Rozdział 9

Dedykowane dla loveunicorn222

Kto lubi (lub nie) BTS niech napisze w komentarzu ^^

Kirito, Itachi i Kisame skakali po drzewach próbując szybko dostać się do Konohy. Senju nadal miał nadzieje, że jeszcze zobaczy, dotknie, przytuli czarnowłosą. Z każdym skokiem denerwował się coraz bardziej. Wyczuwał jej chakre nawet z daleka, dlatego wiedział, że zmierzają w dobrym kierunku.

Uchiha i Hoshigaki nie wiedzieli dlaczego brązowowłosy nosił maske. W dodatku połamaną w miejscu gdzie było oko (media). To bardzo ich zaciekawiło. Mimo to i tak nie zapytali czując małe obawy. Widać było przerażającą aure w okół niego. Gdy tak spoglądali na niego kątem oka zauważyli brame wioski liścia, więc przyspieszyli.

Dopiero po chwili przystanęli przed dwoma strażnikami. Kirito miał zamknięte oko, dlatego dwóch ninja Konohy patrzyli tylko na niego. Senju gwałtownie je otworzył, przez co strażnicy na nie spojrzało z ciekawości. To był błąd. Ninja Konohy upadli na ziemie. Czerwonooki jak gdyby nigdy nic przeszedł obok nich.

Itachi'ego i Kisame wręcz zamurowało. Właściwie. Nawet nie wiedzieli dlaczego on jest w Akatsuki. W końcu zawsze Ayame go ratowała za każdym razem, więc dlaczego? Co jest w nim takiego wyjątkowego?

- Ruszycie się w końcu? - zapytał lodowatym głosem przez co drgnęli i poszli za nim. Zaczęli skakać po dachach budynków.

~Time skip~

Po paru minutach zatrzymali się czując silną chakre Uchihy. Wypatrywali jej pomiędziy obywatelami wioski. Kirito zauważył ją pierwszy. Rozpromienił się, ale widząc jak się uśmiecha i przytula do szarowłosego mężczyzny, to oczy mu pociemniały od gniewu.

~Jak on śmiał ją przytulać. Ona jest moja.~ już nie wytrzymując zeskoczył na dół przez co mieszkańcy zaczęli uciekać. Jego chakra wręcz wypływała z niego. Ale nie była niebieska. Co to to nie. Była czarna!

Czarnooka zaskoczona spojrzała na wkurzonego Kirito, a przed jej oczami stanęły obrazy z przeszłości.

-K-kirito - szepnęła cichutko. Teraz widziała jaka były różnica pomiędzy jej stanu przed utratą pamięci i po. Jej oczy błysnęły rozgniewane. Była zła. Ale na samą siebie. Jak można być tak wesołym jak ona przed chwilą? Teraz, gdy sobie wszystko przypomniała to miała ochote rzygać tęczą. W dodatku trzymała się z wrogiem.

~Gorzej już był nie mogło~ pomyślała zażenowana i spojrzała na Hatake, który zaczął wyciągać kunai'a.

- Ayame, odsuń się - Kakashi pokazał jej rękom, że ma się schować za nim. Ta tylko go ogłuszyła przez co czarnooki upadł na ziemię.

- Rany, jak ja mogłam stracić pamięć i trzymać się z takimi idiotami - kucnęła przy nim i odwróciła na plecy. Zaczęła się przyglądać jego twarzy ukrytą za maską - dzięki za przywrócenie pamięci - mrunęła do Senju stojącego nieopodal.

- Zaraz, zaraz...straciłaś pamięć? - zapytał zastoczony, wracając do normalności.

- Nie, kurde, zostałam porwana i torturowana łaskotkami...Jasne, że straciłam pamięć! A wy czego się lampicie, hmm? - dopiero teraz zauwarzyła karpia i łasica.

- Miło Cię znowu usłyszeć, Ayame-chan - posłał jej czarujący uśmiech, ale gdy tylko się odwrócił posłał pozostałej dwójce spojrzenie mówiące 'tylko spróbujcie do niej podejść, a wydrapie wam oczy'.

- Wracajmy już do domu, Kirito - już miała postawić pierwszy krok, ale zaczęła upadać trafiając prosto w ramiona Senju. Ten cały się zarumienił, ale wziął ją na 'panne młodą' i ruszył w kierunku wyjścia z wioski.

***
Dlaczego nas zabiłaś?

PRESTAŃCIE!

Już nas nie kochasz, nee-chan?

DOSYĆ!!!

To twoja wina!

***
Ayame otworzyła gwałtownie oczy. Przetarła je zewnętrzną stroną dłoni.
Kiedy wstała z łóżka to pokierowała się w stronę łazienki. Przemyła twarz zimną wodą. Oparła ręce o zlew i spojrzała na lustro.

- Co się ze mną dzieje? Ja...mam...sumienie? Nieee...- zaprzeczyła swoim własnym słowom - to już tydzień tak?

Tydzień minął od pojawienia się wspomnień czarnookiej. Od tego momentu stała się potulna jak baranek. Nie mogła być wredna, nie mogła odpyskować. Tak jakby zostawiła na kamieniu uderzonym przez nią głową część jej negatywnych cech. To jej się nie podobało. Jalby nie była sobą.

- Od kiedy stałam się taka...słaba?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top