~First Day~

Pod luksusowy apartament podjechało czarne błyszczące Porsche, wraz z pewną przesyłką.
-Jesteśmy- manager zwrócił się do Mao, która zamyślona patrzyła się w krajobraz zza szyby.
Zaskoczona dziewczyna spojrzała ze zdziwieniem na mężczyznę.
-Wysiadamy- po tych słowach wyszedł z auta pokazując dziewczynie ręką że ma zrobić to samo.
"Czyli od dziś to będzie mój dom"

~*~

Po dotarciu na ósme piętro stanęliśmy przed stalowymi drzwiami zabezpieczonymi kodem.
"Wow, teraz to wygląda jak więzienie. Jak to było? A tak, areszt domowy!"
-Przygotuj się za chwilę wejdziemy do niezłego syfu-
Spojrzałam na niego z miną typu 'What?'
-Potrafi Pan podbudować na duchu, niczym Nelson-
-Kto? -
-Nelson, nie wiem kto to, tak poprostu powiedziałam bo mi to przyszło do głowy-
-Rozumiem, myślę... Że dasz sobie tam radę-
-Dobra, przygotuj się bo wchodzimy- manager zaczął wpisywać kod.
-Ale ja nie chcę-
Drzwi zaczęły się otwierać, już za późno na ucieczkę. Zobaczmy co mnie czeka. Ciekawe jak się mają dziewczyny...

~*~

-Gabi gotowa?-
-Jeszcze pytasz? No ba, Yolo wchodzimy do środka ziooom-
"Boże kolejne dziecko do kolekcji, jak ja sobie dam radę" - biedny manager załamał się tak samo jak po tym kiedy po raz pierwszy dowiedział się że dostanie przydział do Dreamerków.
-Na co czekasz gruba klusio, otwieraj te magiczne wrota i wbijamy na Party Elo Elo! -
Manager zrobił facepalma po czym załamany otworzył drzwi.
-Eee! Bachory wyłazic z nor i przywitać młodszą siostrę i to już!-
Nagle pojawił się dym, pył i zza korytarza wybiegło pięciu zdziczałych młodych chłopców.
-Dziewczyna? -
-Oj Renjun, aleś ty glupiutki przecież Pan Manager już to powiedział-
-No właśnie, Jaemin ma racje, nie wychylaj się tak!-
-Chenle a chcesz w twarz? A może cię tak poddusic co?-
-AAAAA NIEEEEEEE, JISUUUNG RATUUUUUUUUJ, AAAAAAAAA-
-NIE UCIEKNIESZ MI! -
-Ejejej, zostaw kochanka mojego męża ty mały muminku- w tym momencie Gabi złapała Renjuna za kaptur i przyciągnęła do siebie.
-Znam kogoś kto chętnie by się tobą zajął- mówiąc to uśmiechnęła się zadziornie i popchneła go na managera- Zabierz go do Om.... A nie sorki nie możesz teraz tam iść-machneła ręką.
-Hej! Jestem starszy i wyż...-
-Ha wcale nie! Mamy po 170cm wzrostu maluszku, jesteśmy tacy sami -Gabi zrobiła jakiś taki dziwny gest ręką.
-Hmm...-zaczęła się rozglądać-Ładnie tu macie- w tym momencie zobaczyła Jisunga.
-Ej oco ci chodziło z kochankiem twojego męża? KTO JEST KOCHANKIEM CHENLE!?-
-Właśnie! Z kim JA SIĘ NIBY KOCHAM?! I KTO JEST TWOIM MĘŻEM?-
-Jesteś kochankiem mojego męża Jisunga^^- w tym momencie Gabi rzuciła się na Jisunga tuląc go trochę zbyt mocno.
-Waaa, odejdź, zostaw, aaaaaa!-
-Nie, od dzisiaj jesteś mój, HAHAHAHA!-
-Ale Jisung jest mooooj- wtrącił Chenle-Jaemin zrób coś!-
-Ah to jest takie słodkie^^Prawda Jeno? -
-Ym, co chciałeś Jaemin?-
-Patrz nasze dzieci się tak bardzo kochają ^^-
Patrzacy na to wszystko Renjung stwierdził że ma dość -Nara wam frajerzy ja wychodzę!-
-A ty gdzie?- zaczail manager
-Gdziekolwiek byle JAK NAJDALEJ TEGO MIEJSCA!-
-Zostań-
-Spędzam tu całe dnie z tą bandą kretynów, daj mi spokój! Wychodzę! -
-Ooo to pozdrów moją Omę~-
-Że kogo? -
-Moją Ome, mamę co ty po chińsku nie czaisz?💁🏼‍♀️-
-To... To nie jest...-patrząc na mine Gabi zrezygnował-Nieważne...-

-Ej malutka, ile masz latek?-zagadnął Jaemin
-Wystarczająco-Gabi strzeliła lenny face.
-Nie kłam, ona ma 13 lat, dbajcie o nią i miejcie się dobrze, idę poszukać Renjuna-
-Papa gruba kluuusiooo, saraniejoooooo-pokazała mu serduszko z palców jak wychodził.
"Przydałby się tu ktoś dorosły, ech..."
-A tak! Jak wrócę to pokaże Ci twój pokój i od razu się przebierzesz-
-Jisung będzie mi mógł w tym pomóc? -głosik uroczego niewinnego dziecka
-Nie-
-phmp, jesteś jak moja matka! To znaczy Nela, to znaczy Oma! -
Po usłyszenia tego manager wyruszył na poszukiwania mumina.
W głowach pozostałych brzmiało jedno pytanie "Co do kurki wodnej znaczy nela?"
-Czy to jakieś hiszpańskie danie?- Chenle nie umie myśleć po cichu.

~*~

-Oh, Yangi zamknij się, wiem że mnie kochasz! -
-Wybacz Lucas, ale sprzedałbym cię Szatanowi za lakier do włosów-
-Szatanowi? Czemu jemu?-
-Żeby patrząc na ciebie zaczął mieć kompleksy, przez co by się załamał i przestałby być takim wrednym typem-
-Boże jak ja cię kocham!-

To było pierwsze co usłyszałam wchodząc do dormu jednego z najwspanialszych zespołów w świecie k-popu. Nie ukrywam, ten pomysł wydawał się genialny więc musiałam się wtrącić.

-Ej a gdyby tak dorzucić mu jeszcze lustro w gratisie, żeby codziennie mógł oglądać swój krzywy zad?-
-hmm? Zad? Czemu zad?-(yangyang)
-Bo jego twarz to nawet na ryj nie wygląda!-*ba dum tsss*
-Woo, skąd ty wzięłaś te efekty dźwiękowe-(Lucas)
-A nie wiem tak sobie za mną chodziły to schowałam do kieszeni, you know, this beat following me~-

-A tak w ogóle to kto ty i czemu ty tu?-(ten)
-A tak, lubię arbuzy ^^-
-Nie oto pytałem...-
-Fasolka też się nada^^-
-what the...-
-poczekajcie, tłumacz jej się zespół-

Manager nacisnąć coś tam przy chipie z tłumaczem i nagle świat nabrał kolorów bo ogarnęłam koreański

-Dzięki ziomuś, przybij pione-
-A ty ten czy tamten co mówiłeś?-
-mówiłem...-
-To jest Nadia i dostała tutaj przydział jako 'Pokojówka', bądźcie dla niej mili i pokażcie jej pokój. Ja muszę lecieć bo podobno Renjun uciekł-
-znowu? Biedny chłopiec... -(yangyang)
-świetnie jak zwykle mnie ignorują-(poor ten)

Usiadłam sobie spokojnie na kanapie obok jakiegoś przystojnego chińczyka z mewimi brwiami, chyba był to Xiaojun, i zaczęłam sobie grać w minecrafta na tel, no bo why not?

-woow, to twój dom? -

-Tak, to znaczy nie, w sensie ja to zbudowałam, ale w realu teraz mieszkam z wami a nie w grze, bo co to by było mieszkać w grze, to by było epickie, ale żyje i mieszkam tutaj więc... -

Jest źle, patrzy na mnie jak na wariatke.

-chcesz zobaczyć resztę?-
-Jasne-
-O, O! Ja też mogę?!-
-Jasne Yanguś wbijaj do nas na kanape-
-Obczaicie to-

-Podlodi i sufity są oszklone no nie? Żeby lepiej było paczeć na dobydek, hehe-

-To je mój salon, normalnie Oma by była dumna lol-
-Oma?-(xiaojun)
-taa, liderka naszego zespołu-
-To ty jesteś w jakimś zespole?-(hendery, skąd on się tu wziął?)
-Nie... Jeszcze, hehe-

-To jest ekskluzywny basen, was na taki by nie było stać, dlatego możecie wbijać kiedy chcecie bo z was fajne ziomki są-

-Mój największy skarb, magazyneeeek-
-Woo masz tu nawet koty? To w minecrafcie są koty?!-
-no ta a co ty chitapon nie wiedziałeś czy coś? A no tak wiek robi swoje-

Yangyang jakby oczarowany moim super eksluziw tekstem przybił mi żółwika

-Jestem Ten.. Nie chitapon!-
-zluzuj majty bo ci żyłka pęknie-

Wszyscy obecni tam leżeli na podłodze zapłakani że śmiechu.

-ejeje jeszcze wam wszystkiego nie pokazałam lukajcie no!-
-wiesz co?- zagadnął mnie Kun
-nie, nie wiem-
-ty tu pasujesz idealnie-
-a, dziena-

Oma byłaby dumna gdyby to widziała.

-Skoro masz minecrafta i jesteś taka pro to może graj razem z nami! -
-wooo, jasne dzięki stary! To znaczy Yangiś! Żółwik bro-

~*~

Gdy drzwi zostały otwarte, pierwsza rzeczą którą usłyszałam było głośne
"Na na na, na na na na, na na na na na na na" (dance all night)
Moja głowa zaczęła boleć a serce stanęło na 3 sekundy. Nie mów mi że mam tam wejść. Nie zmusisz mnie...

Przeklęty manager wepchnął mnie tam a sam zamknął drzwi i zwiał. Dzięki Berto, od dziś to twoje przezwisko ty zdrajco.

Weszłam spokojnie do dziennego pokoju, wcześniej zdejmując buty, to co tam zobaczyłam przeszło wszelkie moje oczekiwania, których oczywiście nie miałam, bo co mnie tam interesowało to miejsce.

Grająca muzyka nie dawała mi spokoju i aż błagało się o wyłączenie jej. A pfe, wyłączenie, o wyrzucenie tego całego syfu przez okno!

-Nie wiesz ile to jest 70%?-(Johnny)
-70 to jest połowa ze 140. Weź ty się ogarnij Jeffrey bo ja żyć wiecznie nie będę-

Świetnie... Gdzie są te drzwi...

-To chyba, to chyba tak nie działa wiesz?-
-Co? A kim ty wogóle jesteś? Matmo spec czy coś?-
-Tak się składa że ja jestem dobra z matmy, z czym macie problem? Chętnie wam pomoge-
-po dziękujemy, damy sobie radę sami-

Świetnie... To ja może pójdę dalej...
O widzę Taeyong z Yutą, coś wypełniają...

-Dobra co jest pierwsze?-(Taeyong)
-Zainteresowania-
-A czym ty się wogole interesujesz?-
-Sobą.-
-Lol-

Jak przewidywanie. W tym momencie mentalny facepalm to za mało.

-Czekaj Tae, pisze się sobą czy sobom?-
-Oni chcą wyeliminować tych głupich a mądrych zostawić, ale nas nie wrobią! -

Ciekawe co wymyślą.

-Pisz interesuje się mnom! -
-HAHAHAH, ale ich zdziwimy! xD-
-hahaha, się wie xD-

Co za banda genialnych inaczej ludzi. Po przeczytaniu tego ich nie przyjmą, kit z ortografią, w tym wypadku to będzie najmniejsza przyczyna odrzucenia.

Przeszłam sobie obok nich tak o! Nawet mnie nie zauważyli, cóż mały wzrost ma swoje zalety.

-Pozwól że spytam prosto z mostu, jesteś gejem?-

O o o, to ciekawe. Podeszłam bliżej żeby posłuchać. O Mark i Jungwoo. Pytanie padło z ust Marka. Co tu się kręci?

-Nieeee. Ale gdybyś był ostatnim człowiekiem na ziemi...(͡ ~ ͜ʖ ͡ °)-

Co za oszołom, to jasne że ma zapędy...

- '-' -

A tego zamurowało... Dobra dość wychodzę.

Odwróciłam się z zamiarem opuszczenia budynku, ale wpadłam na coś twardo-miękkiego. Znaczy się, moje dłonie tak stwierdziły.

-Przepraszam czy to ty jesteś Mao? Nasz nowy lokaj? -

O nie, nakryli mnie.

- Tak to ja miło mi Pana poznać, panie.. -

-Doyoung, mam na imię Doyoung-

-Em, taak... -

-Lubisz obmacywać innych co?-

-e.. Nie dlaczego?-

W tym momencie Doyo nachylił się i szepnął mi na ucho

-Bo ciągle masz ręce na mojej klatce-

-A! O mój, przepraszam ja nie chciałam!-

Podniosła ręce w gescie obronnym że to nie ja.

-haha, urocza jesteś. A tak poza tym-znowu się nachylił i szepnął- mi to nie przeszkadza-puścił mi oczko, po czym zaśmiał się i smyrnął mój nos palcem-chodź, pokażę Ci nasze mieszkanie-

-Eum, jasne...-
Zaczęłam się cofać jakby to miało mi jakkolwiek pomóc. Nadle uderzyłam plecami o 'ścianę'.
Czekaj zaraz... To nie jest ściana! To coś ma łapy na moich ramionach!

-He he^^ Czekaliśmy na ciebie Mao-odwróciłam głowę w jego stronę po czym ujrzałam, piękny, szeroki uśmiech Taeila. -pójdę razem z wami Oki? ^^- W tym momencie zaczął pchać mnie lekko do przodu dalej trzymając ręce na moich ramionach.

Jedno słowo. Zamarłam.

Mam nadzieję że moje poliki nadal są koloru mojej twarzy... Wyczułam tam absa? No nie... Od kiedy ja zwracam uwagę na takie rzeczy i dlaczego on nie chce mnie puścić?!

No cóż, najwyraźniej moje dni są już policzone. Nie pozostało mi nic innego jak spisać testament. Amen.

------------------

Pierwszy raz pisze komedie i próbuje pisać innym stylem. To nie mój styl, ja się dopiero uczeeee.
Proszę bądźcie dla mnie mili xD

Mimo wszystko mam nadzieję że wam się spodoba!

Do następnego ^^

PS. Uwierzcie mi że robiłam korekty, ale już przy Mao stwierdziłam że lecimy na żywioł i nie robimy korekty. Boję się teraz to przeczytać. XD Bajooo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top