"To podróż w jedną stronę"
-Uwarzajcie na siebie.-poprosił Newt.Razem ze swoimi towarzyszami stał przy wschodnich wrotach.Jego głowę zaprzątała jedno przeczucie: ta wyprawa może skończyć się źle dla jego przyjaciół.Ale najbardziej bał się o Rachel.Tyle razy próbował pozbyć się wyrzutów sumienia, za to, co jej powiedział i uczuć, którymi ją darzył, a nie wiedział dokładnie co do niej czuje.I nie, to nie była przyjaźń, ale czy można to nazwać miłością?Sam myślał o tym wiele razy.W niektórych nieznacznych urywkach wspomnień, widział jej uśmiechniętą twarz i nie przypuszczał, że ten widok tak go uszczęśliwi . Widywali się niemal codziennie i nigdy nie powiedział jej , jak bardzo mu na niej zależy .
Przez ostatnią myśl, coś w nim pękło , bo właśnie w tej chwili uświadomił sobie , że starasznie mu na niej zależy i poczuł, że natychmiast musi powiedzieć to dziewczyne, dla której oddał by własne życie.
Odwrócił się gwałtownie w stronę betonowych, wschodnich wrót, które powoli zaczęły poruszać się w przeciwne strony pokazując przy tym wnętrze Labiryntu.Chłopak był oddalony o kilkadziesiąt metrów od wejścia, (ponieważ żegnając przyjaciół ruszył w stronę stołówki).Ruszył szybkim krokiem w ich stronę , ale nie biegł, bo noga dawała mu się we znaki.Przyśpieszył i podniósł wzrok.Wtem zobaczył, że było już za późno.Jego przyjaciele wbiegli wprost do wielkiego i krętego koszmaru , zwanego labiryntem.
Miał wielkie przeczucie, że dziś wydarzy się coś złego.
A najgorszą myślą ,było to, że nie powiedział Rachel, jak bardzo ją kocha.Pierwszy raz pomyślał o niej w ten sposób.
Kocham Cię Rachel
Chciał wykrzyczeć te słowa w stronę blondynki , która właśnie teraz przemierzała betonowe alejki , porośnięte bluszczem.
Tak bardzo Cię kocham.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Głośne odgłosy biegu odbijały się o betonowe ściany labiryntu, wywołując przy tym echo roznoszące się po najgłębszych zakamarkach korytarzy.Trójka przyjaciół podążała za Minho, który prowadził ich do miejsca, w którym znaleźli "zdechłe" monstrum.
Rachel miała złe przeczucia .Jakiś czas temu wszysto zdawało się być coraz dziwniejsze.Buldożercy zaczęli wychodzić w dzień i żądlić niewinnych zwiadowców, zaopatrzenie przychodziło coraz rzadziej , później ten chłopak,który nie raz pojawiał się w snach dziewczyny, a na koniec jeszcze ta dziewczyna z karteczką - Ona jest ostatnia.Więcej nie będzie . Bała się o swoich przyjaciół.O Minho , Albiego, Chucka, Liama oraz Newta . Choć Newt zranił ją swoimi słowami, nie chciała, by stało mu się coś złego , bo to on dawał jej nadzieję na lepsze jurto.Nie zdawała sobie sprawy , że gdyby nie on , dawno by już zwariowała.Chłopak zawsze witał ją swoim pięknym i szczerym uśmiechem , który zmieniał szary i smutny dzień na lepszy.
Wiedziała , że go kocha , ale próbowała odtrącić uczucia , które tak namieszały jej w głowie . Lecz miała z tym nie lada problem.
- To tu. - rzekł Minho wygrywając dziewczyne z zamyślenia.Wszyscy razem zachowali się za zakrętem.Buldożerca leżał w tym samym miejscu , a jego metalowe odnuża spoczywały na twardym betonie , nie dając jakichkolwiek oznak życia . Alby nieświadomy zagrożenia zrobił krok do przodu lecz Rachel szybko zatrzymała go gestem ręki i wyszła na sam przód dając znak , że to ona pierwsza podejmie próbę podejścia do potwora.
Azjata przez chwilę sprzeczał się z blondynką , że dla jej bezpieczeństwa , to on pójdzie , ale dziewczyna uciszyła go , przykładając palec do ust . Zwiadowca mrukną coś niezadowolony pod nosem .
- Cicho tu . Za cicho .-zauważyła . Alby , nie zwracając uwagi na jej stwierdzenie , ruszył w stronę Buldożercy.
W tej właśnie chwili przeczucia Rachel , które towarzyszyły jej od samego początku dnia , sprawdziły się...
~***~
- Jak myślisz Newt , istnieje te pikolone wyjście. - zapytał Thomas . Bolndyn wziął duży gryz swojej kanapi , po czym odwrócił sie w stronę swojego przyjaciela.
- Oczywiście , że istnieje . Zawsze istnieje jakieś wyjście. - odpowiedział z małym przekonaniem , ale nie mógł powiedzieć swojemu towarzyszowi , że to , co powiedział , nie jest prawdą bo straciłby całą nadzieję . Wzrok chłopaka spoczął na wschodnich wrotach , przez które dziś rano , przeszła Rachel . Powoli dochodziła pogodzina osiemnasta , a Zwiadowcy zazwyczaj wracali o dziewiętnastej , czyli około trzech godzin od zamknięcia się przejścia.
Razem z Thomasem siedieli na małej i trochę spruchniałej , drewnianej ławeczce , na skraju lasu . Obydwaj byli pogrążeni we własnych myślach .
Po strefie rozchodził się przyjemny zapach potraw Patelniaka , który - jak było wiadomo - krzątał się teraz po swoim królestwie , przygotowując jedzenie dla kilkudziesięciu nastolatków i dwóch dziewczyn.
- To głupie . - wypalił Thomas po dość długiej chwili ciszy . Blondyn spojrzał na bruneta ze zdziwionym wyrazem twarzy - Przez dwa lata nie znaleźliście nic ?
Newt nic nie powiedział , tylko zaprzeczył ruszając nieznacznie głową.Njubi miał rację . Przez dwa lata nie znaleźli nic istotniego , co przydałoby się do odnalezienia wyjścia z tego więzienia...
~***~
- Alby ! NIE ! - krzyknęła przerażona dziewczyna , ale było już za późno . Wstrętny Buldożerca zatopił swe żądło w brzuchu jej przyjaciela , który pod wpływem bólu , krzyknął wywołując przy tym dzwięczne echo.Krew z jego rany skapywała z bluzki na brudną posadzkę betonowych korytarzy , a jej właściciel ostatkami sił szarpał się w szponach obślizgłego potwora .
Zrozpaczona dziewczyna chciała pomóc swojemu przyjacielowi , który teraz wykrwawiał się na śmierć . Już chciała zrobić krok w jego stronę lecz uniemożliwiły jej to silne ręce Azjaty ,które wciągnęły ją za jeden z twardych murów
- Trzeba mu pomóc . - mówiła wygrywając się z objęć Zwiadowcy .
- Wiem ! - krzyknął niemo - Wiem , ale nie pomożesz mu chyba , kiedy będziesz rozszarpywana przez pikolonych Buldożerców . - jego mina z chwili na chwilę łagodniała , pokazując przy tym jak bardzo zależy mu na przyjacielu ,ktory w każdej chwili mógł wyzionąć ducha .
Rachel zdała sobie sprawę , że słowa Minho z każdą sekundą robią się coraz mądrzejsze , aż w końcu dotarły do jej narządu zmysłów i pokazały , że miał całkowitą rację . Blondynka oparła się bezradnie o kamienną ścianę , zakrywając dłońmi przemęczoną twarz . Mieli mało czasu , więc jej mózg działał na pełnych obrotach , wymyślając jakikolwiek sposób na uratowanie Przywódcy .
- Mam pomysł . - rzekła szybko i odwróciła się w stronę przyjaciela - odciągnę jego uwagę i pobiegne do północnego korytarza , ty weźmiesz Albyego i pobiegniesz z nim jak najszybciej do strefy. - Azjata popatrzył na nią z niedowierzaniem , po czym powiedział :
- Ja go odcią... - nie dokończył , ponieważ dziewczyna przerwała mu mówiąc opanowanym głosem , na który musiała się nieco wysilć .
- Jesteś silny i szybko biegasz.Ja go nie udźwignię.
-Rachel , to podróż w jedną stronę . Nie zdążysz przed zamknięciem wrót .
- Wiem . Kiedy krzyknę zabierzesz Alby'ego .
Spojrzała na przyjaciela pokrzepiającym wzrokiem po czym wychyliła się zza winkla .
Azjata chciał ją zatrzymać , ale bezskutecznie . Spojrzenie obślizgłego potwora skierowało się na przerażoną Rachel. Buldożerca wysunął swoje metalowe odnurza i żądło , zaś dziewczyna wyjęła większy nóż .
Monstrum wydało z siebie przerażający warkot i ruszyło w prost na dziewczynę, która pobiegła do północnego korytarza ile sił w nogach , a wciekły pająk ruszył za nią ocierając przy tym swoje ciało o wąskie , betonowe sciany .
Gdy wiedziała , że jest w odpowiedniej odległości od Minho krzyknęła :
- JUŻ!!!
Adrenalina napłynęła do jej żył.Biegła tak szybko , jak mogła nie spoglądając za siebie i ani razu nie zatrzymując się , nawet wtedy , gdy musiała skręcić w następny korytarz .
Nadal słyszała przeraźliwie skomlenie Buldożercy i odgłos ocierającego się metalu o metal . Lecz nadal gnała na przód , a z przemęczenia na jej czole zaczęły spływać duże kropelki potu . Nagle przed nią , jakby z znikąd , pojawił się następny potwór . Streferka upadła z łoskotem na zimny beton , zdzierjąc sobie przy tym nadgarstki , na których zaczęły pojawiać się pierwsze krople szkarłatnej cieczy . Rachel ogarnął strach , czysty i nieskazitelny . Na początku jej nie zauważył , ale już po chwili zdał sobie sprawę , że nie jest sam . Blondynka nie miała szans wstać i biec dalej , bo Buldożerca był za blisko . Z jego obślizgłej skóry wyłoniły się ostre kolce i żądło , które zaraz miały wbić się w niewinną dziewczynę leżącą bezradnie po środku , jednego z korytarzy labiryntu.
To koniec ? - pomyślała .
Później usłyszała tylko uderzenie metalu o brudny i twardy grunt...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top