Rozdział 7

Rozdział zawiera treści (18+)

Po wyjściu z toalety razem z Toni ruszyłyśmy na lekcje. Kiedy skończyły się te męczarnie stwierdziłam, że zadzwonię do Sweet i pojedziemy do baru. Tak też zrobiłam i po 5 min jechaliśmy już do Whyte Wyrm. Będąc na miejscu nikogo nie zastaliśmy, więc pojechaliśmy do Sunny Side zapytać Fp, o co chodzi. Bez pukania weszłam i jak się później okazało słusznie, gdyż w środku trwała niezła impreza.

- Hej, co się tu dzieję?- zadałam pytanie podchodząc do Fp

- Dobrze, że przyszliście!!- zaczął- świętujemy, ponieważ możemy zostać w Sunny Side, gdyż wszystko opłacił i kupił Lodge!- dokończył zadowolony

- Słucham?!- zapytałam nie dowierzając

- Też nie mogłem w to uwierzyć, ale niezmiernie się z tego cieszę!- powiedział

Po tych słowach porozmawiałam jeszcze z dziadkiem i razem ze Sweet Pea pojechaliśmy do Pop's na jakąś kolację. Toni napisała mi SMS'a, że poszła do kina z Fangsem. Więc zapowiada się ciekawy wieczór. Po dojechaniu na miejsce zamówiliśmy jedzenie, ale postanowiliśmy wziąć je na wynos. W domu Sweet poszedł wziąć prysznic, a ja stwierdziłam, że zrobię przyjemną atmosferę. Zapaliłam świece, wyjęłam i odkorkowałam czerwone wino, wyjęłam jedzenie i czekałam na mojego księcia, wcześniej również biorąc prysznic. Stałam i wpatrywałam się w niebo, gdy poczułam silne ramiona, które zaplotły się na moim pasie.

- Z jakiej okazji tak pięknie udekorowałaś salon?- zapytał całując mnie w szyję.

- Czy musi być jakaś okazja?- zapytałam odwracając się do niego twarzą.

- Myślę, że nie..- odpowiedział wpijając się w moje usta

Po krótkim pocałunku Sweet nalał nam wina, które zaczęliśmy powoli sączyć. Gdy wszystko zjedliśmy i wypiliśmy, zaczęłam wpatrywać się w piękne oczy chłopaka i bez namysłu go pocałowałam. Całowaliśmy się zachłannie Sweet podniósł mnie tak, że oplotłam go nogami w pasie i ruszył w stronę naszej sypialni. Kiedy już tam byliśmy pozbyliśmy się ubrań. Nadal zachłannie się całując położyliśmy się na łóżku, najpierw inicjatywę przejął Sweet zacisnął nade mną i zaczął obcałowywać moje całe ciało. Całował każdy jego milimetr, gdy doszedł do stanika odpiął go i zaczął obcałowywać moje piersi, schodząc niżej zostawiał na ciele malinki. Nie pozostałym mu dłużna i zanim doszedł do dolnej części mojej bielizny, przekręciłam go tak, że to on był pode mną. Powoli zaczęłam pieścić jego usta, schodząc coraz niżej. Zostawiłam po sobie sporo malinek, które teraz wyznaczały linie prowadzącą od szyji po dolną cześć jego brzucha. Zahaczyłam językiem o gumkę jego bokserek, a w odpowiedzi usłyszałam jego mocne wciąganie powietrza. Powoli zaczęłam je zsuwać i kiedy już to zrobiłam, Sweet wykorzystał chwile mojej nieuwagi i znów zaczął nade mną górować. Szybko pozbył się dolnej części mojej bielizny i ówcześnie zakładając prezerwatywę, wszedł we mnie powoli. Przy nim czułam się bezpiecznie. Potrafił dostosować wszystko tak, by nasz stosunek był idealny. Poruszał się w równym tępie, nasze oddechy się ze sobą mieszały i ciała idealnie ze sobą współgrały. Ta noc była piękna. Odpadliśmy na łóżko i zaczęliśmy rozmyślać, o tym co może nas czekać w przyszłości. Nawet nie pamietam, kiedy zasnęłyśmy wtuleni w siebie. W środku nocy obudził mnie dźwięk zamykanych drzwi. Przestraszona wstałam i ubierając bieliznę i koszulkę Sweet, zaczęłam schodzić na dół. Kiedy już tam byłam zauważyłam, że w kuchni świeci się światło. Poszłam tam i stanęłam za osobą, którą okazała się być Toni 

- Cześć!- powiedziałam na co różowo włosa podskoczyła do góry

- Hej, mogłabyś mnie tak nie straszyć!!- zapytała patrząc na mnie zła

- No już dobra, opowiadaj jak tam randka z Fangsem?- odpowiedziałam pytając z uśmiechem

- Nie było żadnej randki!- odpowiedziała spokojnie

- Jak to?- zapytałam z niedowierzaniem

- Tak to, wystawił mnie.

- CO?!- zapytałam zła

- No po prostu, ale spotkałam za to Cheryl i to z nią spędziłam ten czas..- odpowiedziała z uśmiechem

- Z tą czerwoną barbie?- zapytałam dziwnie na nią patrząc

- Nie mów tak o niej. Robi to, ponieważ naprawdę ma ciężko w domu.- powiedziała patrząc na mnie z wyrzutem

Ja nadal nic nie rozumiejąc spojrzałam na nią jak na idiotkę, a ona zaczęła mi opowiadać o jej sytuacji w domu i szczerze mówiąc zrobiło mi się jej szkoda

- O cholera nie myślała, że jest jej aż tak ciężko.- powiedziałam ze skruchą

- No dobra koniec tego ja idę się położyć i tobie też to radzę.- odpowiedziała ruszając do swojego pokoju.

Ja jeszcze zamknęłam dom i gasząc światło w kuchni wróciłam do sypialni i wtulając się w Sweet Pea, odpłynęłam w krainę Morfeusza. W weekend nie działo się nic szczególnego, za to w poniedziałek latałam po całym korytarzu i szukałam Cheryl. Znalazłam ją przy szafkach i podeszłam do niej.

- Hej!- zaczęłam. Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na mnie

- Czego chcesz?- zapytała z jadem w głosie

- Chciałabym Cię bardzo przeprosić, za to jaka dla ciebie byłam i zaproponować przeprosinowy koktajl.- powiedziałam uśmiechając się w jej stronę

Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem i powiedziała

- Zgoda. Ja też przepraszam, że byłam taką suką!- uśmiechnęła się

- Oki to może pójdziemy od razu po szkole?- zaproponowałam

- No pewnie- odpowiedziała i ruszyłyśmy na lekcje.

Po ich skończeniu razem z Cheryl pojechałyśmy moim autkiem do Pop's

- Opowiedz mi coś o sobie..- zaczęłam

- No więc..- dziewczyna opowiedziała mi całą historię, po której ją przytuliłam, najpierw się spięła, a później wtuliła we mnie

- Wiesz Margo zaprosiłam już Toni i mam do ciebie pytanie..- zaczęła

- Słucham?- zapytałam z uśmiechem

- Nie chciałabyś przyjść na przeczytanie testamentu mojego ojca?- zapytała kończąc

- Jasne jeżeli sprawi ci to przyjemność, to z chęcią- odpowiedziałam

Po 1h odwiozłam Cheryl i wróciłam do domu odrobiłam lekcje, zrobiłam obiad i posprzątałam trochę. Gdy wszystko było już w miarę ogarnięte przyszła Toni i zaczęłyśmy rozmawiać o jutrzejszym wydarzeniu. Po szkole we trójkę pojechałyśmy do Cheryl. Dziewczyna stanęła przed szafą i zaczęła wybierać nam stroje

- Cheryl zgodziłam się przyjść na odczyt, a nie na udział w metamorfozie.- powiedziała Toni

- Jak nie chcesz to ja chętnie wezmę tę bluzkę!- powiedziałam z uśmiechem

- Dla ciebie mam coś innego.- powiedziała dziewczyna i z szafy wyciągnęła koronkowo-siateczkowy crop, który idealnie do mnie pasował.

-Łoł dzięki!- powiedziałam

- Nie ma za co uwielbiam wasz flanelowo-kabaretkowy styl!- powiedziała dziewczyna

Ja ją na te słowa mocno przytuliłam. Nagle do pokoju wpadła jej matka

- CO tu się dzieje Cheryl?- zapytała dosyć zła

- Dzień dobry pani Blossom nazywam się Toni Topaz, a to moja siostra Margaret.- powiedziała Toni wskazując na mnie

- Jesteśmy koleżankami ze szkoły. Cheryl pożycza nam ubrania na odczyt.- dodałam

- Dlaczego się tam wybieracie?- zapytała beznamiętnie patrząc z pogardą na nas

- Zaprosiłam je, będą mnie wspierać..- powiedziała za spokojem dziewczyna

Jej matka jeszcze spojrzała na nas spod przymrużonych oczu i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami

- Boże ona jest okropna.- powiedziała Toni

- Prawda?- dodała Cheryl

Na odczycie siedziałyśmy po oby dwóch stronach Cheryl na samym przodzie. Kiedy zaczęli czytać najważniejszą część testamentu Cheryl złapała nas za dłonie. Gdy nagle przerwało nam wejście wściekłej Alice Cooper

- Wiedziałam!- zaczęła kobieta

- Alice uspokój się. Co ty tu w ogóle robisz?- próbował uspokoić ją jej mąż

- Publicznie cię oskarżam o to, że chciałeś rozwodu, aby pozbawić mnie wypłaty od Blossomów.- dokończyła

- To nie tylko moje pieniądze. Dziewczyny też są spokrewnione!- powiedział spokojnie Hal

- Mój prawnik cię załatwi, prawda pani mecenas. Dostanę połowę kasy od tej zawszonej rodziny- krzyczała

- Możesz stąd wyjść?!- powiedziała matka Cheryl

- Zamknij się ty tania ladacznico!- powiedziała Cooper

- Spokój!- powiedziałam, bo już nie mogłam tego słuchać- Niech pani stąd wyjdzie to nic się nie stanie i proszę przeprosić wszystkich za swoje zachowanie.- zakończyłam

Ona tylko na mnie spojrzała i ruszyła do wyjścia. Pani Blossom zrobiła coś czego bym się po niej nie spodziewała, uściskała mnie

- Dziękuję za to, że broniłaś mojej rodziny.- powiedziała

- Nie ma za co.- odpowiedziałam siadając na swoje miejsce

Cheryl tylko się do mnie uśmiechnęła

- Jak mówiłem druga połowa należy się moim prawowitym spadkobiercą mianowicie Jasonowi i Cheryl.

Dziewczyna wstała z uśmiechem i podeszła do mównicy

- Jako jedyna prawdziwa spadkobierczyni, powinnam powiedzieć pare słów..- i zaczęła swój monolog, który nagle ktoś przerwał

- Brawo sam nie ująłbym tego lepiej!- powiedział jakiś pan

Cheryl zemdlała zaniosłyśmy ją z Toni do salonu i mimo tego, że chciałyśmy zostać jej mama nas wyprosiła. Wróciłyśmy do domu, gdzie zastałyśmy chłopaków oglądających jakiś mecz stwierdziłyśmy, że ogarniemy się i do nich dołączymy. Nie wiem czy wspominałam, ale Fangs również się do nas wprowadził, ponieważ już od dłuższego czasu planowaliśmy zamieszkać całą paczką.

Oto kolejny rozdział mam nadzieję, że się podoba. Do następnego!

Pozdrawiam:

Black_Angel

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top