Ekranizacja "Wojny i pokoju" z 1956 roku, w której główną rolę żeńską zagrała Audrey Hepburn, nie jest uważana za zbytnio udaną, głównie z powodu złych decyzji obsadowych. Za najgorszą uważa się obsadzenie pięćdziesięcioletniego Henry'ego Fondy, który wciela się w Piotra Bezuchowa, w powieści będącego dwudziestokilkuletnim, niezgrabnym, niezbyt urodziwym i tęgim młodzieńcem. Wciąż całkiem przystojny Fonda zdecydowanie się do tej roli nie nadawał. Sam zresztą przyznał, że przyjął tę rolę tylko dla pieniędzy. Audrey Hepburn proponowała kandydaturę Gregory'ego Pecka, została ona jednak odrzucona. Słusznie, bo Peck, choć młodszy od Fondy, ze swoją szczupłą sylwetką i opinią jednego z największych ówczesnych amantów, zupełnie nie pasowałby do tej roli.