Pieśń Lúthien

Wśród drzew, gdzie cień splata się ze światłem,
tańczyła samotna, lekka jak wiatr,
jej kroki nie budziły ziemi,
jej pieśń rozbrzmiewała cicho,
jak echo dawno zapomnianych gwiazd.

On szedł ku niej przez ciernie i kamienie,
nosząc ciężar świata na barkach,
wyrwany z ziemi, gdzie śmierć była prawem,
a nadzieja tylko szeptem wśród nocy.

Ich spojrzenia spotkały się jak dwie rzeki,
które nigdy nie miały się połączyć,
a jednak los kazał im płynąć razem,
wbrew głosom, które wołały ich z powrotem.

Byli jak cień i blask,
jak dzień i noc splecione w jedno,
kruchy dar istnienia,
na chwilę wykradziony czasowi.

I kiedy on odszedł,
ona podążyła za nim,
przekraczając granice życia,
opowiadając swoją pieśń bogom,
aż ci, poruszeni, pozwolili jej odejść
na zawsze w objęcia śmiertelności.

A jednak ich historia wciąż żyje,
szepczą ją liście w cichych lasach,
nucą gwiazdy, migocząc nad wzgórzami,
bo miłość, która raz zapłonie,
nigdy nie gaśnie całkowicie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top