~Unexpected Meeting~
<Nadia perspective>
Siedziałam sobie z chłopaczkami jeszcze chwilę rozmawiając, gdy przypomniały mi się słowa Managera.
-O! Ej a wy ziomeczki nie mieliście pokazać mi pokoju czy czegoś takiego?-
-A tak rzeczywiście mieliśmy to zrobić- odezwał się zawstydzony Kun.
-Panienka pozwoli- Lukas wyciągnął dłoń w moją stronę -sprawię, że ta podróż będzie jedną z najlepszych podróży w twoim życiu.- po powiedzenia tego Lucas puścił mi oczko.
Lekko zarumieniona podałam mu dłoń i powiedziałam -Jasne! To będzie ciekawe, proszę dbaj o mnie-
-O kurde. Nigdy nie myślałem że zajdę tak daleko i kompletnie nie mam pojęcia co robić- chłopaka "lekko" zszokowało.
-OH, really?- zaśmiałam się rozbawiona jego zachowaniem.
Tego się nie spodziewałam.
-To jak, pokażecie mi mój pokój?- powiedziałam wstając z kanapy jednocześnie zabierając moją dłoń od Lucasa.
-Jasne, chodź za mną- Kun.
-O ja też chcę, też chcę! Kun, mogeeeeee?-Yangyang
-Jak się Nania zgodzi-
-Nadia-
-Co?-
-Kun, mam na imię Nadia-
-Aaa, wybacz, przekreciło mi się-
-W którą stronę?-
-Heh? -Ten
-No mówi że mu się przekreciło to pytam w którą stronę xD-
-Boże, z kim ja żyję-Ten
-Ze mną- zrobiłam ruszającego brwiami lenny face.
Wyszło w końcu tak że wszyscy poszliśmy do mojego nowego pokoju. Cóż w końcu każdy jest zafascynowany nowym domownikiem.
Staliśmy przed drzwiami i czekałam aż coś zrobią.
Minęła minuta, dwie, trzy, pięć.
-No to... Co robimy?- spytałam patrząc na Kuna.
-no wchodzimy-
-aaa-
Nadal staliśmy przed drzwiami.
-Boże może ktoś je w końcu otworzy?! - rzekł poirytowany Ten.
-No tak tylko czekamy-Kun
-Na co? - Ten jest mad.
-No aż Nadia je otworzy-
-To ja mam coś robić? -
-No tak, stać xD-yangyang
-O podoba mi się ten pomysł! No to stoimy-
Znowu staliśmy w ciszy.
-Nosz no nie wytrzymam tego!- w tym momencie Ten otworzył drzwi i moim oczom ukazał się ten oto widok:
Ze zdziwienia zamrugałam parę razy. Nie spodziewałam się tak pięknego pokoju. Można powiedzieć że aż zamarłam na chwilę.
-No co tak stoisz? Wejdź do środka i się rozejrzyj- ton głosu Tena wydawał się być milszy.
Posłuchałam go więc.
-WAAAA ŁOOOO! JAKI PIĘKNY! *.* TO DLA MNIE?-
-Tak-powiedział dumnie Ten.
-JAKI ON PIĘKNY! Kto go przygotował?-
-Hmm, zgadnij- proud ten mode on.
-Hmmm...Lukas! Hendery!? -
-Nie-Kun
-To był Ten, ale wszyscy pomagaliśmy-
-Ty? Naprawdę?! On jest PRZECUDOWNY! DZIĘKUJĘ! - rzuciłam się na nich by ich przytulić.
Wszyscy wylądowaliśmy na ziemi przez co zaczęliśmy się śmiać.
Wstałam szybko dokładniej przyglądając się meblom.
-Tu jest. .. Tu jest więcej niż jedno łóżko!-
-Tak, specjalnie gdybyś chciała kogoś do siebie zaprosić na noc, jakieś przyjaciółki-
-boże Xiao kocham cię! Muszę szybko napisać do... - w tym momencie przypomniał mi się jeden niezmienny fakt, przez co posmutniałam.
-Co się stało?- spytał Lucas.
-Bo... Bo ja nie mogę-
-Czego nie możesz?-uwu głosik yangyanga brzmiał uroczo.
-Nie mogę napisać do Mao i Gabi bo nie mam ich aktualnego numeru😭😭😭- zaczęłam płakać.
-Ejj spokojnie, nie płacz nasza mała ślicznotko-Lucas przytulił mnie do siebie.
-Jutro pojedziemy do wytwórni i jak spotkamy chłopaków to poprosimy o kontakt do dziewczyn-hendery
-Naprawdę?- spojrzałam na niego pełna nadziei.
-Naprawdę- uśmiechnął się czule.
-Dziękuję wam, jesteście naprawdę wspaniali-
Po tych słowach zostałam obdarzona przytulasami. To najlepsze miejsce ever. Już ich kocham.
~*~
<Gabi perspective>
Manager wyszedł, ale nie chciało mi się czekać aż wróci i poszłam obczaić mieszkanie.
Kuchnia jak kuchnia, łazienka była luuuuks, salon z GRAMI 🤩. Cały czas podążali za mną chłopcy. Moje małe pyzie-misie hehe... Ciekawe jak długo zajmie mi zdobycie serca tego małego huehuehue. Oczywiście mam na myśli Jisunga. Mój boooooyyyyyy. Pokaże im mój urok osobisty hehe.
Wyglądam jak aniołek, ale mam straszne myśli ಠ‿↼
Jestem małym wrażliwym zboczuszkiem^^ Możliwość mieszkania z pięcioma wspaniałymi i hooooot boyami sprawia że aż chce się żyć.
-E, Jaemin, we no pokaż mi mój pokój co?-
-Powiedz magiczne słowo^^-
-Awaka kadabra? -
-Nie-e-
-Hmm...Alohomora?-
-Nieeeee, powiedz do mnie Oma^^-
-Nie-
-Czemu? -
-Nela, to znaczy Mao to znaczy Kor, to znaczy MOJA OMA BYŁABY ZŁA! -
-Masz już ome?! -
-Tak-
-To może... Mów mi Appa^^-
Co on? Daddy king? Jak dla mnie okej ( ͡° ͜ʖ ͡°). Oj, ale ja mam farta hehe.
Zacznijmy zabawę ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°).
-T-tatuś? -
-O MÓJ BOŻE JENO CZY TY TO SŁYSZAŁEŚ???!!?!?! MAM DZIECKOOOOO, WOOOOO!!! KOLEJNE^^-
-Tatusiu pokażesz mi moją sypialnie? -
-Oczywiście słonko, chodź ze mną! -
Hehehe, niczego nie świadomy biedny mały chłopiec.
Przeszliśmy przez ten sam korytarz. Dotarliśmy do pięknych drzwi z tabliczką "Gabriella". Nawet oni nie wiedzą że piszę się to przez jedno "l" *mentalny facepalm*.
No dobra czas otworzyć drzwi...
-WOAAA, CO ZA LUKS POKÓJ! -
-Jak przystało na pokój prawdziwej księżniczki-
Ten głos. Nie mów mi że to był...
-Jisung!?!-
-Co tam maleńka- przysięgam że on właśnie puścił mi oczko! O mój boże zaraz umrę hdhhcudbxud!
-To co? Zabawimy się?-Jisung
-Ou yeas baby-on już jest mój.
~*~
<Mao perspective>
Złapałam ręce Taeila zdejmując je z moich ramion.
-Nie dotykaj-
Nie pozwolę im na bliższy kontakt fizyczny. Był lekko zdziwiony, ale mnie posłuchał. Punkt dla niego.
Doyo I Taeil okazali sie być dobrymi przewodnikami co znacznie ułatwiło mi zapamiętanie poszczególnych miejsc.
-A tu- zagadnął Doyo -jest pokój mój i managera. Jakbyś kiedyś nie mogła zasnąć to... -
-To śmiało możesz przyjść do mnie a zaśpiewam ci kołysankę-Taeil puścił mi oczko.
-Dzięki, ale myślę że prędzej rosołek niż do was przyjdę-
-czemu? Nie rozumiem?-Doyo
-Nienawidzę rosołu-
-Ahh, słońce nie rań mego serca, oppa jest teraz bardzo smutny-Taeil
-Kto? -
-Oppa, czyli ja-
-Prędzej skocze z mostu niż nazwę cię Oppą-
Po tych słowach poszłam poszukać lidera grupy.
-Lee Taeyong?-
-Tak?-
-Zwołaj tą całą chołotrę, mam wam coś do przekazania. Zrób to jak najszybciej. Najlepiej niech wszyscy przyjdą do salonu-
Ach ta przeklęty muzyka. Głowa mnie od niej boli. Zaczynam zachowywać się jak taka typowa żeńska wersja psa. To nie tak że taka jestem. Nie mogę dać zranić siebie i moje kochane buby. Zdecydowałam grać oschłą, dla wspólnego dobra.
Wchodząc do salonu wyłączyłam muzykę.
-Ejjj, tu się słucha!-
-Spokojnie, za chwilę znowu będziesz sobie mógł słuchać tych swoich girlsbandow Mareczku, ale za chwilę będziemy tu mieli wspólną "naradę" i byłoby miłej bez muzyki.-
-uch...no dobrze przepani-
Bingo! Już czuję do mnie respekt.
-Marku, mam do ciebie również jedna malutka osobistą proźbę- spojrzał na mnie zaciekawiony- gdybyś mógł słuchać muzyki nieco ciszej to byłabym bardzo wdzięczna. Od tych hałasów już mnie głowa boli. -
Nie minęło 5 minut jak już każdy przyszedł.
-Po co nas tu zebrałeś? Mamy swoje sprawy do załatwienia Tae, dobrze o tym wiesz-
-Czytanie mang i fantazjowanie o tym jak fajnie by było żyć w świecie anime, to żadna ważna sprawa Yuta-
-Hm? Kim ty jesteś-zagadnął.
-Nazywam się Maomi w skrócie Mao. Będę od dziś z wami mieszkać i wam doradzać. Jestem czymś w stylu lokajo-doradcy. Chciałam wam się osobiście przedstawić oraz wyznaczyć parę zasad.-
-Czyli jesteś naszą służącą robiącą wszystko co chcemy. Nie ma co się przedstawiać i wyznaczać zasady tylko bierz się do pracy. Nie będziesz rządzić pracodawcy. - Powiedział Yuta z tym swoim usmieszkiem.
-Oh, mój drogi Yuta... Posłuchajcie mnie uważnie. To że tu pracuje, nie znaczy że będę robiła wszystko czego sobie zapragniecie. Zabroniony jest zbyt bliski kontakt fizyczny, flirtowanie i wszelkie oznaki bliższych kontaktów. A i dziunia - spojrzałam na Yute- nie jesteś moim szefem. Dobrze to by było na tyle. Możecie się rozejść-
Jakie to stresujące. Będzie ciężko z tym jednym, ale reszta, przynajmniej częściowo wydaje się być gotowa do współpracy.
-A ty... Nie jesteś moją matką żeby mówić mi co mam robić-
- Zacznijmy od tego, kto wogóle chciałby nią być. Weź mnie nie obrażaj mówiąc że mogłabym- nie Nela, nie wolno być niemiłym- być starsza od ciebie...
-Oj słabiutko ci poszło ziomuś poziomuś-
He? Znam ten głos, ale... To nie może być tak że ona... Odwróciłam swój wzrok i zobaczyłam Tyne.
-Tyna? Co ty tu robisz? -
-Pracuje^^-
-Nie wierzę-
-To uwierz. Yuta kuncfoku jeden, żółtku czytający dziecinne rysunki i oglądający chińskie bajki. Nie ładnie to się tak nieformalne zwracać do kobiet.-
-A co ty mi tu będziesz mówić co mam robić.-
-Fora że dwora bo jak ci patelnią przywale to cie zaboli-
Yuta mamrocząc coś pod nosem udał się do swojego pokoju.
-Dzięki Tyna-
-Luzik-
-Omo! Jakie urocze małe stworzonko^^- powiedział Jungwoo podchodząc do mnie.
(Po polsku)
-Rzygam tym- powiedziałyśmy w tym samym momencie z Tyną.
-O lol xD Siostry! -Powiedziałam.
-No chyba nie-odpowiedziała.
-O ty zła xD-
-Się wie-
-potrzymać ci włosy jak będziesz rzygać? -
-chętnie -
(koreański again)
-eem, nic z tego nie rozumiem... -
Prawie by mi się go żal zrobiło gdyby nie to że nie cierpię Jungwoo.
-Mao pamiętasz co ci mówiłam?-
-Tak już to robie- chciałam podejść do Jungwoo w celu "ugryzienia" go w kostki na niby.
- UWAZAJ BO WE KRWI MA SŁODYCZ I PRZEJDZIE NA CIEBIE TO UDAWANIE-
-O MÓJ BOŻE NIE TO JUŻ WOLĘ GRYŹĆ JAEHYUYA-
-What the...? - biedny Jaehuy nie wiedział oco chodzi.
-Chodź Mao pokaże ci nasz pokój-
-Ideee. A i popsułaś mi mój mroczny koncept. -
-polecam się na przyszłość ziom-
-sponio ziom-
Weszłyśmy do eleganckiego pokoju.
Za nami jakimś cudem stał Jungwoo.
-Woo, trochę pusty- ale mnie skubaniec przestraszył. Myślałam że dostanę zawału!
-Tak jak twoje wnętrze-
-O mój boże umieram🤣🤣🤣- Tyna z Hae leżała na podłodze i płakali ze śmiechu. Tak Hae był już w pokoju i czekał na nas aż wrócimy.
-Czy ja.. Ja to powiedziałam na głos?-
-Tak-usłyszałam za sobą spokojny, ale przerażający głos Jungwoo. No spoko. Chyba mnie zamorduje.
-Prze-przepraszam, czasem mi się wym... - nie zdążyłam powiedzieć bo Tyna wciągnęła mnie do pokoju i zatrzasneła drzwi przed nosem.
-Nie przepraszaj tego człowieka bez osobowości. To jest Haechan-wskazała na Hae-jest moim przyjacielem, więc ty też się z nim przyjaźnij.-
-Jasne, bardzo chętnie skoro go znasz to nie mam żadnych przeciwwskazań. Mogę Ci mówić Hae? -
-Pewnie-
I tak rozmawiając spędziliśmy resztę dnia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top