𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟓𝟑
Paulina wracając do domu odebrała od Michała córkę. On nie poszedł na pogrzeb, nie czuł tej potrzeby ostatniego pożegnania się. Zresztą, z kim miałby się żegnać? Z chłopakiem, którego znał tylko dlatego, że przyjaźniła się z nim jego była dziewczyna czy z chłopakiem, który związał się z jego byłą dziewczyną i jego córkę nazywał swoją?
Dla dziewczyny było to na rękę. Po pierwsze dlatego, że nie musiała się bardziej stresować jego obecnością, a po drugie, że miała z kim zostawić dziecko. Jej rodziców nie było w Warszawie, a i Paulina nie chciała, aby jej matka zajmowała się wnuczką, której i tak, niezmiennie od kilku miesięcy, nie kochała i nie uznawała za członka swojej rodziny. Jedynie dziadek małej Blanki był w niej zakochany po uszy. Nawet rodzice Michała nie odczuwali tak silnej więzi z wnuczką. Właściwie nie odczuwali jej prawie wcale.
Paulina umówiła się na spotkanie z bratem niedługo po pogrzebie. Miała do niego bardzo ważne pytanie, które wręcz nie cierpiało zwłoki.
Nie mając siły na gotowanie, wyjęła z szafek wszystko, co miała, a co nadawało się do zjedzenia. Miała ochotę napić się wódki, którą znalazła w jednej z półek w kuchni, ale pomyślała o śpiącej w pokoju obok dziewczynce. Gdyby się upiła, kto by się nią zajął?
Może gdyby odbyła się jakaś stypa bądź coś do niej podobnego, wybaczyliby jej, że uległa pragnieniu i wypiła kieliszek, ale teraz była sama. Nie było przy niej nikogo. Zwątpiła nawet, czy Bóg nadal przy niej jest. Bo może zajął się oprowadzaniem Alka i Janka po Niebie, tłumaczyła sobie.
Niedługo później usłyszała pukanie do drzwi. Upewniwszy się, że to na pewno jej brat, otworzyła je. Był od niej o kilka lat starszy, ale to zawsze była jego siostra. W dzieciństwie mogli się tłuc i krzyczeć jedno na drugie tak, że słyszała to sąsiadka Halinka po drugiej stronie ulicy, ale i tak zawsze byli dla siebie największym wsparciem.
—Jak się trzymasz, siostrzyczko? – zapytał, chociaż doskonale znał odpowiedź.
—A jak mam się czuć, Adam, hm? Mam się szczerzyć jak głupi do sera?
—Przepraszam. Mała śpi?
Paulina skinęła głową, po czym wskazała ręką, aby usiedli. Nie chciała, ale także nie zamierzała owijać w bawełnę.
—Chcę wyjechać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top