ROZDZIAŁ IX
#wnaszymrytmieVI
Ig: _heartless_girl_author
Tt: _heartless_girl_author
_______________________________
CASSANDRA
Monica jak zwykle nie rozstawała się ze swoim tabletem. Zawzięcie klikała w jego ekran, co jakiś czas marszcząc brwi lub przewracając oczami.
- Ten człowiek jest nieznośny. - wzdycha. - Nie wiem jakim cudem został menadżerem takich gwiazd jak The Soul.
Uśmiechnęłam się na jej słowa pełne udręki.
Razem z Liamem mieli dopracować nasz harmonogram, by wydarzenia z naszych terminarzy nie kolidowały ze sobą. Kobieta uprzedzała mnie już o kilku wyjściach z Finn'em sam na sam, które dla mediów miały wyglądać jak romantyczne randki.
Moim zdaniem powinniśmy od tego zacząć, ale czasu już nie cofniemy.
- Jest aż taki trudny do współpracy?
- Tak samo upierdliwy i irytujący jak jego podopieczni. - warczy.
Chichocze, odwracając głowę w stronę okna. Dochodziła powoli 16, co oznaczało godziny szczytu. Każdy wychodził z pracy lub szkoły, śpiesząc się do domu, by choć chwilę odpocząć od zgiełku miasta.
Chicago o tej porze dnia tętniło życiem. Stoliki w restauracjach i kawiarniach powoli się zapełniany głodnymi klientami. Gwar rozmów mieszał się z dźwiękami przejeżdżających tramwajów i odległym szumem jeziora Michigan. Wysokie budynki rzucały cień na ulicę, dając przechodniom trochę ulgi od prażącego słońca.
- Pamiętaj o czym rozmawiałyśmy, Cassie.
Spinam się na ostrzegawczy ton brunetki.
- Pamiętam.
- Nikt nie powinien cię kojarzyć z sprawą zaginięcia Leonarda. Zadbałam o to. - mówi, nie odrywając wzroku od ekranu. - Ale gdyby ktoś się do tego dokopał, postaraj się zbyć to śmiechem i jak najszybciej przekieruj rozmowę na inne tematy.
- Wiem. - odpowiadam obojętnie. - Przerabialiśmy to już.
Monica wzdycha, przestając klikać w ekran. Spogląda na mnie z troską, a rysy jej twarzy momentalnie łagodnieją. W tym momencie nie przypominała twardo stąpającej po ziemi, pewnej siebie i bezlitosnej Pani menadżer.
- Po prostu się martwię. Nie chcę żeby twoja kariera obracała się wokół twojego wpływowego ojca.
- Taki był nasz cel. - przypominam. - Odciąć się od niego i jego sławy.
- Dokładnie. - potwierdza Monica. - A teraz jest o nim szczególnie głośno, więc martwię się, że nasza ciężka praca pójdzie na marne.
- Rozumiem. Zrobię wszystko, by tego nie zepsuć.
- Nie zepsujesz, Cassie. - zapewnia z ciepłym uśmiechem.
Na miejsce dojeżdżamy 45 minut przed rozpoczęciem programu. Bylibyśmy wcześniej gdyby nie korki.
W środku w pocie czoła pracowały fryzjerki, wizażystki i ekipa filmowa, zajmująca się nagrywaniem i emitowaniem programu w telewizji. Uśmiechnęłam się przyjaźnie do jednej z kobiet. Trzymała w ręku gruby notes, a w uchu miała słuchawkę, do której coś mówiła.
- Cassandra Powell?
Kiwam głową.
- Podejdź do stanowiska stylisty poprawi ci nieco makijaż, przypudruję byś nie świeciła się przed kamerą i uczesze ci włosy. - wskazała palcem na niewielki kącik z dwoma krzesłami, kilkoma stołami i ogromnym na całą ścianę lustrem.
Wyminęłam kobietę, nie czekając na jej dalsze słowa.
Podeszłam bliżej, czując na sobie wzrok kilkorga ludzi. Uniosłam wyżej głowę, nie dając po sobie poznać zdenerwowania. Wolałam nie myśleć co mogło pójść nie tak w czasie wywiadu. Prowadzący byli znani z niewygodnych i trudnych pytań, wprowadzając swoich gości w zakłopotanie.
Już z oddali dostrzegłam szerokie barki Finn'a, siedzącego na wysokim fotelu tyłem do mnie. Kobieta przesuwała pędzlem po jego twarzy, nakładając warstwę pudru. Miał na sobie zwykłe, wytarte jeansy i białą koszulkę, podkreślającą jego umięśnione ramiona.
Przybrałam na usta uśmiech zakochanej po uszy idiotki, po czym podeszłam bliżej.
- Cześć, kochanie. - ściskam delikatnie jego dłoń, zajmując miejsce obok. - Przepraszam za spóźnienie, ale były straszne korki, a miałam casting po drugiej stronie miasta.
Tłumaczę się, siląc się na najbardziej słodki głos na jaki mnie stać.
- Ważne, że jesteś. - uśmiecha się, ukazując białe zęby.
A więc zaczynamy show.
Dołącza do nas druga kobieta, która rozczesuję moje włosy i układa je. Blond fale spływały po moich ramionach, opadając delikatnie na piersi. Mój makijaż nie potrzebował za wielu poprawek, zawsze dbałam o to by był perfekcyjny o każdej porze dnia. Kobieta, tak samo jak kilka chwil temu Finn'owi, nałożyła sporą porcję pudru, po czym rozprowadziła go po mojej twarzy. Gdzieniegdzie dodała trochę rozświetlacza i obrysowała moje usta kredką, wypełniając je szminką od odcień ciemniejszą niż mój naturalny kolor warg.
Przejrzałam się w lustrze, zadowolona z efektów. Uśmiechnęłam się miło do stylistki, dziękując jej. Skinęła głową, po czym odeszła.
- Jak ci minął dzień, kochanie? - pytam.
Druga kobieta nadal kręciła się przy nim, poprawiając jego włosy.
- Dobrze, mieliśmy dzisiaj tylko próbę z chłopakami, więc było spokojnie. - odpowiada. - Co powiesz na kolację dziś wieczorem?
- Chętnie. - modeluję głos, by brzmiał bardziej kokieteryjnie.
- A tobie...?
Nim brunet dokańcza zdania, przerywa mu donośny, męski głos.
- ZACZYNAMY ZA 5 MINUT!
- Jestem tylko trochę zmęczona, ale znajdę siłę na kolację z tobą.
Układam usta w powietrzu, posyłając w jego kierunku pocałunek. Udaję, że go łapię, przykładając dłoń do serca.
Po kilku chwilach siadamy na dużych, brązowych kanapach, a naprzeciwko nas miejsce zajmuję Kevin Callahan, jeden z dwóch prowadzących program Chicago Gossip.
- Zestresowani? - pyta uprzejmie, ale wiem, że to tylko przykrywa.
Jednym z jego zadań jest wydobycie z nas jak największej ilości informacji za pomocą czegoś tak prozaicznie prostego jak zwykłe ludzkie emocje.
Ale byłam na to gotowa. Miałam nadzieję, że mój partner również.
- Nie. - mówimy jednocześnie.
- Wiele razy udzielaliśmy wywiadów.
Kevin kiwa tylko głową znowu się uśmiechając się w sposób, który powodował nieprzyjemne dreszcze.
Kamerzysta odlicza na palach, a mężczyzna zajmuję swoje miejsce, ustawiając się do obiektywu. Ze stolika między nami zabiera podkładkę, do której przypięto kilka zadrukowanych kartek.
3...
2...
1...
- Dobry wieczór, oglądacie właśnie Chicago Gossip, ja jestem Kevin Callahan, a naszymi dzisiejszymi gośćmi są Cassandra Powell młoda aktorka, którą możecie znać z Wczoraj, dzisiaj, jutro i na zawsze i Finn Foster wokalista zespołu The Soul.
Uśmiecham się do kamery, gdy obiektyw skierowuję się na nas.
- Chyba oboje wiecie jaką burzę wywołaliście pojawiając się razem na gali charytatywnej Wilsonów i dzieląc się namiętnym pocałunkiem. - Wzrok prowadzącego spoczywa na nas.
- Tak, zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że będzie to wielkie wydarzenie. - odpowiada Finn.
- Czyli to już oficjalnie? Jesteście razem?
Finn spogląda na mnie, ukazując zęby w uroczym, niemal chłopięcym uśmiechu.
- Tak. - potwierdzamy oboje, wpatrując się w siebie i uśmiechając.
Nie było już odwrotu.
Cały świat właśnie dowiedział się, że Finn Foster, zakochany w sobie i swojej karierze playboy, jest zajęty. Przeze mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top