/1/ Namjin


Na ekranie komputera wyświetlała się dobrze znana mu postać. Postać, która była dla niego bardzo ważna. Postać, do której miał uczucia, z którą tworzył od 3 lat związek. Jednak od jakiegoś czasu miłość nie wystarczał, aby ich utrzymać razem. Widział niepewność i strach na przystojnej twarzy. Oczy, w których często dostrzegał radosne iskierki, tym razem były bez blasku.  Doskonale go rozumiał, w tym momencie czuł się bardzo podobnie. Obaj jednak wiedzieli, jak zakończy się ich dzisiejsza rozmowa.

- Jooni…

Biiiip, biiiip, biiiip…

Dźwięk budzika wybudził go ze snu, tym samym przerywając wypowiedź jego byłego chłopaka. Mimo to dobrze wiedział, jakie słowa miały wtedy paść. Doskonale pamiętał tę rozmowę, gdy on i Jin, postanowili wspólnie zakończyć ich związek.  Długo się męczyli, będąc z dala od siebie. Jednak gdy okazało się, że po roku wymiany Jin ma możliwości kontynuować studia aktorskie w Stanach i postanowił tę szansę wykorzystać, wiedzieli, że ich związek chyli się ku upadkowi. Nawet jeśli wciąż żywili względem siebie silne uczucia, bycie parą na odległość, przez nie wiadomo jak długi czas było ciężki. Początkowo próbowali utrzymywać jeszcze kontakt, jako przyjaciele, jednak nie trwało to długo. W końcu i on zanikł.

Dawno nie śnił mu się ukochany i zastanawiał się, czy było to związane z tym, że ostatnio widział go w pobliżu uczelni, na której wykładał? Był zaskoczony jego widokiem, myśląc, że dalej przebywa w Stanach, więc nim się zorientował, mężczyzna zniknął. Jedyne co zapamiętał, to że był równie piękny co podczas ich związku.

Spojrzał na Sugę - 3-letniego mainecoona, którym się zajmował, podczas podróży służbowej jego przyjaciół. Kot smacznie spał na fotelu w rogu sypialni. Wstał z łóżka zazdroszcząc mu, że może się dalej wylegiwać. Udał się do łazienki mrucząc pod nosem, że taki to ma dobrze.
Nie miał za wiele czasu na analizę snu, więc po szybkim ogarnięciu się, zjedzeniu śniadania, z kubkiem termicznym, w którym miał kawę, wyszedł z mieszkania.

*******

- Jeszcze raz będziesz łamał przepisy ruchu drogowego, a już więcej nie pozwolę ci prowadzić - Jin wysiadł ze swojego samochodu, wyrywając kluczyki młodszemu.

- Nie marudź, mamuśka - Jungkook, klepnął przyjaciela po plecach - Nie było tak źle.

- Dwa razy przejechałeś na czerwonym świetle - wypomniał, upewniając się, że samochód jest zamknięty.

- Przejechałem na żółtym, a nie na czerwonym - objął przyjaciela ramieniem w pasie, z rozbawieniem spoglądając na jego oburzoną twarz.

- Żółte światło mówi, abyś zwolnił.

- Ja wolę to odczytywać, jako dodaj gazu - wyszczerzył się.

- Zero spoufalania się na uczelni - odsunął się do chłopaka, zrzucając jego dłoń ze swojej talii, na co młodszy głośno się zaśmiał. 

- Oczywiście, profesorku - klepnął starszego w tyłek, nim go wyprzedził i pognał do środka budynku.

Namjoon stał przy oknie na drugim piętrze, z mocno bijącym sercem obserwując dwójkę mężczyzn znikających we wnętrzu. Szczególnie interesował go jeden z nich. Nie sądził, że będzie miał okazję ponownie go zobaczyć, a na pewno nie w tak krótkim czasie. Widok z innym mężczyzną, wywoływał w nim niepokój, zwłaszcza, że wydawali się sobie bardzo bliscy. Czy byli razem?

Nie kontrolował swojego ciała, które samo go prowadziło na parter. Wiedział, że Jina może już tam nie być, jednak w tym momencie to się nie liczyło. Pragną stanąć twarzą w twarz ze swoim dawnym ukochanym i z nim porozmawiać. Dlatego też, nie potrafił zdusić w sobie rozczarowania, gdy starszego Kima nie potrafił odnaleźć. Po około 10 minutach krążenia po korytarzu, z cichym westchnieniem zawodu, udał się do sali gdzie za chwilę rozpoczynał wykłady. W dalszym ciągu tliła się w nim niewielka nadzieja, że jeszcze uda mu się spotkać mężczyznę.

Wszedł do sali, która była już zapełniona studentami pierwszego roku. Pomimo tego, że sala była pełna, od razu jego uwagę przyciągnął mężczyzna w trzecim rzędzie - to on przyjechał z Seokjinem.

- Witam na zajęciach z kompozycji i aranżacji. Nazywam się Kim Namjoon - rozpoczął, przedstawiając się.

Nie mógł nic poradzić, że jego wzrok automatycznie uciekał, w kierunku nowego studenta. W jego głowie cały czas huczało pytanie “kim on jest dla Jina?”. Nie był zazdrosny, a przynajmniej nie powinien być, w końcu nic ich już nie łączyło poza przeszłością. Po prostu czysta ciekawość…tak sobie to tłumaczył.

Przez resztę dnia Seokjin zaprzątał jego głowę, przez co był jeszcze bardziej niezdarny niż na co dzień. Najgorsze, że jego niezdarność wychodziła głównie przed studentami, jak np., gdy potknął się o swoją torbę, którą położył obok biurka, tym samym zaliczając spektakularną glebę, albo gdy wylał kawę na swoją koszulę, kiedy próbował się jej napić, wiec do końca wykladu musia chodzić z wielka plamą. Cieszył się, że ten dzień dobiega końca i mógł wrócić do domu. Jednak nie byłby chyba sobą, gdyby bez komplikacji opuścił miejsce pracy. Pomimo tego, że zbliżała się wiosna, to w dalszym ciągu mieli marzec. Deszczowy dzień, oraz niska temperatura sprawiały, że miejscami mogło być ślisko. Oczywiście Namjoon schodząc po schodach, musiał trafić na takie miejsce. Poczuł tylko jak noga mu ujeżdża, a jego wygina do tyłu. Machał rękami próbując złapać równowagę, chociaż na niewiele to się zdało. Już się pogodził z tym, że będzie miał bliskie spotkanie z ziemią, gdy ktoś chwycił go za ramię pomagając utrzymać równowagę. Odetchnął z ulgą i odwrócił się w kierunku wybawiciela, chcąc podziękować.

- Cześć Jooni - ten uśmiech, ten głos. Poczuł jak jego serce zaczyna mocniej bić, a ciało wypełnia przyjemne ciepło.

- Jin - sam nie wiedział co nim kierowało, kiedy przyciągnął starszego do silnego uścisku - Co tutaj robisz? - zapytał, kiedy się odsunął.

- Uczę, prowadzę zajęcia z aktorstwa.

- Jak? Myślałam że robisz karierę za granicą? - od dawna nie miał kontaktu ze starszym Kimem, więc był pewny, że został w Stanach.

- To dłuższa historia - wzruszył ramionami - Ale widzę, że dopiąłeś swego i tak jak zapowiadałeś zostałeś tutaj wykładowcą.

- Taaak - sam nie wiedział dlaczego, ale zawstydził się lekko, gdy okazało się, że Jin wciąż o tym pamiętał - Ale w wolnych chwilach również komponuję. Wiesz - potarł nerwowo kark - może poszlibyśmy na kawę? Niedaleko jest świetna kawiarnia, którą prowadzą moi znajomi - pomimo tego, że znał Jina od lat, a przez kilka tworzyli parę, czuł się, jakby zapraszał go na randkę.

- Bardzo chętnie, ale nie dzisiaj - entuzjazm Namjoona odrobinę przygasł, a coś nieprzyjemnie ścisnęło go w żołądku, gdy Seokjin spojrzał w kierunku parkingu. Również tam zerknął i przy jednym z samochodów dostrzegł swojego studenta, który rano przyjechał z Jinem na uczelnię - Chciałbym dzisiaj zakończyć rozpakowywanie się. Dopiero wczoraj dojechały ostatnie rzeczy do mieszkania. Napiszę do ciebie i się umówimy - zaproponował..

- W porządku - uśmiechnął się, nie chcąc po sobie poznać, że coś jest nie tak.

- Świetnie! Cieszę się, że się spotkaliśmy - uśmiechnął się promiennie, a młodszy Kim poczuł, jak miękną mu kolana - Do zobaczenia! - starszy odsunął się i jeszcze machając na pożegnanie, skierował się do chłopaka, który na niego czekał.

Podczas gdy Namjoon wpatrywał się w oddalającą sylwetkę dawnego chłopaka, próbując zdusić w sobie nieprzyjemne uczucie, Jin dotarł do samochodu, gdzie czeka już na niego Jungkook.

- W końcu, jeszcze chwilę i tu zamarznę - otworzył drzwi od strony pasażera, gdy tylko Kim je odblokował, zajmując miejsce na fotelu - Mógłbyś nie romansować moim kosztem?

- Nie romansowałem - Seokjin cieszył się, że ma czerwone policzki od zimna, dzięki temu nie było widać, że się zarumienił. Prawdą było, że widok Jooniego zaczął powoli budzić w nim uśpione uczucia.

- Nie kłam. Widzę te błyszczące oczy i uśmiech, które nie mogą zejść z twarzy - nie spuszczał wzroku z profilu przyjaciela, podczas gdy ten prowadził samochód.

- To był Namjoon - wyznał. Nie było sensu ukrywać prawdy, Kooki za dobrze go znał.

- Twój były chłopak? - Jin potaknął głową - Mam z nim zajęcia z kompozycji i aranżacji. Jest niezdarny, tak jak wspomniałeś - zaśmiał się krótko - Mimo to odrobinę mnie przeraża – młodszy nie spodziewał się, że jeden z jego wykładowców będzie dawnym partnerem jego przyjaciela.

- Co masz na myśli? - według Jina, Namjoon jakiego pamiętał, był ostatnią osobą, która mogła kogokolwiek przerazić.

- Cały wykład się na mnie gapił. To było dziwne.

- Może wpadłeś mu w oko - zażartował, mimo to poczuł nieprzyjemne ukłucie w sercu.

- Widząc, jak na ciebie patrzył i się przy tobie zachowywał, nie sądzę - wyszczerzył się do starszego, z zadowoleniem obserwując, jak jego policzki pokrywa większa czerwień.

********

Czuł jak bolą go policzki od ciągłego uśmiechania się. Studenci dziwnie się na niego patrzyli, kiedy się do wszystkich szczerzył, jednak on nie potrafił tego opanować. Zresztą niespecjalnie go interesowało, to że mógł odrobinę wyglądać jak psychopata. Jedyne co w tym momencie się liczyło, to że jest umówiony z Jinem.

Od ich spotkania minęły dwa dni, a dzień wcześniej otrzymał wiadomość od starszego z propozycją, aby dzisiaj udali się na kawę. Namjoon od razu się zgodził, proponując, że zabierze go do swojej ulubionej kawiarni, o ktorej wspominał.

- Jooni! - starszy Kim stał już przy wyjściu z głównego budynku i gdy tylko dostrzegł mężczyznę zaczął do niego machać i wołać. Zwrócił tym uwagę studentów, jednak nie przeszkadzało im to.

- Cześć - zatrzymał się przy drugim wykładowcy, pozwalając aby ten go objął. Od razu przyjemne ciepło rozeszło się po jego całym ciele, a na policzki wstąpił lekki rumieniec - Jesteś gotowy? - dopytał zakładając swoją kurtkę. Gdy straszy skinął głową, ruszył w kierunku drzwi, jednak zatrzymała go dłoń, która owinęła się dookoła jego nadgarstka.

- Zmarzniesz - Jin zbliżył się do młodszego, sięgając do zamka jego kurtki i zapinając. Namjoon był pewny, że jego były partner chce go przyprawić o palpitacje serca - Gotowe - uśmiechnął się do drugiego wykładowcy nim się odsunął i ruszył do wyjścia.

Namjoon podążył za nim, z mocno bijącym sercem i czerwonymi wypiekami na twarzy. Szybko dogonił starszego, zrównując z nim krok i prowadząc do kawiarni.

- Wyrobiłeś sobie w końcu prawo jazdy, czy w dalszym ciągu wzbraniasz się przed tym? - zagadnął Jin, kiedy przechodzili obok jego samochodu.

- Nah…dalej uważam, że najbezpieczniej będzie, jeśli nie będę prowadził pojazdów mechanicznych - podobała mu się swoboda, jaka panowała wokół nich. Tak jakby nigdy się nie rozstali i nie utracili kontaktu. Przez całą drogę do kawiarni, nie potrafił oderwać wzroku od szerokiego uśmiechu i roziskrzonych oczu Seokjina, co skończyło się jego zderzeniem ze słupem.

- Wszystko dobrze? - starszy od razu ujął twarz Namjoona w swoje dłonie, uważnie obserwując czoło, na którym tworzył się siniak - Będzie guz - lekko dotknął bolącego miejsca, a po ciele młodszego przeszedł elektryzujący dreszcz.

- Um…jest ok - odsunął się od mężczyzny, czując, że jeśli dalej będzie tak blisko niego to zrobi coś głupiego - W końcu dotarliśmy - wskazał dłonią, na budynek, który znajdował się przed nimi.

- Świetnie - chwycił dłoń młodszego, czym go zaskoczył i pociągnął do wejścia. Od razu po przekroczeniu progu otoczyło ich przyjemne ciepło oraz mieszanka zapachów kawy i słodkich wypieków.

Za ladą stał młodych chłopak, uśmiechając się szeroko do przybyłych gości. Przydługie, czarne włosy, miał związane w niewielki kucyk.

- Witamy w “Aromat&Słodycz” - głęboki, przyjemny dla ucha głos doszedł do dwójki wykładowców - W czym mogę pomóc?

- Na początek, możemy prosić o zimny okład? - Seokjin wskazał na swojego towarzysza, gdzie na czole tworzyła się wyraźna śliwa.

- Kolejny wypadek, hyung? - chłopak pokręcił głową, z rozbawieniem wpatrując się w młodszego Kima - Chimi - zawołał, podchodząc do wahadłowych drzwi, które znajdowały się za nim - Przynieś lód na okład.

- Jin - zaczął Namjoon, kiedy chłopak wrócił do lady - To Taehyung - przedstawiał sobie mężczyzn - Razem ze swoim chłopakiem prowadzą tę kawiarnię. To Seokjin - wskazał na starszego - mój…dawny przyjaciel, a teraz również został wykładowcą na uczelni - Jin poczuł nieprzyjemny uściska w żołądku, słysząc słowa młodszego, jednak powiedział prawdę. Aktualnie byli przyjaciółmi.

- Miło mi, Jin hyung - najmłodszy z Kimów skinął głową do mężczyzny - Jakie zajęcia prowadzisz?

- Z aktorstwa - w chwili gdy odpowiedział z zaplecza wyłonił się drobny chłopak z różową czupryną. Miał zmrużone oczy, gdy z rozbawieniem wpatrywał się z Namjoona, a pulchne wargi układały się w lekkim uśmieszku. Pyzate policzki były zarumienione, a sweter w pastelowym odcieniu błękitu, zakrywał beżowy fartuch; taki sam jak miał na sobie Taehyung. Zdaniem Jina wyglądał jakby sam był jednym z tych uroczych, słodkich ciast, które znajdowały się w gablocie.

- Tak myślałem, że to dla ciebie hyung, gdy tylko usłyszałem twój głos - wyciągnął w jego kierunku woreczek lodu, zawinięty w szmatkę. Ten jednak nie zdążył po nią sięgnąć, gdy znalazła się w dłoni Jina, który od razu przyłożył do miejsca, gdzie zdążył się uformować spory krwiak.

Tym razem Namjoon przestawił sobie Jimina i najstarszego Kima, po czym za sugestią Taehyunga udali się do wolnego stolika, aby na spokojnie przejrzeć menu i zastanowić się co chcieliby zamówić. Ku niezadowoleniu młodszego, gdy ruszyli do stolika, Jin oddał mu zimny okład, tym samym odsuwając się od niego.

- Myślisz, że to on? - Jimin zbliżył się do partnera, który wpatrywał się w parę wykładowców, kładąc głowę na jego ramieniu - Facet, o którym kiedyś wspominał.

- Albo to on, albo w końcu udało mu się o nim zapomnieć i ruszyć dalej - spojrzał na Parka z czułym uśmiechem. Widzieli jak oczy wykładowcy błyszczały, gdy spoglądał na swojego towarzysza. Namjoon prawdopodobnie tego nie pamiętał, ale kiedyś po kolejnej nieudanej randce, przyszedł do nich, gdy zamykali kawiarnię, był kompletnie pijany i zaczął opowiadać o swojej dawnej miłości.

Spędzili naprawdę przyjemnie czas w lokalu, zajadając się smacznymi wypiekami i popijając je kawą przygotowaną przez Tae. Nadrabiali stracone lata, opowiadając co, wydarzyło się u nich przez ten czas, gdy utracili kontakt. Namjoon dowiedział się, że jego dawny partner, po ukończeniu studiów pracował w jednym z nowojorskich teatrów, a także dostał propozycję prowadzenia zajęć z aktorstwa w jednej ze szkół artystycznych. Udało mu się również gościnnie wziąć udział w kilku produkcjach. To jednak nie było to. Od zawsze kochał teatr i to głównie z nim chciał wiązać swoją przyszłość. W pewnym momencie, stęskniony za krajem, rodziną i przyjaciółmi, postanowił wrócić do Korei. Rozglądając się za pracą dowiedział się, że szukają wykładowcy z aktorstwa na jego dawnej uczelni, więc złożył aplikację na to stanowisko. Z czasem chciał również rozglądać się za castingami w teatrach i spróbować tam swoich sił. Historia młodszego Kima  nie była zbyt ekscytująca. Od zawsze był świetnym studentem, chętnie angażował się w życie uczelni, więc gdy tylko ukończył studia z bardzo wysokimi wynikami, zostało mu zaproponowane stanowisko wykładowcy, na co chętnie przystał.
Sprawnie omijali temat rozstania, wiedząc, że nie był on dla nich przyjemny. Nie chcieli psuć miłej atmosfery, która dookoła nich panowała. Była jednak jedna rzecz, która nie dawała spokoju młodszemu i gdy czas ich spotkania dobiegał końca, postanowił o to zapytać. Zwłaszcza, że Seokjin sam nasunął temat.

- Nie kłamałeś mówiąc, że mają tutaj świetną kawę i ciasta - odstawił filiżankę na spodek, po tym jak dopił resztkę swojej kawy - Muszę tutaj zabrać Kookiego, uwielbia słodkie, więc myślę, że będzie zachwycony tym miejscem.

- Mówisz o moim studencie z pierwszego roku? - zagadnął, chcąc się upewnić.

- Tak - szeroki uśmiech i ciepło pojawiające się w oczach Jina na wspomnienie innego mężczyzny, zakłuły w serce drugiego Kim - Bardzo lubi twoje zajęcia.

- Długo się znacie? - starał się, aby jego głos był jak najbardziej swobodny.

- Od dziecka - zaskoczyło to Namjoona, ponieważ nie kojarzył, aby Jin kiedykolwiek wspominał o jakimś Kookiem - Byliśmy sąsiadami. Jak wyjechałem na studia, kontakt stał się mocno ograniczony. Odzyskaliśmy naszą dawną relację, gdy rok temu przyjechał do mnie do Stanów. Chciał zrobić sobie przerwę po tym jak skończył szkołę średnią i odbył służbę wojskową, aby móc się zastanowić w jakim kierunku iść. Gdy dostałem propozycję pracy tutaj, postanowił wrócić ze mną i rozpocząć studia.

- Widać, że jesteście blisko - utkwił wzrok w talerzyku, na którym jeszcze przed chwilą znajdował się kawałek bezy Pavlova. Nie chciał, aby starszy dostrzegł ból w jego oczach.

- To mój kochany królik - serce młodszego mocno zakłuło, nie dostrzegając żartobliwego tonu swojego byłego partnera.

- Pójdę zapłacić - poderwał się z krzesła, wskazując kciukiem na kasę. Musiał się jak najszybciej ewakuować. Nie czekając na odpowiedź Seokjina, podszedł do lady przy której stał Tae, kasując jedną z klientek. Gdy przyszła jego kolej stanął przed przyjacielem. Tae próbował go zagadywać na temat mężczyzny, z którym przyszedł, dlatego z fałszywym uśmiechem odpowiadał zdawkowo. To nie było miejsce, ani czas na zwierzenia ze swojego złamanego serca.
Po opłaceniu, wrócił do stolika. Założyli kurtki i po tym jak najstarszy podziękował, i obiecał wrócić, opuścili lokal, kierując się w kierunku uczelni.

********

Przebywanie w jednym miejscu dwóch tak pięknych osób powinno być zakazane. Zdaniem Jungkooka to groziło zatrzymaniem akcji serca.

Kilka dni temu Jin wspomniał mu o kawiarni “Aromat&Słodycz”, twierdząc, że mają tam niesamowite wypieki, które na pewno mu zasmakują. Dlatego dzisiaj, korzystając z okazji, że czekał na przyjaciela, postanowił się tam wybrać, aby spróbować tych wyrobów. Faktycznie, były wyśmienite, podobnie jak herbata brzoskwiniowa, którą zamówił, jednak wiedział, że to nie menu będzie głównym powodem jego częstych obecności.

Najpierw dostrzegł przystojnego baristę, który stał za ladą i posyłał mu swój kwadratowy uśmiech. Wyglądał niesamowicie w białej koszuli z podwiniętymi rękawami i beżowym fartuchu z logiem kawiarni. Do tego ciemna grzywka opadała mu na czoło, podczas gdy reszta włosów była związana gumką. Pieprzyk na policzku dodawała mu swego rodzaju uroku jak i nonszalancji. Wyglądał gorąco, a gdy tylko odezwał się do Jeona, poczuł jak kolana mu miękną. Próbując nie wyjść na dziwaka, szybko się otrząsnął i po złożeniu zamówienia, zajął stolik, z którego miał idealny widok na mężczyznę. Gdy otrzymywał swoje zamówienie, jego uwagę przykuł drobniejszy chłopak o różowych włosach, który wyłonił się z zaplecza. Rozglądał się po sali, a gdy dostrzegł baristę, którego zapewne szukał rozpromienił się. Jego pulchne usta ułożyły się w uśmiechu (och, jak Kookie chciałby ich skosztować), a w ciemnych oczach pojawiły się iskierki. Jungkook poczuł jak jego serce staje z zachwytu. Sam nie wiedział, na którym z mężczyzn powinien skupić uwagę, chciał ich obu. I to bardzo! Jednak wiedział, że taka opcja jest niemożliwa. Ale zdecydować, którego ewentualnie mógłby spróbować poderwać, również nie potrafił.

- Podać coś jeszcze? - przyjemny głos wyrwał go z zamyślenia. Zamrugał oczami dostrzegając, że jego talerz jak i szklanka są w puste, nim spojrzał na baristę, który stał przy jego stole.

- Oh… - nerwowo sięgnął po menu, przeglądając je w pośpiechu - Poproszę ciasto marchewkowe oraz americano - miał już podziękować, kiedy spojrzał na godzinę wyświetlaną na telefonie. Jin powinien za chwilę do niego dołączyć, więc postanowił jemu również coś zamówić - Poproszę również ciasto truskawkowe i kolejne americano.

- Czekasz na kogoś, czy sam planujesz to wszystko zjeść? - w głosie mężczyzny nie było złośliwości, raczej zdziwienie i czyste ciekawość.

- Um…ktoś zaraz do mnie dołączy.

- Dziewczyna?

- Chłopak! - wypalił młodszy, czego od razu pożałował. Widział po minie baristy, że źle zrozumiał jego słowa i myślał, że Jungkook czeka na swojego partnera - To nie… - próbował zacząć się tłumaczyć, jednak w tym momencie zadzwonił dzwoneczek nad drzwiami oznajmując przybycie nowego gościa.

- Kookie, słodziaku przybyłem! - w kawiarni rozbrzmiał wesoły głos Seokjina, który kierował się do stolika, przy którym siedział Jeon.

- Jin hyung? - na twarzy młodszego Kima dostrzegalne było zaskoczenie i niekoniecznie było związane z tym, że nie spodziewał się tutaj wykładowcy.

- Tae! - zatrzymam się przy stoliku, wieszając swoją kurtkę na oparciu krzesła - Zatroszczyliście się o mojego króliczka? - wyciągnął dłoń chwytając za policzek najmłodszego i lekko go szczypiąc. Szybko jednak ją zabrał, gdy Jungkook w odwecie próbował go ugryźć.

- Um…mam nadzieję - uśmiechnął się nerwowo - Zaraz przyniosę wasze zamówienie - dodał i pospiesznie wycofał się za ladę.

- Zamówiłem za ciebie - wyjaśnił młodszy, widząc zaskoczenie na twarzy przyjaciela.

- I jak ci się podoba? - zagadnął, przyglądając się młodszemu, który co chwilę uciekał wzrokiem w kierunku lady. Dobrze wiedział co to oznacza i żal ściskał mu serce, kiedy pomyślał, że za chwilę będzie musiał zranić Kookiego - Nie brnij w to.

- C-co? - poczuł jak jego policzki lekko się rumienią, przez zostanie przyłapanym na wpatrywaniu się w baristę.

- Ma chłopaka - wyjaśnił ze słabym uśmiechem, wyciągając swoją dłoń i chwytając tą młodszego w akcie pocieszenia - Może miałeś już okazję zobaczyć drugiego chłopaka w różowych włosach, to Jimin. Są razem.

- Oh! - pospiesznie zabrał swoją dłoń, kładąc ją na kolanach, aby starszy nie mógł zobaczyć jak drżą - Może to i lepiej, obaj są niesamowici i nie wiedziałbym kogo wybrać - zaśmiał się nerwowo, próbując zażartować.

- Kookie… - Seokjin wiedział, że jego przyjaciele czuje się zraniony.

- Daj spokój - machnął ręką - Przecież to nie tak, że się zakochałem.

Jungkook może i nie był zakochany, ale Jin znał go na tyle dobrze, aby wiedzieć, że potrafi bardzo szybko i mocno się zauroczyć w kimś.

Jeon ponownie zerknął w kierunku lady, dostrzegając za nią teraz oboje mężczyzn, którzy coś do siebie szeptali. Jednak tym razem nie towarzyszyło temu podekscytowanie, a dziwny uścisk w sercu.

- Myślisz, że powinniśmy powiedzieć Namjoonowi? - Jimin kątem oka zerkał na parę.

- To go zrani - ciężkie westchnięcie opuściło usta Tae. Wiedzieli jak starszemu ciężko było się z kimś związać, więc kiedy kilka dni wcześniej przyprowadził do ich kawiarni Seokjina, kiedy zauważyli jak względem siebie się zachowują, jak na siebie patrzą, myśleli że w końcu ich przyjaciel trafił na tą właściwą osobę. Jednak teraz… - Po za tym nie mamy pewności, że są razem.

- Proszę cię… - Park prychnął cicho, odsuwając się od swojego partnera i podchodząc do wystawki z której wyciągnął zamówione ciasta - Widziałeś ich, ewidentnie coś jest między nimi na rzeczy.

- Tak, ale to nie znaczy, że są razem - Kim wziął się za przygotowanie zamówionych napojów - Po prostu…na razie może obserwujmy? - zaproponował niepewnie. Zerknął w kierunku Jina i Jungkooka, zaciskając mocniej wargi, co nie umknęło uwadze jego chłopakowi.

- Nie chodzi tylko o hyunga, prawda? - po tym jak położył talerzyki z wypiekami na tacce, Jimin przesunął się do ukochanego, mówiąc ściszonym głosem, aby mieć pewność, że nikt ich nie usłyszy.

- Dobrze mnie znasz - uśmiechnął się czule do niższego - Ale nie powiesz mi, że tobie się nie podoba.

- Tego nie powiedziałem - spojrzał spod rzęs, przygryzając swoją wargę - Już zdążyłem wyobrazić sobie naszą trójkę razem - przejechał językiem po pełnych wargach, czym wywołał szybsze bicie serca u swojego partnera - Niestety jest zajęty - westchnął, po czym odebrał od Kima szklanki z kawą. Odstawił je na tackę i chwytając ją w dłonie, ruszył zanieść zamówienie.

Jimin i Tae lubili urozmaicać sobie sprawy łóżkowa, dlatego zdarzało im się zapraszać do seksu inne osoby. Nie było to częste, nie szukali nikogo na siłę, ale jeśli znaleźli taką osobę, która pobudzała ich oboje, po lepszym poznaniu nie mieli oporów przed zaproponowaniem trójkąta. Ich zdaniem Jungkook byłby idealny. Na przeszkodzie stał jednak jego chłopak - Kim Seokjin.

Po tym jak Jin powiedział młodszemu o związku Jimina i Tae, jego dobry nastrój zniknął, więc po szybkim spożyciu ciasta i wypiciu kawy, zaczęli zbierać się do wyjścia. Podeszli jeszcze do kasy, aby uregulować rachunek. Gdy barista zapytał się czy będą płacić wspólnie czy osobno, wielkie, ciemne oczy, pełne nadziei spoczęły na najstarszym.

- Pora znaleźć pracę, Kookie - westchnął teatralnie, spoglądając na młodszego, gdy wyciągał swoją kartę - Nie mogę cię wiecznie utrzymywać, a oszczędności już ci się kończą.

- Znajdę pracę - objął wykładowcę w pasie, przyklejając się do jego pleców - Jak coś mnie zainteresuje - dodał, przez co zarobił łokciem w żebra od przyjaciela.

- Jakbyś był zainteresowany, to możesz zgłosić się do nas - Tae słysząc rozmowę mężczyzn, postanowił się odezwać.

- Szukacie pracownika? - Jungkook z zaskoczeniem spoglądał na baristę. Nie widział nigdzie wywieszonego ogłoszenia.

- Jeszcze nie pojawiły się żadne informacje, ale planujemy z Jiminem znaleźć kogoś do pomocy. Odkąd kawiarnia zaczęła lepiej prosperować i przybyło nam klientów, to momentami zaczyna brakować rąk do pracy. Jakbyś był zainteresowany, to przyjdź jutro po zajęciach, aby dostać więcej szczegółów i ustalić ewentualnie jakiś grafik, tak aby nie kolidował z twoimi studiami.

- Jasne, dzięki - nie był pewny, czy to był dobry pomysł, jednak patrząc się w ciemne oczy baristy, nie potrafił mu od razu odmówić. Po za tym pieniądze faktycznie by mu się przydały, nie może non stop żerować na rodzicach i Jinie. Po za tym codzienny widok Tae i Jimina, z jednej strony byłoby dla niego błogosławieństwem, ale z drugiej, wiedząc że są w związku byłoby mu ciężko. Musiał się zastanowić..

Jin i Jungkook pożegnali się i opuścili ciepłe wnętrze kawiarni.

- Przyjmiesz tę propozycję? - Jin nic nie mógł poradzić na zmartwienie, które wpłynęły na jego twarz.

- Nie wiem…może - wzruszył ramionami, nim przyspieszył kroku udając się do samochodu starszego.

********
Rozpoczynamy nowe opowiadanie, będzie składał się z czterech rozdziałów + dodatku. Dwie pierwsze części będą się bardziej skupiały na Namjoonie i Jinie, a dwie ostatnie na Jungkooku, Tae i Jiminie. W dodatku pojawią się Sope.

Ogólnie to opowiadanie praktycznie napisało się samo. Największą kontrolę miałam nad Namjnami. Vminkookie wyrwali się spod mojej kontroli i sami stworzyli swoją historię, nie dało się ich opanować. Podobna sytuacja była z Sope.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top