15
~Xiumin
Z każdym nowym dniem stycznia byłem szczęśliwszy. Moja znajomość z Chenem, pomimo iż długa nabrała kolorów dopiero przed nowym rokiem. Kiedy nie pracowaliśmy, spotykaliśmy się na drobne randki, zdarzały się nawet te o trzeciej w nocy. Zawsze wykorzystywaliśmy z dnia jak najwięcej. I pomimo iż na dłuższą metę nie wyrabiałem, nie chciałem zmieniać swojego trybu życia. Jestem ważną osobistością w domu mody Park, więc i moje obowiązki były ważne. Ostatnio sam Chanyeol zamykał się częściej w biurze, aby popracować. Twierdził, że w domu nie ma zbytnio jak, Baekhyun rozpraszał go. Z drugiej jednak strony twierdził, że Baek musi być obecny przy tworzeniu, więc wziął ubranego manekina i powiesił zdjęcie swojego partnera. Dla innych wyglądało to durnowato, dla mnie też, ale rozumiałem tok myślenia Parka. Spojrzałem w dół na kartkach z projektami zobaczyłem czerwone plamki. Momentalnie złapałem się za nos, czując potok czerwonej cieczy. Złapałem szybko za ręczniki papierowe i natychmiastowo przytknąłem do nosa. Tylko ja mogę w taki sposób zniszczyć jeden z projektów... Po ogarnięciu sytuacji wziąłem witaminy, które zawsze pomagały mi w takich przypadkach. Niestety wiedziałem, że na dłuższą metę nie pojadę tak długo, więc będę musiał wziąć wolne. Westchnąłem po raz tysięczny tego dnia. Wyszedłem ze swojego gabinetu i skierowałem swoje kroki do pracowni, sprawdzić czy aby na pewno wszystko postępuje według zaleceń. Po obejrzeniu każdego projektu z osobna, stawiłem się do pokoju zebrań. Byli już prawie wszyscy, wszyscy oprócz oczywiście Chanyeola. Jednak i Park nie kazał nam długo na siebie czekać, wszedł po pięciu minutach od mojego przybycia. Od razu wziął się za przedstawienie nowych projektów, tłumacząc z jakich tkanin będą uszyte. Do tego przedstawił plan naszego pierwszego sklepu modowego. Cóż do tej pory nasze ubrania były tymi droższymi, lecz teraz Chanyeol zechciał stworzyć ubrania sieciowe. Był to dobry pomysł, bo dzięki temu nasza marka stanie się jeszcze bardziej popularna, jednak z drugiej strony oznaczało to więcej godzin pracy. Do tego musieliśmy zatrudnić dodatkowych krawców i pomocników. Nawet nie zauważyłem kiedy zebranie zostało zakończone. W sali zebrań zostałem tylko ja i Chanyeol.
-Dobrze się czujesz?- zadał mi pytanie, patrząc uważnie na moją zmęczona twarz.
-Nie za bardzo.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Weź sobie wolne, ja się wszystkim zajmę.
-Nie wiem czy sobie poradzisz.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą, Park bywał roztrzepany i nieodpowiedzialny. Do tego był pracoholikiem i często zapominał o Bożym świecie. Zupełnie tak jak ja.
-Nie może być aż tak źle.
-No nie wiem. Wezmę dwa dni wolnego, muszę się zregenerować.- przerwałem naszą wymianę spojrzeń. Park uśmiechnął się triumfująco.- Będę sprawdzał czy firma jeszcze żyje.- Pogroziłem mu palcem.
-Pewnie, ale odpocznij dobrze.
-Odpocznę.
Wyszliśmy razem z sali, chwilę jeszcze rozmawiając na temat nowego pokazu który miał się odbyć na początku marca. Zostały co prawda dwa, niecałe miesiące, ale Chanyeol już powoli szył swoje dzieła. Oczywiście oznaczało to nową markę, która miała nosić nazwę na cześć Baekhyuna. Chanyeol całkowicie poświęcił swoje życie pracy, oraz swojemu partnerowi. Byli zgraną parą. Pożegnałem się z mężczyzną i po wzięciu swoich rzeczy, zamówiłem taksówkę, która czekała na mnie zaraz po wyjściu z budynku. W swoim mieszkaniu znalazłem się dopiero po godzinie przez panujące korki w centrum miasta. Miałem ochotę jeszcze zadzwonić do Chena, jednak wiedziałem, że chłopak aktualnie był zajęty. Wysłałem mu tylko krótkiego smsa, że jestem w domu i wziąłem dwa dni wolnego. Jak będzie miał czas to mi odpowie. Sam skierowałem się do łóżka, zamierzałem się porządnie wyspać.
~Baekhyun
Wraz z Tao oglądaliśmy sale ślubne. Termin ślubu wyznaczony mieli na drugiego maja, a to ku uciesze Tao wypadało w jego urodziny. Kolejny romantyczny gest ze strony Krisa, nie żebym mu pomagał. Po wielu godzinach oględzin w końcu Pan młody zdecydował się na salę w której miała się odbyć cała ceremonia. Do tego podpisał już umowę z hotelem w którym miało odbyć się wesele, do tego wynajął już firmę ochroniarską i rozejrzał się za obrączkami. Byłem pełen podziwu, bo pomimo iż Tao miewał wciąż nudności, to nie dawał nawet po sobie poznać tego. Uważałem na niego bardziej niż zawsze, gdyby mu albo tym bardziej dziecku się coś stało Kris na pewno urwałby mi głowę.
-Mam ochotę na mandarynki, mandarynki i mleko.- usłyszałem zaraz po wyjściu z kawiarni gdzie zjedliśmy po dużym kawałku ciasta. Wszystko mi pójdzie w tyłek i to wszystko przez Tao. Chociaż wątpię, aby Chanyeol nad tym ubolewał.
-Zajdziemy do sklepu obok firmy Chana i tam kupimy Ci mandarynki.- mruknąłem, wsiadając do taksówki.- I mleko.- dodałem. Tao zadowolony pokiwał głową. Podałem adres pracy Chana i resztę drogi spędziliśmy ciszy. Jechaliśmy do pracy Chanyeola, po to aby Tao mógł zobaczyć projekty garniturów na ślub oraz wesele. Jako dobry przyjaciel jechałem z nim. Jechałem tam też po części dlatego, że dawno nie widziałem swojego partnera. Całkowicie poświęcił się pracy i chociaż ja też pracowałem to jednak nie tak wiele jak on. Ostatni raz widziałem go ze cztery dni temu. Nie narzekałem jednak na obecny stan rzeczy, bo wiedziałem, że to nie ma sensu.
-Miedzy wami coś się zmieniło?- usłyszałem pytanie z ust Tao, który już od dłuższej chwili musiał się mi przyglądać.
-Co masz na myśli?
-Szczerzysz się na samą myśl o tym, że jedziesz do jego pracy. Musiało się coś zmienić!- wyjaśnił nakręcony.
-Oh... Moim zdaniem to nie wiele się zmieniło.- odpowiedziałem mimo woli się rumieniąc.
-Czyżby?- zapytał.
-No może tylko nasze relacje wskoczyły na nowy tor?- sam siebie zapytałem.
-O mój boże! Uprawialiście seks.- ostatnie wyszeptał, tak by taksówkarz go nie usłyszał. Jedyne na co było mnie stać to delikatne kiwnięcie głową i spalenie buraka.- Kiedy?
-W nowy rok.- odpowiedziałem, przywołując wspomnienia z tamtej nocy.
-Przecież to było trzy tygodnie temu! Czemu nic nie mówiłeś?- zapytał udając złość.
-A co miałem krzyczeć o tym głośno?- zapytałem głupio.
-Tak, boże tak! W końcu udało Ci się go zaciągnąć do łóżka.
-W zasadzie to wyszło z inicjatywy Chanyeola.- odpowiedziałem wysiadając z taksówki po wcześniejszym uregulowaniu rachunku.
-Oh czyli Chanyeol w końcu pokazał, że ma jaja?- zapytał śmiejąc się leciutko. Ja również się zaśmiałem. Wstąpiliśmy jeszcze szybko do sklepu po zachcianki Tao i wkroczyliśmy do domu mody Park.
-Jak było?
-O mój boże dlaczego pytasz o takie rzeczy?- zapytałem cały czerwony, ale dodałem, że Chanyeol poradził sobie zaskakująco dobrze.
-Duży?
-Do cholery, Tao!- krzyknąłem śmiejąc się z głupoty mojego przyjaciela.
-A co wam tak wesoło?- usłyszeliśmy pytanie z ust osoby, która właśnie znajdowała się na naszych językach.
-To nic.- odpowiedziałem, starając się stłumić śmiech.- Tao ma głupawkę.
-Ah tak? To wszystko wyjaśnia.- odpowiedział i pocałował krótko mój policzek na powitanie. Łapiąc go za rękę, ruszyliśmy w stronę gabinetu Xiumina. Tao ruszył zaraz za nami. Jakie było moje zdziwienie kiedy nie zastaliśmy w pokoju Minseoka.
-Gdzie Minnie?- zapytałem Chanyeola.
-Wziął wolne coś niemrawo wyglądał.- odpowiedział olbrzym, szukając projektów. Tao nadal milczał, jednak wciąż i wciąż wgapiał się w Chanyeola doszukując się w nim czegoś.
-Co Ty robisz?- wyszeptałem, szturchając go dyskretnie.
-Nie zachowuje się jakoś inaczej, nic dziwnego, że Kris nie zauważył tego, że ze sobą spaliście.- odpowiedział mi również szeptem.
-A Ty ciągle o tym?- jęknąłem zdegustowany.
-O czym wy znowu tam szepczecie?- zapytał Park, podając Huangowi parę kartek.
-To nic takiego.- odpowiedziałem szybko.
-Macie przede mną jakąś tajemnicę?- zapytał, patrząc na nas uważnie.
-Nie.- odpowiedział Tao.- To Ty masz przede mną i Krisem tajemnice.
-O czym Ty mówisz?- zapytał zdziwiony.
-No jak to o czym? Czemu się nie pochwaliłeś, żeś dziewictwo stracił?
-Tao, serio?- zapytaliśmy wspólnie z Parkiem. Ten jedynie nas zignorował i pogłaskał po głowie Chanyeola, który tylko się skrzywił na okazany mu gest. Tylko mój dotyk powinien się tam znajdować.- I jak projekty?- zapytałem.
-Cóż jakby nie patrzeć to Chanyeol je zrobił, więc jakie one mogą być?- zapytał retorycznie, ale widziałem w jego oczach zbierające się łzy.
-Nie płacz, głupku.- powiedział do niego Chan.
-Ale ja po prostu nie mogę w to uwierzyć, nie mogę uwierzyć w to, że to się dzieję. Zawsze chciałem planować swój ślub, robić rzeczy, które teraz robię, ale czasem mam wrażenie, że to nierealne, że po prostu zaraz się obudzę.- powiedział, pociągając nosem.
-Uwierz w to, okej? To wszystko dzieje się naprawdę.- powiedziałem, chichocząc cicho pod nosem.
-Jestem taki szczęśliwy. Dziękuje Chanyeol, te projekty są wspaniałe.- powiedział, przytulając się do niego.
-Nie ma za co. Chcesz zobaczyć moje i Baeka?- zapytał i tak już sięgając po wspomniane strony. Ja również pierwszy raz miałem je zobaczyć. Byłem ciekaw jak wyszły. Nasze garnitury w porównaniu do Tao i Krisa były czarne, pary młodej oczywiście białe. Jednak wszystko miedzy sobą się łączyło, ja miałem elementy Chanyeola marynarki, a Chanyeol miał moje. To samo było w przypadku Tao i Krisa. Wszystko idealnie się dopełniało. Chanyeol był po prostu geniuszem. I w sumie widziałem wcześniej jego projekty w postaci garniturów, jednak nigdy nie ubrałem go na siebie. To miał być pierwszy raz. Uśmiechnąłem się szeroko. Byłem zadowolony, Tao również.
-Teraz tylko czekać, aż zobaczymy je na manekinie.- powiedział Tao, a ja przytaknąłem mu lekkim ruchem głowy.- Zbieramy się, co?
-Chyba tak. Wracasz dzisiaj do domu?- zapytałem swojego partnera.
-Najprawdopodobniej nie.
-Nie przepracowuj się, Chanyeol.- odpowiedziałem na odchodne.
-Baek, czekaj.- usłyszałem zanim wyszedłem za Tao. Odwróciłem się przodem do chłopaka, aby po chwili zostać zamkniętym w żelaznym uścisku.- Wiem, że chciałbyś, abym wrócił do domu, jednak jest tyle rzeczy do zrobienia, że nie mam na to czasu. Za jakieś dwa tygodnie wszystko powinno się już uspokoić.
-Ja to wszystko rozumiem.- odpowiedziałem mechanicznie.
-Wiem, że Ci się to nie podoba.
-Masz rację nie podoba mi się to, ale ja tu nie mam nic do gadania. Sam mam urwanie głowy w pracy, więc to rozumiem.- powiedziałem spokojnie.
-Na pewno?
-Tak.- odpowiedziałem, muskając lekko jego usta. Tęskniłem za ich smakiem.- Lecę jutro do Paryża.
-Po co?- zapytał zdziwiony.
-Zdjęcia do reklamy.- odpowiedziałem krótko.
-Ah...to powodzenia. Kiedy wrócisz?
-Trzy dni Paryż, potem lecimy do Londynu, Moskwa, więc gdzieś za dziesięć dni.
-To długo.-powiedział lekko zawiedziony.
-Ty i tak pracujesz.- przypomniałem mu. Mina jeszcze bardziej mu zrzedła.- Muszę już iść.
Chanyeol kazał mi jeszcze chwilę zaczekać. Wręczył mi dużą, pomarańczową kopertę i ucałował w czubek głowy, żegnając się ze mną. Nie lubiłem się z nim rozstawać, ale to było do przewidzenia, że częściej będziemy się mijać, niż spędzać ze sobą czas. Wyszedłem na główny hol domu mody, gdzie czekał już na mnie Tao. Obiecałem zabrać go jeszcze na obiad, a potem czekało mnie pakowanie i ciężka podróż.
~Luhan
Pomimo iż minęło trochę czasu od imprezy sylwestrowej, ja nadal byłem cięty na zachowanie Sehuna. I nawet teraz kiedy znajdowaliśmy się na Nassau, na Bahamach, ja nie umiałem nie patrzeć z zazdrością na każdą napotkaną dziewczynę, która suszyła zęby do mojego faceta.
-Błagam Lu, uspokój się. Zaraz wyrwiesz mi ramię.
-Nie, kiedy te wszystkie parówy się na Ciebie patrzą.- powiedziałem, mocniej przyciskając się do ciała mojego chłopaka. Na dworze było gorącą, ale ja i tak mimo tego kleiłem się do Sehuna, który miał ubaw z moich scen zazdrości. Po akcji sylwestrowej przepraszał mnie chyba z tysiąc razy, a ja pomimo iż mu wybaczyłem, to i tak nie umiałem zatrzymać ataków zazdrości. Nigdy taki nie byłem, ale przy nim wszystko było spotęgowane. Był mężczyzną, który przyciągał wzrok. Każda kobieta się musiała za nim obejrzeć, a to doprowadzało mnie do szewskiej pasji.
-Nie zwracaj na nie uwagi.- powiedział spokojnie, splatając nasze dłonie razem. Ten gest troche mnie podbudował, uśmiechnąłem się szczerze i pokazałem tym wszystkim wywłokom czyj ten facet jest.- Czasem tak łatwo Cie uszczęśliwić.
-Jesteś mój Sehunnie.-powiedziałem pewny siebie.
-Oczywiście, że Twój.- odpowiedział pewnie.
-Wiem, że trochę przesadzam, ale to tak samo.- powiedziałem dziecinnie. Sehun rozczulił się na moją naburmuszoną minę.
-Też bywam zazdrosny.- powiedział, patrząc uważnie na moją reakcję. Sarknąłem cicho, a następnie zaśmiałem się głośno.
-Nie widać.
-Działam po cichu.- powiedział, przystawiając swój palec wskazujący do ust, a ja zaśmiałem się na jego wygłupy. Chyba powoli mijała mi już złość. W sumie to nawet gdybym chciał to nie mógłbym długo się na niego gniewać. I tak pobiłem swój rekord, dwa tygodnie boczenia się to jak na mnie i tak długo. W pełni wybaczyłem mu w momencie kiedy wyznał mi jak bardzo mnie kocha przy zachodzie słońca, przy lampce naszego ulubionego czerwonego wina i ciepłych ramionach oplatających moją sylwetkę. Tak zdecydowanie mnie udobruchał.
A/N
Przepraszam za to, że musieliście ponownie tak długo czekać. :) Jednak mówiłam, że czeka mnie sesja i ewentualne poprawki, jednak obyło się bez tego drugiego, więc dzisiaj dodaje rozdział. Nie ma tam nic w sumie ciekawego, ale to tylko początek do następnych wielkich wydarzeń. Kto wyczekuje wielkiego ślubu Tao i Krisa? O tym już niebawem :D
Buziaki!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top