Chapter 2

Siedząc przez wiele tygodni w pokoju Dalia miała czas, żeby poukładać sobie wszystkie dręczące ją sprawy. Przemyśleć kwestie, które ją spotkały i te, na które mogła natrafić w niedalekiej przyszłości. 

Od Erisa nie dostała nawet wiadomości, ale starała się o tym nie myśleć. Niestety w głębi duszy pragnęła, żeby rudowłosy dał jakiś znak przeprosin, żeby było jak dawniej. Brunetka nie miała pojęcia, że Eris miał podobne refleksje.

Od kilkunastu dni jego humor diametralnie uległ zmianie, stał się bardziej bezduszny i szybciej się irytował. Nienawidził tej części siebie, która tak reagowała na rozstanie z Dalią. Chciał ją mieć u swojego boku już zawsze. Kochał jej uśmiech, jej usta, jej droczenie się. Tęsknił za tym jak cholera. Ale... no właśnie było to "ale". Ilyrka była niezdecydowana i zawsze unikała konfrontacji z jego planami na przyszłość. Oczywiście wiedziała, że wcześniej czy później jej ukochany stanie na czele Dworu Jesieni, ale miała też nadzieję, że ona zostanie tylko zwykłą Dalią.

Tytuły ją zawsze męczyły. Urodziła się jako Księżniczka Dworu Nocy, teoretycznie druga w kolejce do tronu, ale od małego dziewczyna była uczona, że raczej stanie się żoną jakiegoś księcia lub ważnego arystokraty Fae niż będzie miała jakieś inne możliwości. Wtedy też Dalia pojęła, że małżeństwo będzie dla niej końcem beztroskich dni, które miała jako mała dziewczynka i nawet po tym jak "umarła" w wieku dziesięciu lat. Czuła wtedy, że może zrobić wszystko. Bo przecież silna, młoda, niezależna Fae w świecie zdominowanym przez chciwych i bezuczuciowych mężczyzn było naprawdę czymś niepojętym.

Eris kiedy jego ukochana mówiła o aspekcie feminizmu w tak barbarzyńskich czasach oniemiał. Sam raczej nigdy nie wyrobiłby sobie takiego zdania, gdyby nie piękna dziewczyna, która uratowała mu życie. Jednak dopiero po kłótni i odejściu księżniczki w pełni zrozumiał jej słowa, rozmowy o wolności i unikanie tematu przyszłości. Chciał to pogodzić ze swoimi planami, ale było już za późno.

Mężczyzna miał teraz więcej czasu, który głównie spędzał na układaniu następnych kroków jak i szczegółowym analizowaniu wspomnień z brunetką. Nie wiedział dlaczego to robił. Może chciał wrócić do tych przyjemnych chwili, kiedy on i Dalia, leżeli przytuleni pijąc gorącą herbatę. Może pragnął zrozumieć, dlaczego sytuacja obecnie wyglądała tak a nie inaczej. 

"- Widzisz nigdy nie chciałam zostać księżniczką. Wcześniej czy później musiałabym wyjść za mąż w ramach sojuszu lub dla przykłady, a tego nigdy nie chciałam. W ogóle nie chcę wychodzić za mąż. To tylko kolejne określenie dla złotej klatki. - powiedziała mu kiedyś, skubiąc koc w kratę.

- A co ze mną? - zapytał ją wtedy.

- Szczerze, nie myślałam o tym zbytnio. Wolę się skupić na tym co jest teraz. - wyjaśniła, wtulając się w jego ciepłą pierś."

Dalia nie chciała stać się stać kobietą pokroju jego matki, która nie miała prawa głosu czy kolejną Fae zależną jedynie od mężczyzny, który decydowałby o jej całym życiu. Oboje oczywiście wiedzieli, że ich to nie spotka. Jednak Ilyrka wciąż miała obawy, że może skończyć jako ozdoba dla króla.

***

Pewnego popołudnia Eris napatoczył się na jednego z nietoperzy Rhysanda, wiedział jak to wykorzystać, już od dawna miał przygotowany na to plan. Miał tylko nadzieję, że się mu uda.

Nie miał pojęcia, że jego ukochana, która od paru dni cały czas była w ruchu też już miała uszykowane swoje pomysły.

Oboje nawet nie wiedzieli co ich spotka za kilka dni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top