rudowłosa przybliżyła się jeszcze bliżej.
- I wiesz co? – Wyszeptała prosto w jej usta – ja również nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Luna czuła wzrok dziewczyny na swojej twarzy, ale nie otworzyła oczu. Ich ciała były tak blisko siebie, że była w stanie poczuć jej najdrobniejszy ruch. Zapach Gryfonki docierał do płuc Luny, a ona rozkoszowała się tą chwilą, jakby miała się ona nigdy nie powtórzyć.
Ginny uniosła dłoń i delikatnie pogładziła policzek przyjaciółki.
- Wiesz, że jesteś piękna?
Żadna nie chciała zepsuć chwili, ich szepty były coraz cichsze.
- Nie.
Z gardła rudowłosej wydobył się cichy śmiech. Na sam tej dźwięk usta Luny powtórnie rozszerzyły się w uśmiechu.
- Oczywiście – pogładziła ją znowu po policzku, ty razem z ogromną dozą czułości – nikt przede mną tego nie chciał powiedzieć.
Usta Krukonki i Gryfonki po raz pierwszy złączyły się w pocałunku. Wydawałoby się, że jest to tylko delikatne muśnięcie warg, a dla nich znaczyło to więcej niż niejeden namiętny pocałunek. Gdy ich usta się rozłączyły obydwie twarze rozjaśnił uśmiech pełen radości.
- Więc pora, aby ja ci to powiedziała – brązowe oczy popatrzyły z radością na blondynkę – jesteś piękna. Piękniejsza niż ktokolwiek.
Ich usta po raz kolejny się połączyły, jakby w dowodzie wypowiedzianych słów. Piękno tej chwili wydawało się nie do zepsucia. Przylegały całym ciałem do siebie, ale to nie wystarczało blondynce. Tym razem nie potrafiła utrzymać powiek zamkniętych. Jej oczy powoli się otwarły, a palce natrafiły na nicość.
- Szkoda, że nigdy nie zdążyłaś mi tego powiedzieć.
***
Wiem, że dużo osób nie lubi tego typów pairingów, ale jeśli dotarł tu ktoś taki to am nadzieję, że popatrzy obiektywnie, a nie będzie pisał głupoty :D
Enjoy!
Czarna
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top