Rozdział 2
Już jestem spóźniona - myślę.
To moja nowa szkoła, a ja w pierwszy dzień już wszystko psuję. W poprzedniej szkole wytykali mnie, bo byłam trochę biedniejsza. Pani mówiła - To że biedniejsza, to nie znaczy, że gorsza!
I tak nie słuchali. Wszystko, czego wtedy pragnęłam, to świętego spokoju.
Na nieszczęście w domu też nie miałam spokoju. Ojciec pijak, matka nie sprzeciwiała się jemu, ponieważ się bała. Myślę, że bała się nie jego, lecz tego, że jak sprzeciwi się jemu, to wyrzuci nas z domu i nie będziemy miały gdzie się podziać. Sądziła, że nic nie jest idealne. Dlaczego mówię o nich w czasie przeszłym? Nie żyją. Jestem w rodzinie zastępczej. Rodzice zginęli w wypadku. Okazało się, iż on jechał po pijaku, matka przyzwyczajona do jego stanu nie zauważyła tego. Wpadli w poślizg i wjechali w drzewo.
Moja jedyna przyjaciółka dzień przed tym wszystkim popełniła samobójstwo. Załamałam się. Po tym jeszcze wypadek, rodzina zastępcza. Wszystko spadło na mnie jak grom z nieba.
Wiesz co najbardziej boli? Nagłe urwanie kontaktu bez żadnych wyjaśnień. W tym przypadku chodzi o samobójstwo.
Wpadłam do klasy. Wzrok wszystkich zwrócił się w moim kierunku. Szybko rozejrzałam się po klasie, przywitałam się z nauczycielem, przeprosiłam za spóźnienie i przerwanie lekcji i zasiadłam na swoim miejscu w jedynej, samotnej ławce na samym końcu.
Ludzie zdezorientowani moim przybyciem. Najwyraźniej nie wiedzieli, że ktoś zakuci ich spokojny żywot w klasie. Tym czymś najwyraźniej jestem ja. Zaczęły się szumy w klasie. Patrzyli na mnie niektórzy z dystansem, niektórzy obrzydzeni. Nie dziwie im się. Sama gdy patrzę w lustro to chce mi się wymiotować.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top