Chapter 7
W trakcie kłótni w domu w mieście Dalia postanowiła przeskoczyć do Chaty w Lesie, gdzie umówiła się z Erisem. Mieli sobie dużo do wytłumaczenia i ustalenia.
- Co miałaś na myśli, mówiąc, że jesteś gotowa na kolejny etap w związku, oprócz tego, że zostaniesz dzisiaj na noc? - zapytał Eris z kocim uśmiechem już planując na jakie męki skaże brunetkę.
- Skoro i tak wszyscy wiedzą, że Księżniczka Dworu Nocy żyje to myślałam, żeby już zbytnio nie ukrywać naszego związku. - odparła, drapiąc się po policzku.
- Rozumiem, podejmę odpowiednie kroki w tym zakresie. - powiedział, przysuwając się bliżej do dziewczyny, która siedziała na kanapie. - Czuje, że to nie koniec.
- Jeśli to nie problem, chciałabym tu zostać aż do obrad na Dworze Świtu. - oznajmiła, obracając się do rudowłosego.
- Będę musiał trochę porozmawiać z ojcem odnośnie tego spotkania, ale jak wiesz jesteś tu zawsze milewidzina, piękna. - odparł, całując ją w czoło. - Jak planujesz zjawić się na tym zgromadzeniu.
- Myślałam... - zaczęła, gładząc palcem po kaftanie mężczyzny. - że skoro nasza dwójka tam będzie to możemy przyjść razem i zrobić reszcie niespodziankę.
- Wspaniały pomysł. - zgodził się, przegryzając lekko płatek uch Ilyrki. Dalia zadrżała z rozkoszy.
- Przygotuje nam stroje. - dodała, kiedy Eris zaczął całować jej szyję. - I... inne rzeczy. - starała się kontynuować, ale nie była wstanie, ponieważ Eris zaczął rozpinać jej bordową suknię.
- Zamierzam cię tu długo pomęczyć. - wychrapił, a Dalię przeszedł przyjemny dreszcz.
***
- Więc zrobiłaś to. - powiedział Helion ze zmrużonymi oczami, kiedy kilka dni później Dalia piła u niego kakao. Ilyrka słysząc to o mało nie zadławiła się napojem.
- Bogowie, nie kiedy pije. - oburzyła się, rzucając w niego serwetką.
- Kto jest tym szczęściarzem, któremu pozwoliłaś się pochłonąć. - zapytał ciekawy. Dalia potarła skronie, niedowierzając, że Helion zaczął ten temat. Jednak brunetka postanowiła powiedzieć mu prawdę, chciał brnąć na przód.
- Coś czuję, że mnie udusisz jak się dowiesz.
- Na pewno nie. - machnął ręką. - Więc kto to był?
- Eris. - w pokoju zapanował napięta cisza. Ilyrka już obmyślała najgorszy możliwy scenariusz.
- Spodziewałem się, że zrobi to kilka miesięcy wcześniej. - powiedział jak gdyby nic popijając swoje kakao z cynamonem.
- Co? - zapytała zdezorientowana dziewczyna. Takiej reakcji się nie spodziewała.
- Całowaliście się Pod Górą i wysyłaliście sobie liściki miłosne. Nikt tak teraz nie robi, więc to znaczy, że ta relacja jest poważna. Prawda? - dopytał wlepiając spojrzenie złotych oczu w brunetkę.
- Tak. - uśmiechnęła się dość marzycielsko.
- Ale pamiętaj, że jeśli cokolwiek ten rudy padalec ci zrobi...
- Od razu zgłoszę to tobie, Thesanowi i Eosowi. - zakończyła za niego.
- Dobrze, a skoro to mamy już za sobą za sobą, pogadajmy o kreacjach. - zaczął Helion.
- Oczywiście. - zgodziła się i wstała. - Są w mojej komnacie.
- No to idziemy. - powiedział, biorąc ją pod rękę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top