Poplamiona koszulka

16 marca 2022, Bahrajn


Kamil właśnie rozmawiał z hotelową recepcjonistką, aby wydała mu klucze do naszego pokoju. W końcu sam się zadeklarował, że zamelduje nas w hotelu, a że to on wiecznie się chwalił zdaną rozszerzoną maturą z angielskiego na 95 procent, więc postanowił się teraz wykazywać. Potrafiłam się dogadać, ale mój poziom w tym języku to jakieś mocne B1, więc Kamil stwierdził, że nie dam rady nic powiedzieć i narobię nam wstydu.

Znudzona czekaniem na tego przygłupa, bo tak lubiłam go nazywać, włączyłam sobie jakąś grę na telefonie i zaczęłam w nią grać. Jestem strasznie zmęczona po locie, który trwał prawie osiem godzin, do tego jeszcze mieliśmy przesiadkę. W Bahrajnie jest już po dwudziestej pierwszej.

— Hej, promyczku — głos Kamila wyrwał mnie ze skupienia nad grą. — Bierzemy walizki i idziemy do naszej ,,willi" — uśmiechnął się w głupkowaty sposób. — Kolację mają nam przynieść za około trzydzieści minut do pokoju.

Wpakowaliśmy się z naszymi bagażami do windy. Myślałam, że droga do pokoju minie nam bez żadnych problemów. Los miał jednak inne plany.

Winda zatrzymała się na drugim piętrze i wsiadł do niej roztargniony chłopak, który trzymał butelkę z wodą. Przez przypadek wylał ją na mój czarny top, którego dekolt jest ozdobiony lekką koronką.

— Przepraszam, to było niechcący — odezwał się po angielsku.

O mój boże, to przecież Alex Albon.

— To... To tylko woda — powiedziałam, będąc zszokowana tym, że spotkałam kierowcę Formuły 1, który jeszcze oblał mnie wodą. Na dodatek musiałam mówić po angielsku, co też sprawiało mi lekką trudność. Lepiej mi wychodziło już dogadanie się po francusku.

— Gdzie to się jedzie? — zagadnął Alexa Kamil.

Nigdy nie miał problemów w nawiązywaniu relacji z ludźmi, w przeciwieństwie do mnie. Czasami bałam się do kogoś odezwać i powiedzieć proste ,,Cześć". Za to, jestem bardziej ogarnięta niż on, zawsze ja musiałam mu przypominać, co powinien ze sobą zabrać.

— Do przyjaciela. Ma pokój na piątym piętrze — odpowiedział kierowca.

— O! To tak jak my! — uradował się przygłup.

— Jesteście tutaj na wakacjach, czy żeby oglądać Grand Prix? — spytał Alex.

— Stary, no co ty. Ta oto dama — wskazał na mnie Kamil. — A tak nawiasem mówiąc moja młodsza siostra — szepnął kierowcy na ucho, co pomimo usłyszałam. — Zacznie w ten weekend swój drugi sezon w Formule 2. Poza tym, ona to Akademia kierowców Williamsa. Przecież tam jeździsz.

Wskoczyliście już na ten próg znajomości, gdzie zaczynasz zwracać się do niego ,,Stary"?

— Dziwne — zmarszczył brwi. — Nie kojarzę cię — zwrócił się do mnie. — Tak z ciekawości, ile masz lat?

Cóż, nigdy nie trafiła się taka okazja, abym się spotkała z jakimkolwiek kierowcą Williamsa. Jedynie z innymi osobami, które należy do ich juniorskiego programu, Loganem Sargeantem, Zakiem O'Sullivanem, Jamie Chadwick oraz Olliem Gray. Mieliśmy czasami wspólne treningi i takie tam.

— W maju skończę dziewiętnaście — powiedziałam z nutą nieśmiałości.

Na szczęście rozmowa prędko się zakończyła, ponieważ winda dojechała już na odpowiedni poziom. Wzięłam z bratem swoje rzeczy i weszliśmy do pokoju. Przed wejściem zatrzymałam swój wzrok na Alexie, który pukał do drzwi na końcu korytarza i coś mówił, nie zrozumiałam dokładnie co.

— Biorę to łóżko przy oknie — zakomunikowałam bratu, kładąc tam swoją bluzę ze sklepu mojego ulubionego kierowcy, Daniela Ricciardo.

Wyjęłam z walizki oversizową koszulkę w fioletowym kolorze i poszłam do łazienki, aby przebrać się z tej mokrej. Gdy już z niej wyszłam, zastałam Kamila całego w skowronkach, z resztą, to nic nowego.

— Słyszałaś co Albon powiedział, jak stał pod drzwiami? — zapytał ze śmiechem Kamil.

— Nie.

— ,,Mick, ty pchlarzu, otwórz do cholery te pieprzone drzwi".

Zaczęłam się śmiać niekontrolowanie razem z Kamilem. Czasami nie potrafiliśmy się zachowywać poważnie w wymaganej do tego sytuacji. Niekiedy śmialiśmy się bez konkretnego powodu. Wystarczyło, że któreś z nas się uśmiechnie, a już robiliśmy się rozbawieni.

— Ale zaraz — uspokoiłam śmiech po kilku sekundach. — Mick? Mick Schumacher?

— Znasz jakiegoś innego Micka?

— No nie — odparłam. — Ja nie mogę — powiedziałam z podekscytowaniem, kładąc się na łóżku. — Mick Schumacher ma pokój na naszym piętrze!

— Zajebiście, co nie? A teraz suń dupę — zażądał, chcąc się położyć na moim łóżku.

— Wynocha. Masz swoje łóżko — odpowiedziałam, uderzając chłopaka lekko w żebra.

— Młoda — zaczął oficjalnie. — Jednego kierowcę Formuły 1 masz już oficjalnie zaliczonego.

— Kamil!

Mój brat taki jest, uwielbia mnie denerwować, a ja jego, takie nasze przekomarzanki. Chociaż czasami posuwał się za daleko... Jak miałam trzy latka rozwalił mi wargę. A rok temu ,,biliśmy się", przez co złamał mi palec.

Usłyszałam dzwoniący telefon Kamila. Opcje mogły być tylko dwie, albo Dilano, albo Emil.

— Cześć moje słodkie dziadki! — to Emil. Uśmiechał się do nas szeroko, rozmawialiśmy na kamerkach.

Emil Kasprzycki, najlepszy przyjaciel Kamila, znają się od podwórka. Współwłaściciel salonu tatuażu, który otworzył wspólnie z dwójką znajomych ze szkoły średniej - Joanną i Jaro. Całkiem ich uwielbiałam, wprowadzali dobry vibe oraz potrafili poprawić humor niejednej osobie.

— Karolina, powiedz ty mi...

Oho, już się uruchomił.

— Czy twój starszy brat, a zarazem mój najlepszy przyjaciel, Kamil Mateusz Dawid Górecki, wyrwał już jakąś piękną niewiastę, pochodzącą z tego egzotycznego kraju, w którym masz zamiar się ścigać? — zapytał rozmarzony Emil.

— Niestety nie — udałam, że się smucę.

— Emilka, ja to nic — zaczął Kamil, nazywając swojego przyjaciela przezwiskiem, który mu nadałam, gdy miałam cztery lata. — Nasza gwiazda była w hotelu zaledwie piętnaście minut, a już poderwała kierowcę Formuły 1 — objął mnie ramieniem.

— Serio?! — ożywił się tatuażysta. — Który to ma taki świetny gust w dziewczynach?!

Emil zawsze mnie zawstydzał. Mówił, że jestem ósmym cudem świata, że jestem bardzo ładna, pomimo nieidealnej cery sylwetki i rozstępów. Akceptowałam siebie, ale niektórym się nie podobałam. Dzieciaki w podstawówce mi dokuczały, z różnych powodów... Ale oni tacy byli, nabijanie się ze wszystkiego należało do ich natury. Przez nich stałam się dość nieśmiała i trochę wycofana. Ciągle mam lekką traumę, kiedy mnie pobili...

— Alex Albon — odpowiedział Kamil. — Niechcący, gdy wsiadał do windy, oblał koszulkę Karoliny wodą.

To... To tylko woda.

— Wiecie... — Emil najwidoczniej chciał zmienić temat. — Ciągle jestem przy zdaniu, że kobiety są za delikatne na tego rodzaju sport. Nie chciałbym, żeby coś ci się tam stało. To duże ryzyko...

— O mnie się nie martw. Dawałam sobie radę w gorszych sytuacjach, to i poradzę sobie w motosporcie — rzekłam, nieco trochę zbita z tropu, a wszystko spowodowane było tymi raniącymi, jak dla mnie, słowami Emila.

— Za mocno ryzykujesz — usłyszałam.

— Stary, ale to nie jest twoja sprawa — Kamil szybko przerwał naszą wymianę zdań. — Poza tym... Każdy ryzykuje. Nie ważne czy to F3, F2, F1, albo inna seria wyścigowa.

— Ale deszcz... Jeśli będzie, jedź ostrożnie, proszę. A nie chciałbym ciebie stracić, bo z kim irytowałbym twojego brata — rzekł, przyglądając się błagająco mojej twarzy.

— Mówisz tak, bo chcesz ją odciągnąć od ścigania? To dla niej jak narkotyk — zaśmiał się Kamil.

— Mówię tak, ponieważ się o nią martwię, a ty niektórych rzeczy po prostu nie zauważasz. Nie wyobrażałbym sobie, gdybym miał młodszą siostrą, to jeździłaby w Formule 2. Już mi wystarczy, że patrzyłem na ciebie jak jeszcze jeździłaś na gokartach w Nicei.

— Nie przesadzasz czasem? Widziałeś jakie drifty wykonuję na wyścigach ulicznych Porsche twojego taty. Jeżdżę nim lepiej od ciebie — zauważyłam.

— I jesteś drobną dziewczyną — odburknął.

— Co w związku z tym? — zirytowałam się lekko.

— Bo nie chcę żebyś skończyła tak jak Jules, czy Anthoine. Po prostu się martwię. To nie sport dla delikatnych, młodych dziewczyn.

— A może wręcz przeciwnie? — zaśmiał się mój starszy brat. — Ona w stu procentach nadaje się do tego sportu, a to, że ty zgrywasz zakochanego wybawcę w niczym nie pomoże. Jeszcze bardziej zdeterminuje ją do tego, aby utrzeć ci nosa.

— Kamil, Karolina... Ja się po prostu martwię...

— Czasami nawet za dużo... — odparłam, wypuszczając głośno powietrze z ust oraz opadając z bezsilności na wygodny materac mojego hotelowego łóżka.





***

Author note:

Jeśli są gdzieś błędy bardzo proszę o napisaniu w komentarzach.

Do następnego!!!

Katherine_Megan001

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top