Rozdział 1
Delilah
Szykowałam się w spokoju, w końcu miałam jeszcze masę czasu. Zastanawiałam się jak dam radę, jak on wygląda i czy rzeczywiście będzie tak strasznie. Cóż, w najgorszym przypadku, jeśli mu się nie spodobam, zabije mnie, nie najgorzej, nie? Zaśmiałam się nerwowo wycierając spocone ręce w moje nowe spodnie które chociaż trochę wyglądały jakby były z wyżej półki, tak serio dorwałam je w lumpie, ale czy to teraz ważne? Wzięłam uspokajający wdech, a następnie opuściłam moje małe mieszkanko, zamknęłam je bardzo dokładnie, ale mimo wszystko wróciłam kilka razy aby upewnić się, że są zamknięte. Tłumaczyłam się tym, że może ten typek wysłał swoich agentów aby zobaczył czy nie trzymam żadnych podejrzanych rzeczy, chociaż pewnie gdyby tak było to nie zatrzymałby ich dwudziestoletni zamek.
Wyszłam na świeże powietrze co sprawiło, że chociaż trochę się rozluźniłam, przyjemne ćwierkanie ptaków dało mi przeczucie, że będzie dobrze. Spojrzałam na adres, a następnie włączyłam google maps, bo mimo, że mieszkałam tu od urodzenia to dalej nie znałam ulic tego miasta, a jedyną jaką drogę znałam na pamięć to do najbliższego centrum handlowego. Weszłam do restauracji wyglądającej na drogą i rozejrzałam się, w oczy nie rzucił mi się nikt. Wszyscy wyglądali tak samo, dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak ogromna przepaść dzieli mnie i Charlesa z którym miałam się teraz spotkać, nawet moje spodnie z lumpa mi nie pomagały. Niby wiedziałam jak on wygląda, obczaiłam jego Instagrama jednak problem w tym, że ostatni post dodał prawie 3 lata temu. Teraz nie widziałam tu nikogo podobnego do chłopaka ze zdjęć.
- Masz na imię Delilah? - Podskoczyłam przestraszona, nie spodziewając się, że ktoś się do mnie odezwie. Szybko odwróciłam się w stronę osoby przez którą tak bardzo się stresowałam.
- Umm... Tak, tak, to ja. A ty to jak mniemam Charles? - Nie wiedziałam jak się zachowywać, starałam się być oficjalna co chyba go rozbawiło, bo zauważyłam jak ledwo widocznie kąciki jego ust się unoszą.
- We własnej osobie, usiądźmy. - Powiedział poczym zaprowadził mnie do naszego stolika, usiadłam, a on naprzeciwko mnie. Menu już leżało na stole, ciekawe ile na mnie czekał. - Możesz zamawiać co chcesz, zapłacę. - Spojrzałam na niego zmieszana.
- Nie trzeba, mogę zapłacić sa... - Zacięłam się otwierając menu i widząc ceny, cóż, najpiewniej przez stres i tak za wiele nie zjem. - Będę wdzięczna. - Poprawiłam się, a Charles się zaśmiał. Zaczęliśmy przeglądać oferty i w tym czasie przyjrzałam się bliżej chłopakowi, wydawało mi się, że miał zielono-niebieskie oczy, blond włosy które wyraźnie farbował, bo było widać dość spory odrost, mocne rysy twarzy jednak nie przesadnie, miał prosty nos, wręcz idealny. Wiedziałam już, że to jego największa zaleta w wyglądzie, jego usta były pełne o ładnym odcieniu, niby malinowym podchodzącym pod lekką czerwień, nie wiedziałam do końca jak opisać ten kolor, wróciłam do jego oczu i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że on również mnie obserwuje. Serce zabiło mi szybciej, poczułam jak robię się czerwona i robi mi się gorąco. Odwróciłam wzrok do karty z daniami.
- Wydajesz się ciekawą osobą. - Powiedział przerywając niezręczną, przynajmniej dla mnie, ciszę. - Czym się zajmujesz na codzień? - Zapytał, właśnie tego pytania obawiałam się najbardziej, bo co mu miałam powiedzieć? Że pracuje na kilka etatów po to aby zapłacić za leki mojego ojca? Z czego praktycznie nic mi nie zostaje na życie? Westchnęłam dyskretnie aby tego nie zauważył.
- Nie chce cię zawieść jednak nie zajmuje się niczym ciekawym, pracuje i żyje zwykłym życiem dwudziestojednolatki. - Powiedziałam uśmiechając się niezręcznie. Na szczęście z opresji uratowała mnie kelnerka.
- Dzień dobry, co dla państwa? - Zapytała przyjaźnie się uśmiechając, Charles wybrał chyba najdroższe danie z możliwych, ja zdecydowałam się na te jedno z tańszych. - Dobrze, za chwilę do państwa wrócę z jedzeniem. - Kobieta odeszła, a blondyn ponownie spojrzał na mnie z zainteresowaniem.
- Rozumiem, ale chyba posiadasz jakieś zainteresowania? - Oparł głowę na ręce i przechylił ją lekko w bok. Zaczynałam czuć się trochę jak na przesłuchaniu, jednak nie dałam po sobie poznać, że nie czuje się całkiem komfortowo.
- Kiedyś interesowałam się łyzwiarstwem figurowym, moja mama pokazała mi ten sport i od razu się w nim zakochałam, ale po jej śmierci przestałam jeździć. Nie czułam już tej radości. - Aby zakończyć tą formę rozmowy gdzie tylko ja odpowiadam na pytania, postanowiłam go zapytać o to samo. - A ty? Czym się interesujesz? - Zastnanowił się.
- Lubię podróżować. - Wzruszył ramionami i uśmiechnął się. - Musimy kiedyś wybrać się razem na lodowisko, nauczysz mnie co nieco. - Znowu poczułam jak robi mi się gorąco. To oznacza, że chce się ze mną znowu spotkać, prawda? Ciężko było mi w to uwierzyć.
- N-nie jeżdżę już od długiego czasu więc raczej by to nie wypaliło... - Z nerwów zająknęłam się, jeśli po tym spotkaniu nie wypadną mi wszystkie włosy ze stresu, to będę w szoku.
- Daj spokój, na pewno coś pamiętasz. - Zaśmiał się lekko, spojrzał na coś za moimi plecami i już po chwili kelnerka podała nam nasze dania.
- Smacznego. - Powiedziała i odeszła. Zajęliśmy się swoim jedzeniem, w międzyczasie rozmawiając na jakieś luźne tematy. Po skończonym posiłku, wyszliśmy na zewnątrz.
- Gdzie chciałabyś pójść? - Zapytał i spojrzał na mnie, na szczęście nie był zbyt dużo wyższy ode mnie, nie byłam w stanie stwierdzić ile ma wzrostu. Wzruszyłam ramionami.
- Jest mi to obojętne, ale jest ciepło więc możemy po prostu się przejść. - Przytaknął głową i ruszyliśmy na wspólne przemierzanie ulic tego zwyczajnego miasta.
- Gdzie pracujesz? - Zaskoczona spojrzałam na niego, jeszcze nikt na randce nie zapytał mnie gdzie pracuje, zastanowiłam się, którą pracę mu powiedzieć?
- W kinie, tym blisko centrum handlowego. Całkiem fajna praca, mili ludzie, dobrze płatna. - Mruknął ciche "mhm" i pogrążył się w myślach, chyba go trochę zawiodłam, pewnie myśli teraz o tym jak szybko się mnie pozbyć, bo nie jestem na jego poziomie.
- Lubię chodzić do kin, ciekawe czy kiedyś się już nie spotkaliśmy. - Odparł i spojrzał mi prosto w oczy, nie odwróciłam wzroku, żeby zachęcić go do siebie muszę wydawać się ciekawa, uśmiechnął się.
- Możliwe, tyle ludzi się tam przewija, że nie jestem w stanie tego stwierdzić. - Kiwnął głową i znowu spojrzał przez siebie.
Po jakimś czasie rozmowy, ta pierwsza niezręczność została dokonana, a ja w końcu się rozluźniłam, może nie do końca, ale zawsze coś. Zaczynało powoli robić się ciemno i zimno, dlatego postanowiliśmy się rozstać. Charles przekonywał mnie abym przejechała się z nim jego autem, jednak stanowczo odmawiałam, nie mogłam przecież pokazać mu w jakiej ruderze mieszkałam, może i ten budynek wyglądał tak tylko z zewnątrz, ale dalej byłoby to zawstydzające i najpewniej nie chciałabym się z nim więcej spotkać, dlatego już po chwili rozeszliśmy się w swoje strony, żegnając się szybkim przytulasem. Muszę powiedzieć, że używa bardzo ładnych perfum.
_______________________________________
Ja ją kiedyś skończę serio
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top