19.

Tymczasem w Leśnym Dworze u Herobrinea panowała głucha cisza. Wszystkie moby pochowały się w swoje ciemne zakamarki. Sam władca siedział w swoim "biurze" i analizował coś. Eliksir był gotowy. Teraz tylko czekał aż ktoś się wybudzi. Chciał wyciągnąć informacje na temat krainy Endu i tej całej wyroczni. Jak na zawołanie przyszedł Zombie.

-Panie.- Wszedł zaraz po zapukaniu.- Blondyn się ocknął. Mamy go przyprowadzić?

-Tak.- Rzekł po czym podniósł głowę. Chwilę później dwa inne zombiaki przywlekli Adama i rzucili nim pod nogi władcy na kolana. Stali po jego obu stronach i asekurowali by chłopak nie zrobił nic głupiego.

-Zostawcie mnie!- Wrzasnął Adam lecz nie miał siły się wojować. Dopiero co się ocknął

-Proszę, proszę proszę.... Kogo my tu mamy. Nędznego obrońcę Endu- Warknął Herobrine, jednak zaraz się uśmiechnął. Adam zbystrzał. Podniósł głowę by spojrzeć na wroga.- Tak łatwo dali się skłócić i tak łatwo dali się podejść. A myślałem ze ta wyrocznia wybierze  mądrzejszych ludzi do tego zadania.

-Milcz- warknął Adam, jednak zaraz pożałował gdyż dostał pięścią w brzuch.- Ughh....

-Gadaj, jak brzmi wyrocznia i gdzie macie kryształy endu...-powiedział już stonowanym szorstkim głosem szatyn.

-W życiu ci nie powiem...- Adam szedł w zaparte.

-Jak chcesz. Zombie... Przeszukać go.- Na rozkaz władcy Zombie przeszukali kieszenie i ekwipunek chłopaka. Po chwili wyjęli z niego jeden z kryształów kresu.- Hmm.... Podzieliliście się łupem.... Słusznie.... Gdzie jajo.- Dodał mrożącym krew w żyłach tonem.

-Nie wiem.- Odwrócił głowę blondyn, jednak zaraz to Herobrine ujął go w twardym uścisku dłoni za szczękę i zmusił go do patrzenia na jego oblicze.

-Gadaj... Albo pożegnasz się z bratem i przyjaciółmi.- Wtem pokazał miksturę stojącą u niego na biurku. Adam otworzył szeroko oczy. Domyślał się co to może być. - No więc?

-Ygh... Nie wiem!- postanowił blefować- Podzieliliśmy się kryształami ale jaja nie było.- Herobrine przymrużył oczy zupełnie jakby chciał wyczytać z chłopaka informacje jak z otwartej książki. Jednka nic z tego. Postanowił się nie trudzić.

-Zabierzcie go i przynieście mi pozostałe dwa kryształy od pozostałej dwójki.- Naraz to Zombie zabrały Adama który próbował się wyszarpnąć, jednak nic z tego gdyż był za słaby na to. Mikstura z wczoraj jeszcze dawała o sobie znać.

Adam wylądował na twardej posadzce w lochach. Z pozycji leżącej widział jak Zombie wchodzą do celi brata i przeszukują mu kieszenie, a następnie do Veii. Po skończonym przeszukaniu zabrali kryształy do białookiego władcy. Chłopak z trudem się podniósł i przysunął się do krat. W myślach błagał Notcha by Chase i Veii ocknęli się i żeby Null nie dał się pojmać bo skończy się to dla nich wielką klęską. Po chwili usłyszał ciężkie westchnięcie brata. Budził się. Uśmiech na chwilę zagościł na ustach blondyna, jednak zaraz znikł gdyż usłyszał jak zbliżała się straż.

-Jasna cholera...-Jęknęła Veii. Podniosła głowę i dopiero teraz dotarło do niej ze jest przykuta kajdanami do ściany. Nie obeszło się bez szarpaniny, a i w jej wypadku lekkiego ataku paniki. Kiedyś była tak maltretowana w laboratorium u ludzi gdy ją tworzyli, a null uciekł.- co do!?

-Shhh Veii! Bo usłyszą! Udawaj że jesteś nieprzytomna. Ty Chase tak samo. Herobrine chce zrobić z was a przynajmniej z ciebie swojego wiecznego sługę. Proszę udawajcie nieprzytomnych... Nie chce was stracić...- Na ostatnie słowa żal ścisnął gardło blondyna.

-Uhh... ok.-dziewczyna westchnęła i spuściła głowę udając że jest nieprzytomna.

-Niech go szlag trafi- powiedział Chase i szarpnął się. Był związany tak ze nie mógł ruszyć za grosz rękami. A co gorsza użyć mocy. Jednak na nic było jego udawanie. Dwóch zombie weszło do jego celi i podnieśli go za liny. Młody szatyn tylko jęknął.

-ZOSTAWCIE GO!- Wrzasnął Adam. W tym właśnie momencie serce stanęło mu w gardle. Nie chciał stracić brata, a w tym właśnie momencie patrzył jak jego brat jest wleczony do Herobrinea na pewny eksperyment i wieczną posługę.  Nie był w stanie go obronić. Upadł na kolana i głośno zawył.

Tymczasem Chase trafił na dywanik do Herobriena który to właśnie nabierał mikstury do strzykawki. Na wizytę Entity303 uśmiechnął się szeroko i wyjął strzykawkę z korka butelki.

-Witaj. Entity 303.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top