Fifteen ☙
ChanyeolPOV
Chyba zaczyna mi bić na mózg, bo zdaje mi się, że widzę Kris w różowym szlafroku z fioletowymi włosami, stojącą w naszym przedpokoju. Bardziej prawdopodobne jest to, że w samolocie do wody dosypali mi psychotropów, dzięki czemu widzę tęczową Krystal. Przetarłem oczy, ponownie na nią spoglądając. No nie, dalej tak samo. Chyba muszę się do okulisty wybrać.
-Nie przywitasz się nawet? - Zapytała dziewczyna, wytrącając mnie z osłupienia.
-Ty naprawdę tu jesteś? - rozszerzyłem oczy, totalnie głupiejąc. Nie dość, że ją widzę, to jeszcze słyszę.
-Nie, w żartach. Opanowałam umiejętność teleportacji.-rzuciła z sarkazmem. Teram mam pewność, że to na pewno ona.
-Nie, nie przywitam się.-założyłem ręce na torsie, zadzierając nosa. - Przypominam, że to nie ja uciekłem bez pożegnania ze mną i nie odzywałem się ponad pół roku.
-Serio teraz będziesz się kłócił? - westchnęła cicho.
-Tak, będę się teraz kłócił. To nie ja zareagowałem jak pieprzony tchórz.
-Możemy porozmawiać o tym na osobności? Musimy sobie chyba wyjaśnić tą kwestię.-Zaproponowała Barbie.
-Dobra, ale nie licz że się ugnę.
-Uhmmm. - Odbąknęła nasza widownia, kiwając powoli głowami.
Czy oni na serio myślą, że jestem tak łatwy? Nie wiem czy to pytanie retoryczne czy czekać na odpowiedź? Nie zwracając uwagi na to bydło, ruszyłem w stronę mojego pokoju, ciągnąc za sobą Kris. Położyłem torbę obok szafy, a sam rozłożyłem się wygodnie na łóżku. Dziewczyna patrzyła na mnie trochę jakbym uciekł z psychiatryka, ale kurde mać mój dom, moje zasady, moje łóżko, mój pokój wszystko moje. Jasne?! No, cieszę się, że się rozumiemy.
-Możesz zacząć mnie przepraszać, Ja chętnie tego posłucham. - Nie byłbym sobą gdybym jej nie drażnił.
-Po pierwsze od kiedy jesteś taki rozbrykany? A po drugie masz rację, powinnam Cię przeprosić. Nie miałam prawa decydować za Ciebie razem z Baekhyun'em i robić z Ciebie debila jak sam to ująłeś. Nie miałam nic złego na myśli, naprawdę tego żałuje i bardzo, ale to bardzo Cię przepraszam. Nie powinnam zostawiać Cię bez pożegnania.
-No w końcu to zaakceptowałaś i mnie przeprosiłaś. Możesz uznać, że jestem usatysfakcjonowany, a teraz na mocy mojej wielkiego Parka Chanyeola i exo-l oświadczam, że znowu możesz cieszyć się moimi łaskami dobroci. - Wystawiłem rękę w w stylu weź gościu ją ośliń, na co Barbie zrobiła zdegustowaną minę.
-Czy Tobie przez ten czas, który mnie nie było coś stało się w ten głupi łeb? Nie wiem, miałeś wypadek, samochód Cię potrącił, albo oberwałeś drzwiami? Co Ty w Baek'a się bawisz, że taka diva się uaktywnia?!
-Nie, po prostu musisz odpokutować za swoje grzechy. - Posłałem jej uśmiech.
-Wystarczy, że muszę Cię słuchać i na Ciebie patrzeć. To już wystarczająca kara. - Usłyszałem jej chichot.
Wstałem i podszedłem do niej, po czym po prostu przytuliłem. Ukryłem twarz w zagłębieniu jej szyi i zaciągnąłem się zapachem malinowego szamponu do włosów. Nic się nie zmieniło. No może opakowanie, ale towar nietknięty. Z początku Kris chyba nie wiedziała co zrobić, ale po chwili poczułem jak jej ręce zaciskają się wokół mojego pasa. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej, chcąc się nią nacieszyć. Pół roku rozłąki robi swoje. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Odsunąłem się od Krystal i spojrzałem na jej twarz. Z kącików jej oczu spływały pojedyncze łzy. Otarłem każdą z nich i uśmiechnąłem się przyjaźnie.
-Nie płacz, to tylko ja. Mój widok jest aż taki straszny, że musisz płakać?
-Tęskniłam. -Wypaliła nagle. Nie powiem, zaskoczyło mnie to.
-Ja też. Nie powiem, że będzie jak wcześniej, bo wykorzystałaś mnie, ale możemy spróbować od nowa, jak prawdziwi przyjaciele.-Popatrzyłem jej głęboko w oczy. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie smutku. - Nie tego chciałeś? Przyjaźni?
-Taaaa, właśnie przyjaźni...-Odpowiedziała automatycznie.
-To co, przyjaciele? - Odsunąłem się, wyciągając w jej stronę dłoń z ciepłym uśmiechem.
-Tak, przyjaciele. -Uścisnęła dłoń na znak zgody. -Może lepiej wracajmy do salonu, bo jeszcze te głupki zaczną podsłuchiwać pod drzwiami.
-Dziwię się, że jeszcze tego nie zrobili.
Po tych słowach oboje wyszliśmy z pokoju. W końcu Krystal została moją przyjaciółką. Ale szkoda, że tylko przyjaciółką. Na razie nie ufam jej na tyle, żeby ją do siebie dopuścić, ale daliśmy sobie drugą szansę. To już coś, prawda? Kto wie, może kiedyś zaiskrzy, ale jak na razie wolę być ostrożny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top