13
~Kris
Siedziałem przy biurku, wypełniając papierkową robotę. Nienawidziłem tego, ale musiałem się w końcu za to wziąć. Moi modele oraz modelki były aktualnie u Chanyeola i mierzyły nową kolekcję, na jutrzejszy pokaz. Reszta oczywiście pracowała przy mniejszych zleceniach, najróżniejszych firm. Wszystko na dobre ruszy dopiero po nowym roku. Będzie zapierdziel, a ja musiałem wyrobić się z tymi papierami do jutra, a było ich nie mało. Co ma być to będzie.
Po kilku godzinach wypełniania tych głupich papierów, wstałem z zamiarem rozprostowania kości. Tyle godzin siedzenia naprawdę źle mi służy, czułem się jak stary dziad, którym wkrótce mogłem się stać. Dziecko już w drodze, a za dobre dwadzieścia lat to i moje dziecko, może mieć dziecko. Oby nie... Chyba bym tego nie przetrwał. Wyszedłem z biura kierując się do swojego samochodu, chciałem sprawdzić jak idą przymiarki na nadchodzący pokaz. Musiałem się też przygotować mentalnie na jutrzejszy dzień, bo nie dość, że odbywał się jeden z najważniejszych pokazów, to do tego prasa miała w końcu ujawnić moje zaręczyny z ZiTao. Jutro będzie jedna wielka rzeź.
Zaparkowałem pod firmą Parka i skierowałem swoje kroki w stronę głównej sali. Tak jak przypuszczałem znajdowały się tam wszystkie osoby przeze mnie zatrudnione. Sam Chanyeol stał pośród tych wszystkich osób dociągając wszystko na ostatni guzik. Widać było, że był perfekcjonistą, jego widok pociągał nie jedną osobę. Zawsze jak tworzył był nienaturalnie piękny. I twierdziłem to ja, jego przyjaciel.
-Hej, kochanie.- usłyszałem głos mojego narzeczonego.
-Cześć, Tao.- odpowiedziałem całując jego policzek.
-Przyjechałeś sprawdzić jak nam idzie?- zapytał.
-Tak, ale widzę, że trafiłem na ostatki.
-Tak, już prawie skończyliśmy. Tym razem otwieram pokaz.- pochwalił się.
-Jak to? Baekhyun tego nie robi?- zapytałem zdziwiony.
-Nie, Baek zamyka pokaz. Zresztą Chanyeol powiedział, że stworzył kolejną markę i chce żeby nosiła imię Baekhyuna. Czyż to nie romantyczne?- zaświergotał.
-Czyli jak zmienię nazwę agencji na Twoje imię to też będzie romantyczne?- zapytałem żartując.
-Nie bądź głupi Yi Fan.- odpowiedział uderzając lekko moje ramię.
-Dla Ciebie jestem skłonny zrobić wszystko.
-Tak wiem, ale bez przesady.- powiedział dumnie. Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się do kierującego się w naszą stronę Chanyeola. Przywitałem się z nim i wymieniłem spostrzeżeniami odnośnie pokazu. Byłem też ciekawy jego relacji z Baekhyunem, w końcu jakiś czas się nie widzieliśmy.
-Słyszałem od Tao, że jego praca dobiega końca.- zaczął w końcu Park.- Gratulacje.
-Dzięki stary.- zaśmiałem się nerwowo.
-Mam nadzieję, że nie będzie podobny do Ciebie.- dorzucił uśmiechając się chamsko.
-Mam nadzieje, że Ty nigdy nie będziesz miał dzieci!- krzyknąłem na niego, troszkę za głośno.
-Najpierw to by musiał zacząć uprawiać seks.- dorzucił Tao.
-Tak, dokładnie. A teraz, spowiadaj się.
-Z czego mam się niby spowiadać?- zapytał zdziwiony.
-Ty i Baek? Jesteście w końcu razem?- zapytałem niczym napalona nastolatka. W końcu szipuje ich najbardziej zaraz po Tao. Park uśmiechnął się lekko na zadane pytanie i odwrócił do chłopaka o którym była mowa.
-Tak jesteśmy razem.- odpowiedział wciąż wpatrując się w przebierającego się Baekhyuna.
-Od kiedy?- zadał pytanie, fangirlujący Tao.
-Od świąt.- odpowiedział zwięźle.
-Może opowiesz coś więcej?- zapytałem.
-A gdzie gratki, chamie jeden?
-Gratki, gratki, no więc?
-Byliśmy na spacerze.- powiedział w końcu.
-No i?
-No i daliśmy sobie prezenty.- wskazał na łańcuszek, wiszący na jego szyi.
-I?- ciągnąłem dalej.
-I wyznałem mu miłość, po czym zapytałem czy chce ze mną być. Ot cała historia.- opowiedział zarumieniony. Uśmiechnąłem się w pełni zadowolony z odpowiedzi Parka.
-Mam nadzieję, że będę pierwszą osobą, która dowie się o stracie Twojego dziewictwa.- powiedziałem szczerząc się szeroko.
-Chyba ocipiałeś jeśli myślisz, że powiem Ci o czymś takim.- odpowiedział naburmuszony. W tym samym czasie dołączył do nas Baekhyun, który był niezwykle uradowany faktem, że zostanie wujkiem. Zaczął macać brzuch Tao, za co został zgromiony moim dzikim spojrzeniem numer trzydzieści trzy.
-Nie patrz tak na mnie i tak się nie przestraszę.- odpowiedział pewnie, ściągając ręce z brzucha mojego faceta.
-Tak, jasne.
-Uwierz mi, że potrafię być gorszy.- odpowiedział, mierząc mnie zabójczym spojrzeniem.
-Dobra chłopaki wystarczy.- zainterweniował Tao.- To tylko brzuch, kochanie.
-Tam siedzi moje dziecko.- odpowiedziałem dumnie.
-Na razie Twoje dziecko przypomina jajko.- odpowiedział mi Tao.
-Moje dziecko? To już nie Twoje?- zapytałem zdziwiony.
-Nasze dziecko.- odpowiedział i pocałował mnie krótko. Chwilę później każdy zaczynał się zbierać, wszystko było już gotowe na jutro, więc jedyne co trzeba było zrobić to udać się do domu i porządnie wypocząć. To będzie jeden z najważniejszych pokazów w życiu Tao, w końcu to ostatni pokaz przed dzieckiem, zostało mu jeszcze tylko parę zleceń i całkowicie zaczyna poświęcać się roli ojca. Wiedziałem, że będzie mu brakować sceny modowej, ale ojcostwo nie oznaczało jeszcze końca jego kariery. Wszystko okaże się za jakiś czas.
~Baekhyun
Tak jak przypuszczałem wieść o zaręczynach najbardziej znanej pary gejów na świecie rozniosła się jak ciepłe bułeczki. Od samego rana w każdej możliwej stacji czy też portalu można było zobaczyć chociażby wzmiankę o nich. Cieszyłem się ich szczęściem, w końcu Tao tyle czekał na tą chwilę. Byłem niemalże dumny z tego, że przyczyniłem się do ich zaręczyn. Do tego sam fakt tego, że ja i Chanyeol będziemy świadkami powodował u mnie szybsze bicie serca. Zawsze chciałem stanąć na ślubnym kobiercu, nawet w ten sposób. Zresztą skoro czekałem aż tyle czasu, aby w końcu zejść się z Chanyeolem, to pewnie poczekam milion razy więcej czasu na to aż mi się oświadczy. Nie wiem skąd znalazła się we mnie taka pewność, że zostanę z Chanyeolem już do końca, ale byłem tego niemalże pewny. Chanyeol nie był osobą łatwą do zdobycia i wiem, że skoro wyznał mi to jak bardzo mnie kocha to brzmiało to prawie jak oświadczyny.
-O czym tak myślisz?- usłyszałem pytanie z ust mojego chłopaka.
-O nas.- odpowiedziałem szczerze, zrzucając z siebie ubrania. To, że Chanyeol ubierał mnie na pokazy stało się normą. Zawsze czekałem na niego, aż do ostatniej chwili, po to, żeby tylko mógł mnie ubrać.
-I do czego doszedłeś?- zapytał lekko zdziwiony. Zaczął wciągać na moje szczupłe nogi, skórzane spodnie.
-Jeszcze nie wiem.- odpowiedziałem, uśmiechając się lekko.
-Też o nas dużo ostatnio myślałem.- przyznał mi się. Tym razem zaczął ubierać moją górę.
-I co takiego wymyśliłeś?- zapytałem, podnosząc ręce do góry, aby mógł zapiąć wszystkie suwaki.
-Zobaczysz później.- odpowiedział tajemniczo.
-Chanyeol dzisiaj nowy rok, a Ty jak zwykle świrujesz.- powiedziałem zaczepnie.
-Świruje przez Ciebie.- odpowiedział.- Gotowe. Moje ubrania zawsze leżą na Tobie perfekcyjnie.
-Może dlatego, że szyjesz je specjalnie dla mnie?- zapytałem głupio.
-Możliwe. Połamania nóg.
-Nie, dziękuje.
Wyszliśmy razem przed mój box, przed sobą widziałem kolejkę modeli gotowych do wyjścia. Tym razem zakończę pokaz w pięknym stylu.
Po skończonym pokazie ściągnąłem szybko ubrania pokazowe i założyłem swoje codzienne. Chanyeol rozmawiał jeszcze z paroma osobami. Jako, że za dwie godziny miał nastąpić nowy rok, chciałem jak najszybciej znaleźć się w domu. Chciałem spędzić te noc razem, w naszej ukochanej altance, gdzie będziemy rozmawiać do białego rana. Szkoda, że jeszcze wtedy nie wiedziałem co Chanyeol dla mnie przygotował.
~Luhan
Na przyjęciu noworocznym organizowanym przez Roses Agency brakowało mi Baekhyuna, który jak zwykle musiał się zawinąć z Parkiem do domu. W sumie sam z chęcią spędził bym te noc tylko w towarzystwie Sehuna, jednak ten pełnił teraz swoje pracownicze obowiązki. Latał od jednego modela do drugiego, a mi normalnie rosły rogi, jakby miały po co. Wiedziałem, że Sehun w ten sposób mnie nie zdradza, jednak byłem bardziej niż wściekły, ewentualnie zazdrosny. Z drugiej jednak strony nie chciałem się przyznać do tego, że jestem zazdrosny. Odwróciłem wzrok od śmiejącego się Sehuna z innym facetem i dostrzegłem zmierzającego w moją stronę Kyungsoo. Uśmiechnąłem się lekko, wiedziałem, że chłopak podniesie mnie chociaż odrobinę na duchu.
-Co jest Lu? Wyglądasz jak morderca.- zaśmiał się.
-To akurat Twoja rola.- odpowiedziałem.
-A tak na poważnie?
-Sehun nie ma dla mnie czasu, bo zajmuję się pracą.- odpowiedziałem markotnie.- Nawet nie zjawił się u mnie przed pokazem.
-Kłopoty w raju...
-Mniej więcej. Wydawało mi się, że jest między nami dobrze...- powiedziałem bliski płaczu.
-Luhan to, że Sehun zajmuję się pracą jest normalne. Jest Twoim osobistym menadżerem, a to coś oznacza. Sehun nigdy wcześniej nie chciał być mianowany na to stanowisko, zrobił to tylko po to, aby być bliżej Ciebie. I proszę nie wmawiaj sobie, że Sehun Cię nie chce, bo tak nie jest.- powiedział Kyungsoo, głaszcząc delikatnie mój policzek.
-Może już powoli się mną nudzi?- zapytałem ostrożnie.
-To jest niemożliwe. Jednak możesz spróbować na jakiś czas się z nim nie spotykać. Z tego co wiem Sehun wziął sobie wolne na jakieś dwa tygodnie.
-Co takiego?- zapytałem zdziwiony. Nic o tym nie wiedziałem.
-Nie wiedziałeś o tym?- zapytał głupio.
-No nie!- krzyknąłem zrozpaczony.- Kyungsoo on mnie zdradza jestem tego pewny.
-Idioto opanuj się.- powiedział do mnie i uderzył mnie lekko w głowę.- Zapytaj się go o to, powinien Ci wszystko wyjaśnić.
-Boję się.- odpowiedziałem.- Boże, ale ze mnie idota. Przecież my jedziemy na wakacje...
-Ja pierdole.
-Nie mów tak!- zaskomlałem niczym szczeniak.
-To zachowuj się na tyle lat, ile masz. Chodź do reszty, a nie alienujesz się tak. Mnóstwo osób chce z Tobą porozmawiać, ale boi się do Ciebie podejść widząc Twoją kwaśną minę.- powiedział ciągnąc mnie za rękę do stolika przy którym siedzieli nasi znajomi.- A co do Sehuna, zrób mu krótką przerwę, aby mógł zatęsknić.
-Myślisz, że to coś da?- zapytałem.
-Tak.- odpowiedział pewnie. Potem dzięki naszym znajomym zapomniałem o pytaniach, które nurtowały moją głowę. Lekko podpity, wywijałem dupskiem na parkiecie, razem z Tao i Kyungsoo. Dawno tak dobrze się nie bawiłem. Nie obchodził mnie nawet fakt, że Sehun gdzieś kręcił się po tej sali, bądź pił z innymi modelami. Miałem to w dupie. Wraz z chłopakami piłem shota, za shotem. Oczywiście Tao pił swój upragniony soczek pomarańczowy ze względu na swój stan. Nie pozwalałem mu się też przemęczać, w końcu ani jemu, ani dziecku nie mogła się stać krzywda. Kris od czasu do czasu przychodził skontrolować sytuację. Sam Sehun nie zrobił tego ani razu. Cholera jasna! Byłem jego facetem! Każdy chyba o tym wiedział, dlaczego więc dla Sehuna praca była ważniejsza ode mnie? Wiem, że nasz związek nie należał do najdłuższych i wiem, że obiecałem, że nigdy nie będzie mi przeszkadzać to, że jest pracoholikiem, jednak dopiero teraz zacząłem odczuwać tego skutki.
-Luhan czas najwyższy abyśmy wrócili do dormu.- usłyszałem głos Kyungsoo.
-Co Ty? Ja się dopiero rozkręcam!- krzyknąłem do niego. Wciąż i wciąż tańczyłem, nie mogłem sobie tego zabronić. W końcu dawno tego nie robiłem.
-Jesteś kompletnie zalany. Proszę Cię chodźmy już do domu.- spojrzałem na niego przytłumionym wzrokiem. Chłopak patrzył na mnie niemal błagalnie. Widać było, że był już zmęczony.
-Jedź sam, ja jeszcze zostanę.- odpowiedziałem.
-Nie. Wrócisz ze mną.- odpowiedział pewnie. Kiwnąłem tylko głową i zarzucając swoje ramię na jego barki skierowałem się chwiejnie w stronę baru. Dyo nic nawet nie powiedział, tylko wypił ze mną trzy kolejne shoty.- Coś czuję, że będę Ci dzisiaj trzymał włosy.
-Chyba grzywkę, włosy to ja mam w miarę krótkie.- wybełkotałem, jednak tym razem dałem się zaprowadzić do vana, który miał zawieźć mnie do domu wraz z Dyo i Kaiem.
~Sehun
Kręciłem się po sali wciąż i wciąż rozmawiając z nowymi modelami, bądź modelkami. Chciałem mniej więcej wszystkich poznać. Często towarzyszył mi Kris, którego zadaniem było również zapoznać się z nowymi pracownikami. Często szukałem wzrokiem swojego chłopaka, którego nie widziałem cały dzień, jednak nawet w takich chwilach nie dane było mi się za nim rozejrzeć, ponieważ byłem zajęty pracą. Właśnie rozmawiałem z czwórką nowych modelek, które miały nadzwyczajną urodę i byłem niemalże pewny, że nie długo każdy będzie je rozchwytywał.
-Panie Oh, może zatańczymy?- usłyszałem pytanie z ust jednej z nich.
-Przykro mi, ale nie tańczę.- odpowiedziałem grzecznie.
-Proszę nie dać się prosić, tylko jeden taniec.- powiedziała słodko.
-Przykro mi panienko Hyeri, ale nie mogę.- odmówiłem miło.- To nie leży w mojej naturze.
-Nigdy Pan nie tańczy?- zapytała, przysuwając się do mnie bliżej.
-Nigdy.- potwierdziłem, oddalając się od niej na bezpieczną odległość.
-Czy jest Pan może menadżerem?- zapytała mnie inna modelka, która miała na imię podajże Minah.
-Tak jestem, a dlaczego pytasz?
-Może zechciałby Pan być moim, z tym moim nie za bardzo się dogaduje.- odpowiedziała, szczerze smutna.
-Chciałbym, ale obowiązki pozwalają mi tylko na jedną osobę podopieczną.- odpowiedziałem, uśmiechając się przepraszająco.
-Uhh, szkoda.- odpowiedziała.
-Odmówił Ci, bo nie chce mieć kogoś takiego pod opieką.- zażartowała Hyeri. Chyba żartowała.
-Nie, to nie chodzi o to.- odpowiedziałem szybko. Jeszcze tego brakowało, aby się o mnie tutaj pobiły. Na szczęście z odsieczą przyszedł mi Kris.
-Widzę, że jesteś rozchwytywany wśród naszych modelek.
-Dobry wieczór, Panie Wu.- odpowiedziały wszystkie zgodnie.
-Dobry Wieczór.- odpowiedział.- Jak wam się pracuje w mojej firmie?
-Jesteśmy bardzo zadowolone.- odpowiedziała za wszystkie Minah.
-Cieszy mnie to.
-Tylko bardzo chciałybyśmy, aby Pan Oh został naszym menadżerem.- powiedziała Hyeri.
-To jest raczej niemożliwe. Pan Oh jest menadżerem tylko jednej osoby, właściwie to wcześniej nawet nie był menadżerem.- odpowiedział pewny siebie Kris.
-Wielka szkoda. Naprawdę nic nie da się zrobić?- zapytały.
-Przykro mi, po za tym sądzę, że podopieczny Pana Oh, byłby szczerze wściekły słysząc, że jego osobisty menadżer ma kogoś jeszcze pod opieką.- powiedział bardziej do mnie, niż do nich. Strzeliłem sobie mentalnego liścia. To prawda, Luhan byłby zazdrosny.
-Przecież Pan Oh nie należy w żaden sposób do swojego podopiecznego.- powiedziała zdziwiona Hyeri.
-A to, to już musi wam chyba wyjaśnić Pan Oh.- odpowiedział i poklepał mnie po plecach.
-Panie Oh, nie może Pan tylko ze względu na tego podopiecznego, odmawiać nam.
-Przykro mi, ale sądzę, że zabiłby mnie za to. A ja cenię sobie jeszcze swoje życie.- powiedziałem żartując.
-To tylko zwykły model!- powiedziała nadąsana modelka.
-Otóż to nie jest zwykły model.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.- Jednak wolałbym nie rozmawiać na osobiste tematy.
-Rozumiemy.
-A teraz muszę iść, miło było poznać.- odpowiedziałem i odszedłem wraz z szefem agencji.
-Stary, hardcore. Myślałem, że nie dadzą mi spokoju.- powiedziałem zrezygnowany.
-Świerze mięso zawsze na Ciebie leci.- zaśmiał się Kris.
-To dlatego, że Ty jesteś w stałym związku.- odpowiedziałem naburmuszony.
-A Ty niby nie jesteś? Wiesz w ogóle gdzie jest Twój facet?- zapytał mnie z lekka zły.
-No jestem w związku i masz rację nie mam pojęcia gdzie jest Luhan. Nie wiem nawet, która jest godzina.
-Po drugiej.- odpowiedział.- A Luhan pojechał do dormu razem z Kaiem i Kyungsoo. Kompletnie pijany.
-Co Ty mówisz?- zapytałem przestraszony.
-To co słyszysz. Powiedział, że skoro Ty go masz w dupie, to on też będzie Cię miał. Mówił to już jak był pijany, zaznaczam. Bełkotał też coś o jakiejś zdradzie, ale to już chyba jego chora wyobraźnia.- powiedział śmiejąc się.
-Taa...Lu ma strasznie wybujałą wyobraźnie i często jest zazdrosny.- powiedziałem zrezygnowany.
-Powiem Ci, że to i tak nic. Widziałeś jaki był Tao na początku. Teraz ma już na to wywalone, ale kiedyś było gorzej niż z Luhanem.
-Ta pamiętam, jak robił Ci sceny przy sponsorach.
-Weź nawet nie przypominaj.- odpowiedział zrezygnowany.
-Myślisz, że mam pojechać do niego?
-Oczywiście, że tak. Jutro rano byłbyś już nie żywy, albo obudził się bez chłopaka.
-Myślisz, że posunąłby się do czegoś takiego?
-Czy Luhan to nie wiem, Tao byłby do tego zdolny. A skoro obydwaj się ze sobą zadają to upośledzenie mózgowe jest zaraźliwe.
-Dobrze, że Ty nie jesteś upośledzony.- usłyszałem warknięcie Tao.
-Ja tylko tak żartowałem, kochanie.- usprawiedliwiał się.
-Taa, yhy...Przez dziewięć miesięcy zero seksu.
-No co Ty nie powiesz? Aleś ty zabawny...- mruknął pod nosem Wu, tak aby narzeczony go nie usłyszał. Mimowolnie parsknąłem pod nosem. Pożegnałem się szybko z parą i czym prędzej pojechałem do dormu Luhana. Kiedy już znalazłem się pod budynkiem, zauważyłem czwórkę modelek, które były dzisiaj wyjątkowo natarczywe. Warknąłem cicho pod nosem, jednak swoje kroki skierowałem do windy. Byłem pewny, że dziewczyny mnie zauważą. Ja udawałem, że ich nie widzę.
-Panie Oh.- zakląłem cicho pod nosem i odwróciłem się w stronę nadchodzących kroków.
-Witam jeszcze raz.- skinąłem głową.
-Co Pana tutaj sprowadza?
-Idę do swojego podopiecznego.- odpowiedziałem.
-O tej porze?
-Tak, zapomniał swojego telefonu.- odpowiedziałem, wymyślając szybko na poczekaniu jakieś kłamstwo.
-Ahh naprawdę? Może Pan wpadnie później do nas na drinka?
-Przykro mi, ale muszę odmówić. Jak by to wyglądało?- odpowiedziałem, wchodząc do windy, która właśnie się przed nami otworzyła. Wcisnąłem odpowiedni guzik i w ciszy już wjechałem na odpowiednie piętro. Pożegnałem się cicho i wysiadłem. Otworzyłem zapasowym kluczem drzwi i po ściągnięciu z siebie butów i kurtki, skierowałem swoje kroki do pokoju Luhana. Nie zdążyłem w sumie nawet do niego dojść. Z łazienki usłyszałem przyciszone rozmowy, a po chwili z łazienki wyszedł Kai, który widząc mnie stanął jak wryty.
-Dobrze, że jesteś. Nie mogę ogarnąć dwóch nawalonych osób w pojedynkę. Rzygają normalnie na zmianę.- pożalił mi się.
-Luhan i Kyungsoo?- zapytałem, szczerze współczując chłopakowi.
-Taa...
Swoje kroki skierowałem do łazienki, Kai poszedł po wodę. Wchodząc do łazienki zauważyłem przytulonego Luhana do muszli klozetowej. Kyungsoo zaś mył w tym momencie zęby. Luhan był chyba pewny, że osobą, która weszła do pomieszczenia był Jongin, bo już wyciągał dłoń zapewne po wodę. Podałem mu rękę, która on szybko odrzucił. Podniósł wzrok na mnie i zdębiał. Po chwili jednak znów wstrząsnęły nim torsje i zwymiotował do muszli. Uklęknąłem za nim podtrzymując jego wątłe ciało. Usłyszałem jeszcze tylko jak Kyungsoo wymiotuje do drugiej toalety. Dobrze, że w dormach znajdowało się więcej pomieszczeń z toaletami, jakoś nie wyobrażałem sobie, aby chłopaki rzygali to jednej i tej samej muszli. Kiedy Luhan się już uspokoił. Pomogłem mu wstać i przytrzymałem go przy myciu zębów. Kai pojawił się chwile później z wodą. Sam zajął się Kyungsoo, który po umyciu zębów przeniósł się do pokoju. Sam Lu nie był jeszcze chętny do opuszczania łazienki.
-Co tutaj robisz?- zapytał słabo.- Przypomniałeś sobie, że masz chłopaka?
-Przepraszam, Lu. Pochłonęła mnie praca, ale kiedy tylko się dowiedziałem, że pojechałeś do domu, przyjechałem od razu.- wytłumaczyłem się.
-Nie ważne.- odpowiedział i odtrącił moją rękę.
-Luhan...
-Nie lubię Cię!- warknął płaczliwie.
-A ja Cię kocham...- powiedziałem szczerze, całując jego czoło.
-To skup się czasem na mnie, a nie na pracy.- zażądał.
-Dobrze, a teraz chodź spać.- powiedziałem ciągnąc go do łóżka.
-Nie myśl sobie, że tak łatwo przeszła mi złość. Będziesz musiał się postarać, abym Ci wybaczył!
-W to nie wątpię...
A/N
Kolejny rozdział za nami. Przepraszam za to, że znowu musieliście tyle czekać. Jednak nie było motywacji. Mam nadzieję, że wy jako moi czytelnicy weźmiecie mnie jakoś w garść. :) 06.01 możecie spodziewać się one-shota "Diary", krótki angst, główny paring oczywiście Chanbaek, bo jakby inaczej xD Proszę was o motywację i szczere opinie odnośnie nowego rozdziału! :)
Jesteście ciekawi co takiego zaplanował Chanyeol dla Baekhyuna? O tym dowiecie się w następnym rozdziale! :)
I jeszcze SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! Spóźnione, wiem :D Ale szczere <3 Kocham Was skarbeńki :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top