sto ileś


Okej okej ale wyobraźcie to sobie -
Keith nazywający swoje dziecko "dziecko" do momentu aż samo nie powie mu swojego imienia. W sensie wiecie, nie oszukujmy sie, każdy wie że tak by było.

Dobra lecimy dalej, to by było na tyle mojej inwencji


Lance: Serio, musisz sobie znaleźć chłopaka

Keith: Ta, właściwie to jest taki jeden. Troche głupi ale uroczy

Lance: Co ty, jak sie nazywa?

Keith: Lance

Lance:

Lance:

Lance: Łał mamy to samo imie

Keith:
_____________

Przepraszam że się wtrącę ale pokażmy że jestem prawdziwą osobą posiadającą życie prywatne

Moja koleżanka: Nie rozumiem po co ludzie w talksach piszą tak:

A: kwestia

A: kwestia

Skoro mogą pisać tak:

A: kwestia

Kwestia

Tymczasem ja:

A:

A:

A:

A:

A:

_________________

Okej skończyłam
_________________

Lance: *wchodzi do kuchni o 3 rano i widzi Keitha*

Lance: Nie powinieneś spać?

Keith: Powinienem wiele rzeczy ale powstałem żeby zawodzić
____________

Keith: Dlaczego Adam zawsze tak głośno robi pranie

Shiro: żeby dać nam do zrozumienia że nie pomagamy w obowiązkach

Adam w drugim pokoju: *trzaska drzwiczkami pralki*
_____________

Hunk: O, Romelle, chcesz popróbować?

Romelle: Jasne

Romelle: *trafia bronią w sam środek tarczy* Ale super!

Hunk: Nigdy wcześniej tego nie urzywałaś, prawda?

Romelle: *rzucając kolejnym pistoletem w tarczę* potrzebujemy więcej broni

_____________

Pidge: Każdy się poci to normalne

Lance: Nie Keith

Pidge: Co? Jak niby-

Keith: Pocenie się jest ochydne więc tego nie robie

Pidge:
____________

Keith: Cztery godziny to najdłuższy czas jaki kiedykolwiek spędziłem sam na sam z jednym człowiekiem. To było najgorsze doświadczenie w moim życiu

Hunk: A co z tym jak lecieliśmy razem do weblum. To też było około 4 godzin

Hunk:

Hunk: Aha
____


Pokazywałam? Płakałam przez to wy też powinniście bo ugh, opanowaliśny kolejny fandom duh?


Okej baj kocham was

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top