Wyrzucam cię szmato
Pod ciebie powoli dłonie wkładam,
Palcem po skórze delikatnie przejeżdżam,
Muskam ramiona i kark scałowuje.
Milczysz, kiedy tobą rzucam,
Nie protestujesz gdy ci go zabieram,
Chociaż chciałabyś jego ciało
Wyłącznie dla siebie, nikogo więcej.
Patrzysz, gdy dłonie moje
Delikatnie na nim lądują,
Strzepując twoje resztki.
Chwila uniesienia, krótki pocałunek,
A potem wstaje po cichu
A ty z brudem lądujesz.
Jutro znowu wyprać cię muszę.
[03.09.2019]
Publikacja [07.12.2019]
Jakoś tak wyszło, że nie było nic, nie miałam siły na przepisywanie, ostatnio rzadko używam wattpada. Przepraszam, ale poprawy nie obiecam, bo mogłabym jej nie spełnić. Przez najbliższy czas pewnie się pokaże kilka wierszy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top