Eighteen ☙
Kris POV
Względny spokój nie trwał długo. Nie dało się nie zauważyć napiętej sytuacji. Po pierwsze, to ciągłe kłótnie Xiumina i Chena. Nawet o drobnostki potrafią się wykłócać pół dnia. Po drugie, Wciąż znikająca Soo na całe noce. Nie znamy się za dobrze, ale zaczynałam się o nią martwić. Ponadto wkurzał mnie już wrzeszczący Baekhyun. Ile można słuchać, że dom to nie hotel? Oni też na siebie krzyczą. Naprawdę kocham Baeka jak brata, ale powoli mam go dosyć.
Na szczęście udało się na chwile uciec od tego wszystkiego mi i Chanyeolowi. Codziennie staraliśmy się gdzieś wychodzić. Tu na zwykły spacer do parku, tu na lody, na basen, czy inne miejsca. Uwielbiam spędzać z nim czas z dala od tej bandy świrów. Jest taki prawdziwy, nie czuję jakbym spędzała czas z idolem, o którym marzą tysiące nastolatek, tylko z najlepszym przyjacielem, a nawet chłopakiem.
Chyba zaczynamy budować to, co zniszczyłam. Chociaż to chyba za wielkie słowa. On dopiero uczy mi się ufać, ale czasem zachowuje się jakby mu na mnie zależało bardziej niż na koleżance. Ale to pewnie tylko moje wymysły. Przecież Chanyeol nie zakocha się we mnie, nie weźmie ze mną ślubu i nie będziemy żyć długo i szczęśliwie, jak w tych wszystkich bajkach. To jest zbyt nierealne, aby było prawdziwe.
Pamiętam jak dziś, jak poszliśmy wieczorem połazić po mieście. Po pierwsze dla niego bezpieczniej, bo mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś go rozpozna, a po drugie chcieliśmy popatrzeć w gwiazdy. Wiem, że to tandeta z tanich romansideł dla zakompleksionych nastolatek, ale taki mały kaprys. Kto bogatemu zabroni? Wracając do tematu, to szliśmy sobie ulicą i nagle ktoś na mnie wpadł. Biegł dość szybko i oglądał się za siebie, więc mnie nie widział. Wyrył glebę razem ze mną i zaczął się jeszcze głupio szczerzyć. Wyglądał jakby był obłąkany, ale przemilczałam ten fakt.
-Bardzo Cię przepraszam. - Pomógł mi wstać, po czym wyciągnął rękę w moim kierunku. - Taehyung, ale dla tak pięknej kobiety, jak Ty mogę być V. - puścił mi oczko, uśmiechając się szeroko. - Właśnie uciekam przed kolegami. Nie chciałem na Ciebie wpaść. Ci idioci mnie gonią, więc zwiewałem. - wskazał palcem za siebie, jednak nikogo nie widziałam, dopóki zza rogu nie wyłoniło się 6 innych chłopaków. Nawet nie podeszli tylko po prostu zaczęli wołać V. Wyciągnął w moją stronę kartkę i uciekł. Dopiero kiedy zniknął mi z oczu, zobaczyłam twarz Chana i w ogóle przypomniałam sobie, że on wciąż ze mną jest.
-Czy Ty musisz zawsze i wszędzie zwracać na siebie uwagę? Gdzie nie pójdziesz, to albo się gapią, albo rzucając niestosowne komentarze. - Warknął niezadowolony chłopak, mrużąc oczy. - Mam nadzieję, że go złapią i zdmuchną z powierzchni ziemi. Nie mam zamiaru więcej go oglądać.
-Przecież nie zrobiłam tego specjalnie Yeollie, zresztą tamten chłopak też. Zapomnij o tym i chodź. Nie denerwuj się tak i nie bądź zazdrosny. - szturchnęłam go w ramię z uroczym uśmiechem. Ten spojrzał na mnie zaskoczony.
- Ja zazdrosny? Coś Ci się chyba w główce poprzewracało przez ten upadek. - pokręcił głową, ruszając w stronę domu.
- Chciałbyś. - prychnęłam pod nosem i dołączyłam do niego. - Yeeeeol, zwolnij. Ja nie mam tak długich nóg jak Ty. - mruknęłam po dłuższej chwili, zakładając ręce na torsie.
- To nie mój problem. Musisz jakoś sobie radzić. Albo wiem, zadzwoń do tego Fała* i niech zaniesie Cię do domu, o. - uśmiechnął się, znowu ruszając jednak ja widziałam, jak przewrócił oczami. Nie wiele myśląc, podbiegłam do niego i wskoczyłam mu na plecy.
- Nieś mnie, mój ogierze do zamczyska. - powiedziałam dumnie, jednak zaraz się roześmiałam.
- Rany, dziewczyno. Skąd Ty bierzesz takie słowa? - mimo wszystko złapał mnie za uda, niosąc do domu.
- Oj cii, tego nie było. Zanieś mnie po prostu i nie marudź. - mruknęłam wtulając twarz w jego włosy, zaciągając się ich zapachem. Poczułam jak się uśmiecha, więc jeszcze bardziej się do niego przytuliłam, zamykając oczy.
Po tej sytuacji wszystko wróciło do normy. Wszyscy w domu się kłócą, a my przed nimi uciekamy, jak Romeo i Julia. Może kiedyś znowu mi zaufa i wybaczy to, że uciekłam? Budujemy się na nowo, jakbyśmy się wcześniej nie znali, ale mimo tego, to mam złe przeczucia.
* specjalnie jest tak napisane.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top