●Rozdział I●

26.06.2021●Sopot

Wbiegłam do pokoju, zakopując się w pościeli. Łzy tworzyły na moich policzkach ciemne strugi, z rozcieńczonego tuszu. Nie mogłam uwierzyć jaka byłam głupia, marnując półtora roku życia na ten "niewypał". Było dobrze i to bardzo, ale z czasem zaczęło się psuć. W końcu wszystko co dobre, szybko się kończy. Ja chodziłam na uczelnię, spędzałam więcej czasu z Måneskin wspierając ich w przygotowaniach do Eurowizji, co robiłam także bezpośrednio w Rotterdamie. On w kancelarii, na praktykach, codziennie mijaliśmy się wchodząc do domu lub z niego wychodząc. Mimo to, z Giovanni dalej byliśmy w związku, do dzisiaj. Tegoroczny czerwiec był dla mojego partnera przepełniony rozprawami. Przed końcem roku stwierdziliśmy, że gdy tylko skończę ten rok akademicki, dołączę do zespołu, który od dwóch dni był w europejskiej trasie. Z Victorią znam się od ósmego roku życia, poznałyśmy się w szkole muzycznej, na zajęciach z basu. Trzymałyśmy się razem (i dalej trzymamy) całą podstawówkę i szkołę średnią. W międzyczasie Vic zaczęła swoją przygodę związaną z grą w zespołach, pośród których w pewnym momencie pojawiło się Måneskin. Był to pierwszy zespół z którym blondynka zdecydowała się ze mną zapoznać, za co jestem jej wdzięczna. Najpierw Victoria, później Thomas i Damiano, a na końcu Ethan. I tak trzymamy się do teraz. Odkąd zaczęłam jeździć z moimi przyjaciółmi, byłam w stałym kontakcie z moim chłopakiem, do dzisiaj.

- Chiara zbieraj się, jedziemy. Zdążymy wpaść jeszcze na lody. - do pokoju weszła Victoria, rzucając na łóżko moją torebkę. - Ej, wstawaj. 
- Nigdzie nie jadę. - pociągnęłam nosem, zagrzebując się głębiej w pościeli.
- Co się dzieje? - podałam dziewczynie telefon, który jakimś cudem uszedł z życiem.
- Vincenzo, Chiar co wy tak długo? - głos zabrał perkusista, który wszedł do pomieszczenia.
- Zostań z nią, zaraz przyjdę. - basistka wybiegła z pokoju, razem z moim telefonem, natomiast Ethan usiadł obok mnie.
- Giovanni? - zapytał, na co przytaknęłam ledwo widocznie. - Dobra, nie pytam o nic więcej. Sądząc po złości Vic wiem co się dzieję. Nie jest warty twoich łez. 
- Litujesz się? - podniosłam w końcu głowę z poduszki, nie zdając sobie sprawy z tego jak okropnie wyglądam.
- Coś ty. Mówię serio.
- Edgar, dawaj do Nas! - krzyknął Damiano, z innego pomieszczenia.
- Zaraz wracam. - zerwał się z łóżka, a chwilę później byłam już sama.

                                                                                                VICTORIA

- ... Jesteś zwykłą, pustą dziewczyną, która musi skorzystać z okazji pokazania się przed kamerą. Pojechałaś z tymi dziwakami, tylko po to, żeby zaistnieć, czego nie mogłabyś zrobić ze mną. Jedyną rzeczą za którą jestem zły na los to, za to, że w moim życiu pojawiłaś się ty. To koniec, nie chcę być dalej z osobą dla której liczy się tylko obracanie w towarzystwie gwiazd. - przeczytałam chłopakom wiadomość od byłego już partnera Luciano. - Jedyne o co Was proszę to zachowujcie się dzisiaj normalnie i nie mówicie przy niej o tym... .
- Wiemy o kim. Jak się czuje? - popatrzył na perkusistę Raggi.
- Próbowałem poprawić jej humor, ale nie wyszło.
- Może ja do niej pójdę. - Damiano poszedł w stronę pokoju zajmowanego w tej chwili przez moją przyjaciółkę.
- Lepiej ja pójdę, obiecałem jej to. - Torchio wyszedł z pomieszczenia, wyprzedzając wokalistę. 
- Co to było? - stanęłam zdziwiona.
- Obstawiałbym, że czarnowłose tornado. 

                                                                                               CHIARA

- Wróciłem. - Ethan usiadł przy mnie łóżku.
- Oczekujesz czerwonego dywanu? 
- Chyba humor Ci się już poprawił.
- Ty roszpunka, nie zapędzaj się. Dalej jest do dupy.
- Opłaca Ci się ryczeć przez takiego idiotę? Jeśli nie pojął jak bardzo wartościowa jesteś, nie zasługuje nawet powiedzenia mu "Cześć" na ulicy.  Gdzie jest silna Chiara?
- Została w Rzymie. - burknęłam.
- Chyba trzeba po nią wrócić.
- Po co? Będzie tylko zawadzać.
- Co ty gadasz? Jak biegłaś to nie uderzyłaś się gdzieś przypadkiem?
- Nie, po prostu powinniście już wyjechać a siedzicie ze mną.
- Po pierwsze nie wy, tylko my, Jesteś częścią naszej paczki. A po drugie i tak do rozpoczęcia festiwalu mamy cztery godziny.
- Ethan, możesz mnie przytulić? - zapytałam niepewnie, na co rozłożył ręce.
- Chcesz się wygadać? - spytał, gdy ja w myślach dziękowałam losowi, że nie miał jasnej koszulki.
- Na razie nie.
- Masz przyjść jak będziesz chciała pogadać. - powiedział, na co przytaknęłam.
- Jak się czujesz Chiari? - zapytał David, a obok Nas usiadła reszta zespołu.
- Czterech liter nie urywa.
- Dasz radę jechać z nami? - Victoria pogładziła mnie po plecach.
- Jasne, tylko dajcie mi chwilę. Zdejmę worek pokutny. - odwróciłam się z zamysłem wyplątania się z objęć perkusisty, ale dostałam od Thomasa płyn micelarny, waciki i lusterko, na co się uśmiechnęłam. Zmyłam resztki makijażu, stwierdzając, że część męska moich przyjaciół nigdy nie widziała mnie w takim stanie. - Idziemy? - reszta przytaknęła i wstaliśmy z łóżka.

Zabrałam moją torbę, chowając do niej białą saszetkę wypełnioną kosmetykami. Miałam nadzieję, że zanim poznamy polskich artystów, zdążę doprowadzić się do porządku. Victoria jak zwykle przyniosła rzeczy członków zespołu i wrzuciła je do mojej torebki. Weszłam do łazienki, żeby opukać twarz zimną wodą. Stwierdziłam, że po prostu uśmiechnę się i będę udawać, że wszystko jest dobrze. Teraz jest czas zespołu, czas Måneskin. Oni wspierali mnie przed chwilą, w tym momencie role się odwracają. Wróciłam do znajomych z torbą na ramieniu i maseczce na twarzy. Wyglądamy jak z dwóch różnych światów. Må już w stylizacjach w których pokażą się na ściance Polsatu, ja w czarnej dżinsowej spódnicy, czarnym topie na ramiączka i wysokich trampkach. Zeszliśmy do holu hotelu, ja udałam się do samochodu a zespół został z fanami. Zazwyczaj również byłam na ich spotkaniach, robiłam zdjęcia jeśli ktoś z zebranych mnie o to prosił. Uwielbiam energię płynącą od miłośników muzyki granej przez moich przyjaciół. Są autentyczni, każdy ma jakąś historię na którą odpowiedź znaleźli w piosenkach zespołu. Nie raz zdarzało mi się porozmawiać z fanatykami Måneskin. Jednak dzisiaj nie czułam się na siłach. Wyglądam jak z krzyża zdjęta, więc wolałam pójść do samochodu i spokojnie się pomalować, żeby zatuszować chociaż trochę skutki, powstania rany. Nie mam pojęcia jak długo siedziałam w samochodzie, ale zdążyłam się pomalować, a w momencie chowania kosmetyczki w pojeździe pojawili się moi towarzysze. 

- W końcu wyglądasz jak człowiek. - podsumował mój wygląd Thomas.
- To co, lody? - zaczął Damiano.
- Nareszcie! - zawołała Victoria. - Bo jedziemy? - reszta przytaknęła. - Chiara? - wyrwała mnie z zamyślenia. 
- Tak, jasne.
- A o czym mówiliśmy?
- O lodach.
- Dobra, jednak Nas słuchasz. Ethan zamienisz się ze mną miejscami? 
- Po co?
- Dobra, jestem starsza o pół roku więc sio mi stąd, siadam obok Chiar. - dziewczyna usiadła na miejscu przed chwilą zajmowanym przez perkusistę.
- Pytali się o Ciebie. - zaczęła temat moja przyjaciółka.
- Kto?
- Fani, parę osób pytało gdzie jesteś.
- A ja to potwierdzam, słyszałem. - David położył nogi na siedzeniu miedzy mną a blondynką. 
- Miło z ich strony, wyjdę do nich później z wami. - oparłam głowę o szybę, nie odzywając się już do końca podróży.

Po piętnastu minutach zaparkowaliśmy, przed jedną z budek z lodami ale z samochodu wyszli tylko Vic i Ethan. Dalej wpatrywałam się w to co dzieje się za oknem. Myślałam o tym jak zmarnowałam sobie życie.

- To co jutro wyskakujemy coś pozwiedzać? - zagadał Damiano.
- Jeśli weźmiemy dużo jedzenia. - odparł energicznie Thomas.
- Co ty na to Chiara?
- Jestem za.
- Idziemy zapalić? - spojrzał na Raggi'ego, na co ten przytaknął. W taki sposób zostałam sama w samochodzie, ale nie na długo. Po chwili miejsce obok mnie zajęła Victoria, podając mi lody. 
- Proszę bardzo. Na poprawę humoru, twoje ulubione. - popatrzyłam na nią. - Chiari, będziesz chciała się później wygadać?
- Nie, chyba nie. Jakoś daję radę. - wzięłam od niej lody. - Dzięki Vic.
- Jesteś dla mnie jak druga siostra. 
- Ty dla mnie też. - przytuliłam ją.
- Jedziemy już? - zwróciłam uwagę, że wszyscy dotarli już do pojazdu.
- No tak. - krzyknęła basistka i samochód włączył się do ruchu.

Niecałe 10 minut później, byliśmy pod Operą Leśną. Miejsce zapierało dech w piersiach. Założyliśmy maseczki i wyszliśmy z pojazdu, trzymając w rękach identyfikatory. Poszliśmy w stronę bramek, gdzie sprawdzili nasze plakietki, zmierzyli temperaturę, a następnie ochrona zaprowadziła Nas w stronę ścianki przy której aktualnie pozowała sanah, jeśli dobrze połączyłam fakty. Zespół wrzucił swoje maski ochronne do mojej torby. Stanęłam pomiędzy fotografami, trochę dalej od moich przyjaciół, żeby móc nagrać TikToka na którym wchodzą na "wybieg" z "FOR YOUR LOVE" w tle. Następnie przepchnęłam się między masą ludzi z aparatami, w międzyczasie zapisując filmik i zmieniając piosenkę na znaną dla Nas pod tytułem "Lost my mind", żeby nagrać kolejnego TikToka w którym Damiano popatrzył się w kamerę. Gdy czas dla fotografów dobiegł końca oddałam maseczki zespołowi, którzy za chwilę powędrowali do swoich fanów. Jak zwykle pomagałam przy zdjęciach. Pod koniec spotkania spojrzałam na zegarek, który wskazywał 18:45, o czym poinformowałam Vincenzo, kiedy ta przechodziła akurat obok mnie. Po dobrych piętnastu minutach udaliśmy się na ich przebiórki, stylizacje włosów i tego typu rzeczy dodając do tego rozśpiewanie się Davida. Poszliśmy do garderoby gdzie każde z nich dostało strój, wcześniej przez nich wybrany. Za parę chwil siedzieli już na krzesłach przed dużym lustrem, a wokół kręcili się makijażyści i fryzjerzy. 

- Chiara rozdaj im to proszę. Ja czekam na nich przed wejściem na scenę z instrumentami Victorii i Thomasa. - powiedział do mnie członek sztabu zespołu, podając mi cztery wody, pałeczki Ethana i pewnego rodzaju plastikowy bęben, który Edgar zapina sobie na nodze a ja nigdy nie wiem jak on się nazywa
- Oczywiście. - pałeczki włożyłam sobie w kieszeń od spódnicy, bęben zawiesiłam sobie na ramieniu a wody wzięłam w ręce.

Wróciłam do garderoby Måneskin, ledwo radząc sobie z otwarciem drzwi. Powoli rozłożyłam wszystko, przed odpowiednimi osobami, przekazując informację. Włączyłam Damiano podkład " Do I Wanna Know" Arctic Monkeys, o co wcześniej poprosił mnie szatyn, a Torchio zaczął wybijać rytm. Około 20:15 moi przyjaciele byli już wolni i mogliśmy opuścić garderobę. Zaczęliśmy szfendać się po backstage'u, poznawaliśmy nowe osoby, ale najdłużej staliśmy z Dodą (od autorki~z tego co słyszałam w wywiadzie, jest to zgodne z prawdą). Czasu było coraz mniej i nim się obejrzeliśmy zespół miał wychodzić na scenę.

- Macie wszystko? - zapytał jeden członków sztabu.
- Widział ktoś moje pałeczki? - Ethan rozejrzał się dookoła i wszyscy zaczęliśmy szukać zguby.
- W garderobie! - krzyknęłam po chwili zastanowienia i ruszyłam biegiem w stronę pomieszczenia słysząc w tle "Trzydzieści sekund" od obsługi imprezy.

Mijałam kolejne osoby i zderzyłam parę razy z obsługą techniczną. Jeszcze nigdy nie zależało mi tak bardzo na tym, żeby coś zdobyć.  Wpadłam do garderoby zabierając stamtąd pałeczki i pobiegłam z powrotem do moich znajomych z nadzieją, że nie wyszli jeszcze na scenę.

- Zdążyłaś Chiar. - zaśmiał się Damiano.
- Proszę. - podałam je Ethanowi.
- Dziękuję. - przytulił mnie.
- Nie ma za co.
- Dwie sekundy! - krzyknęła obsługa.
- "...E buonasera, signore e signori, fuori gli attori! ..." - krzyknęłam gdy Vic ze swoim basem weszła już na scenę.
- Z jakiej to piosenki? - zapytał Thomas a po chwili był już na scenie.

Mission complete, pomyślałam gdy zaczęli swój występ. Jestem zadowolona z tego, że choć na chwilę zapomniałam o Giovanni'm. Znów zrobiłam parę zdjęć zza kulis. Czułam jakbym się unosiła z dumy, gdy moi przyjaciele odbierali nagrody.

- Ty mówiłaś tekst naszej piosenki! - powiedział gitarzysta gdy stali już obok mnie.
- Brawo Tony. Gratuluję, występu i nagrody.
- Idziemy na balkon. - zarządził wokalista oddając sztabowi nagrody.

Droga na balkon nie była długa. Pomieszczenie ponoć od dłuższego czasu było zatłoczone. Wszystkie osoby występujące na dzisiejszym festiwalu zostały to zgromadzone. Jedyne o czym marzyłam to wygodna kanapa i rozmowa z rodzicami. Pokręciłam się chwilę, uśmiechając się do osób które mijałam. Stwierdziłam, że wymknę się z balkonu i usiądę na krawężniku od strony wejścia dla dzisiejszych gwiazd. Po raz kolejny okazałam przepustkę wychodząc z amfiteatru. Wyjęłam telefon z torby i po wybraniu numeru do mamy usiadłam na krawężniku.

*rozmowa telefoniczna*
- Cześć mamo! Co u Was?
- Dziecko, nudno bez Ciebie. Wracasz w niedzielę?
- Tak, wieczorem. Cześć siostrzyczko. - uśmiechnęłam się do telefonu.
- Chiar obiecaj, że jak wrócisz, pójdziesz ze mną na zakupy.
- A nie możesz iść z Fran?
- A weź w ogóle.
- Znowu się pokłóciłyście? - dziewczyna przytaknęła. - Idziemy Paula i nie zabieramy nikogo.
- Świetnie. Jesteś najlepszą siostrą na świecie.
- To okazjonalnie.
- Jak wrócicie to, zapraszam do Nas na obiad. Z zespołem. Powiesz Giovanni'emu? - głos zabrała moja rodzicielka.
- Obawiam się mamo, że to nie będzie możliwe.
- Paula idź do siebie. 
- Ale mamo.. 
- Młoda wszystko opowiem Ci na zakupach. - brunetka obróciła się na pięcie i wyszła z pomieszczenia. 
- Coś się stało córciu?
- Nie jesteśmy już razem.
- Ale jak to?
- Masz córkę idiotkę, która zadaje się z dziwakami tylko dla sławy. 
- To powiedział Giovanni?
- Napisał SMS-em.
- Wyślesz mi proszę tą wiadomość?
- Tak, tylko wrócę do hotelu.
- Jak się czujesz skarbie?
- Jest lepiej niż było. Jak zwykle mi pomogli, dobrze, że ich mam. Możemy zmienić temat?
- Jasne. Co teraz robicie?
- Jesteśmy już po występie Måneskin, oni bawią się na balkonie. Wolałam z Wami porozmawiać.
- Chiari jesteś tu? - usłyszałam za sobą.
- Kto to? - spytała cicho mama.
- Dobry wieczór proszę Pani. - Torchio usiadł obok mnie.
- Cześć Ethan. Dzieciaki nie będę Wam już przeszkadzać, widzimy się na obiedzie. Bawcie się dobrze.
- Do zobaczenia. - pomachałam do telefonu.
*koniec rozmowy telefonicznej*

- Możemy porozmawiać? - przerwałam ciszę, która trwała od rozłączenia się z mamą.
- Poczekaj chwilę. - chłopak zniknął z pola mojego widzenia. - Proszę, teraz możemy gadać. - podał mi kubek z herbatą.
- Skąd to masz?
- Widziałem jak wychodzisz. Zrobiło się trochę zimno, więc wziąłem herbatę jak szedłem Cię szukać.
- Dzięki Ethan.
- Mów co się dzieje.
- Jest mi źle. Nie zauważyłam kiedy Giovanni próbował mnie od Was odsunąć.
- To nie twoja wina.
- Cześć pszczółki, jak tam wasze czółki? - zagadał Thomas kiedy z resztą zespołu do Nas dołączyli.
- Moje kiepsko. A wasze? - oparłam głowę o ramię Victorii.
- Oj wujkowie dobre rady są. - uśmiechnął się Raggi, na co Vic odchrząknęła. - I ciocia, chętnie wysłuchamy.
- Ja naprawdę jestem taka zła?
- Czy ty bierzesz jakieś nowe leki o których nic nam nie wiadomo? - Damiano spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nic o tym nie wiem. Mam ochotę płakać, później śmiać się z mojej głupoty, a na końcu zabić go za to, że obraził Was. - napiłam się herbatki.
- Nie chcę krakać, ale wiesz, że czeka Cię najgorsze? - spytał mnie gitarzysta.
- Wiem, muszę zabrać rzeczy z naszego mieszkania. Tak bardzo tego nie chcę.
- Pójdę z tobą Chiar. - uśmiechnął się Ethan.
- My też! Przecież Cię nie zostawimy, aż tak Nas czasami nie denerwujesz. - zaśmialiśmy się, z żartu Davida.
- W końcu się uśmiechnęłaś. - zwrócił uwagę Torchio. - I tak ma zostać.
- Wiecie co? - spojrzeliśmy na basistkę. - On od początku zalatywał mi takim sztywnym prawnikiem. 
- Jak nie czaił fenomenu "SHUM" to przestałem go lubić. - wokalista wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni. - Chce ktoś? - zgłosiła się męska część naszych znajomych.
- Umówmy się, Giovanni Mori to buc, cham i prostak. - stwierdził Ethan.
- Najgorzej było jak założył tą różową koszulę w wielbłądy na nasz koncert. - skrzywiła się blondynka.
- I do tego były łososiowe spodnie. - dodałam.
- Spodnie jak spodnie, ale jak zaczął śpiewać. - zaśmialiśmy się.
- To nie było śmieszne. Uszy mnie po tym bolały. Miło by było gdyby znał jeszcze tekst. - moja twarz przybrała skwaszony wyraz, na samo wspomnienie.
- Ponoć zaśpiewał jedną piosenkę. - spojrzał na mnie Tony.
- Znalazł tekst na internecie.
- Żartujesz? 
- Nie, później tak mu się spodobało, że śpiewał cały czas w domu. 
- Ile to trwało? - spytała De Angelis.
- Prawie dwa tygodnie.
- To było wtedy co u mnie nocowałaś?
- Dokładnie, to było już ku końcowi koncertów. Czy to jest obgadywanie?
- Nie, to jest pokazanie Ci, że to w sumie było wskazane na porażkę od początku. Nie do końca pasował do Ciebie, pod względem charakteru, zachowania i towarzystwa. - Edgar usiadł obok mnie. - Więc proszę się już nie smucić. 
- Już lepiej?
- Trochę. Dziękuję Wam. Wracamy? - otrzepałam się po wstaniu z krawężnika. 
- Idziemy się bawić. - David przerzucił mnie przez ramię.
- Dzięki wielkie, wyglądam jak worek po ziemniakach. Damiano! - krzyknęłam. - Przecież ja mam spódnicę. 
- Już ty się o to nie martw. - odpowiedział i weszliśmy do budynku.

Za moment byliśmy już na balkonie, wtedy wróciłam na ziemię. Rozeszli się w różne strony, natomiast ja podążałam za moją przyjaciółką. Czułam się trochę jak słoń w balecie. Blondynka stanęła dopiero obok sanah, z czego bardzo się cieszyłam bo nie zdążyłam jeszcze jej poznać. Dziewczyna okazała się być spokojną osobą, trochę przeciwieństwem basistki, która jest wulkanem energii. Po pewnym czasie dołączyła do Nas męska część zespołu. Ethan co jakiś czas szturchał mnie pytając z uśmiechem jak się czuję. Jest mi miło i to bardzo, kiedy znów słyszę pytanie wychodzące z jego ust. Z drugiej strony źle mi z tym, że zepsułam im dzisiejszy dzień, ale postaram się to jutro wynagrodzić. Dzisiaj chyba nic już nie wykombinuję pod tym względem. Faktycznie po rozmowie z przyjaciółmi czuję się lepiej. Znamy się bardzo dobrze, wiedzą w który mój punkt uderzyć, żeby poprawić mi humor. Gdybym mogła spotkać Chiarę z przed półtora roku, powiedziałabym jej zwiewaj kobieto, nie marnuj czasu. Dzisiaj Måneskin uświadomili mi jak różni byliśmy z chłopakiem, co nie zmienia faktu, że mnie zranił. Umówmy się, mógł to zrobić w inny, bardziej uprzejmy sposób. Koło 22:30 wróciliśmy do samochodu zmęczeni dzisiejszym dniem, energia od fanów zespołu przydała się co można było zobaczyć na balkonie, ale ostatki energii zostaną jeszcze spożytkowane. Oparłam się o perkusistę, który tym razem bez sprzeciwu Victorii zajął miejsce obok mnie.

- Ethan, dziękuję. - powiedziałam do chłopaka.
- Za co?
- Za wszystko, że dzisiaj przy mnie byłeś i za herbatę na dworze.
- Na tym polega przyjaźń. Lepiej się czujesz? - zapytał po raz kolejny, gładząc mnie po włosach.
- Trochę tak, ale zanim zapomnę o tym co zrobił minie trochę czasu.
- Wiem Chiara, ale dasz radę. Zawsze możesz do mnie przyjść. Do nich też. - kiwnął głową na przysypiającego Thomasa, słuchającego muzyki Damiano i rozmawiającą przez telefon Vic.
- Nie wiem czym sobie na Was zasłużyłam. 
- Całokształtem. - uśmiechnął się.
- Dobrze, że już wracamy do Włoch. Tęsknię za rodzinką.
- Nie podobało Ci się w trasie?
- Było, a właściwie jest świetnie. Ludzie są cudowni. Ale już chciałabym spać we własnym domu. - westchnęłam.
- Właśnie, gdzie będziesz teraz mieszkać?
- Pogadam z rodzicami, jak się zgodzą to pewnie u nich.
- To co teraz już, ⅕ paczki jest zajęta. - stwierdził rozbudzony już Raggi, wszyscy spojrzeliśmy na wokalistę, skupionego na muzyce wydobywającej się z słuchawek.
- Co? - ocknął się.
- Mówimy, że Cię bardzo lubimy Damiano.
- Ja Was też. Co my będziemy robić w domu?
- Jak to co? Prać, prasować i myć okna. - powiedziała Vincenzo.
- Wszystko tylko nie prasowanie. - jęknął Thomas.
- Lecimy na pizzę? - zapytał Ethan. - Jak już wrócimy do domu.
- Pewnie.
- Ja biorę Paulę na zakupy. Kiedy wraca Giorgia?
- W piątek. - na samo wspomnienie uśmiechnął się David.
- Jeden odpadł i się nawet zaręczył. - gitarzysta popatrzył z politowaniem na szatyna.
- Mam dobrą pamięć, przypomnę Ci to jak sam się zaręczysz.
- Masz pamięć absolutną Sidem, czyli absolutnie nic nie pamiętasz. - wtuliłam się w ramię Torchio.
- I ty przeciwko mnie, brutusie? 
- Nigdy Damiano. - posłałam mu buziaka w powietrzu. - Już jesteśmy. 

Wysiedliśmy z samochodu machając do fanów, którzy dalej stali pod hotelem. Parę osób podeszło ze mną porozmawiać i z tego co Victoria wyszeptała mi do ucha wiem, że to właśnie one pytały o mnie po południu. Moi przyjaciele z przyjemnością zostali ze mną przed budynkiem, ponieważ mogli spędzić więcej czasu ze swoimi fanatykami. Lubiłam kiedy uśmiechali się do mnie co automatycznie powtarzałam. Rozmowa zaczynała się nieśmiałym pytaniem jak minął mój dzień, a po mojej odpowiedzi rozmowa przybierała naturalny tok. Co jakiś czas słyszałam pytania "Czy łączy mnie coś z kimś z zespołu?", na co odpowiadałam, że tylko przyjaźń. Czasami pojawiałam się na InstaStory Måneskin stąd można było mnie kojarzyć. Sama byłam zdziwiona kiedy po raz pierwszy podeszła do mnie dziewczynka. Pamiętam to jak dzisiaj, miała na oko osiem lat i podeszła do mnie ze swoją młodszą siostrą. "Jest Pani bardzo ładna." powiedziała do mnie kiedy zrobiły już sobie zdjęcia z zespołem. Na zewnątrz spędziliśmy pół godziny i o 23.30 byliśmy już w pokoju. Nasze lokum było dość duże. Stanowiło go pomieszczenie na wzór salonu, dwa pokoje, jeden chłopaków a drugi Vic i mój oraz łazienka. Rzuciłam się na łóżko i tak jak obiecałam przesłałam mamie wiadomość od Mori'ego. 

- Moja mama zaprasza Nas jutro po powrocie na kolację. - usiadłam obok szatyna.
- Chętnie. Nawet Damiano mógłby się od niej uczyć. - stwierdziła Victoria co spotkało się z niezadowoleniem chłopaka. - To znaczy ty też dobrze gotujesz. - dziewczyna próbowała się zreflektować.
- To co, mam potwierdzić zaproszenie? - pytanie spotkało się z zapałem moich towarzyszy, więc napisałam kolejną wiadomość do moje rodzicielki, która zatwierdza nasze przyjście na kolacje. - Zrobione. 
- Jutro idziemy na molo, wracamy i na lotnisko? - zaczął David.
- A weźmiemy kanapki? - popatrzyliśmy na Thomasa. - No mamy chodzić, będę głodny.
- Wiesz co mówił mój dziadek? 
- Nie wiem.
- Z głodu się jeszcze nikt ... .
- Dobra już, wiem Chiara. - skrzywił się.
- Idę do łazienki. - Victoria wyszła z pomieszczenia, zostawiając mnie z chłopakami.
- Chce ktoś coś do picia? - zapytał się Raggi.
- Ja chcę herbatę. - powiedział Ethan, co potwierdził Damiano.
- Też bym poprosiła, dla siebie i Victorii. Mam iść z tobą?
- Zostań ja pójdę. Po dzisiejszych emocjach, znając Ciebie rozlejesz. - stwierdził Torchio idąc za gitarzystą, w taki sposób zostałam sama z Sidem. 
- Jak się czujesz Chiar?
- Jest lepiej niż było, dzięki Damiano. - uśmiechnęłam się, przysuwając się bliżej.
- Będziesz w czwartek na nagrywaniu?
- Nie ma pojęcia, postaram się przyjść chociaż na chwilę.
- I za to Cię kocham.
- Kto kogo kocha? - do pokoju weszła moja przyjaciółka.
- Ja Chiarę. 
- Damiano może ty się tak nie zapędzaj.
- Co się dzieje, bo my nie w temacie? - chłopaki postawili herbaty na stoliku.
- Nasz David kocha Chiari. - uśmiechnęła się basistka.
- Victoria. - skarciłam ją.
- Chłopie, ty masz narzeczoną. Albo wóz albo przewóz. - zaśmiał się Thomas, siadając między mną a chłopakiem.
- Nie wytrzymię z Wami. - wstałam z kanapy. - Vic mogę Cię na chwilę poprosić?
- W towarzystwie nie ma tajemnic. - zauważył Ethan.
- Dlatego zapraszam Victorię do innego pokoju. - pociągnęłam dziewczynę za rękę.
- Coś się stało? - usiadła na moim łóżku.
- Nie, co ty na to, żeby w poniedziałek zmyć się z Rzymu na trochę?
- Zależy gdzie? - spojrzałam na nią znacząco. - Myślimy o tym samym?
- Chyba o tym samym. - usiadłam obok dziewczyny.
- A chłopaków zabierzemy, jeśli będą jutro grzeczni w samolocie? - zaśmiała się blondynka.
- Chociaż powiedzmy im, żeby wiedzieli na co pracują. Co sądzisz Vincento?
- Powiemy im, żeby przyjechali we wtorek? Dawno nie siedziałyśmy same.
- Pasuję. Idę się myć. - zabrałam piżamę z szafy. - Umówione? - dziewczyna przytaknęła a ja wystawiłam głowę za drzwi od pokoju zauważając Ethana idącego w tą samą stronę. Wymknęłam się cicho z pomieszczenia, słysząc chichot Victorii, na co zgromiłam ją wzrokiem. Niestety skradając się do łazienki uderzyłam w drzwi pokoju chłopaków, wywołując tym samym rumor na całe nasze lokum. Edgar spojrzał na mnie badawczo, a następnie na drzwi co za nim powtórzyłam. Gdyby ktoś patrzył na Nas z boku, mógłby pomyśleć, że jesteśmy co najmniej dziwni. W czasie pojedynku naszych spojrzeń na korytarzu pojawili się Victoria, Damiano i Thomas. W tym samym momencie ruszyliśmy biegiem do pomieszczenia. Prześlizgnęłam się po między Torchio a ścianą. Jednak mój wzrost czasem się przydaje, minęłam chłopaka i wbiegłam do łazienki.

- Masz dzisiaj słabszy dzień, więc wpuszczę Cię pierwszą. - przytulił mnie.
- Ludzki pan. 
- Przyjdę do Ciebie później, dobrze? - wyszeptał, na co przytaknęłam.
- Wyścig i czułości skończone? - zapytał gitarzysta, na co odskoczyłam od bruneta*.

                    ●●●●●●●●●●●●●

Pół godziny później siedzieliśmy razem, gotowi do spania, śmiejąc się z tańca Tony'ego. "SHUM" zawsze dawał radę we wszystkich możliwych sytuacjach. Zaprosiłyśmy z moją przyjaciółką, chłopaków na nasz "reset". 

- Zwijamy się spać! - zarządził najstarszy z Nas David.

Pogasiliśmy światła, zamknęliśmy okna i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Przyglądałam się chwilę Victorii i Ethanowi, którzy stali na środku pomieszczenia rozmawiając. Pomachałam do Damiano i Thomasa i skierowałam się do łóżka. 

- Jestem już. - Torchio stanął nade mną.
- Czuję się jak przed ogłoszeniem ostatniej woli. - popatrzyłam na chłopaka.
- To się posuń. - wykonałam polecenie.
- Postanowiłem. - parsknęłam śmiechem, na co dostałam poduszką w głowę. - Że od dzisiaj codziennie będziemy rozmawiać.
- Przecież codziennie rozmawiamy.
- Sami i o tym jak się czujesz.
- Nie musisz. - zaprotestowałam.
- Ale chcę. Chiara chcę, żebyś była szczęśliwa. Jesteś dla mnie ważna i to bardzo. - zaczął gładzić mnie po włosach, a ja wiedziałam, że zaraz będzie po mnie. - Wolę jak się uśmiechasz niż jak płaczesz. 
- Dzięki Ethan. - ziewnęłam.
- Nie masz za co, jeszcze. Podziękujesz mi jak przeniosę te wszystkie ciężkie pudła z twoimi rzeczami. - zaśmiałam się niemrawo. - Jeszcze będziesz szczęśliwa.
- Mam nadzieję. - wtuliłam się w poduszkę.
- Idź już spać.
- Zostaniesz ze mną? 
- Z tobą zawsze. - to było ostatnie zdanie, które usłyszałam dzisiejszej nocy.
———————————
Ta książka jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. Pracowałam nad nią półtora miesiąca. Teraz oddaje ją Wam. Mam nadzieję, że się spodoba.

Volley_fan

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top