Epilog

Nie czekał ani chwili dłużej.

Jak najszybciej ruszył do centrum Austin, zaparkował swojego Chevroleta i wypadł na bazarek warzywny. Wiosna w pełni rozkwitła, a więc przy wąskim chodniku pojawiło się tu o wiele więcej straganów z większymi nich dotychczas plonami.

Chwilę mu zajęło, aby go znaleźć – mężczyzna w spranym t-shircie, podartych jeansach i czarnych trampkach wkładał właśnie pęczek rzodkiewek do wyładowanego pomidorami koszyka.

— Cas! Cas, poczekaj! — zawołał Dean.

— Czego chcesz? — Novak odwrócił się widocznie zirytowany.

— Ja... przepraszam, za to, co powiedziałem. Przepraszam za to, że sprawiłem, że poczułeś się wykorzystany.

— Jasne, Dean, wybaczam ci — powiedział Cas z rezygnacją.

— Przykro mi, że zdradziłeś Nicka. Czy... powiedziałeś mu o tym, co się wydarzyło? — Być może nie powinno to interesować Deana, ale jednak go to ciekawiło.

— Tak. Zerwaliśmy.

— Przykro mi — wbrew swoim słowom Smith musiał się powstrzymać, aby się nie uśmiechnąć.

— Super. Czy jest jeszcze coś, z czym mogę ci pomóc? — Jego zmęczenie i niechęć były wyraźnie widoczne.

— Chyba nie.

— W takim razie do widzenia.

Mężczyzna przełożył ciężki kosz do drugiej dłoni i odwrócił się.

— Cas, poczekaj.

— Co, Dean? — warknął. — Znowu chcesz być dla mnie miły, żeby to wykorzystać? Żeby zdobyć intratnego klienta albo żeby... — tu przeszedł do szeptu — uprawiać seks?

— Nie.

— Więc o co ci chodzi?

— Chcę być dla ciebie miły... po prostu. Bo zależy mi na tobie — przyznał przed Casem i sobą samym.

— I co w związku z tym? — zapytał Novak, jednak w jego głosie nie słychać było już tak wyraźnie złości.

Dean rozejrzał się. Wyznania sympatii do drugiego mężczyzny w miejscu publicznym w Teksasie mogłyby wywołać mieszane reakcje. Bazarek był jednak dość pusty, a obecne osoby w ogóle nie zwracały na nich uwagi.

— Być może za bardzo cię zraniłem, ale czy możemy zostać przyjaciółmi?

Cas głęboko odetchnął.

— Nie.

Fair game, pomyślał Dean. Kiedy tu przyjechał, liczył się z możliwością, że Novak w ogóle nie będzie chciał już z nim rozmawiać. A jednak wciąż to krótkie słowo głęboko go zraniło.

— Rozumiem, w takim razie... — zaczął, ale Novak mu przerwał.

— Nie możemy zostać przyjaciółmi, bo mi też na tobie zależy. Bardziej niż na przyjacielu.

Nie patrząc na Casa, głośno westchnął.

Czy to możliwe? Czy w końcu trafili na porozumienie?

Nagle cała ta sytuacja sprawiła, że Dean poczuł dziwne zmieszanie. Nigdy nie był z mężczyzną w takim położeniu. Jak mieli rozpocząć tę nie-przyjaźń, kiedy ich wspólna przeszłość naszpikowana była głupimi kłótniami?

Zakłopotany potarł kark i spuścił wzrok na trampki drugiego mężczyzny.

— Cas, zacznijmy wszystko od początku. To. Nas.

— Zupełnie od początku? Chcesz tak po prostu zaufać nieznajomemu? Tak w ciemno?

— Tak.

Widok trampek zakryła mu wyciągnięta dłoń.

— Cześć, mam na imię Castiel, ale ty możesz mówić mi Cas.

Smith podniósł wreszcie wzrok na rozbawioną twarz Novaka i sam się uśmiechnął.

— Dean, miło mi cię poznać.

— A więc Dean, czy lubisz pomidory prosto ze straganu?


_______

Dzięki za czytanie! Pisanie tego opowiadania dało mi mnóstwo frajdy - mam nadzieję, że lektura była dla Ciebie równie przyjemna. 🥰

Co dalej?

Daj znać w komentarzu, czy chcesz wiedzieć, jak dalej potoczą się perypetie D i C 🤠, a być może zacznę pisać kolejną część "W ciemno".

Planuję też opublikować krótsze opowiadanie🔞osadzone w "klasycznym" uniwersum Supernatural. Stay tuned! 🍆🍆


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top