~ Bal ~

Każdy, kolejny rok nauki w Hogwarcie przynosił coraz to większe zaskoczenie.

Na pierwszym roku ktoś wypuścił trolla z lochów, a przeklęci Gryfoni zabrali Ślizgonom puchar domów. Na drugim otwarto Komantę Tajemnic i były ataki na uczniów brudnej krwi. Podczas trzeciego roku z Azkabanu uciekł mój szalony wujek, Dementorzy kręcili koło Hogwartu i ponownie straciliśmy nauczyciela od Obrony Przed Czarną Magią. Zacząłem się zastanawiać czy nad tym stanowiskiem nie ciąży jakaś klątwa.

Na czwartym roku odwiedziły nas dwie inne szkoły — Beauxbatons i Durmstrang. Zorganizowano Turniej Trójmagiczny, na który Potter jakimś cudem się załapał. Podstępny krętacz.

Najgorsze jednak było to, że odwołano wszystkie mecze Quidditcha.

Ten rok zapowiadał się fatalnie. Odkąd ujrzałem Eleanor w towarzystwie Weasley'ów, Pottera i Granger na Mistrzostwach Świata w Quidditchu pragnąłem ją zwyzywać i trzepnąć w głowę by się opamiętała i nie zadawała z tymi zdrajcami krwi. Niestety, ku memu niezadowoleniu, wyglądało na to, że znakomicie bawiła się w ich towarzystwie. Szczególnie nie podobał mi się sposób w jaki zerkała na jednego z bliźniaków. Zbierało mi się wtedy na wymioty.

Humor poprawił mi się dopiero, kiedy zgodziła się pójść ze mną na bal. Z wysoko uniesioną głową i triumfem wypisanym na twarzy spoglądałem na Weasley'a, kiedy prowadziłem Eleanor do tańca.

Zaprosiłem ją kilka dni po ogłoszeniu informacji o balu. Wracała akurat z biblioteki z nieco smutną miną, toteż postanowiłem wykorzystać okazje. Miałem nadzieję, że to właśnie Weasley był powodem jej smutku i zmartwień. Ku memu zadowoleniu Eleanor od razu zgodziła się pójść ze mną na bal.

Niestety... W tamtym okresie byłem zbyt niedojrzały by docenić jej towarzystwo, a Weasley to wykorzystał.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top