5.

Kolana o podłogę twardą biją,
echo w kościelnej grocie posyłając.
Kamienne ręce ludziom otwierając
statua Pana patrzy, łaskę dając.

Ściany kościelne dużo w sobie kryją.
Dłonie złożone w cichej modlitwie,
szepczące głosy, jakby w gonitwie
"kto pierwszy ten lepszy" gdzieś w kątach się wiją.

Gdzieś łza się zaczepi o skrawek ołtarza,
zaraz kapłani ją z niego zmyją.
Żałość, błaganie co życiu zagraża.
Chorobą tą wciąż ktoś kogoś zaraża.

Czas też odmówić modlitwę. Lecz czyją?
Kogo najchętniej z żałości wymyją?
Nim zdążę przed Bożym obliczem klęknąć,
wszystkie słowa się przede mną ukryją.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top