Urodziny cz.2

Zamknąłem drzwi i spojrzałem na bruneta. Skrzyżowałem ramiona na piersi i uniosłem brew.

- Akihiko - zacząłem.

- Akihide - poprawił mnie chłopak z uśmiechem. Spojrzałem na niego kpiąco.

- Słuchaj, nie chce być niemiły, ale... Co ja mówię - prychnąłem. - Będę kurewsko niemiły.

Brunet spojrzał na mnie pytająco.

- Wytłumacz mi łaskawie... - zacząłem. - Co robiłeś z moją dziewczyną? - zapytałem z anielskim spokojem. Nie mogłem pozwolić, żeby taki gnojek wyprowadził mnie z równowagi.

- Tsukishima, tak? - westchnął, a ja kiwnąłem głową. - Słuchaj, stary, masz serio wielkie szczęście i szczerze mówiąc Yuki cholernie mi się podoba - wyznał. Zacisnąłem pięści, czując, że zaraz nie wytrzymam i przywalę mu w twarz. - Nie chciałem być chamem i kraść ci dziewczyny, ale sam rozumiesz. Patrząc na nią... Ciężko się powstrzymać. Miałem nadzieję, że może coś z tego... - urwał, widząc moje mordercze spojrzenie. - W każdym razie, Matsuzawa nie widzi świata poza tobą, więc naprawdę do niczego tu nie doszło. Pogadaliśmy sobie miło o różnych sprawach, ale to tyle. Przysięgam, że nawet jej nie dotknąłem.

Spojrzałem podejrzliwie na rówieśnika i uśmiechnąłem się z wyższością, poprawiając okulary.

- Masz szczęście - prychnąłem. - Inaczej straciłbyś rękę.

- Dzięki za ostrzeżenie - uśmiechnął się Akihide. - To co, zgoda? - zapytał, wyciągając dłoń w moją stronę. Spojrzałem z obrzydzeniem na jego rękę.

- Nie. Nadal ci nie ufam - powiedziałem. - Ale dam ci radę. Nie zbliżaj się do Matsuzawy, bo każdy niewłaściwy ruch może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu, rozumiesz? Nie chcesz mnie wnerwić - poinformowałem i chwyciłem za klamkę. - Zapamiętaj to frajerze, Yuki jest moja.

Wyszedłem z pomieszczenia i usiadłem obok swojej dziewczyny. Rozłożyłem się na kanapie i objąłem ją ramieniem. Szatynka spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach.

- Kei? Dobrze się czujesz? - zapytała. Spojrzałem na nią z wyniosłym uśmieszkiem.

- Lepiej być nie mogło - odparłem.

- Wyszliście dwie minuty przed końcem czasu - westchnęła Sumire.

- Co miało zostać powiedziane, powiedziane zostało - odparłem. - Prawda, Akihide?

- Nawet za dużo - mruknął chłopak. - To kto następny?

***

O dziwo, nikt poważnie nie ucierpiał podczas tej zabawy. Kageyama i Akatsu, którzy byli następni, wyszli dość zadowoleni i jakby bliżsi sobie niż przedtem. Mogę spokojnie stwierdzić, że byli teraz dobrymi kumplami. Sumire i Mei siedziały w garderobie ponad osiem minut, a gdy w końcu je stamtąd wygoniliśmy, niemal zataczały się ze śmiechu.

Po tym fakcie jednogłośnie stwierdziliśmy, że zmieniamy zabawę. Problem powstał wtedy, kiedy Oikawa zaproponował siatkówkę.

- Chyba sobie żartujesz - Akatsu wybuchnął śmiechem.

- Mamy tu trzech siatkarzy, gimnastyczkę, tancerza, dwie cheerleaderki i... cokolwiek robi Akihide - podsumowała Sumire.

- Też jestem tancerzem - powiedział brunet.

- Dwóch tancerzy - sprostowała blondynka i podparła dłonią podbródek z wesołym uśmiechem. - Przecież to się nie może nie udać.

- W sumie zagrałbym w siatkówkę - przyznał Akihide. Oikawa wyszczerzył zęby.

- W taki razie cztery na cztery. Ja, Matsu-chan, pan na A i jasnowłosa ślicznotka przeciwko reszcie, hm? - zapytał.

- Dzięki - zaśmiała się Sumire, poprawiając blond loki.

- Eeee... My w ogóle mamy gdzie grać? - zapytał Akihide.

- Za domem mamy siatkę - odparłam. - No błagam. Przecież tych trzech prawie tu mieszka - powiedziałam, wskazując kolejno wszystkich siatkarzy.

- Wypraszam sobie - prychnął Tsukki. - Ja z nimi nie mieszkam.

Poklepałam go po kolanie z lekkim uśmiechem i wstałam z kanapy.

- No to lecimy.

***

- Nieźle, Matsuzawa - pochwalił mnie Tsukishima, gdy udało mi się zablokować atak Akatsu.

- Dzięki, skarbie - uśmiechnęłam się, przybijając blondynowi piątkę.

- Ja się nie bawię w żadne zagrywki! - Mei uniosła dłonie w obronnym geście, kiedy Kageyama próbował nauczyć ją poprawnie serwować górą.

- Dawaj, Me! - krzyknęła Sumire. - Bo wszystko powiem twojemu chłopakowi! Dziewczyna siatkarza, a serwować nie umie.

- Noya jest libero, głupia! On nie serwuje! - odkrzyknęła, ale wzięła piłkę od rozgrywającego i stanęła w połowie boiska. Podrzuciła ją do góry i odbiła lekko. Piłka ledwo przeleciała przez siatkę, po czym została od razu przyjęta górą przez Akatsu.

- Oikawa! - krzyknął. Szatyn z pewnym siebie uśmieszkiem wystawił do Sumire, która tanecznym wręcz krokiem, przycwałowała pod siatkę i z gracją przebiła piłkę, którą zaraz z łatwością odebrał Tsukki. Następnie trafiła ona w moje ręce. Uniosłam je do góry, przypominając sobie wszystkie treningi z chłopakami i wystawiłam ją dla Kageyamy. Brunet wbił ją w trawnik z obojętną miną.
Oikawa skrzywił się.

- Mogłeś to odebrać, Matsu-chan - jęknął w stronę szatyna. Akatsu zerknął na niego z mieszanką niedowierzania i irytacji.

- To tak jakbym próbował odebrać meteoryt - odparł. - Sumire?

- Dwadzieścia trzy do dwudziestu - powiedziała.

- Jeszcze dwa - mruknął Kageyama.

- Ale zgadnijcie kto teraz serwuje - uśmiechnął się Oikawa, łapiąc rzuconą mu przez Akihide piłkę.

- Błagam nie - jęknęła Mei, która już próbowała odbierać zagrywki Oikawy.

- Obiecuję, że tym razem będzie lekko, Mei-kun - uśmiechnął się i obrócił piłkę w palcach.

- Ja nie patrzę - westchnęłam i wbiłam wzrok w trawę.

***

- Zrobiłeś to specjalnie - powiedział Kageyama, przykładając do czoła zimny okład.

- Oczywiście, że nie! Jak możesz mnie tak podejrzewać! - żachnął się szatyn.

- Oikawa, miałeś celować w drugą połowę boiska - westchnęłam. - I to lekko. A jego prawie odrzuciło na dwa metry!

- Bez przesady - mruknął Kageyama.

- Cóż... Ręka mi się omsknęła - przyznał Oikawa. Parsknęłam śmiechem.

- Nie dostaniesz tortu - poinformowałam go. Szatyn złapał się teatralnie za serce.

- Nie rób mi tego, Matsucchi! Tylko nie to! Wolę już tygodniowy zakaz zbliżania się do Matsu-chana, niż nie spróbowanie twojego tortu! - zawołał.

- To da się załatwić - Akatsu wzruszył ramionami, stawiając ciasto na stole. Chwyciłam zapalniczkę i spojrzałam z przestrachem na trzydzieści dwie dwukolorowe świeczki.

- Nie mogliśmy mieć wspólnych? - jęknęłam.

- Byłoby za łatwo - zaśmiał się Akatsu.

- Odwieczny problem bliźniaków - mruknęłam, zabierając się za zapalanie.

***

- Tsukki, masz tort na policzku - powiedziałam, ścierając z twarzy blondyna kawałek ciasta czekoladowego. Kei zarumienił się lekko, gdy Sumire wydała z siebie długie przesłodzone "Ooo". Przewróciłam oczami.

- Ale wy jesteście uroczy - powiedziała. Rzuciłam w nią kawałkiem tortu.

- Masz coś na twarzy, Sumirecchi - powiedziała Mei piskliwym głosem, przekładając serwetkę do twarzy blondynki. Obie dziewczyny parsknęły śmiechem.

- Matsu-chan... - zaczął Oikawa, sięgając po papier.

- Ani mi się waż - warknął Akatsu, celując łyżeczką w stronę szatyna.

- Okrutne - westchnął Tōru.

Po chwili wszyscy wróciliśmy do salonu, by po kilku kieliszkach bezalkoholowego szampana, drzeć się na całą dzielnicę w nieudolnych próbach śpiewania karaoke.

Najlepiej radził sobie Oikawa. Szczerze mówiąc, mogłabym się zakochać w jego głosie. Akihide też śpiewał całkiem nieźle, Akatsu wył jak wilk do księżyca, dziewczyny stanowiły wspaniały duet, a Kageyama i Tsukishima nawet nie podjęli się próby zanucenia czegokolwiek.

- Kei, słońce - jeknęłam, ciągnąc go za rękę. - Zaśpiewaj ze mną w duecie.

- Nie ma szans, Matsuzawa - mruknął. - Ja nie śpiewam.

- Tsukki - mruknęłam.

- A poza tym myślałem, że twój głos jest zarezerwowany dla mnie - uśmiechnął się zadziornie. Zmarszczyłam brwi. Rzeczywiście. Kilka miesięcy temu śpiewałam mu kołysankę po francusku. Być może coś mu wtedy obiecałam...

- Kageyama, no dawaj - zaśmiał się Akatsu. Chłopak pokręcił głową. - No stary! Czego ty się boisz?

- Chodź, Matsu-chan - żachnął się Oikawa, łapiąc przyjaciela za ramię. - Co powiesz na "Imagination"*?

- Yuki? Co z tym zakazem zbliżania? - zapytał. Oikawa oburzył się i usiadł na kanapie obok Kageyamy.

- Twoja kolej Yuki - powiedziała Sumire, wyciągając w moją stronę metalowy mikrofon z zestawu karaoke. Wzięłam przedmiot od blondynki i włączyłam piosenkę, która prześladowała mnie od tygodnia**. Poszłam na całość. Miałam gdzieś to czy trafiam w dźwięki, czy śpiewam równo z rytmem. Robiłam to co kocham i tyle wystarczyło.

- Wow, cudnie Yuki - zaśmiała się Mei.

- Siostra, nigdy więcej tego nie rób - jęknął Akatsu. Zaśmiałam się ironicznie i pokazałam mu środkowy palec.

- Nie słuchaj go, Matsucchi - uśmiechnął się Oikawa.

- Teraz ja! - krzyknęła Mei. - Oikawa-kun? Może chciałbyś...

- Z przyjemnością, droga pani - uśmiechnął się szatyn. Oddałam przyjacielowi mikrofon i ruszyłam do pokoju, rzucając przez ramię krótkie "zaraz wracam". Weszłam do pomieszczenia i zerknęłam na swoje odbicie w lustrze, wiszącym na ścianie. Miałam rozwalone włosy, lekko rozmazany makijaż i zdecydowanie nie wyglądałam na wypoczętą, ale byłam szczęśliwa. To chyba najlepsza impreza w moim życiu.

- Matsuzawa? - zapytał Tsukki, stając w drzwiach. - Coś się stało?

- Nie - zapewniłam szybko. - Musiałam chwilę odetchnąć.

Blondyn podszedł do mnie i delikatnie złapał mnie za podbródek. Uniósł lekko moją twarz i spojrzał mi w oczy.

- Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent urodzinowy - powiedział i nachylił się, by złożyć delikatny pocałunek na moich ustach. Był tak lekki, słodki i tak romantyczny jak nigdy. Zdecydowanie należy zaliczyć go do jednego z naszych najlepszych pocałunków. Blondyn położył dłonie na mojej talii i przyciągnął do siebie. Nie mogłam powstrzymać stada motyli szalejących mi w żołądku. Zimnymi dłońmi objęłam kark chłopaka, równocześnie delikatnie muskając jego wargi swoimi.

- Wszystkiego najlepszego, Matsuzawa - wyszeptał, kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową i westchnęłam cicho.

- Puk puk? Tu Sumire - odezwała się blondynka za drzwiami. - Nie chcę wchodzić żeby nie zastać was w ewentualnie dość niezręcznej i intymnej sytuacji, ale jubilatka proszona jest do salonu - powiedziała. Westchnęłam i spojrzałam na chłopaka.

- Chciałabym zostać tu z tobą całą wieczność - przyznałam. Blondyn pocałował mnie w czoło.

- Musisz jeszcze chwilę wytrzymać - powiedział. - Potem mam zamiar podarować ci tę wieczność.

Uśmiechnęłam się i pobiegłam do reszty gości. "Ale ja go kocham" pomyślałam i wbiłam wzrok w Akatsu i Akihide, tańczących na środku pokoju. Zaśmiałam się. Kocham ich wszystkich.

Kochani! Jak pamiętacie (albo i nie) Yuki i Akatsu obchodzą urodziny 19 kwietnia, czyli... wtedy kiedy ja, a więc dzisiaj! Z tej okazji życzę naszym bohaterom sto latek, a wszystkich biednym trzecioklasistom (sobie również) powodzenia na dwóch pozostałych egzaminach.

Mam nadzieję, że shot się podobał ^^

~Beth
#hot16

* jakby ktoś nie kojarzył "Imagination" Spyair to opening z Haikyuu XD

** "Middle Finger" Bohnes - utwór w mediach^
Musiałam go tu wsadzić, bo idealnie obrazuje moje podejście do egzaminów XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top