~ Prefekci ~

W ciszy spoglądałem przez okno, za którym rozpościerał się widok na otaczające nas lasy. Czekałem w przedziale aż dołączy do nas Eleanor, jednakże ona się nie pojawiała.

Zapewne jest z tymi Weasley'ami — Pomyślałem posępnie.

Drzwi od przedziału się otworzyły. Spojrzałem w ich stronę z nadzieją, która na widok Blaise'a i Pansy, szybko ze mnie wyparowała.

— A oto nasz Prefekt! — Zawołał Zabini klepiąc mnie po ramieniu. — Już współczuje Gryfonom.

Mimowolnie delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy.

— Ewards również została Prefektem — Oznajmiła Pansy, jednakże nie wyglądała na zadowoloną z tego powodu. — Widziałam jak chwaliła się swoją odznaką tym rudym nieudacznikom.

Na te słowa zalała mnie fala złości. Zacisnąłem pięści i ponownie spojrzałem w stronę okna.

Podróż do Hogwartu dłużyła się niemiłosiernie. Przez większość drogi Crabbe i Goyle gnębili jakiś pierwszoroczniaków, Pansy bezustannie opowiadała o minionych wakacjach, a Blaise podrywał czwartoklasistki.

Westchnąłem głęboko i wstając z miejsca, oznajmiłam:

— Idę po jakieś przekąski. Zaraz wracam.

Wyszedłem z przedziału i ruszyłem wzdłuż korytarza.

Myślami byłem nieobecny. Czułem wewnętrzny niepokój ale nie widziałem co było tego powodem.

Mijałem uczniów Hogwartu, kiedy nagle usłyszałem jej śmiech. Zerknąłem na szklane drzwi od przedziału, za którymi dostrzegłem Eleanor w towarzystwie trójki Weasley'ów.

Na ten widok zmarszczyłem brwi i kontynuowałem przechadzkę po pociągu, starając się ignorować uczucie zmartwienia i wściekłości.

— Draco!

Poderwałem głowę do góry i odwróciłem się w stronę dobiegającego mnie głosu.

Za mną stała rozpromieniona Eleanor, która z radosnym uśmiechem na twarzy ruszyła w moją stronę po czym przytuliła mnie na powitanie i rzekła:

— Gratulację! Słyszałam, że zostałeś wybrany na Prefekta.

Uśmiechnąłem się zawadiacko i odparłem:

— Już współczuje pierwszoroczniakom, których spotkam późnym wieczorem na korytarzach.

— Zrób wyjątek dla uczniów Slytherinu — Wtrąciła dziewczyna z uśmiechem — W przeciwnym wypadku nigdy nie wygramy Pucharu Domów.

— Tobie również należą się gratulacje. Przyznam to niechętnie ale zasłużyłaś na tę odznakę bardziej niż ja.

Eleanor machnęła ręką na te słowa.

— Nie do twarzy ci ze skromnością, Malfoy.

Wpatrywałem się w jej rozpromienioną twarz i już miałem zaproponować jej wspólny spacer po błoniach, kiedy z przedziału wyłoniła się ruda głowa jednego z bliźniaków.

– Ell, idziesz?

— Tak, Fred.

Ślizgonka posłała mi ostatni uśmiech i ruszając w stronę Weasley'a, zawołała na pożegnanie:

— Do zobaczenia później, Draco.

Kiwnąłem jedynie głową, nie starając się nawet wymusić uśmiechu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top