Rozdział 5

- La la la - Tobi cały czas 'śpiewał' kołysanki śpiącej Ayame. Uchiha coraz bardziej sie wtuluała w klatkę piersiową mężczyzny, przez co inni chłopcy z Akatsuki coraz bardziej go mordowali wzrokiem. Byli nadzwyczajnie zazdrośni chociaż nie zdawali sobie nawet z tego sprawy. Tylko Konan była spokojna. Nawet Kirito kipiał z zazdrości.

- Dlaczego wszyscy się tak na niego patrzycie ? - to zabijanie wzrokiem przerwał Pain. Gdy lider tylko spojrzał w stronę Tobi'ego zrozumiał i też zaczął zabijać go wzrokiem. Mimo, że wszyscy jej tak dobrze nie znali to i tak ją bardzo polubili mimo jej odpychającej aury. Nawet Sasori wyszedł z warsztatu i miał wzrok bazyliszka. Wtedy czarnowłosa zaczęła się wybudzać.

- Jaka miękka poduszka - wymruczała i przycisnęła twarz do klatki cukrowego księcia.

- O rany, jaka słodka ! - Tobi zaczął piszczeć. Posiadaczka sharingana zmarszczyła nosek, lecz nie było to dla innych widoczne. Zaczęła otwierać oczy i ziewnęła.

- O co chodzi ? - patrzyła na nich nic nie rozumiejąc. W jednej chwili Natsu przyciągnął Ayame do siebie i zaczął ją głaskać po głowie. Ta zamrugała kilkakrotnie i kopnęła go w krocze. Patrzyła na niego wzrokiem mordercy.

***

- Chwila chwila, czyli mam rozumieć, że ta idiotka i kundel zginęli ? - Uchiha zapytała się lidera piąty raz - noi po co szliśmy z Itachi'm taki kawał drogi po nich, gdy już po dwóch dniach umierają. Straciliśmy tylko nasz cenny czas. Chociaż jest jeden plus. Ta głupia idiotka nie będzie mi już piszczeć nad uchem - Pain tylko przewrócił oczami.

- Zagadzam się całkowicie z suką. Ta debilka cały czas mi coś wypominała i kazała do siebie mówić jak do królowej. A najgorsze było to, że pierdzieliła mi nad uchem, gdy zabijałem ofiary dla Jashina ! - Hidan dodał swoje cztery grosze. Gażdy spojrzał na niego jak na debila, ale zgadzali się z nim w stu procentach. Uchiha wstała tak jak reszta oragnizacji.

- Ayame, zostań na chwilę - ta posłuchała i stała tak dopóki wszyscy nie wyszli - wiesz przecież, że podrzebujemy medyka, ale ty wyruszasz na misje. Orochimaru złożył propozycje, aby się wymienić osobami na jakiś czas i wybrałem ciebie i Itachiego.

- Kiedy to będzię ? Nadal mam misje związane z ANBU i...

- Spokojnie. To spotkanie odbędzie się za tydzień - czarnooka skinęła głową i przebrała się szybko w mundur ANBU i wyruszyła do Konohy.

***

- Hokage - sama - Ayame wyciągnęła ręke ze zwojem - zwój odebrany - trzeci tylko skinął głową. Ayame już miała odejść, gdy nagle ktoś popchnął ją na ścianę. To znaczy zamieżał, bo szybko uniknęła ciosu.

- Kakashi co to ma znaczyć. Shisui dobrze się spisała - Hokage szybko wstał od biurka.

- Nie chodzi o zadanie, ale o jej twarz - Hatake powoiedział z powagą - pokarz swoją twarz.

- Czyli już się domyśliłeś ? - uśmiechnęła się pod maską - no to do zobaczenia - po pomieszczeniu rozniusł się jej szyderczy śmiech. Tam gdzie ostatnio ją widziano powstał biały dym.

- Kim ona była ? - spytał Sarutobi.

- Ayame Uchiha...

***

- Paaaain - posiadaczka sharingana krzyknęła na całą organizację, gdy nie mogła znaleźć lidera.

- Czego !? - wnerwiony na nią krzyknął.

- Ci idioci z Konoha dowiedzieli się w końcu kim jestem. Ale jeszcze przed tym zabrałam zwój ich następnych poczynań...

***************
Karzda gwiadka i komentarz się liczy.

Do zobaczenia Mi'na

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top