𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟒𝟔

   Do wigilijnej kolacji zostały już ostatnie chwile. Czas na drobne poprawki, przynoszenie na stół skromnych, okupacyjnych potraw, przybywanie gości, chociaż nielicznych.

   Powoli podchodząc do lustra, dziewczyna układała sobie w głowie co chce dzisiaj powiedzieć. Była Wigilia, chciała być szczera z nim, ale także ze sobą. Chciała powiedzieć "dość" kłamstwom, udawaniu, myśleniu tylko o innych.

W kołysce obok leżała mała Blanka i beztrosko wpatrywała się w matkę. Oczy miała po ojcu, ciemne jak noc, ale jednak z blaskiem, które rozświetlał je jak gwiazdy. Była taką małą gwiazdeczką dla rodziców, którzy chociaż rozstali się nadal widywali się ze względu na dziecko.

—No co, maleńka? Cieszysz się, że wujek zaraz przyjdzie? Mama też się cieszy... Wreszcie będzie mogła być szczera. Kiedyś to zrozumiesz, moja panienko. – uśmiechnęła się. Chciała przestawić kołyskę do drugiego pokoju, jednak sama nie dawała rady. – No nic, pyszczku. Musimy poczekać na wujka... Może zaraz przyjdzie.

   Ubrała się w najlepszą sukienkę jaką posiadała, włosy upięła bardzo starannie.

   Upewniła się, że na pewno wszystko jest gotowe i usiadła biorąc do ręki książkę. Zaraz po tym jak usiadła w mieszkaniu rozległo się pukanie do drzwi. Wstając zrzuciła niechcący książkę na podłogę, zamykając ją tym samym. Nie pamiętając, gdzie skończyła, przeklnęła się cicho pod nosem.

Zdążyła otworzyć drzwi, a już poczuła ciepłe usta chłopaka na swoich.

Zdziwiona, ale szczęśliwa Paulina odsunęła się od niego i spojrzała głęboko w oceaniczne oczy. Nie rozumiała, ale cieszyła się.

—Mam rozumieć, że to znaczy, że mnie kochasz? – uśmiechnęła się, pytając.

—Tak, mon amour*. Kocham cię od dnia, w którym wreszcie zgodziłaś się zostać moją dziewczyną. Chyba nigdy nie przestałem. Czy ty też mnie kochasz?

Otworzyła usta, aby odpowiedzieć, że tak, ona też go kocha, ale przeszkodził jej donośny płacz jej córki, domagającej się prawdopodobnie czułości. Chociaż kochała Alka, bezgraniczna miłość do dziecka wygrała, bo wiedziała, że on poczeka na nią tyle, ile trzeba będzie. Nawet całą wieczność.

—Mógłbyś pomóc mi przestawić kołyskę do drugiego pokoju? Chciałam zrobić to wcześniej, ale sama nie dałam rady.

Zgodził się, zaiste. Tym, że jeszcze nie otrzymał odpowiedzi na swoje pytanie się nie przejmował. Nie mógł przecież winić trzymiesięcznego, niczego nieświadomego dziecka.

Kiedy już to zrobił, stanął przed nią, ujął jej dłonie w swoje, zanurzył swoje spojrzenie w jej spojrzeniu i ponowił swoje pytanie.

—Oczywiście, że cię kocham. – uśmiechnęła się, odpowiadając.

______
*mon amour – moja miłość

W mediach piosenka Aimer z francuskiego musicalu Roméo et Juliette, de la Haine à l'Amour

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top