Rozdział 4
Rozdział zawiera treści (18+)
Jakaś siła ciągnęła mnie na dno. Chciałam otworzyć oczy, ale nawet najmniejszy ruch sprawiał mi ból. Zebrałam w sobie całą siłę i otworzyłam je. Ujrzałam przy swoim łóżku dwie sylwetki, mojego dziadka i Toni trzymającą mnie za dłoń.
- Hejka, długo na mnie czekaliście?- zapytałam słabym głosem
Toni szybko się otrząsnęła i mocno mnie przytuliła.
- Toni dusisz.- powiedziałam, na co dziewczyna od razu mnie puściła i posłała mi przepraszający uśmiech
Przytuliłam się jeszcze z dziadkiem i chwile później zabrani mnie na badania. Dowiedziałam się, że leżę tu dwa dni i miałam zabieg dzięki, któremu nie mam w swoim ciele kuli. Po badaniach i krótkiej rozmowie, zostałam wypisana ze szpitala. Zalecano mi się nie przemęczać, ale ja, jak to ja rzadko stosuje się do zaleceń lekarzy i kiedy wróciłyśmy do domu od razu wsiadłam na motor mknęłam do Whyte Wyrm. Gdy tam weszłam zostałam przywitana wielki aplauzem. Ze względu na to, że dzisiaj nie miałam żadnej zmiany cieszyłam się towarzystwem przyjaciół i siostry. Po jakimś czasie do lokalu wszedł Sweet Pea, ale nie sam z Josie, a we mnie się zagotowało. Podniosłam się z kanapy i do nich podeszłam.
- Widzę, że miał się tobą kto zająć, gdy ja walczyłam o życie..- powiedziałam z jadem w głosie
Chłopak na początku był zaskoczony, lecz później szczęśliwy chciał przytulić, ale go odepchnęłam.
- Coś się stało?- zapytał z troską
- Tak. Może teraz też powiesz, że razem z Nią- pokazałam ręką na stojącą obok dziewczynę- planujecie mi i Toni urodziny, co?!
- Dokładnie tak.- odezwała się
- Ciebie nikt się nie pytał ty..- nie dokończyłam, gdyż przerwał mi Sweet Pea
- No dokończ, a z nami koniec.- powiedział mierząc mnie zimnym spojrzeniem
- Tak dobra bądź z tą szm*ą z Northside!- powiedziałam wściekła
Nie patrząc na nikogo, pojechałam do domu. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać w poduszkę. Chwile potem poczułam silne ramiona, które mnie oplatają.
- Czego jeszcze ode mnie chcesz?- zapytałam
- Przepraszam! Byłem głupi, dałem się uwieść i nie zauważyłem, że ty ucierpiałaś najbardziej..- odpowiedział Sweet Pea
Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam w jego piękne brązowe oczy, zatracając się w nich. Pocałowałam go namiętnie i zachłannie, co on od razu oddał. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam zjeżdżać pocałunkami na jego szyję, gdzie zrobiłam mu malinkę. Nie pozostał mi dłużny i chwilę później, nie mieliśmy na sobie koszulek, a on zaczął pieścić pocałunkami moją szyję, aż doszedł do miejsca mojej blizny, którą również obdarzył serią pocałunków i w końcu zrobił mi malinkę na moim prawym obojczyku. Bez zbędnego gadania pozbyliśmy się bielizny i złączyliśmy nasze ciała w jedność. Chłopak poruszał się równym tempem, które podsycało nasze pożądanie. Nasze usta toczyły ze sobą gorącą walkę o dominację. Przekręciłam nas tak, że to teraz ja górowałam, co mu się spodobało. Poruszałam się zmysłowo i miarowo, co pozwoliło nam dojść w tym samym momencie. Odpadłam na jego klatkę, szybko oddychając. Chwile później wzięliśmy prysznic i położyliśmy się spać. Następnego dnia obudziłam się wcześniej niż Sweet Pea, dzięki czemu mogłam się w niego wpatrywać. Kiedy śpi wygląda jak Bóg, po prostu pięknie.
- Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej...-powiedział zachrypniętym głosem
- Myślę, że będzie jeszcze dużo takich okazji, abym się na ciebie napatrzyła.
- No dobrze skoro tak. Jak się spało?- zapytał spoglądając na mnie z uśmiechem
- Wyśmienicie.- odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta
Poszłam się ogarnąć. Ubrałam spodnie z dziurami, czarny t- shirt, botki i również czarną ramoneskę, włosy związałam w niechlujnego koka i zrobiłam makijaż(zdj w mediach). Kiedy wyszłam zobaczyłam, że mój chłopak, też już jest gotowy. Ubrał na siebie czarne spodnie, koszulkę w tym samym kolorze, skórzaną kurtkę i glany. Zaczęłam się chichrać.
- Z czego się śmiejesz?- zapytała rozkojarzony
- Naprawdę para z nas idealna.
Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że znów ubraliśmy się prawie tak samo. Zeszliśmy na dół, gdzie już czekała moja sis. Widząc nas schodzących razem, przymrużyła oczy i uśmiechnęła się w nasza stronę.
- No więc..- zaczęłam
- Nie musisz się tłumaczyć! Nie chce znać szczegółów!- westchnęła i zaczęła podążać w stronę wyjścia
Zaśmialiśmy się na jej zachowanie i również ruszyliśmy w stronę wyjścia.
Wszyscy pojechaliśmy do szkoły swoimi motorami. Od razu po wejściu wszyscy czyt. Veronica, Betty, Archie, a nawet Jug pytali co się stało i jak się czuję. Odpowiedziałam na wszystko, o co mnie zapytali. Poszliśmy na lekcje, na których oczywiście mówiliśmy o generale Pickensie ludobójcy i jak mówią ludzie z Northside bohaterze. Siedziałam znudzona na tej lekcji, kiedy mój chłopak grał sobie w kosza. To nie fair, dziewczyny w tej szkole, co najwyżej mogą zostać cheerleaderkami. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos nauczycielki.
- Panno Topaz czy mogłaby pani choć trochę się skupić.- zapytała z wyrzutem
Podniosłam znudzony wzrok na Cheryl i udawałam, że jej słucham.
- Dziękuję- powiedziała barbie
Zaczęła od nowa swój monolog odnośnie tego ludobójcy. Ja jak to ja, nawet nie zwróciłam na nią uwagi. Po dzwonku wyszłam z klasy i podążyłam pod halę, z której zaczęli wychodzić spoceni chłopcy. Sweet Pea szedł zaraz koło Fangsa, z którym zawzięcie o czymś rozmawiał. Stwierdziłam, że pójdę na świetlicę po drodze do niej spotkałam Toni.
- Hej- przywitałam się
- Hejka
- Jak tam?- zapytałam
- Dobrze, a u ciebie i Sweet Pea?- wypowiadając to zdanie poruszała dziwnie brwiami
- Super, gdzie idziesz?- zapytałam, gdy skręciła w inna stronę niż znajdowała się świetlica
- Szukam Juga, widziałaś go może?
- Nie, a dlaczego pytasz?
- Nie mówiłam ci?- zapytała
- Ale o czym?- spytałam zdezorientowana
- Jug pisze prace na temat naszego dziadka i szukam go, bo miałam go do niego zaprowadzić.
- Aha mogę iść z wami? Dawno go nie widziałam.- zapytałam
- Pewnie.
Wchodząc na świetlicę ktoś złapał mnie za ramię. Odwracając się ujrzałam Sweet Pea. Przywitałam się z nim całusem i zaczęłam rozmowę.
- Jak ci mija dzień?
- Super. Tylko jest jeden problem.- powiedział
- Jaki?
- Taki, że ktoś bardzo nie miły, ucieka przede mną cały dzień.
- Że ja?- zapytałam
- Tak, gdzie idziesz?
- Z Toni i Jugiem do naszego dziadka, idziesz z nami?- zapytałam
- Pewnie.
Tak oto w czwórkę pojechaliśmy na motorach do South Side. Weszliśmy i zastaliśmy naszego dziadka siedzącego w fotelu.
- Witaj dziadku.- powiedziałam i go przytuliłam
- Witaj jak się czujesz?- zapytał z troską
- Dobrze. Chciałabym ci kogoś przedstawić. Dziadku to jest mój chłopak Sweet Pea, Sweet Pea to jest mój dziadek jeden z założycieli Serpents.
- Miło mi pana poznać- powiedział mój chłopak i uścisnął rękę z moim dziadkiem
- Mi ciebie również, mam nadzieję, że opiekujesz się moją wnusią?- zapytał podejżliwie.
- Oczywiście.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym ja i Sweet Pea pojechaliśmy do Pop's na koktajl. Następnego dnia stało się coś, co nie powinno się stać. Po tym jak Toni zaprowadziła Jughead'a do naszego dziadka stworzył on artykuł, który zabolał nas, jak i upokorzył. Weszłam do klasy, w której moja siostra czytała to dzieło.
- No Jones nagrabiłeś sobie!- powiedziałam z jadem w głosie
- Czym? Tym, że napisałem prawdę?- zapytał trochę wkurzony
- Nie tym, że zrobiłeś z naszego dziadka ofiarę, którą nie był i nie jest!- wtrąciła się moja siostra podchodząc bliżej chłopaka
Oby dwie popatrzyłyśmy na Juga smutnym i zawiedzionym wzrokiem.
Na dzień Pickensa przyszliśmy strajkować, wszyscy Serpents. Byliśmy ubrani tak jak zawsze, ale był jeden wyjątek węże miały na swoich ustach taśmy, a w rękach transparenty z napisami "Szanujcie tą ziemię". Przerwaliśmy piękny koncert Veronici, ale no cóż. Wyszłyśmy z Toni i chłopakami (Sweet Pea i Fangs) na środek i zaczęłyśmy mówić.
- Reprezentujemy zmarłych i zapomnianych!- zaczęła sis
A ja dodałam.
- Dzień Pickensa to kłamstwo, generał wymordował plemię Uktena, rodzinę naszego dziadka!!
- Ta kraina, ziemia, na której stoimy, kraj, który wkrótce ustąpi nowemu Southside, został im skradziony!- dodała Toni
- Nie możemy ich prowadzić, ale możemy i musimy uczcić pamięć o nich!- zakończyłam
Po naszej przemowie głos zabrał Hiram Lodge, który zaczął mówić jak to dobrze, że bronimy swoich racji. Jug już nie wytrzymał, ale mój dziadek go powstrzymał. Po wszystkim razem ze Sweet Pea pojechaliśmy do mojego domu, gdzie zaczęliśmy planować urodziny moje i Toni, które były już pojutrze. Kiedy skończyliśmy zajmować się planowaniem, zaczęliśmy oglądać film i nawet nie spostrzegłam, jak odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Hejka przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale miałam bardzo dużo spraw przez ten tydzień. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Z góry dziękuję za 131 czytających to dla mnie wiele znaczy. Dziękuję przez wsze wsparcie chce mi się jeszcze bardziej pisać i tworzyć tę i inne historie.
Pozdrawiam:
Black_Angel257
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top