Sixteen ☙
Xiumin POV
Prawie wszyscy są w domu. Brakuje tylko mojej małej niespodzianki. Mam nadzieję, że zespół nie będzie zły. Potrzebuję tego teraz i nikt nie ma prawa mi tego zabronić.
Chen się do mnie nie odzywa. Żadna nowość, od pewnego czasu zachowuje się jakby miał okres, albo kij głęboko w dupie. Z tego wszystkiego wróciłem na swoje łóżko. Nie będę się z nim gniótł na jednym jeśli wielmożny książę ma problem, kiedy go dotknę.
Posprzątałem pokój i ruszyłem na dół. Nikt specjalnie się tym nie przejął. Siedzieli w salonie i oglądali dramę z D.O w roli głównej. Chętnie też bym się dosiał, ale teraz mam ważniejsze rzeczy na głowie.
Pośpiesznie ubrałem buty, chwyciłem kluczyki do samochodu i wrzasnąłem : ,,WYCHODZĘ"
Moja niespodzianka będzie ciekawa. Mam nadzieję że im się spodoba.
Chen POV
Super znowu gdzieś poszedł. Od paru dni ciągle znika i wraca dopiero wieczorem. Pewnie polazł do tej głupiej francy. A niech ma łupież i grzybice pochwy.
Nikt nie skomentował trzaśnięcia drzwiami, tylko wlepili swoje gały we mnie. Wzruszyłem ramionami i wróciłem do oglądania dramy. Przez pierwsze 10 minut wszyscy siedzieli cicho.
Suho, Lay i Kai leżeli na ziemi i rzucali chrupkami o telewizor komentując słabą grę Kyu. D.O natomiast mierzył ich srogim spojrzeniem mówiącym ,,zamknijcie mordy bo was powystrzelam". Daliby mu spokój. Chociaż Kyu tak uroczo się złości, że sam bym go podenerwował. Za nimi Kanapę okupowali Chanyeol, Kris i Baekhyun. Ten ostatni tylko ślepo wlepiał gały w telewizor. Jest za spokojny jak na niego. Chan i Kris próbowali go zagadywać, ale spławiał ich krótkimi odpowiedziami. Chyba stwierdzili, że nie będą mu się narzucać i zajęli się sobą.
Od czasu kiedy nasz olbrzym wrócił i wyjaśnili sobie swoje sprawy wydawali się nierozłączni. Jak brat i siostra. Zawsze byli razem, wrzeszczeli na siebie, bili się, a potem śmiali jak wariaci. Czy to już choroba dwubiegunowa ?
Miło się na nich patrzy i szczerze to zaczynam ich shipować. To jest niemożliwe, żeby któreś się nie zaangażowało. Zbyt długo żyje na tym świecie i zbyt dużo zjadłem misek ryżu, żeby tego nie widzieć. Weźmy chociaż pod uwagę to, jak zachowywał się Yeol jak ona wyjechała. Mało nas nie zabił i nie rozwalił domu, bo wypuściliśmy ją przez drzwi. Potem płakał i znowu się rzucał. To raczej nie jest normalne dla zdrowego psychicznie człowieka, ale czy on jest normalny? Raczej wątpię.
Kris też coś do niego miała, bo po przekroczeniu progu domu przywitała się z nami i pytała o Chanyeol'a. Już słyszę tę głupawą piosenkę z króla lwa: Miłość rośnie wokół nas... Będę się im bacznie przyglądał. Chen jak sokół, pamiętajcie o tym głupi heteroseksualiści.
Moje rozmyślania przerwało trzaśnięcie drzwiami. Nie będę się ruszał z fotela, bo kim on jest, królową angielską?! O ile dobrze wiem, to nie, więc nie będę się zbędnie ruszał. Wszystko byłoby ok, ale trzaskał się niemiłosiernie idąc do góry po schodach. Stado słoni w okresie godowym przy tym to nic.
Wszyscy się tym zainteresowaliśmy i dyskretnie wyszliśmy z salonu. Chyba znowu jest pijany skoro tak hałasuje. O dziwo Xiumin szedł prosto i tachał za sobą wielką walizę. Czy on się wyprowadza?! Może i byłbym skłonny w to uwierzyć, gdybym nie zobaczył niebieskiego mopa idącego za nim. No chyba go coś boli, że ten pomiot szatana będzie z nami mieszkał.
-Co Ty sobie wyobrażasz? Sprowadzasz ją do nas do domu? Czy Ty jesteś normalny. A jak to jakaś narkomanka, dziwka czy alkoholiczka? Pomyślałeś o tym?
Na moje słowa dziewczyna ewidentnie się zmieszała i spuściła głowę. Może przesadzam, ale martwię się o tą bandę kretynów. Poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłem głowę i zobaczyłem współczujący uśmiech Kris. Wróciłem wzrokiem do Xiu, który mierzył mnie wzrokiem mówiącym hamuj się.
-Uważaj co mówisz. Nie znasz jej, a jak zwykle masz najwięcej do powiedzenia. Prosił Cię w ogóle ktoś, żebyś wyraził swoją opinię? Nie sądzę.
-O czym Ty mówisz? Jakbyś nie zauważył, to nikt nie pała wielką sympatią do tej Twojej przyjaciółki. Jest pyskata, wredna i ładuje się z butami w cudze sprawy. Nikt jej tu nie chce. Nie będziemy znosić Twojego widzimisię i męczyć się z nią pod jednym dachem przez nie wiadomo ile. - Wymierzyłem palcem w dziewczynę. Jak ona mnie denerwowała samym byciem. Nawet teraz zamiast kulturalnie wyczuć niechęć i w tempie ekspresowym opuścić nasz dom, to ten mop z sianem na łbie posyła nam ironiczny uśmiech.
-Xiu, Jongdae ma rację. -Stanął po mojej stronie Lay. - Nie zapytałeś nas o zdanie, tylko przyszedłeś z nią i oczekujesz, że powitamy ją z otwartymi ramionami.
-O ile wiem taka sytuacja miała już miejsce i nie protestowałem kiedy Krystal weszła do naszego życia. -Chłopak odwrócił się w stronę naszej księżniczki. -Nie mam nic do Ciebie , ale to taka sama sytuacja. Soo rozumie mnie dużo lepiej niż wy. Potrzebuje jej na razie, a ona mnie. Obiecałem jej coś i chcę dotrzymać słowa. Z Kris nie miałem problemu. Proszę was dajcie mi możliwość stanięcia na nogi, a ona mi w tym pomoże Z wami ciężko mi się rozmawia,a Soo rozumie mnie bez słów.
- A ja to co? Przecież jestem Twoim chłopakiem, zawsze możesz na mnie liczyć i ze mną pogadać. - rzuciłem, jednak zostałem zignorowany. Zabolało.
-Xiu, wiesz że to nie takie proste, -Wtrącił Chanyeol.
-Jak to nie? A z Kris jak było? Stanęła przed drzwiami i wzięliście ją do domu. Mam przypomnieć jakie afery wynikały z tego, że tu jest? - Zapadła grobowa cisza.
-Uważaj na słowa. To, że...
-Czemu się tak burzycie? Powiedziałem prawdę o Kris, a wy skaczecie wokół niej jak pszczoły wokół miodu.- Zmierzył nas wszystkich wzrokiem, chwycił tą kochanicę szatana za rękę i poprowadził do pokoju Sehuna. - Hun my bierzemy Twój pokój. Nie chcemy wywoływać afer i kłótni. Proszę Cię, zrób to dla swojego Hyunga i przenieś się do pokoju Chena na jakiś czas.
Po tych słowach zniknęli za drzwiami pokoju. Nie poznaję własnego chłopaka, czuję że go tracę, a to wszystko przez ten chodzący Mop!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top