╬ ROZDZIAŁ VIII ╬

Nowe rytuały


Dzień wolny. Warsztat pozostawał zamknięty dla klientów, co dla Ethan'a było rzadkością. Zazwyczaj każdą wolną chwilę spędzał, pochylając się nad silnikami i motocyklami, szukając czegoś, co mogło wymagać naprawy lub ulepszenia. Ale tego dnia, budząc się obok Jihoon'a, poczuł, że ten dzień wolny będzie miał zupełnie inny wymiar.

Po porannej kawie i niespiesznych rozmowach, w których obaj dzielili się swoimi planami, wspomnieniami i nadziejami, w końcu zdecydowali, że czas się przygotować i wyjść. Jihoon, choć rozluźniony, spojrzał z lekkim zmieszaniem na swoje pogniecione ubranie. Ethan zauważył to od razu i, czując na sobie jego spojrzenie, uśmiechnął się z lekkim rozbawieniem.

— Myślę, że mogę ci coś pożyczyć, żebyś czuł się bardziej… na miejscu. — powiedział Ethan, otwierając szafę. Sięgnął po wygodne, luźne spodnie i czarny T-shirt. — Nie będziesz może wyglądał jak typowy mechanik, ale to wystarczy.

Jihoon wziął ubrania i uśmiechnął się z wdzięcznością, a potem szybko poszedł do łazienki, by się przebrać i odświeżyć. Kiedy wrócił do kuchni, ubrany w rzeczy Ethana, wydawał się nieco niepewny, ale jego spojrzenie mówiło wszystko, był wdzięczny za tę swobodę, którą mu okazał. Ethan, widząc go w swoich ubraniach, poczuł dziwne ciepło rozchodzące się po sercu.

Gdy obaj byli już gotowi, Ethan zaproponował, żeby poszli do warsztatu i popracowali nad ich wspólnym projektem. Choć był to dzień wolny, obaj wiedzieli, że nie ma dla nich lepszego sposobu na spędzenie czasu, niż pochylenie się razem nad czymś, co wspólnie tworzyli. Warsztat był zamknięty dla klientów, ale oni mieli swobodę i ciszę potrzebną do dalszych prac.

Kiedy dotarli do warsztatu, w środku panował przyjemny spokój. Słońce wpadało przez okna, a przestrzeń wypełniało tylko ciche tykanie zegara. Ethan sięgnął po narzędzia, a Jihoon z zapałem zajął się kolejnymi częściami silnika, które mieli dziś wyregulować.

Pracowali przez kilka godzin, śmiejąc się i rozmawiając o projekcie, przerywając pracę drobnymi uwagami i żartami. Ethan zauważył, że czuje się wyjątkowo swobodnie, jakby obecność Jihoon'a dodawała mu nowej energii i pasji do pracy. Jihoon, ubrany w jego ciuchy, wtopił się w tę przestrzeń, stając się niemal integralną częścią warsztatu.

W pewnym momencie usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi. Ethan uniósł wzrok, a w progu stał Cole, zaskoczony widokiem ich obu. Jego wzrok przesunął się od Ethan'a do Jihoon'a, a następnie zatrzymał się na jego ubraniu, rozpoznając od razu, że to ciuchy Ethana.

— No proszę… nie spodziewałem się, że zastanę tu ciebie. — powiedział Cole z uniesioną brwią, a jego spojrzenie powędrowało od Ethan'a do Jihoon'a, który stał z narzędziem w ręku, nieco zaskoczony nagłym pojawieniem się gościa.

Ethan odchrząknął, próbując zachować pozory niewzruszenia, choć sam wiedział, że sytuacja może wyglądać dla Cole’a dość… nietypowo.

— Dzisiaj zamknięte, ale mieliśmy trochę pracy przy projekcie, więc stwierdziliśmy, że dzień wolny też można spędzić produktywnie. — wyjaśnił Ethan, próbując tonem zasugerować, że wszystko jest zupełnie naturalne. Jednak Cole, dobrze znający Ethan'a i jego zwyczaje, nie wyglądał na przekonanego.

— Widzę, że projekt idzie całkiem nieźle. — mruknął Cole, uśmiechając się pod nosem i zerkając z zainteresowaniem na Jihoon'a, a potem wracając spojrzeniem do Ethana. — Nawet ubrania wymieniacie, żeby lepiej się zgrać? — rzucił z wyraźnym rozbawieniem, widząc, jak Jihoon poprawia lekko za duży na niego T-shirt.

Jihoon tylko się uśmiechnął, z typową dla siebie pewnością siebie, a potem spojrzał na Ethan'a, czekając na jego reakcję. Ethan wzruszył ramionami, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.

— Może tak właśnie lepiej się pracuje. — odparł Ethan, udając nonszalancję, choć w duchu czuł lekkie zażenowanie.

Cole roześmiał się, ale w jego spojrzeniu było więcej ciepła niż zwykłej ciekawości. Wiedział, że Ethan rzadko pozwalał komuś tak blisko siebie, i choć zwykle unikał pytań, to teraz czuł, że widzi coś wyjątkowego.

— No dobra, Ethan, nie wnikam, co tu się między wami dzieje. — rzucił, puszczając mu oczko. — Widzę, że projekt nabiera zupełnie nowego znaczenia. Ale skoro już jestem, może rzucę okiem, co stworzyliście? Chcę zobaczyć, czy naprawdę taki jesteś skupiony, jak mówisz.

Ethan skinął głową, wdzięczny, że Cole nie zadawał dalszych pytań, i szybko wrócił do pracy, tłumacząc, na jakim etapie są z ich maszyną. Jihoon, ośmielony tą chwilą, śmiało włączył się do rozmowy, dodając swoje uwagi. Cole szybko dostrzegł, że Jihoon nie tylko rozumie techniczne szczegóły projektu, ale wnosi do niego świeże spojrzenie i kreatywność, która dobrze współgrała z doświadczeniem Ethan'a.

Po kilku godzinach Cole, wciąż żartując i wymieniając uwagi z Jihoon'em i Ethan'em, w końcu pożegnał się i ruszył do wyjścia. Zatrzymując się jeszcze na chwilę w drzwiach, spojrzał na Ethan'a z lekkim uśmiechem.

— Ethan, dbaj o ten projekt. — powiedział pół żartem, pół serio, kiwając głową w stronę Jihoon'a. — Widać, że to coś ważnego.

Ethan tylko się uśmiechnął, a gdy drzwi zamknęły się za Cole'm, warsztat wypełniła przyjemna cisza. Ethan i Jihoon stali przez chwilę w milczeniu, aż w końcu Ethan zaśmiał się cicho, z ulgą, ale i pewną dumą.

— Cóż, chyba nie przewidziałem takiej kontroli jakości od Cole'a. — powiedział Ethan, a Jihoon zaśmiał się, podchodząc bliżej.

— Może nasz projekt potrzebuje trochę więcej „kontroli”. — odparł Jihoon, mrugając do Ethan'a i rzucając mu jedno z tych spojrzeń, które sprawiało, że wszelkie obawy czy niepewności znikały.

Ethan spojrzał na Jihoon'a z uśmiechem pełnym wdzięczności i poczucia, że to, co tworzyli. Zarówno ich projekt, jak i to, co rozwijało się między nimi miało prawdziwą wartość.





෴⁠ ・⁠~⁠・ ⁠෴⁠





Po wyjściu Cole’a warsztat znów wypełniła spokojna cisza, która zdawała się podkreślać tę wyjątkową atmosferę między Ethan'em i Jihoon'em. Ich spojrzenia spotkały się, a uśmiech Jihoona sugerował, że niezręczność wynikła z niespodziewanej wizyty szybko przeminęła, pozostawiając po sobie tylko lekki cień rozbawienia.

Ethan odłożył narzędzie, którym przed chwilą pracował, i podszedł bliżej do projektu, nad którym pracowali od kilku dni. Przysiadł na krześle obok motocykla, wskazując Jihoon'owi miejsce obok siebie.

— To jak, wracamy do pracy? Mamy jeszcze sporo do zrobienia. — powiedział, patrząc na Jihoon'a, a w jego głosie pobrzmiewała nuta wyzwania.

Jihoon uśmiechnął się, zajmując miejsce tuż przy Ethan'owi i sięgając po klucz nasadowy, który leżał na stole. Byli już na takim etapie pracy, że każde nowe rozwiązanie, każda modyfikacja miały ogromne znaczenie. Obaj wiedzieli, że ten projekt to nie tylko motocykl. Był symbolem czegoś więcej, ich współpracy, wspólnej pasji i więzi, która między nimi się zrodziła.

Pracowali ramię w ramię, wymieniając uwagi i dzieląc się pomysłami, a praca przebiegała gładko, mimo że co chwila przerywali ją krótkimi żartami i ukradkowymi spojrzeniami. Ethan, z każdym kolejnym dniem przy Jihoon'ie, czuł, jak jego dawne nawyki, dystans i rezerwa ustępują miejsca swobodzie i poczuciu wspólnoty. Jihoon natomiast, widząc, jak Ethan otwiera się przed nim coraz bardziej, sam stawał się coraz pewniejszy w jego obecności, dzieląc się swoimi pomysłami i nie krępując się już, jak na początku.

W pewnym momencie, gdy obaj pochylali się nad silnikiem, ich dłonie zetknęły się przypadkiem. Ethan poczuł lekki dreszcz, ale zamiast się cofnąć, spojrzał na Jihoon'a z uśmiechem, w którym nie było już, ani śladu wahania.

— Wiesz, że ten motocykl ma coś wspólnego z tobą? — zapytał Ethan, wciąż trzymając jego dłoń w delikatnym uścisku.

Jihoon spojrzał na niego z zaciekawieniem i lekkim zaskoczeniem.

— Tak? A co konkretnie? — odpowiedział, wciąż nie przerywając kontaktu wzrokowego.

Ethan uśmiechnął się, jego głos brzmiał poważnie, ale w oczach widać było błysk humoru.

— Jest pełen nieprzewidywalności. Z początku wygląda na prosty projekt, ale przy każdym kroku zaskakuje. — Uśmiechnął się szerzej, a jego wzrok miał w sobie coś, co przypominało podziw. — Podobnie jak ty.

Jihoon zaśmiał się, ale w jego spojrzeniu pojawiła się iskra wzruszenia. Ethan nie często wyrażał się wprost, więc te słowa miały dla niego ogromne znaczenie. Ich dłonie wciąż były splecione, a atmosfera w warsztacie zmieniła się, stając się bardziej intymna. Ethan, zachęcony reakcją Jihoona, pozwolił sobie na chwilę szczerości.

— Zazwyczaj jestem przyzwyczajony do pracy w samotności, do własnych zasad i rytmu… Ale przy tobie? Przyznaję, wszystko nabiera innego tempa. — Jego głos brzmiał miękko, ale szczerze. — Cieszę się, że to wszystko dzieje się właśnie teraz, właśnie tutaj.

Jihoon odpowiedział tylko uśmiechem, ale w jego oczach widać było, że te słowa dotknęły go głęboko. Oboje wrócili do pracy, jednak ich gesty były bardziej świadome, bardziej czułe, pełne tej nowej, wypracowanej z czasem bliskości.

Gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, obaj usiedli na ławce przed warsztatem, pozwalając sobie na chwilę odpoczynku. Przestrzeń wokół nich wypełniała przyjemna cisza, jakby wszystko wokół dostosowało się do ich spokojnego rytmu.

— Może dziś wieczorem zrobimy coś mniej mechanicznego? — zapytał Jihoon nagle, przerywając ciszę. — Kolacja? Może znajdziemy jakieś miejsce na miasto, które nie jest warsztatem?

Ethan spojrzał na niego z lekkim uśmiechem, czując, że taka propozycja może być początkiem czegoś więcej. Skinął głową, gotowy na wszystko, co miało nadejść i ciesząc się każdą chwilą, jaką spędzali razem.

Ethan spojrzał na Jihoon'a z błyskiem w oku, jakby jego propozycja zainspirowała go do czegoś więcej.

— Znam takie miejsce, coś wyjątkowego, na pewno ci się spodoba. — zaczął, uśmiechając się tajemniczo. — Ale mam też inny pomysł. Dziś wieczorem organizowane są wyścigi, takie jak tamten, na który poszliśmy razem po raz pierwszy. — Ethan zawahał się przez chwilę, jakby czekał na reakcję Jihoon'a, ale widząc jego uśmiech, dodał. — Może najpierw wyścigi, a potem kolacja? Możemy tam pojechać zaraz po nich.

Jihoon uśmiechnął się szeroko, wyraźnie podekscytowany tą perspektywą.

— Wyścigi i kolacja? Brzmi jak idealny plan. — odpowiedział z entuzjazmem, w którym pobrzmiewała nutka wyzwania. — Przyznaj, że tęsknisz za rywalizacją. A może chcesz mi pokazać, że nadal jestem nowicjuszem w twoim świecie?

Ethan zaśmiał się, a w jego oczach pojawił się ten sam błysk adrenaliny, który tak często towarzyszył mu przy wyścigach.

— Cóż, muszę przyznać, że nie byłbyś tu, gdybyś nie potrafił dotrzymać tempa. Ale dziś? Pokażę ci, dlaczego w tym świecie nazywają mnie liderem. — Jego głos był pełen wyzwań, ale też czułości. Czuł, że ten wieczór nie będzie jak żaden inny. Nie tylko z powodu wyścigów, ale i tego, co miało ich czekać po nich.





෴⁠ ・⁠~⁠・ ⁠෴⁠





Późnym wieczorem Ethan i Jihoon znaleźli się na miejscu wyścigów, a atmosfera wypełniona była dźwiękiem silników i podekscytowanych rozmów innych uczestników. Z jednej strony widzieli dobrze znajome twarze, w tym Cole'a, który spojrzał na nich z uśmiechem pełnym aprobaty i porozumiewawczym błyskiem w oku.

— Widzę, że wciągnąłeś go w to na dobre, Ethan! — rzucił Cole, podchodząc bliżej i poklepując Jihoon'a po ramieniu. — Lepiej trzymaj się blisko, bo Ethan zawsze gra ostro.

Jihoon spojrzał na Ethan'a z wyzwaniem i zaśmiał się, kiwając głową.

— Tego właśnie oczekuję. — odpowiedział pewnym głosem, a jego wzrok mówił jasno, że jest gotowy na wszystko. Ta gra, rywalizacja i wspólna adrenalina dodawały im obojgu energii.

Kiedy ustawili się na linii startu, Ethan rzucił Jihoon'owi szybkie, pełne znaczenia spojrzenie, jakby chcąc mu powiedzieć, że ta noc jest ich. Silniki zaryczały, a ich puls przyspieszył. W momencie, gdy ruszyli, Ethan poczuł znajome napięcie i przypływ adrenaliny, które kochał od lat. Jihoon trzymał się blisko, zręcznie manewrując między innymi uczestnikami, a Ethan mógł dostrzec w jego spojrzeniu tę samą pasję i zacięcie, które sam odczuwał.

Po zakończeniu wyścigu, w którym obaj wypadli świetnie, Ethan poczuł na sobie pełne uznania spojrzenie Jihoon'a, który zbliżył się i po prostu powiedział:

— Teraz rozumiem, co cię w tym wszystkim trzyma. To uczucie… wolności. Ryzyko. Naprawdę coś wyjątkowego.

Ethan skinął głową, czując, że Jihoon rozumie to, co dla niego było najważniejsze.

— Właśnie. — Ethan uśmiechnął się, oddychając ciężko, jego twarz promieniała od adrenaliny. — Ale to jeszcze nie koniec. Teraz czas na coś zupełnie innego.





෴⁠ ・⁠~⁠・ ⁠෴⁠





Po wyścigach Ethan zaprowadził Jihoon'a do ukrytego miejsca, które znajdowało się w niewielkim zaułku na obrzeżach miasta. Była to niewielka restauracja, ledwie widoczna z ulicy, z zewnątrz wyglądająca niepozornie, ale w środku oświetlona ciepłym światłem lamp i urządzona w stylu, który przypominał klasyczne, przytulne bistro.

W środku unosił się zapach świeżo wypiekanego chleba i ziół. W tle cicho grała muzyka jazzowa, która dodawała całości wyjątkowego klimatu. Ethan spojrzał na Jihoon'a, który rozglądał się wokół, wyraźnie pod wrażeniem atmosfery.

— Niewiele osób o tym miejscu wie. Przyjeżdżam tu od czasu do czasu, żeby się odprężyć… i żeby oderwać się od tego wszystkiego. — powiedział Ethan, gdy usiedli przy małym stoliku w kącie, z którego mieli widok na cały lokal.

Jihoon uśmiechnął się szeroko, patrząc na Ethan'a z mieszanką wdzięczności i ciekawości.

— Idealne zakończenie takiego dnia. Nie sądziłem, że znajdzie się jeszcze w Nowym Jorku miejsca, o których nie wiedziałem, a które mają tyle klimatu. — odpowiedział Jihoon, uśmiechając się ciepło. W jego spojrzeniu Ethan dostrzegł coś więcej niż zwykłe zadowolenie. Była to wdzięczność i poczucie wyjątkowości tej chwili.

Gdy kelner przyniósł im menu, obaj skorzystali z okazji, żeby zamówić coś prostego, ale w sam raz na późny wieczór. Kilka chwil później przed nimi pojawiły się talerze z jedzeniem, a rozmowa płynęła swobodnie. Ethan i Jihoon przeszli od rozmów o wyścigach do wspomnień z dzieciństwa, marzeń o przyszłości i tematów, które wcześniej były jedynie niewypowiedzianymi myślami.

Ethan, patrząc na Jihoon'a w ciepłym świetle restauracji, poczuł, że ta chwila jest dla niego czymś wyjątkowym. Zwykle dzielił się takimi miejscami tylko z bliskimi znajomymi, ale dzisiaj czuł, że Jihoon zyskał w jego sercu szczególne miejsce. Z każdą chwilą ich rozmowy zdawały się jeszcze bardziej szczere, ich spojrzenia głębsze. Byli już nie tylko towarzyszami wyścigów, ani partnerami przy pracy nad projektem, stali się czymś więcej, ale jeszcze nie wiedział czym.

— Cieszę się, że ci się tu podoba. — powiedział Ethan, nachylając się lekko. — Nie byłem pewien, czy takie spokojne miejsce w ogóle do ciebie pasuje po takich emocjach.

Jihoon roześmiał się cicho, a jego spojrzenie złagodniało.

— Ethan, powiem ci, że ten wieczór miał wszystko, czego potrzebuję. — Przeciągnął spojrzenie po wnętrzu restauracji, a potem wrócił wzrokiem do Ethan'a. — Wyścigi, adrenalina, a potem coś, co pozwala odpocząć i zatrzymać się na chwilę. W twoim towarzystwie każde miejsce nabiera nowego sensu.

Ethan poczuł ciepło rozlewające się po jego ciele. To były słowa, które brzmiały prosto, ale miały w sobie niezwykłą szczerość, której nigdy wcześniej nie słyszał.

Przez resztę wieczoru, zanurzeni w rozmowie i ciesząc się smakiem jedzenia, obaj chłonęli każdą chwilę, wiedząc, że to nie jest zwykła noc. Gdy wyszli z restauracji, nocne powietrze było chłodne, ale przyjemne.

— Chyba musimy tu wrócić. A może… znaleźć więcej takich miejsc? — zaproponował Jihoon, spoglądając na Ethan'a z ciepłym uśmiechem. W jego oczach kryło się coś, co było obietnicą, że chce tej znajomości więcej, głębiej, dłużej.

Ethan skinął głową, uśmiechając się szeroko, czując, że to dopiero początek czegoś wyjątkowego.

— Myślę, że znajdziemy ich jeszcze całkiem sporo.




———————————

Witam wszystkich! :)

Już na wstępie przepraszam za tak długą przerwę, ale dużo się ostatnio u mnie dzieję i przyznam szczerze, że zatraciłem się w tym wszystkim.

Mam nadzieję że kolejny rozdział przypadł wam do gustu. Co powiedzieć na taki tok wydarzeń? Jak myślicie jak ich dalszy los się potoczy? Dajcie znać co sądzicie i do zobaczenia w kolejnym rozdziale. :)

Kew Lihnag 🌹

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top