Twenty ☙

Chanyeol POV

Nie wierzę, że to robię, ale Soo ma rację. Kris to dorosła kobieta,  na dodatek wolna i może robić co chce, tatuować co chce,  mieć kolczyki gdzie chce,  farbować się jak chce i spotykać się z kim chce. Powinienem się cieszyć, że złapały ze sobą tak dobry kontakt,  a nie wrzeszczeć jak jakiś pojeb na tą biedną dziewczynę.

Teraz widzę, że jednak mają na siebie dobry wpływ. Dziękii SooJune Krystal zaczyna być pewniejsza siebie i powoli pokazuje to, co naprawdę myśli. Szczerze mówiąc, to dla mnie lepiej bo może wyciągnę z niej po co tak na prawdę wróciła.

Żeby przeprosić wszystkich za moje wrzaski postanowiłem zabrać ich do klubu na przeprosinowe party. Chłopcy byli wręcz wniebowzięci. Nie mogli się doczekać, aż nawalą się jak świnie i porządnie się zabawią. 

Śmieszyła mnie trochę reakcja Kaia, Sehuna i Baekhyuna jak zeszły nasze dziewczyny. Jak dziwnie się to mówi: nasze dziewczyny. Już zdążyłem się przyzwyczaić, że są we dwie i wkurzają mnie dwa razy bardziej. Nasza rodzina się powiększa i zaczyna akceptować. 

Wracając do tematu, to Divy raczyły zejść po dość długim czasie, ale warto było czekać. Nie zwróciłem zbytniej uwagi na Soo, bo moją uwagę całkowicie przyciągnęła Kris. Jej obecnie krótkie, fioletowe włosy były związane w kok, a pojedyncze kosmyki delikatnie opadały jej na twarz, podkreślając śliczne oczy. W przeciwieństwie do dziewczyny stojącej obok ubrała sukienkę, na co mimowolnie się uśmiechnąłem. Wyglądała ślicznie, choć mimo koturn, szpilek czy jak się to nazywa, to i tak nadal była ode mnie mniejsza. Na swój sposób to bardzo urocze. 

Dziewczyna podeszła do mnie i uśmiechnęła się promiennie. Poprawiła białą koszulę którą miałem na sobie i ruchem głowy wskazała na przestrzeń obok nas.

-Czy mi się zdaje, czy oni się ślinią? - zapytała, starając się nie śmiać. -Soo wygląda naprawdę dobrze, więc nie dziwię im się. 

-Sam bym się ślinił na ich miejscu. - Podrapałem się po karku w geście zmieszania. Ups, wymsknęło się. 

-Taaa cieszę się, że Ci się podoba. - mruknęła pod nosem, wzdychając i podeszła do wkurzonego Baekhyuna. 

Czy ja zawsze muszę powiedzieć o kilka słów za dużo? Miałem taką okazję, żeby u niej zapunktować, ale oczywiście musiałem palnąć coś głupiego. Brawo Ja. 

Dopiero po dłuższej chwili spojrzałem na Soo, żeby przyjrzeć się dokładniej co w ogóle skomplementowałem. Też wyglądała ok, ale nie tak ładnie jak Kris. Długie, białe włosy opadały kaskadami poza jej ramiona kończąc się w okolicach pasa. Miała dość mocny makijaż, co o dziwo pasowało do czarnych, obcisłych rurek, trampek i czarnej, prześwitującej koszuli. Kris była zmysłowa i kobieca, natomiast Soo seksowna i ponętna. Ja wiem, jestem znawcą kobiet.

O 20 wyszliśmy z domu. Klub nie znajdował się jakoś daleko, więc poszliśmy z buta. Całą drogę gapiłem się na Krystal i wkurzonego Baekhyuna, który ciskał piorunami na prawo i lewo. Zastanawiam się dlaczego od dobrych tygodni jest poddenerwowany? Może napięcie przedmiesiączkowe? No nieważne. Podążyłem wzrokiem za spojrzeniem przyjaciela, który gapił się na roześmianą białowłosą, rozmawiającą beztrosko z Kai'em i Sehun'em. W duchu zacząłem się śmiać, bo biedak na starcie przegrał. Dziewczyna,  która mu się podoba ma go po prostu w dupie i flirtuje z jego przyjaciółmi. Z drugiej strony ona może nie widzieć, że on coś do niej ten tego. Jednak jedno jest pewne. Ten miłosny kwadrat jest lepszy, niż te brazylijskie telenowele, które tak namiętnie ogląda Krystal. 

Z moich rozmyślań wyrwał mnie Xiumin, który razem ze swoim chłopakiem podszedł do mnie.

-Na co Ty się tak gapisz? - Zapytał zainteresowany.

- A co widzisz przed nami? 

-Baekhyuna i Kris. No, ale co w tym takiego interesującego? Rozmawiają sobie. Są najlepszymi przyjaciółmi, więc to normalne. -Wtrącił Chen. 

-Nie o to chodzi. Patrz kogo Baekhyun namiętnie obserwuje. I ta ślinka cieknąca z kącika ust.. - zaśmiałem się cicho. 

-O mój Boże! Przecież ona go gasi na każdym kroku i jawnie pokazuje, że ma go za kumpla. -Zaśmiał się cicho Jongdae. - 

-Ty się nie śmiej, bo ja nie jestem lepszy. - westchnąłem ciężko.

-Jak to ? Co znowu zrobiłeś? - zapytał Xiumin. 

-A nic, nieważne. Dowiesz się w swoim czasie. - machnąłem ręką, zbywając go. 

Po jakimś czasie w końcu dotarliśmy do klubu. Nie czekaliśmy w kolejce tylko od razu udaliśmy się do zarezerwowanej przeze mnie loży. Drinki lały się strumieniami, tak samo jak shoty. Po  pół godzinie wszyscy byliśmy nawaleni jak świnie. Dzięki porządnej dawce alkoholu poczułem swojego wewnętrznego ogiera i ruszyłam na łowy. Kris nie odzywała się do mnie cały wieczór tylko latała za Baekiem, więc poszedłem pogadać z Soo, która wciąż rozmawiała z Kai'em i Sehun'em.

-Mogę się dosiąść? - Zapytałem niepewnie.

-Tak, pewnie. -odparła z uśmiechem Soo. - Trochę mnie dziwi, że ze mną gadasz.

-Niby dlaczego ? Mieszkamy razem przecież. -wzruszyłem ramionami. 

-No myślałam że mnie nie lubisz, szczególnie po tej awanturze. 

- A to.. Eh, przepraszam za tamtą sytuacje. To moja wina. - odparłem skruszony. - Chcesz  może zatańczyć?

Na to pytanie cała trójka  wytrzeszczała oczy.  Czy ja powiedziałem coś nie tak? Nie czekając na nic, wstałem i wyciągnąłem rękę w jej stronę. Musiałem chwilę poczekać nim ścisnęła moją dłoń, ale w końcu  to zrobiła i poszliśmy na parkiet. Byłem trochę zaskoczony faktem, że jest niższa niż Kris, bo to praktycznie niemożliwe.

O dziwo szaleliśmy na parkiecie bardzo długo. Wygłupialiśmy się i śmialiśmy jak starzy, dobrzy przyjaciele. Co jakiś czas wpadaliśmy na naszych przyjaciół, którzy również nie próżnowali. Po chyba pół godzinie DJ puścił wolny kawałek. Widziałem, że Soo się spięła. Nie chciała ingerować między mnie a Krystal. Odwróciłem głowę w stronę naszego stolika, ale zamiast mojej księżniczki widziałem tylko wkurzonego Kaia i Sehuna.  Rozejrzałem się w koło i zobaczyłem jak Baekhyun kołysze w ramionach moją dziewczy... znaczy przyjaciółkę. Tak, przyjaciółkę. 

Nie chcąc stać jak kłoda, przyciągnąłem do siebie SooJune i położyłem dłonie na jej talii. W odpowiedzi zarzuciła ręce na moją szyję.

-Dlaczego jej to robisz? - zapytała po dłuższej chwili,  unosząc brew.

- A Ty dlaczego robisz to Baekhyunowi?

-Nie wiem o czym mówisz. Nic nie robię. - zmarszczyła brwi. 

-Zlewasz go cały czas, wyzywasz od pedałów i jesteś niemiła.

-Wole taką relację niż,  żeby miał cierpieć. Jeszcze kiedyś mi za to podziękuje. Nie jestem dość dobra dla żadnego z was, a zwłaszcza dla niego. 

-Co masz na myśli?

-Lepiej, żebyś nie wiedział. Wiedz tylko,  że robię to dla niego.- uśmiechnęła się smutno, wzruszając ramionami. 

Nie mogliśmy dalej tańczyć więc Soo wróciła do stolika, a  Ja udałem się do baru po drinka, gdzie wzrokiem skanowałem parkiet. Xiumin i Chen miziali się w kącie, Lay bajerował jakąś laskę, Kris i Baek wciąż tańczyli, a reszta się gdzieś zgubiła. Odwróciłem wzrok i wróciłem do naszej loży. Był tam tylko Kai, który pił sam ze sobą? To dziwne. 

-Te amant, gdzie masz swoją Julię i drugiego Romea? - Zagadałem do wkurzonego przyjaciela. 

-Olali mnie i  wrócili do domu?

-Jak to ?

-No normalnie. Ubrali się i wyszli przez drzwi. Potem pewnie udali się do domu, znowu weszli przez drzwi, a co dalej się dzieje, to mogę się tylko domyślać. Chociaż nie chcę tego wiedzieć. - rzucił, wypijając zawartość szklanki. 

- No to będzie ciekawie.. - opadłem obok niego, czując, że to nie skończy się dobrze. 

-Gdzie masz dziewczynę, Chanyeol? - zapytał Baekhyun, który wrócił z Krystal do loży. 

- A nie wiem, zapytaj Sehuna. - wzruszyłem ramionami, zaszczycając go spojrzeniem. 

-Jak to?  Cały wieczór z nią byłeś i on ma pytać Sehuna? - Zapytała zdenerwowana Kris. 

-Nie zamontowałem jej GPS'a w tyłku, więc nie wiem. Wyszła z nim jakieś 40 minut temu do domu, więc zgaduje że tam właśnie są. 

-Kurwa mać! - Wrzasnął mój współlokator i wybiegł z klubu. 

-Okej,  to było dziwne... -Mruknął Xiumin, który pojawił się nie wiadomo skąd z Chenem przy boku.

-To co, Koniec imprezy? - Zapytał sennie Chen. 

-Tak,  idziemy-Wtrącił Suho, wstając i wszyscy ruszyli do wyjścia.

-No, czemu nie biegniesz do swojej dziewczyny? I że tak spokojnie tu siedzisz, kiedy Sehun najprawdopodobniej się nią opiekuję. - mruknęła, mierząc mnie wzrokiem. 

- Ale z Ciebie zazdrośnica.- Zaśmiałem się cicho i objąłem ramieniem, wracając do domu. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top