Twenty Four ☙

CHANYEOL POV 

Cały dzień chodziłem zdenerwowany. Mój żołądek i ja czuliśmy się jak po długiej przejażdżce na rollercoasterze. Denerwowałem się jak w dzień debiutu, a może nawet i bardziej.Bałem się, że wymieni mnie na kogoś innego, nie wiedząc kim tak naprawdę dla mnie jest.

Chyba czas na przyznanie się przed samym sobą, że kocham tego małego skrzata. Jej uśmiech i lekko krzywe zęby, te fioletowe kłaki na głowie i oczy. Kocham ją za wszystko, a nawet za ten niewyparzony język i ciągłe działanie mi na nerwy. Nie przestało mi na niej zależeć ani przez chwilę. Nie mając jej przy sobie, czułem się strasznie, jakby ktoś zabrał mi najweselszą i najpiękniejszą część mnie. Boję się ją ponownie stracić i patrzeć jak jest szczęśliwa z kim innym.

To było trudniejsze niż myślałem, ale kamień spadł mi z serca. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem coś, co tak naprawdę nas połączyło. Nie mam tu na myśli jej głupoty, bo kto normalny pisze na pamiętniku swoje dane, numer telefonu, mail czy adres. Właśnie ten feralny pamiętnik wprowadził coś najpiękniejszego do mojego życie - Krystal.  Otworzyłem go na pierwszej, niezapisanej stronie, wziąłem długopis do ręki i zacząłem pisać.

23.10.2020

To trudne, ale warte powiedzenia. Wiem, że zwrócisz mi uwagę i wyśmiejesz temu od razu się poprawiam. Jest to trudne, ale warte spisania. Haha 1:0 dla mnie, skrzacie. Jeśli kiedykolwiek to przeczytasz, to wiedz, że to, co jest tu napisane jest całkowicie szczere. Kocham Cię najbardziej na świecie i nigdy nie przestałem. Pewnie się zastanawiasz, kiedy to się stało i jak mogłaś to przeoczyć.  Pamiętasz, kiedy byliśmy na łyżwach? Uczyłaś  pmnie jeździć, a ja jak ostatni debil musiałem się wywrócić,  w dodatku razem z Tobą i nasze wargi zetknęły się ze sobą.  Trwało to tak krótko, a w mojej pamięci pozostało przez dłuższy czas.  Myślałem wtedy, że byłaś z Baekiem. Szczerze mówiąc, to zalewała mnie krew, ale nie mogłem się przyznać. No, ale Nieważne. Wracając, od tego momentu wiedziałem, że  coś do Ciebie czuję, bo ten przypadkowy pocałunek nie był mi obojętny. Ty nie byłaś mi obojętna. Kocham Cię i mówię to całkowicie szczerze. Byłbym w stanie zrobić dla Ciebie wszystko.  Jednak oboje wiemy jak sprawy się potoczyły. Dałem Ci odejść. Codziennie tego żałowałem. Piłem, płakałem i nie dawałem sobie pomóc. Chciałem Cię odnaleźć, dlatego  poleciałem do LA , a nie po jakieś skarpetki jak Ci imbecyle myślą. Spotkałem Kevina, Twojego narzeczonego. Swoją drogą jak mogłaś z nim być?! Przecież na kilometr widać, że to kawał kutasiarza i ma w dupie GPS na lachociągi. Jeszcze Ci sieę oświadczył, dupek jeden.  To powinienem być JA. Znaczy ja powinienem być Twoim narzeczonym, bo nikt nie kocha Cię bardziej niż ja i nie zapominaj o tym. No ale wróciłem z tego Los Angeles i znowu pojawiłaś się Ty. Chciałaś pogadać, a ja spanikowałem i zacząłem jak potłuczony gadać o jakiejś przyjaźni i innych głupotach. NIGDY NIE CHCIAŁEM BYĆ TWOIM PRZYJACIELEM. Ale wyszło jak wyszło. Stwierdziłem, że spróbuję się do Ciebie zbliżyć i Cię w sobie rozkochać. Nasze wspólne wypady do kina, spacery były wspaniałe. Jednak dla Ciebie były to tylko zwyczajne, przyjacielskie wyjścia. Ale nie dla mnie, bo ja zakochiwałem się w Tobie coraz bardziej. Z dnia na dzień potrzebowałem Ciebie coraz bardzej i nadal potrzebuję. Nie jestem w stanie bez Ciebie funkcjonować. Chcę, abyś była moja,  dlatego jutro pójdę w dyskretny sposób  pilnować Twojego bezpieczeństwa. To nie jest śledzenie, tylko troska przed tym całym Tae. Kim ten człowiek w ogóle jest? W sumie walić go i tak Cię nie tknie. Pamiętaj, że nieważne co się wydarzy, ja będę Cię kochał. 

~ Twój Chanyeol

Wypuściłem z płuc powietrze z głośnym świstem. Najgorsze dopiero przede mną, ale skoro zacząłem, to muszę to skończyć. Tym razem się uda. Musi się udać. 

Z uśmiechem na ustach zszedłem do salonu. Siedzieli tam wszyscy, co mnie nie zdziwiło, bo te mendy nie mają co ze sobą zrobić i nie mają własnego życia. Podszedłem do kanapy. na której siedziała Kris. Niestety nie było miejsca, bo prócz niej mebel zajmowali Lay i Baek , który leżał rozwalony. Zastanowiłem się chwilę, a po chwili wyszczerzyłem się jak głupi.

Chwyciłem Baeka za nogi i ściągnąłem z kanapy. Zaskoczony chłopak zaczął się rzucać i wierzgać. Pierwszy raz zostałem tak zwyzywany i to jeszcze przez Baeka. Posłałem mu zimne spojrzenie, na co ten - jak zwykle w ostatnim czasie - wyszedł, a po chwili można było usłyszeć trzaśnięcie drzwiami. Czyli dziś znowu śpię na kanapie. Otrząsnąłem się z tej sytuacji i podszedłem do Laya.

-Ja sam dam radę sobie stąd pójść. Nie potrzebuję pomocy. - odparł szybko, podnosząc się. 

-Chciałem, żebyś tylko się przesunął, ale skoro aż tak bardzo chcesz stąd iść, to nie mogę Ci zabronić. -Rozbawiony, posłałem mu uśmiech.

-Uszaty debil. -Usłyszałem tylko za plecami i wybuchłem śmiechem. Uradowany usiadłem na kanapie i przytuliłem rozbawioną Krystal.

-Ale wiesz, że było inne wolne miejsce. Nie musiałeś ich wyganiać.

-Chciałem usiąść właśnie tutaj, księżniczko.

-Dlaczego?

-Bo Ty tu jesteś. - przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem w czubek głowy. 

Jestem szczęśliwy i nikt mi tego nie odbierze. Nie tym razem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top