Porządki
- Tylko nie zabawki! - krzyknął Jason i pobiegł w stronę zniszczonych drewnianych zabawek. Po drodze złapałał za szmaty Dine i Helena, którzy oglądali sobie obrazki przerabianie na puzzle i zawlukł ich do pomocy.
- Wiesz to zależy od tego, jak szybko to się ogranie - powiedział Święty wzruszając ramionami i ruszył naprawiać straty. Nie tylko on z resztą.
Po chybuchu maszyny do cukierków, wszycy chyba zauważyli obecny chaos, bo zaczęli nagle pomagać.
Tak też np. większość zaczęła gonić tych, którzy zachowywali się jak biegający z nożami idioci, Toby zaczął zbierać porozrzucane po fabryce zabawki, a elektroniczne duchy zaczęły polowanie na Rake jakby był pokemonem. Wsparcia udzielały im pingiwny w czołgach.
DollMaker zaczął zszywać porozrywane lalki, a dziwczynki gólnie zaczęły pomagać przy czym się dało.
Jack i Jill złapali i związali Pinkamenę, która szła w stronę maszyny do cukierków z podłym uśmiechem i ciągnąć za sobą elfa i sami zaczęli robić różnego rodzaju słodkości.
Nagle podszedł do nich święty, spojrzał groźnym wzrokiem, wiązał jednego cukierka i włożył do ust. Zamknął oczy, chwilę się namyślił nim je otworzył, a potem uśmiechnął się wesoło i wytarmosił obu klaunom fryzury ochoczo.
Gdzieś indziej z kolei Puppet z własnej woli oddawał swe sznurki do ręcznie robionych pacynek.
Po chwili stali już wszycy przed Mikołaja fabryką, kilku siedziało związanych, a w drzwiach Mikołaj stanął.
- No dobra, dzięki za pomoc, ale teraz muszę się sprężyć, bo zaraz wigilia się zacznie, więc trzeba sanie załadować. Udanej podróży - powiedział i wrócił do środka.
A ja przeniosłem wszytkich do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top