FRECA

17 kwietnia 2023, Polska


Karolina


Naszykowałam na stole ostatnie nakrycie na imprezę urodzinową dla Kamila. Jak dobrze, że jeszcze tutaj nie przyszedł, bo miał do załatwienia kilka spraw na mieście. Obeszłam jeszcze całe mieszkanie, sprawdzając, czy wszystko było w porządku, i czy Lucyfer zjadł tą swoją drogą karmę, na którą wydaje się fortunę. Na szczęście mieszkanie wyglądało na idealnie wysprzątane, a miska na pustą.

— Wszystko się zgadza — mruknęłam do siebie, po czym upadłam na puchaty dywan i wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon, po czym zadzwoniłam do Daniela. — Hej — odezwałam się, gdy tylko odebrał. — Pół godziny akurat na leżenie, umieranie i rozmowę z tobą.

— Widzimy się we Włoszech? — spytał.

— Tak — odpowiedziałam, a na moich ustach zawitał delikatny uśmiech, gdy tylko usłyszałem jego głos. — Tak, Danielu.

— Nie będę mógł być w sobotę na kwalifikacjach Dilano... Ale jakoś ci to wynagrodzę. Mam nadzieję, że nie jest ci przykro?

— Nie, nie jestem — mruknęłam, ocierając samotną łzę, która spłynęła po moim policzku. Jego troska o mnie była inna, wyjątkowa. — Dilano ma mi przedstawić jednego ze swoich przyjaciół, ale za cholerę nie chciał mi powiedzieć jak on się nazywa.

— Będziesz miała niespodziankę — odparł. — Co z waszym mieszkaniem w Monako? — spytał.

— Kamil tam był tydzień temu, podpisał umowę i kupiliśmy to mieszkanie. Po Azerbejdżanie mamy tam uporządkować rzeczy, Emil nam je przywiezie samochodem, a Dilano pomoże rozpakować.

— Oferta mojej pomocy jest ciągle otwarta.

— Dziękuję, zadzwonię tylko jeśli będziesz potrzebny.

W tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi.

— Przepraszam, ale muszę już kończyć...

— Rozumiem, kocham cię, Słońce.

— Ja też cię kocham — wyszeptałam, po czym zakończyłam rozmowę.

Poderwałam się i podbiegłam do drzwi. Bez sprawdzania otworzyłam je i uśmiechnęłam się szeroko, widząc troszkę niższą ode mnie dziewczynę, z której nie miałam kontaktu przez dobre sześć lat.

— Świetnie, że jesteś! — uśmiechnęłam się do koleżanki brata, przyglądając się jej zafarbowanym na kolor lawendowy włosom.

Dawno cię nie widziałam. Fotel w Formule 1 jak widać ci służy, bo wyładniałaś — powiedziała Edyta, wchodząc do mieszkania, a ja prędko zamknęłam za nią drzwi.

— Jesteś przed czasem. Ale cieszę się, że w końcu będę miała towarzystwo kogoś normalnego, choć przez chwilę.

Weszłyśmy do salonu i wtedy dziewczyna położyła na komodzie prezent dla Kamila. W międzyczasie zaczęłyśmy rozmawiać o jej pobycie na Grand Prix Bahrajnu.

— Jak? Skąd ty wytrzasnęłaś bilety na dwa tygodnie przed, w tak dobrej cenie? Przecież to jest praktycznie niemożliwe! — powiedziałam.

— Moja słodka tajemnica — zachichotała. — A tak naprawdę, to jeden z moich pacjentów miał do sprzedania jeden bilet.

— Czyli przejęłaś pałeczkę po mamie? Tak właśnie myślałam, i mocno się zdziwiłam, gdy cię tam zobaczyłam — powiedziałam. — Reszta powinna być za chwilę...

I właśnie w tym samym momencie ponownie zadzwonił dzwonek do drzwi, prędko podeszłam do nich i otworzyłam je. Zobaczyłam przed sobą Emila, Jaro i Joannę.

— Super, że to ty, a nie twój brat nam otworzył, bo przyniosłem flaszkę! — zapiszczał Emil. — Robiłem z tatą w garażu — szepnął mi na ucho, na co szczerze zachichotałam.

— Wyglądasz, jakbyś urwała się ze Slytherinu, młoda! — zaśmiała się Joanna, patrząc na mój ciemnozielony sweter i czarne, szerokie jeansy.

— O nie, nawet tak nie mów! — ostrzegłam ją. — Na zawsze Gryffindor!

Później dołączyli do nas Kasia, Tomek i Marta, a na końcu nasz spóźniony solenizant - Kamil z, o dziwo, Julią, jego, jak to twierdził, dziewczyną.

— Podsumowując, ten twój ostatni wyścig— zaczęła Joanna, wkładając ostatnią porcję ciasta do ust. W tym samym czasie spojrzałam na dwa, małe, urocze warkoczyki, które zaplotła mi Kasia, jeszcze przed przyjściem Kamila i Julii. — Był iście fenomenalny! Twój manewr nad Carlosem... Coś niesamowitego!

— Cieszę się! — zaśmiałam się

— To, co? Chlejemy? — zapytał Kamil

— Idealnie — uśmiechnął się szeroko Emil, kładąc na stole flaszkę. — Znasz mnie aż za dobrze, miałem właśnie zaproponować to samo — odparł. — A ty? Pijesz z nami? — spytał, marszcząc czoło i spoglądając na mnie.

— Co? Nie, nie teraz — odpowiedziałam. — O matko, na śmierć zapomniałam, że Aurelia na mnie czeka, muszę jej dać portfel, który u mnie zostawiła — dodałam.

— Jasne, idź, nie zatrzymuję cię — Kamil delikatnie się uśmiechnął, a ja szybko wyszłam z mieszkania.

Tak naprawdę, to z Aurelią było jedną, wielką ściemą. Dziewczyna u mnie nic nie zostawiła, a ja chciałam po prostu wyjść chociaż na chwilę z mieszkania. Nie czułam się tam w obecnej chwili za dobrze, a obecność znajomych brata trochę mnie przytłaczała.

Ale w tym momencie chciałam też z kimś porozmawiać, kimś, kto by mnie na pewno zrozumiał i nie był zajęty. Tą osobą był Albon, do którego prędko wykręciłam numer, a ten równie szybko odebrał.

— Cześć, masz chwilę? — spytałam szybko, przegryzając dolną wargę.

— Tak, mam — odpowiedział. — A co? Masz jakieś nowe, gorące plotki, z którymi chciałabyś się ze mną podzielić?

— Nie, niestety nie dzisiaj, Alex — odparłam. — Bardziej muszę się tobie wyżalić.

— Więc... Zamieniam się w słuch.

— Jak dobrze wiesz... Kamil ma partnerkę. Nawet teraz u nas jest, razem z tym całym świętym, przepraszam za słownictwo, pierdolonym gangiem Kamila. I... ja wyszłam z mieszkania. Nie za dobrze czasami się czuję w tak dużej, jak dla mnie, obecności ludzi.

— Masz fobię społeczną?

— Kiedyś tak, kilka lat temu. Czasami mi się zdarza, że mam te nawroty, ale bardzo rzadko i prawie już zanikły — odparłam. — Fachowa pomoc w postaci mojego psychologa sportowego, Dilano, Felipe i Logana — zaśmiałam się cicho pod nosem. — Myślisz, że jakie będziemy mieli wyniki w Azerbejdżanie? — zapytałam, prędko zmieniając temat mojej rozmowy z Alexem.

— Cóż... Ważne, abyśmy jechali po punkty...

— Nie wierzysz w podium?

— Oboje doskonale wiemy, że z naszym beznadziejnym bolidem możemy sobie tylko o tym pomarzyć... A co tu dopiero mówić o wygranej.

— Alex, po prostu wierz w siebie i we własne umiejętności. Pomyśl, że na torze każdy z nas ma taki sam bolid, to naprawdę pomaga, uwierz mi.

— Spróbuję... Poza tym, to ja jestem w F1 dłużej, więc to ja powinienem dawać tobie rady.

Incroyable! Ce que fu ne diras pas? — powiedziałam, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

— To znaczy ,,Niesamowite! Co ty nie powiesz?", prawda? — zapytał dla upewnienia się.

— Tak, może chcesz żebym cię trochę podszkoliła z francuskiego? Zaimponujesz w ten sposób Gasly'emu, Oconowi i Leclercowi.

— Bardzo chętnie. Ale... Zauważyłem, że Charles jest dla ciebie całkiem oschły, a gdy tylko wspomnę przy nim twoje imię, lub gdy tylko go o ciebie zapytam, to prędko zmienia temat. Możesz mi wytłumaczyć, o co może mu chodzić?

O nie, tylko nie to. Wyciąganie przeszłości, do której zawsze było mi tak bardzo trudno wracać.

— To nie jest rozmowa na telefon, Alex, ale obiecuję, że kiedyś, jak tylko będę na to gotowa, wszystko ci wyjaśnię, dobrze?

— No okej... Ale teraz ja tobie opowiem, co ostatnio zrobiłem z Loganem.

— Zaczynam się bać — odparłam.

— Nie musisz, po prostu opowiem ci jak szukaliśmy Pop Tarts w galerii — powiedział.


* * *


— To... Długo cię nie będzie? — spytała nieśmiało Julia, przerywając niezręczną ciszę, która między nami panowała.

Siedziała na krześle w moim pokoju, gdy ja pakowałam ostatnie rzeczy do walizki na następne dwa tygodnie mojej nieobecności. Do Kamila zadzwonili babcia i dziadek, chcieli złożyć mu życzenia, więc zostałam sam na sam z dziewczyną.

— Lecę do Włoch, a później od razu do Azerbejdżanu — rzuciłam, wkładając do walizki moje niebieskie trampki. — Ale nie martw się, na pewno się tam zobaczymy.

— Ale ty chyba nie jesteś zadowolona, że tam będę. Nie chcesz mnie widzieć.

— To nie tak. Jestem strasznie zestresowana, bo nigdy nie szło mi dobrze na tamtym torze — odparłam.

— Rozumiem, ale nie martw się, mam przeczucie, że pójdzie ci dobrze — delikatnie uśmiechnęła się w moją stronę.

Mój pierwszy wyścig na torze w Baku odbył się w 2021 roku, mój debiutancki sezon w Formule 2. Miałam tam wypadek, zderzyłam się ze swoim kolegą zespołowym. Podczas mojego drugiego wyścigu uderzyłem impetem w bandę, na samym starcie, zabrali mnie do szpitala, byłam strasznie poobijana. Na szczęście wyścig w Silvertone kilka tygodni później, więc na spokojnie mogłam w nim wystartować.

— Obyś miała rację.

— Ja zawsze mam — odpowiedziała, na co obie cicho się zaśmiałyśmy.

— Dziewczyny, byłem jeszcze u pani Haliny i poprosiłem ją, żeby odwiozła nas na lotnisko — oznajmił Kamil, wchodząc do pokoju i opierając się o framugę drzwi.

— Przecież mogłam poprosić któregoś z moich braci — odparła Julia, patrząc na mojego brata.

— O nie, nie. Boję się ich, jeszcze by mi coś zrobili — powiedział prędko Kamil, a na jego twarzy wymalowało się przerażenie.

— Nie mów tak, oni są naprawdę bardzo mili. Specjalnie wrócili z Hiszpanii, żeby mogli poznać ciebie i Karolinę osobiście — rzuciła z uśmiechem rudowłosa dziewczyna.

— Z Hiszpanii? — zapytałam, przenosząc wzrok z Kamila na dziewczynę.

— Mój tata ma tam skromny dom, w którym mieszkają — wyjaśniła.

— Chodźcie — zaczął Kamil. — Pomogę ci z walizką — dodał, zwracając się do mnie. I od razu wziął do ręki moją walizkę w morskim kolorze.


* * *


Kamil, który ciągle trzymał moją walizkę, uśmiechnął się szeroko do mnie, w końcu ją puścił i podszedł do mnie i objął mnie ramieniem, całując niespodziewanie w policzek.

— Szerokiej drogi. Uściskaj ode mnie Sami'ego i Victora — powiedział Kamil, spoglądając na mnie.

— Na pewno tak zrobię, głuptasie.

O ile już wcześniej nie za bardzo chciałam rozmawiać z Julią, tak teraz było trochę inaczej. Od razu ją do siebie przytuliłam, na co Kamil widocznie się zdziwił. Ja się jednak tym nie przejęłam i po kilku sekundach odsunęłam się od dziewczyny, uśmiechając się do niej ciepło.

Już chwilę później skończyłam się z nimi żegnać, po czym ruszyłam w stronę odpowiedniej bramki, przez którą musiałam przejść odprawę.

Bolonio, nadchodzę.


21 kwietnia 2023, Włochy


Skierowałam się w stronę wejścia do toru, ściskając w lewej dłoni przepustkę.

— Przepraszam — poczułam jak ktoś na mnie wpada, i usłyszałam głos za mną, z wyraźnie włoskim akcentem, szybko się odsunęłam, by przepuścić osobę, która najwidoczniej się spieszyła.

Weszłam na padok i skierowałam się do garażu MP Motosport, gdzie zebrane były wszystkie osoby z ich sztabu, Dilano i dwójka pozostałych kierowców - Sami Meguetounif oraz Victor Bernier. Przekroczyłam wejście, a w oczy od razu rzuciły mi się trzy pomarańczowe bolidy. Następnie zobaczyłam mojego najlepszego przyjaciela, przyglądał się wygłupom swoich zespołowych kolegów.

— O, gwiazda się pojawiła! — krzyknął Sami, przerywając przekomarzanie się z Victorem i patrząc na mnie. — Niecałe trzydzieści sekund spóźnienia, czekamy na wyjaśnienia — rzucił, wracając wzrokiem do chłopaków, którzy uśmiechali się na mój widok.

— Wpadł na mnie jakiś dzieciak — wzruszyłam ramionami, odpowiadając niemal po sekundzie, patrząc na Samiego.

— To w takim razie gdzie ten dzieciak? — zapytał Victor, podnosząc jedną z brwi.

— A ja wiem? Poszedł gdzieś — odparłam, podchodząc bliżej Dilano. — Miło cię widzieć — dodałam, krótko obejmując go na powitanie.

— Ciebie również — posłał mi uśmiech, po czym złożył krótki pocałunek na moim policzku. — Dobrze, my porozmawiamy potem, także idź usiądź tam gdzie zawsze, bo idę z chłopakami na rozgrzewkę.

Usiadłam na wyznaczonym miejscu i patrzyłam jak chłopaki ćwiczą. Dilano chciał być w tym sezonie najlepszy w stawce, chciał dostać się do Formuły 3. Z jednej strony chciał być najlepszy, tak jak każdy kierowca, który podjął się tej niebezpiecznej jazdy. Z mojego zamyślenia wyrwał mnie głos telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, po czym zobaczyłam wiadomość od Sophii, która jeździła w Formule 3.


Sophia 🩷 🎀:

Hej, jak tam u ciebie? Gdzie jesteś?

Ja:

Hej, wszystko w porządku. Jestem we Włoszech, na wyścigu. A co u ciebie?

Sophia 🩷 🎀:

Emil wysłał mi jakąś dziwną głosówkę. Mówił coś o dziewczynie Albona, Lily. Gadał bez sensu, kompletnie nic nie rozumiałam.

Ja:

Porąbane. Zaczynam się o niego bać.


— Karolina — usłyszałam swoje imię, po czym zdezorientowana szukałam wzrokiem osoby, która je wypowiedziała. W moje oczy rzuciła się wchodząca do garażu Katrina, na której widok od razu poprawił mi się humor. — Będę miała towarzystwo — zaśmiała się, podając mi butelkę z wodą, na co w podzięce posłałam jej szeroki uśmiech.

— No widzisz, przynajmniej nie będziesz się nudzić — powiedziałam, upijając łyk wody.

— Kiedy przylatuje Daniel?

— Właściwie to nie wiem — wzruszyłam ramionami, poprawiając na głowie czapkę z daszkiem. — Może jutro w nocy, albo w niedzielę rano — spuściłam wzrok z Katriny, przenosząc go na Holendra, który do nas podszedł.

— Karolina — dziewczyna ponownie wypowiedziała moje imię, przez co z powrotem spojrzałam na nią. — Wszystko w porządku? — dodała, patrząc uważnie na moją twarz.

— Tak — powiedziałam, ale czarnowłosa chyba nie uwierzyła, bo tylko pokręciła zrezygnowana głową.

— Co tam? — usłyszałam łagodny głos, należący do jej chłopaka.

— A nic, rozmawiamy sobie z Karoliną — spojrzała na mnie, gdy przerzucałam butelkę z ręki do ręki.

— O czym? — zapytał.

— O tym, czy wszystko z nią w porządku — rzuciła, a ja zrezygnowana, jedynie oparłam się o krzesło.

— A w porządku? — ciemnowłosy zadał pytanie, a jego wzrok powędrował do mnie.

— Tak — odparłam szybko, chcąc skończyć temat mojego samopoczucia. Wiem, że się martwią, ale teraz naprawdę wszystko jest ze mną dobrze.

— Nie wydaje mi się — podszedł bliżej krzesła, na którym siedziałam. — Co jest? — spytał, kładąc swoje dłonie na moich kolanach.

— Nic — wzruszyłam ramionami, udając, że nie wiem, o co może mu chodzić.

— Dilano, wracaj do nas — trener chłopaka machnął ręką w naszą stronę.

— Pogadamy potem — rzucił jedynie kierowca, wstając i posyłając Katrinie wymowne spojrzenie.


* * *


— Dobrze, to teraz pora, abym ci kogoś przedstawił — powiedział Dilano, gdy prowadził mnie w stronę garażu jednego z zespołów. — Na pewno się polubicie.

Poprawiłam swój jasnozielony sweterek i torebkę, którą miałam zarzuconą przez ramię. Obok mnie podążał Holender, na którego ukradkiem zerknęłam. Odwróciłam prędko wzrok i po chwili poczułam ciepłe ręce na mojej talii. Dilano przyciągnął mnie do siebie z zamiarem przytulenia.

— Dilano — powiedziałam, przytulając kierowcę. — Przytulasz mnie jak miś panda — parsknęłam śmiechem pod nosem.

— Lubisz pandy — zaśmiał się, przecierając twarz ze zmęczenia. — A teraz chodź — posłał mi szczery uśmiech, po czym położył dłoń na moich plecach. — Stoi tam — wskazał na stojącego do nas tyłem chłopaka w czerwonym kombinezonie wyścigowym. — Nie bój się, jest mega miły — szepnął mi na ucho, z wyczuwalnym entuzjazmem. — Kimi! — zawołał, a tajemniczy chłopak natychmiast się odwrócił, szczerze się uśmiechając na nasz widok.

— D, to ten dzieciak, na którego wpadłam — szepnęłam do ciemnookiego, a ten w odpowiedzi jedynie się zaśmiał. — Cześć — odezwałam się, gdy do nas podszedł. — Mam nadzieję, że miałeś bardzo ważny powód, gdy na mnie wpadłeś przed wejściem na tor — zaśmiałam się, a chłopaki razem ze mną. — Karolina Górecka, miło mi wreszcie ciebie poznać osobiście — podałam mu dłoń, którą natychmiast uścisnął.

— Cześć, Andrea Kimi Antonelli — przedstawił się. — Dla przyjaciół Kimi — dodał, a ja zwróciłam uwagę na jego kręcone, trochę dłuższe włosy.

— Będziesz Loczek — rzuciłam, na co Dilano parsknął śmiechem, a Włoch popatrzył się na mnie zdezorientowany. — No będziesz Loczek przez te kręcone jak u baranka włosy. Chyba, że wolisz zostać Owieczką...

— Owieczka brzmi zdecydowanie lepiej! — roześmiał się Van't Hoff.

— Całkiem mi to pasuje... Ale to nawet bardzo zabawne — powiedział Kimi, szczerze śmiejąc się pod nosem.


23 kwietnia 2023, Włochy


Obudziłam się z samego rana, czując, jak ktoś mnie obejmuje. Odwróciłam się i ujrzałam twarz śpiącego Daniela. Złożyłam pocałunek na jego kręconych włosach, na co ten od razu otworzył oczy.

— Przepraszam, że cię obudziłam — szepnęłam, bawiąc się jego włosami.

— Nic się nie stało.

— Kiedy przyleciałeś? — spytałam.

— O północy. Nie chciałem cię budzić.

Dwie godziny później siedziałam naprzeciwko Daniela w przytulnej kawiarni znajdującej się na torze wyścigowym.

— No więc, jesteś gotowa na tydzień wyścigowy w Baku? — spytał Daniel.

Wzięłam łyk ciepłej herbaty, po czym skinęłam głową.

— Tak. Ale coś mnie zadręcza... — zaczęłam, a on uniósł brew, czekając, aż opowiem mu resztę. — Dziewczyna Kamila tam będzie, co mnie troszkę irytuje, bo może go rozpraszać w pracy... Poza tym coś mi w niej ewidentnie nie pasuje.

— Jesteś zazdrosna — zaśmiał się.

— No cóż, czasami trzeba.

Nasza rozmowa trwała dalej, omawialiśmy głównie plany na najbliższy weekend. W pewnym momencie spojrzałam na zegarek, zaraz zaczynały się kwalifikacje.

— Może powinniśmy wracać? Zaraz kwalifikacje.

— Okej — pokiwał głową. Wstaliśmy ze swoich miejsc, ruszając w kierunku odpowiedniego garażu. — Wyglądasz dzisiaj na dość rozkojarzoną — zagadnął. — Wszystko w porządku?

— Tak, po prostu mam gorszy dzień — skinęłam głową, wykorzystując wymyśloną na szybko wymówkę.

Oboje szliśmy do garażu MP Motosport w całkowitej ciszy. Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała wyjaśnić, dlaczego zachowuje się tak dziwnie. Jedyną osobą przed którą nie bałam się w pełni otworzyć jest Dilano, zawsze wiedział, jak poradzić sobie z tym, co czułam.

— Wreszcie przyszliście — powiedziała z szerokim uśmiechem Katrina.

Tor Autodromo Enzo e Dino Ferrari był skąpany w blasku słońca, gdy kwalifikacje do drugiego wyścigu miały się rozpocząć lada chwila. Dilano stał przy swoim samochodzie, poprawiając kask. Jego oczy skanowały ekran przed nim, ale nie mógł się powstrzymać od wędrowania wzrokiem do mnie, Daniela i Katriny.

Podczas kwalifikacji wymieniałam się z Danielem uwagami na temat jazdy poszczególnych zawodników oraz ich bolidów, ale też w pełni skupialiśmy się na oglądaniu.

— Dilano ma chyba problemy z DRS, tak jak wczoraj — zauważyłam.

— Mechanicy pewnie będą musieli tam zerknąć — rzucił Daniel.

— Ale wygląda na dość szybkiego — odezwała się milcząca do tej pory Katrina.

— Cóż, musi tak czy siak prześcignąć konkurencję.

Chłopak po przejechaniu jednego z zakrętów aktywował DRS, ale od razu napotkał problemy.

— Nie działa, miałam rację.

— Może, gdy przejedzie na następnej prostej, to inżynierowi uda się zdiagnozować problem — rzucił Daniel.

Nie trzeba było długo czekać, bo wkrótce pojawił się ten sam problem.

— Nie reaguje tak, jak powinien, przez co traci czas na prostych — wzburzyłam się.

— Spokojnie, muszą przeanalizować problem — uspokajający głos Daniela trochę zachamował rosnącą we mnie frustrację.

Gdy tylko samochód Dilano znalazł się w garażu, został szybko otoczony przez mechaników, aby zdiagnozować awarię systemu DRS.

— Będą musieli odpowietrzyć układ i sprawdzić, czy nie ma wycieków — powiedział Dilano, podchodząc do nas i obejmując krótko Katrinę.

Skinęłam głową, po czym podałam mu butelkę z wodą.

— Oby na wyścigu wszystko poszło dobrze — mruknęłam.

W końcu to pierwszy w sezonie, a mój przyjaciel musi się w nim pokazać z jak najlepszej strony.


* * *


Kolacja w towarzystwie Andrei, to był bardzo świetny pomysł, na jaki wpadł dziś Dilano. Loczek, jak już zdążyłam zauważyć, był bardzo nieśmiały, tak jak ja, przez co początkowo rozmowa z nim była niezręczna, ale prędko się przyzwyczaił, że siedzi obok dwójki kierowców Formuły 1 - mnie i Daniela. Nasza rozmowa głównie trzymała się tematów wyścigów i mojej ekscytacji, która była związana z decyzją Williamsa o wprowadzeniu ulepszeń oraz realnej szansy dla mnie i Alexa o wywalczenie lepszych pozycji na torze.

Razem z Dilano i Katriną postanowiliśmy zamówić burgery z frytkami, a Andrea, jak to przystało na prawdziwego z krwi i kości Włocha oraz Daniel, który podawał się za Pseudo - Włocha, zamówili spaghetti.

Chociaż Ricciardo i Antonelli kłócili się ze mną, że jestem rodowitą Francuzką, do czego niby nikomu się nie przyznaję, ale to nie była prawda.

— Nie jestem żadną Francuzką — wywróciłam po raz setny oczami. — Ile razy mam wam to powtarzać?

— A gadać skąd potrafisz? Jeszcze podobno masz obywatelstwo francuskie i mogłabyś jeździć pod ich flagą — rzucił Daniel. — Przeczytałem w Google.

— Stalker — parsknęłam pod nosem. — Mieszkałam tam przez sześć lat, a później jeździłam we Francuskiej Formule 4, więc stąd, a poza tym moi dziadkowie przeprowadzili się do Nicei jakieś dwadzieścia pięć lat temu — wyjaśniłam.

— Ale gadasz jak prawdziwa żabojadka, więc co za różnica? — odparł Kimi, wzruszając przy tym beztrosko ramionami. — Jak dla mnie żadna — dodał.

— Ja przynajmniej umiem coś powiedzieć, bo ten Pseudo - Włoch — wskazałam na Daniela. — Potrafi tylko powiedzieć Pierrreeee Gasslyyyyy — powiedziałam prześmiewczo, na co Katrina, Dilano i Loczek parsknęli śmiechem.

— Powiedziałaś to nawet lepiej od Daniela — przyznała Katrina, powstrzymując śmiech. — I tak spośród tego towarzystwa, to zdecydowanie ty jesteś moim ulubionym kierowcą — powiedziała z uśmiechem, wskazując na mnie, po czym objęła ramieniem.

— Dzięki, Kat — zaśmiałam się, spoglądając na dziewczynę.

— To kłamstwo, jestem lepszy — parsknął Dilano.

— Cicho — uciszyłam go, próbując powstrzymać śmiech.

— Nie masz potrzeby odczuwać zazdrości — dodał Kimi.

— Ja? Nigdy, po prostu stwierdzam fakty.

Daniel spojrzał na mnie i mojego przyjaciela z uśmiechem na twarzy. Był już przyzwyczajony do naszego ciągłego przekomarzania i dogryzania, ilekroć miał okazję spędzać czas z naszą dwójką.

— W porządku — odezwał się po kilkunastu sekundach ciszy Holender. — Frajerzy — mruknął pod nosem.

Wróciliśmy do hotelu, a Daniel od razu wpadł na świetny, tylko w jego mniemaniu, pomysł, zabawa w tak albo nie - wersja hard. Pierwszym ochotnikiem, który został wybrany przez Daniela, był Kimi. Katrina trzymała w dłoni telefon szesnastolatka, którym wszystko nagrywała.

Na uszy chłopaka zostały założone przeze mnie słuchawki, które wygłuszały wszystkie dźwięki wokoło. Czekaliśmy aż Daniel i Dilano zaczną mu zadawać pytania. Po kilku sekundach weszli do pokoju.

— Masz swój ulubiony zespół w Formule 1? — zapytał Daniel, a chłopak prędko pokiwał głową na tak. — Okej, więc pewnie chodzi ci o Ferrari, w końcu jesteś Włochem — Australijczyk uzyskał od niego przeczącą odpowiedź.

— To może Mercedes? — spytał z kolei Dilano.

— Tak — Kimi, tym razem, odezwał się.

— Myślisz, że kiedyś tam będziesz i zdobędziesz dla nich tytuł mistrza świata?

— Tak — odpowiedział, a wszyscy spojrzeliśmy po sobie z podekscytowaniem.

Oczywiście drugą ,,ofiarą" zabawy musiałam zostać ja. Tak jak na samym początku rundy Kimiego, Ricciardo i van 't Hoff weszli do pokoju. Utwierdziłam w nich swoje spojrzenie i chyba powiedzieli coś do Katriny i Loczka, bo na ich ustach zawitały tajemnicze uśmieszki.

W pierwszym pytaniu wychwyciłam ,,Daniela", więc pokiwałam głową na tak. Na kolejne trzy pytania odpowiedziałam przecząco, a na ostatnie, piąte, twierdząco.

Cała czwórka popatrzyła się na siebie z zszokowanym wyrazem twarzy. Poddenerwowana ściągnęłam słuchawki, podeszłam do Loczka, aby wziąć mój telefon, którym wszystko nagrywał, ale za nim mi go dał, to coś na nim poklikał.

Reszta wieczoru minęła nam względnie spokojnie. Po mojej rundzie postanowiliśmy już nie kontynuować gry. Zamiast tego oglądaliśmy jeden z ulubionych filmów Kimiego. Byłam strasznie zmęczona, co zdarzało mi się strasznie rzadko, ale gdzieś w trakcie oglądania filmu zasnęłam, opierając się o ramię Daniela.





***

Author note:

Dużo się podziało, wczoraj Kimi został ogłoszony kierowcą Mercedesa na 2025 rok. Czyli będziemy mieli trzech debiutantów, jak na razie.

Mam ochotę płakać, Ferrari zwyciężyło w swoim domowym wyścigu, a Lando jest coraz bliżej mistrzostwa 🥹

Jeśli są gdzieś błędy bardzo proszę o napisaniu w komentarzach.

Do następnego!!!

Katherine_Megan001

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top