"Nie zamykaj oczu!"
Nie wiedziała czy się cieszyć , czy może płakać...
Zaledwie dwa metry od niej leżał obolały Azjata . Jęknął i lewą ręką pomasował się w tył głowy. Dziewczyna wstała ociężale i spojrzała z stronę ciemnowłosego , który wpatrywał się w nią z niedowierzaniem .
-Ty żyjesz . - szepnął prawie niesłyszalnie . Po paru sekundach na jego twarzy ukazał się uśmiech pełen nadziei , szczęścia i niedowierzania. Rachel stała osupiała , a jej wzrok spoczywał na Minho , który tak samo upajał się ciszą i obecnością dziewczyny .
Nim spostrzegła , znalazła się w żelaznym uścisku Azjaty , a jego usta poszerzyły się w jeszcze większym szczęściu.- Ty żyjesz .
-Yhym...- mruknęła chowając głowę w tors chłopaka . Stali tak w ciszy po środku labiryntu , nie zważając na niebezpieczeństwo czyhające z każdej strony . Chcieli się na cieszyć swoją obecnością . Ale po chwili Rachel wyrwała się z objęć strefera i zaczęła rozglądać się na wszystkie strony szukając wzrokiem swojego przyjaciela.- Gdzie Alby? - zapytała patrząc wprost w oczy towarzysza . Lecz chłopak nie odpowiedział , stał w ciszy czekając na bieg wydarzeń .
- Zostawiłem go z Thomasem . -rzekł ze skruchą w stronę blondynki .
- Czekaj , czekaj . Jak go zostawiłeś ? I jak z Thomasem ? - całe szczęście , które przybyło wraz z nim zniknęło w mgnieniu oka , ustępując miejsca wściekłości i zmartwieniu - I dlaczego tu jesteś?! Nie powinno cię tu być ! - wykrzyczała
- Wiem , ale nie zdążyłem. Wrota się zamknęły . Ale zanim to się stało ten smrodas Thomas wbiegł .
Wstrząśnięta Rachel stała jak słup soli na środku korytarza i przetwarzała wszystkie informacje, powiedziane przez Zwiadowcę .
Czterech Streferów na raz . To zdecydowanie był rekord . Poświęciła się , ale i tak nic z tym nie zyskała .
- I zostawiłeś go samego? - spytała niedowierzając .
Chłopak spuścił wzrok na betonową posadzkę .To wystarczyło Rachel. Podeszła powoli do betonowej ściany i bez opamiętania zaczęła w nią uderzać. chciała tylko pozbyć się złych emocji , które miotały jej umysłem i tworzyły nierozlywalną pętlę , z której nie mogła się wydostać w żaden sposób . Już nie zobaczy Patelniaka, Withsona ,Jeff'a ,Clint'a i... Newta? Nie nawiedziła go, a zarazem kochała? W tej chwili nic nie wiedziała , ale czy to ważne , przecież i tak zginą .
Ręce dziewczyny zaczęły piec , a nogi odmawiały posłuszeństwa od ciągłego kopania . Czyli to koniec? - pomyślała
- Uspokój się - rzekł Azjata . Rachel zaprzestała poczynań , które przez jakiś czas dawały upust jej złym emocją , ale gdy Zwiadowca zwrócił się do niej gniew ponownie zalał jej ciało.
- Uspokój się?- powiedziała to z takim jadem na jaki nigdy by siebie nie posądziła - Uspokój się?! Człowieku czy ty siebie słyszysz?! Zostawiłeś naszego przyjaciela z njubim ,który nie ma bladego pojęcia na jakie niebezpieczeństwo się naraził , a ty mówisz do mnie USPOKÓJ SIĘ!
Popikoliło cię już totalnie !
- Zamknij się , purwa ! - wrzasnął zdenerwowany . Minho miał dość ciągłego krzyku swojej przyjaciółki . Wiedział , że zrobił źle zostawiajac Thomasa i Alby'ego na pastwę Buldożerców , ale w tamtym momencie to strach wygrał z rozsądkiem i przejął jego umysł , zachęcając do ucieczki . - Twoje darcie na nic się nie zda. No chyba że chcesz iść na herbatkę z Dozorcami .-warknął w sarkastyczny sposób , jaki można było usłyszeć u niego codziennie .
Rachel zamilkła, a jej spojrzenie złagodniało . Minho miał rację . Na nic zdadzą się jej krzyki , chyba że niepotrzebnie chce zwabić potwory , które mogą stać tuż za zakrętem i patrzeć na nich jak na swój obiad .
- Przepraszam - szepnęła - Poniosło mnie . Po prostu boję się , że już stąd nie wyjdziemy, że Alby i Thomas są rozszarpywani przez zasranych Buldożerców . Ale najgorsze jest w tym to , że ja nic na to nie poradzę . Ta bezsilności jest strasznie dołująca .- Zwiadowca spojrzał na nią ze współczuciem wymalowany na twarzy. Zawsze się o wszystkich martwiła , zawsze wszystkim pomagała. Chłopcy mieli do niej respekt , bo za każdym razem to ona przyjmowała twardą postawę . Tak jak wtedy , kiedy George , jeden ze Zwiadowców , został rozszarpany przez pająka . W tamtej chwili w strefie trwała żałoba , ale Rachel próbowała ukryć uczucia , które kłębiły się w niej od dobrych kilku miesięcy i pocieszała wszystkich , by nie popadli w depresję .
-Nic się nie stało , ale lepiej , żebyśmy się stąd zbierali . Zaraz mogą przyjść te klumpy . - rzekł stanowczo strefer chwytając dłoń Rachel , która stała ze spuszczoną głową . Bała się o swoich towarzyszach jak nigdy dotąd, ale co mogła teraz zrobić? Mogła się tylko modlić do nieba , by jej przyjaciele uszli z życiem , bo dzisiejsza noc zapowiada się dość męcząco .
***
- Uważaj ! - krzyknął Minho. Rachel zrobiła gwałtowny unik przed ślizgim żądłem Buldożercy, które przeleciało nad jej głową. Wystarczyły milimetry, by broń ta znalazła się w czaszce streferki. Serce omalo nie wyskoczyło z jej klatki piersiowej, gdy jedno z odnóży potwora znalazło się kilka centymetrów od ręki. Wstała jak najszybciej i sprintem pobiegła w stronę Azjaty, który stał, czekając na nią oraz popędzając z każdą sekundą.
Nie minęła minuta, a zza zakrętu wyłoniła się kolejna postać Dozorcy.
Teraz to napewno zginiemy - przetoczyło jej się w myślach.
Płuca dziewczyny paliły żywym ogniem, a nogi plątały się od ciągłego biegu, nie licząc też wielkiego pragnienia, które nasilało się z każdym postawionym przez nią krokiem.
Minho chwycił dłoń Rachel i pociągnął ją w stronę prawego korytarza. Biegli tak, a za nimi podążali Buldożercy. Zdawałoby się, że z każdym przebytym metrem przyjaciół, potwory były coraz bliżej i bliżej. Zwiadowca znacznie przyspieszyl, ciągnąc ją za sobą. Miał wielką nadzieję, że uda im się przetrwać, ale to było niewykonalne, przecież nikt jeszcze nie przeżył nocy po za strefą - NIKT.
Odgłosy ich prześladowców ucichły, ale nie zwalniali, biegli przed siebie.
W pewnej chwili Rachel poczuła jak upada na brudną posadzkę, uderzając się przy tym w głowę. Jęknęła przeciągle. Zamglonym wzrokiem spojrzała w stronę, z której ją popchnięto. Od razu w oczy żuciły jej się brązowe włosy i niebieski T-SHIRT. To był Thomas. Cały i zdrowy leżał koło niej łapiąc się za głowę. Minho, który stał i gapił się na to, tak samo, jak wtedy, gdy zobaczył ją żywą, bez zastanowienia pomógł chłopakowi wstać, po czym powiedział:
- Thomas. Nawet nie wiesz jak dobrze cię widzieć .
- Jasne, jasne. - rzekł z wyrzutem spoglądając na Azjatę. - Zostawiłeś mnie! Nie wspominając o Alby'im!
Jesteś wielką kupą klumpu!- warknął mu w twarz, zaś Zwiadowca spuścił wzrok widocznie zawstydzony.
Thomas odwrócił się gwałtownie w stronę streferki i pomógł jej wstać na równe nogi. Dziewczyna żuciła się w objęcia bruneta i uściskała go uradowana, a zdziwiony chłopak odwzajemnił gest. Lecz jedyne pytanie, które ciągnęło się na język Rachel, to czy Alby uszedł z życiem.
-Thomas. - wyszeptała - gdzie Alby?
Strefer spojrzał na nią i uśmiechnął się.
-Nie bój się, nic mu nie jest. No po za tym, że został urządzony przez Buldożerce.
Jeszcze raz przytuliła Thomasa, a serce blondynki cieszyło się, że jednak wbiegł do labiryntu po mimo zakazu. Uratował jej najlepszego przyjaciela.
- Dziękuję ci.- rzekła - Z jednej strony chcę cię zabić, a z drugiej wyciskać i wycałować.
- Ej. Może darowali byście sobie te czułości . Zaraz przyjdą tu te pikolone klumpy z zamiarem zabicia nas. No wiecie całusy i w ogóle, możecie darować sobie na później. - wtrącił Azjata. Rachel spojrzała na niego spod byka i wyminęła go ciągnąc za sobą chłopaka.
Jak na zawołanie za nimi pojawił się pająk. Wydał z siebie dziwny warkot, a już po kilku sekundach jego żądło znalazło się na widoku, wywołując większy strach u trzech przyjaciół, który uniemożliwiał im jakikolwiek ruch. Ale po mimo uczucia zdrętwienia, dziewczyna ocuciła swoich towarzyszy. Rzucili się biegiem w odwrotną stronę do potwora. Nad niczym nie myślała, a skupiła całą swoją uwagę i energię na ucieczce przed straszliwym monstrum, które nie zamierzało zwalniać. Minho skręcił w lewy korytarz, kierując się w dobrze znaną stronę przez Rachel. Urwisko. Lecz nie wiedziała co kombinuję. Miała nadzieję, że coś ,co da im nadzieję na przetrwanie tej nocy. W pewnym momencie jedno z ostrzy Buldożercy przeleciało koło jej brzucha rozcinając bluzkę i skórę. Syknęła, ale nadal biegła w danym kierunku. Adrenalina, która płynęła w jej żyłach, dodawała jej sił, bo wiedziała jedno- musi przeżyć.
Thomas, tak jak Rachel, został zaatakowany przez Dozorce, lecz uniknął udrapania jednym ,zgrabnym ruchem. Zadrżała pod wpływem stresu, wywołanego przez daną sytuację. Chłopak przeturlał się kilka metrów, ale po mimo kłopotów wstał i zaczął biec dalej.
Gdy z oddali ujrzała Urwisko, umysł podsunął jej doskonały lecz ryzykowny pomysł.
Zwolniła , zostawiając przed sobą Thomasa i Minho, którzy zaczęli ją nawoływań . Lecz gdy obślizgły Buldożerca znalazł się kilka metrów od niej, znów rzuciła się do szaleńczo biegu.
20 metrów...-odliczała -15... 10...5,4,3, 2...
JEDEN!!!- okropny krzyk wydarł się w jej głowie. W ostatniej sekundzie rzuciła się w prawą stronę wpadając przy tym na Zwiadowcę, wywracając go przy tym na twardą powierzchnię posadzki.
Dozorca, który do tych czas podążał za nimi, wpadł do czarnej odchłani wydając przy tym straszliwy ryk, który rozniósł się po całym labiryncie.
Leżała tak w bezruchu na Azjacie, który sapał głośno łapiąc przy tym powietrze. Odwróciła twarz w jego stronę i spojrzała w jego skośne oczy.
Uśmiechnęła się i wstała na własne nogi, tak samo jak jej przyjaciel.
Nie wiedziała czy właśnie porwała ich chwila, ale nawet nie zaprzeczyła. Minho gwałtownie wpił się w jej usta, a ona oddała pocałunek, dziwiąc się sama sobie. Ale dała się temu ponieść. Azjata przyparł ją do jednej ze ścian i dalej pogłębiał pocałunek, który ona oddawała z taką samą pasją. W jej umyśle zaistniały sprzeczne uczucia. Lubiła Minho, ale czy darzyła go tym samym uczuciem co Newta? Nic już nie wiedziała. Wplątała swoje ręce w miękkie włosy Zwiadowcy, a on mruknął z zadowoleniem.
-Ekhem...- wtrącił Thomas lecz po mimo swojego uprzedenia, dalej trwali w namiętnym pocałunku.- Już?- powiedział chłopak, gdy dwójka przyjaciół odeszła od siebie uśmiechając się od ucha do ucha zapominając o sytuacji, w której niestety tkwili. Rachel oderwała spojrzenie od twarzy Minho i obdarzyła nim Thomasa. Podeszła do niego i przytuliła, ciesząc sie, że przeżył.
Oderwała się od niego i skierowała w stronę urwiska. Gdy doszła do krawędzi, wychyliła się trochę i popatrzyla w ciemną przestrzeni, która wydawała się nie mieć końca.
- Co to jest? - spytał brunet.
- To mój drogi jest Urwisko.- odpowiedziała Rachel.
-Aaa. Już rozumiem wasze powiedzenie "Uważaj, bo zrzucę cię z urwiska"-zaśmiał się. Dziewczyna zawtórowała mu rzucając niewielki kamień w odchłań. Thomas wyprostował się i spojrzał w stronę przeciwnej ściany, która w połowie znikała w ciemności. Schylił się, wziął jeden z większych kamieni i rzucił nim z niewielką siłą.
- Co robisz? - zapytał zdziwiony Azjata.
- Nie sprawdzaliście tego?
- Czego? Chodzi ci o zejście na dół?
- Tak.
- Nie, nie sprawdziliśmy. Rzucaliśmy tylko kamienie, ale nawet nie słychać, kiedy uderzają o podłoże. Nic.- rzekła dziewczyna.
Chłopak nie odezwał się tylko jeszcze raz rzucił kamieniem w oddaloną ścianę. W pewnej chwili głaz, zamiast uderzyć w mur ,zniknął w odchłani.
Zdziwiona dziewczyna zrobiła to , co strefer- to samo. Zniknął tak jak poprzedni.
- Co to ma być?- szepnęła sama do siebie.
Jej wzrok pokierował się na zegarek, który nosiła na prawym nadgarstku.
Trzecia trzydzieści. Za kilka godzin otwierają się wrota. Odwróciła się do swoich towarzyszy, ale tak jak poprzednio spotkała się z twardym podłożem. Przed oczami dziewczyny od czasu do czasu pojawiały się ciemne plamy, spowodowane przez dużą ranę, ciągnącą się po brzuchu.
Spojrzała na nią i o mało nie zemdlała. Brązowa bluzka od połowy była ukazana szkarłatną cieczą, która nadal sączyła się z jej rany. Ta cała zagadka z urwiskiem i ucieczka przed potworami odwróciła jej uwagę od przeciacia, które szło przez połowę jej brzucha, a adrenalina zadziałała jak znieczulenie odwracając całą uwagę od bólu.
- Rachel! Co się stało, jesteś blada jak ściana.- rzekł Minho. Dziewczyna odwróciła się z trudem na brzuch, ukazując przy tym wielkie rozcięcie.
Azjata wstrzymał oddech i spojrzał na Thomasa, który patrzył na nich z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
- Jak mogłem tego nie zauważyć wcześniej?- spytał sam siebie.
- Użądliło ją? - wtrącił ciemnowłosy.
- Nie. Na szczęście, to tylko rana, ale, purwa, strasznie boli. Nie mamy dużo czasu. Za kilka godzin otwierają się wrota, musimy się śpieszyć. - powiedziała Rachel.
- Tak, masz rację. Thomas! - krzyknął Minho, wyrywając ciemnowłosego z krainy swoich myśli. - Pomóż mi ją podnieść. Ja będę ją nieść, ale będziemy musieli się zmieniać, bo nie mam siły już na nic.
Tak jak postanowił Zwiadowca, chłopak razem z przyjacielem podniósł streferkę.
***
- Ej. Thomas, co zrobiłeś z Alby'm? - spytała walcząc o pełny oddech. Kolejne krople krwi skapywały na brudną ziemię zostawiając po sobie szkarłatne ślady. Z każdą chwilą uciekało z niej życie. Powieki stały się ciężkie, a płuca z trudem łapały powietrze. Prze te kilka godzin straciła mnóstwo krwi. Minho, po mimo wielkiego zmęczenia, które doskwierało mu przez cały czas, dzielnie trzymał blondynkę w swoich objęciach i ani razu nie zmienił się z Thomasem, tak jak poprzednio powiedział.
- Przywiązałem go do bluszczu i przykryłem nim. Nie widać go z żadnej strony. - powiedziawszy to uśmiechnął się szczerze, ale można było zobaczyć, że ten gest był przepełniony smutkiem.
- Już tylko dwa zakręty. Wytrzymaj, proszę.
- Skubany. - zaśmiała się cicho. Widać, że chłopak używał mózgu, a połowa streferów nawet nie wiedziała, co to takiego. Nie wiedziała ile tak jeszcze wytrzyma, z każdą chwilą bardziej chciało jej się spać oraz traciła władzę w kończynach. Po drodze do strefy nie spotkali żadnego Buldożercy, ani żukolca, co dawało większą nadzieję, że dojdą bezpiecznie do wrót.
Silne ręce Azjaty delikatnie ułożyły drobne ciało Rachel na ziemi, a sam chłopak usiadł koło niej podtrzymując głowę przyjaciółki na swoich kolanach. Byli centralnie pod wejściem do Strefy, co niezmiernie ucieszyło dziewczynę.
- Przyszliśmy przed czasem.- rzekł Minho i przeniósł wzrok na blondynkę, której powieki powoli opadały.- Wytrzymaj. Jeszcze tylko dziesięć minut.
- Udało się. - jej głos był tak słaby, że ledwo było go słychać. - Przetrwaliśmy noc.
- Tak, przetrwaliśmy.- wyszeptał cicho. Położył rękę na jej twarzy, a dziewczyna dotknęła jej swoją zimną dłonią. Patrzyli tak jeszcze na siebie, ale Rachel powoli zaczęła zamykać oczy. Oddech stał się płytki, a palce Rachel opadły bezwładnie na posadzkę.
- Rachel! Nie zamykaj oczu! Nie zasypiaj! Patrz na mnie!- krzyczał, ale dziewczyna powoli łapała dłoń Morfeusza. Trząsł jej ciałem lecz nie dawało to żadnych skutków.
- Dasz radę. Wierzę w ciebie. - wtrącił błagająco Thomas. - Bez ciebie nie wyjdziemy!
Wtem wrota zaczęły się poruszać ukazując przy tym zieloną trawę w Strefie. Minho, zdziwiony spojrzał w stronę cyfrowego zegarka, który oznajmiał, że wejście powinno otworzyć się dopiero za siedem minut. Lecz nie myślał o tym, ujął zimne ciało przyjaciółki i czekał zniecierpliwiony na otwarcie się przejścia.
U wrót przywitał ich mały Chuck, który na widok streferów uśmiechnął się szczęśliwy.
- Wiedziałem, że przeżyjecie. - oznajmił chłopiec.
Azjata wyminął go i pędem zaczął biec do lecznicy, wołając przy tym na cały głos plastrów.
- Jeff! Clint! - gdy krzyczał, Streferzy oderwali się od swojej pracy patrząc ze zmartwieniem na Minho, który kurczowo trzymał umierającą Rachel.
Krew nie ciekła tak szybko jak wcześniej. Teraz spływała malutkimi kropelkami po jej ręce, brudząc przy tym bluzę Zwiadowcy.
W mgnieniu oka przy przyjaciołach znalazł się Newt i Jeff. Blondyn patrzył na nią, a z jego oczu płynęły łzy smutku i bólu. Przejął ją od Minho, który ze zmęczenia padł kolanami na ziemię i wpatrywał się w oddalających streferów, którzy trzymali Rachel i biegli wprost do lecznicy.
W tym samym czasie dziewczyna spojrzała z przymrużonymi powiekami w czekoladowe oczy Newta, który biegł nie zważając na swoją chorą nogę, ale widać było jak z bólu zaciskał zęby.
- Alby. - wymruczała. Chłopak przeniósł na nią wzrok, po czym powiedział:
- Teraz najważniejszą osobą ,jesteś ty.
- Jest w bluszczu. Nie widać go.- rzekła słabo.
- Połóż ją tu. - powiedział Clint, wskazując na pościelowe łóżko.
W tym czasie, plastrer wyjął strzykawkę i podał znieczulenie, po czym wodą utlenioną przemył ranę.
Po chwili znów podał jej jakiś lek, ale później była ciemność...
No i mamy rozdział 18.
Mamy tu 2534 słowa. Najdłuższy jak narazie.
Mam nadzieję, że wam się podoba.
Miałam wstawić go już wczoraj, ale prze przypadek skasowała mi się połowa, więc przez to musiałam ją przepisać.
Przepraszam też za tak długą nieobecność, ale mówiąc szczerze, nie chciało mi się pisać ( to wina mojego lenistwa) Przepraszam i obiecuję poprawę.
Gwiazdka ? Komentarz?
Przepraszam również za błędy, bo między innymi nie wiedziałam jak pisze się - Z Alby'm - czy może - Z Alby'im.
Moja dyzortografia daje o sobie znać. Mam nadzieję, że wybaczcie mi to. Po prostu ta część jest strasznie długa i sprawdzanie błędów zajeło by mi z dwa dni.
Fabularna222
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top