30.
Wszyscy cieszyli się wygraną. Czwórka przyjaciół, Endermany... Nawet sam smok zaryczał triumfalnie na znak wygranej walki. Veii i Chase skakali z radości a Adam klapnął sobie na ziemię by móc zaczerpnąć powietrza jak i trochę siły. Null zaś odsunął się od przyjaciół i ruszył na pole bitwy. Co jak co ale trzeba coś zrobić z ciałami poległych Endermanów... A na oko było ich około 100... może mniej może więcej.
Król tych czarnych mobów oparł się jedną łapą o obsydianową wieżyczkę a drugą o podłoże w tym wymiarze po czym głośno i gardłowo mruknął. Wszyscy jego podwładni jak na rozkaz zaczęli zbierać ciała pobratymców i wyrzucać ich gdzieś. Nawet sam smok im pomagał. Null zaś wyglądał na przybitego.
-Oh gosh... -odezwał się Adam i usiadł głęboko odetchnąwszy- To co teraz? Jak wrócimy do domu?
-Też jestem tego ciekawy.. -mruknął Chase i usiadł na ziemi by odetchnąć i nabrać sił. Veii zaś czerpała energie z powietrza bo z radości ciągle podskakiwała albo chodziła lub mieliła rękoma włosy.
-Też ejstem ciekawa.. Hej Null. Ty się znasz na tym... ak mamy wrócić do domu?- zawołała. Chłopak na chwile zastygł ale zaraz odwrócił się mijając zbierane ciała czarnych mobów.
-Tamtym portalem wrócicie- Wskazał na smoczą fontannę gdzie wcześniej ułożyli jajo do odrodzenia smoka.- Obudzicie się w miejscu gdzie ostatnio spaliście.
-zaraz zaraz...- wtrącił się Adam- Jak to "wrócicie" czy "spaliście"?
-Nooo...-zaczął troszkę zakłopotany Null- Ja o tym wiem ale wy nie, więc wam tłumaczę żeby potem nie było zdziwienia
-Czy ty masz coś do ukrycia Null?- dołączył się Chase
-Właśnie.. Wyglądasz na poddenerwowanego- stwierdziła dziewczyna. Null trochę nerwowo popatrzy po przyjaciołach. Wtem zza nich odezwał się król Endermanów swoim głębokim "bulgotnięciem" Jak na ten rodzaj mobów przystało, a później wbił wzrok w Nulla.
-No bo.. -głęboko westchnął i spuścił głowę- Ja nie wracam
-CO?!- Wykrzyknęła cała trójka zszokowana.
-Nie mogę- ciągnął dalej powoli wyjaśniając.- Myślałem że ta cała wojna będzie mniej ciężka niż mi się zdawało. Myślałem że sami damy sobie radę pokonać Herobrnea przy pomocy Endermanów i smoka Endu, ale jak widać... Grubo się myliłem...- Westchnął i zacisnął pięść mając nadzieje że przyjaciele go zrozumieją- Widząc natarcie pigmanów i nas wycofujących się do środka wyspy, zrozumiałem ze nie mamy szans i nie obejdzie się bez pomocy najsilniejszego z nich.
-Więc ON-tu wskazał na wielkiego króla-mutanta- był twoim ASEM w rękawie?!- Wykrzyknął Adam dosyć zły.
-Tak.- Odparł bez chwili zastanowienia- Jednak on nie robi nic za darmo. Stąd ma całe sąsiednie wyspy Endu pod opieką jak i same Endermany. Żeby poprosić go o pomoc musiałem dać coś od siebie.
-Więc co mu dałeś?- Zapytała Veii spokojniej ale z lekko drżącym głosem.
-Siebie...- spuścił głowę- A konkretnie swoją służbę dla niego- na te słowa Null odwrócił głowę w bok zaciskając oczy- Nie miałem nic innego by mu zaoferować a to było jedyne wyjście z opresji. W ten sposób Król Endermanów rzucił się na pomoc przez co zdołaliśmy wygrać i pokonać Herobrinea.
-Ok a-ale.... Wrócisz do nas... Prawda?- Veii nie darowała. Jednak w odpowiedzi dostała sprzeczne kręcenie głową.
-Prawdopodobne jest to ze nigdy.- powiedział to. Głos mu się załamał. Czyli to było pewne. Przyjaciele już nigdy więcej nie zobaczą Nulla.- Przepraszam.... Musiałem chcąc obronić was i ten wymiar...- Chciał powiedzieć coś więcej, jednak Veii rzuciła się na niego i mocno go do siebie przytuliła. W jego ślady poszedł Chase i mniej chętnie Adam.
Przyjaciele pożegnali jednego ze swoich a później niechętnie odsunęli się gdyż byli trochę ponaglani przez samego króla. Null popatrzył na ich ze smutkiem w oczach a później powoli odsunął się. Spojrzał na władcę, a później 3 susami wskoczył na wieżyczkę, później na dłoń króla a następnie na jego lewy bark.
Mutant wyprostował się i odwrócił odchodząc na swoje wyspy wraz z Nullem na sowim ramieniu. Chłopak po raz ostatni odwrócił się w stronę przyjaciół by skrzyżować z nimi wzrok, a następnie spuścił głowę i odwrócił się by móc spojrzeć na drogę w którą się udali. Trójka przyjaciół jeszcze stała i obserwowała jak ich przyjaciel odchodzi.
-Wracajmy- mruknęła Veii po cym poszła wraz z chłopakami do portalu. Wskoczyli i pojawili się w domku w którym ostatnio spędzili dużo czasu przed wyprawą do Endu.
-To co teraz?- mruknął Chase z nutką żalu.
-Nie wiem... -Odpowiedział mu Brat po czym przytulił go do siebie.
-Próbujemy żyć dalej - westchnęła Veii po czym ruszyła do domu wraz z nimi. Wszyscy rzucili się na wygodną kanapę i zasnęli regenerując siły a i odpędzając te przykre wiadomości z przed powrotu do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top