ciągoty

Często o tym myślę. Kiedy na krótki moment żyję złudzeniem, że okazuje mi pełną uwagę, nie ma dla niego nikogo poza mną, dochodzę do wniosku, że nie chcę go mieć. Później zapomina o moim istnieniu i wszystko się pierdoli. Wtedy chcę go na własność. Przestałam to rozumieć. Zastanawiam się kto jest prawdziwym sprawcą tego cierpienia, on czy ja. Gdybym nie była masochistką, dałabym sobie z nim spokój. Doprowadziłam do tego, że to od niego zależy mój stan psychiczny. Zawsze uważałam siebie za kogoś, kto nie pozwoli sobie tego zrobić. Teraz jestem pewna, że jeśli kiedyś z tego wyjdę, to kompletnie zniszczona.

Mogłabym wyrwać sobie serce i oddać mu je w prezencie, będąc jednocześnie przekonana o tym, że wyrzuci je gdzieś przy najbliższej okazji.

Na moich oczach.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top