08

~Kai

Obudziły mnie głośne krzyki z pokoju obok. Przez chwilę nie miały one dla mnie znaczenia, jednak w momencie kiedy doszło do mnie, że krzyki dobiegają z pokoju Kyungsoo wyleciałem z łóżka niczym z procy. W pokoju chłopaka znalazłem się trzy sekundy później. Jednak nie spodziewałem się widoku jaki tam zastałem. Najszybciej jak tylko mogłem zrzuciłem z Kyungsoo tego zboczeńca. Parę razy mu przełożyłem i skierowałem swoje kroki do przerażonego chłopaka. Jednak jego stanowczy gest powstrzymał mnie przed podejściem do niego. Spojrzałem do tyłu gdzie jeszcze chwile temu leżał nasz manager, uciekł szybciej niż myślałem. Ten parszywy chuj, wykorzystywał go!

-Błagam nie mów nikomu.- usłyszałem jego zapłakany głos.

-Jak...? Kyungsoo nie możemy tego tak zostawić. Kris musi o tym wiedzieć.

-Ale ja nie chce...

-Kyu nikt Cię nie będzie o nic posądzał...Chcemy Ci pomóc.- powiedziałem powoli podchodząc do niego. Gdy byłem już blisko to rozłożyłem szeroko ramiona, pokazując mu, że jestem pozytywnie nastawiony i przede wszystkim chce go pocieszyć. Nie myśląc wiele chłopak wpadł mi w ramiona głośno płacząc, a ja pierwszy raz w życiu czułem, że zawiodłem... Jak mogłem tak delikatnie potraktować tego skurwysyna? Mocno przytuliłem do siebie o wiele mniejszego chłopaka. Chciałem pokazać mu, że może na mnie polegać. Kyu ufnie wtulał się w moją pierś, a ja i tak czułem się jak najgorszy. Gdybym tylko wcześniej zareagował... Jestem ciekawy ile to trwa, jednak zaczekam z pytaniami do momentu w którym Kyungsoo będzie chciał sam mi o tym powiedzieć. Kołysałem się na łóżku i szeptałem uspokajające słówka. Nie chciałem mówić, że wszystko będzie dobrze, bo wiedziałem że to najgorsze słowa jakie kiedykolwiek mógłbym wypowiedzieć.

-Jongin?

-Słucham?- zapytałem szeptem.

-To...ja...

-Jeśli nie chcesz to nic nie mów. Ta rozmowa może zaczekać, ale dłużej nie pozwolę już chodzić temu człowiekowi po ziemi.- powiedziałem stanowczo.

-Nie rób niczego. Nie chce by prasa dowiedziała się czegokolwiek... Byłoby mi wstyd.- przyznał szczerze.

-Porozmawiamy o tym jutro. Dasz rade zasnąć?- zapytałem.

-Chyba tak.

Ułożyłem go wygodnie na łóżku, wypuszczając ze swoich objęć. Jednak chłopak nie dał mi daleko zajść, bo po chwili złapał moją dłoń i nie pozwolił się ruszyć o milimetr.

-Zostań ze mną.

-Dobrze zaczekam, aż zaśniesz.

-Nie.- zaprzeczył.-Śpij ze mną. Wtedy będę się czuł troszeczkę lepiej.

-Jesteś tego pewny?- upewniłem się.

-Tak jestem. Przy Tobie czuje się bezpiecznie.- powiedział lekko speszony.

-Jesteś uroczy Kyungsoo.

-Dzię... Dziękuję.- zająknął się.

-Śpij już.- powiedziałem szeptem, układając się obok niego. Zachowałem dystans. Nie chciałem, aby Kyungsoo czuł się źle. W pewnym stopniu wiedziałem, że chłopak i tak ufał mi za bardzo. Nie znaliśmy się aż tak dobrze, a i początki naszej znajomości nie były kolorowe. Przynajmniej z mojej strony. Nie wiedziałem dlaczego zmieniłem tak zdanie o Kyungsoo, jednak cieszyłem się, że mogę być jego wsparciem.

-Jongin? O czym myślisz?- zagadnął w pewnym momencie chłopak.

-O niczym ważnym.- odpowiedziałem cicho. To był chyba pierwszy raz jak Kyungsoo używa mojego imienia. Zawsze mówił do mnie Kai...

-Wiesz o czym ja myślę?

-O czym?- zapytałem obracając głowę tak, aby na niego spojrzeć. Pomimo ciemności panującej w pokoju, oczy chłopaka świeciły się nienaturalnie jasno. Miał wielkie, piękne oczy, które miałem ochotę ucałować. Cofam wszystkie złe rzeczy jakie powiedziałem o tym chłopaku. Jest niesamowity.

-Myślałem o tym co by się stało gdybyś nie pojawił się w moim życiu.- powiedział w końcu.

-Co masz na myśli?

-Dzięki Tobie już się nie boję. Dzięki Tobie mam siłę, aby przerwać to wszystko.- powiedział, przewracając się na bok. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Czuliśmy swoje oddechy, ta sytuacja wydała mi się bardzo intymna, ale nie przeszkadzało mi to w ogóle. To była przyjemna intymność.

-To brzmi prawie jak wyznanie.- wyszeptałem do niego, odgarniając kosmyki włosów, które opadły mu na oczy.

-Może to jest wyznanie.

-Do czego zmierzasz Kyungsoo?

-Dowiesz się w swoim czasie.- odpowiedział tajemniczo. Kiwnąłem jedynie głową.

-Podziwiam Cię.- powiedziałem kierowany impulsem.

-Mnie? Czemu?

-Jesteś taki spokojny pomimo tego co tutaj się wydarzyło.- wytłumaczyłem.

-Przecież nic się nie stało.- odpowiedział zdumiony.

-Jak to nic się nie stało?! - zapytałem zszokowany.

-No właśnie nic, dzięki Tobie.

- Czy on...? Czy on Cię wykorzystywał?- zapytałem, ostrożnie dobierając słowa.

-Myślę, że tak Jongin.- odpowiedział zawstydzony.

-Dlaczego tak się dałeś?

-Zniszczył by mnie, bałem się.

-A teraz się nie boisz tego przerwać? - zapytałem ciekawy.

-Nie, bo mam Ciebie.- odpowiedział i uśmiechnął się szeroko. Ten uśmiech zabrał mi oddech. Wiedziałem, że Kyungsoo nie jest mi obojętny. Jednak teraz byłem pewny, że uczucia jakimi zaczynam go darzyć rozwiną się szybciej niż bym chciał.

~Kris



Co za kocioł. Aish...Ten Chanyeol...Czy on zawsze musi sprawić mi tyle roboty? Baekhyun nigdy nie sprawiał mi żadnych problemów, teraz wystarczyło, że pojawił się Park, a ja musiałem załatwiać wszystkie formalności. Oczywiście kochałem go jak brata i tak dalej, ale kurde no powinienem teraz wypoczywać na kanapie, a nie organizować im konferencje prasowe. Westchnąłem cierpiętniczo, całą noc siedziałem nad wyciszeniem sprawy, przez to nawet nie odebrałem Tao z jego sesji. Możecie się tylko domyślić jak moja panda była na mnie zła. Niby powiedział, że rozumie, ale te pioruny w jego oczach! Brrr... Teraz nawet nie miałem czasu, aby z nim porozmawiać. Pomimo całonocnej pracy dużo elementów z życia chłopaków wyciekło. Od razu też zaczęły się jakieś chore domysły i plotki, a to, że Baekhyun specjalnie uwiódł Parka, żeby móc się wybić, a to, że to Chanyeol szantażuje czymś Byuna. Najróżniejsze... Ludzie naprawdę lubią zajmować się czyimś życiem. Okropne. Usłyszałem pukanie do drzwi swojego gabinetu. Po chwili zaś ujrzałem głowę swojego narzeczonego. Niby pracował u mnie, ale rzadko kiedy odwiedzał moje biuro. Twierdził, że nie może powstrzymać swoich żądzy w tym pomieszczeniu, na co ja stwierdziłem, że mój wybranek naoglądał się za dużo pornoli.

-I jak? Są jakieś wieści od Chana odnośnie tego orzeczenia?- zapytał.

-Na razie nic.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.- Wiesz, że on teraz będzie bardziej zajęty pokazem niż czymś takim. Zresztą i tak będzie przeciągać do ostatniej chwili.

-No tak...ale pokaz jest już jutro i mogę się założyć, że będzie mnóstwo najazdu na tą kwestie. Ludzie nie skupią się na kolekcji tylko na osobach.- Tao swoją wypowiedzią uzmysłowił mi bardzo ważną kwestie.

-Masz racje. Muszę do niego zadzwonić.

Wziąłem swój telefon i wybrałem szybko numer Parka. Po paru sekundach, odebrał. Niesamowite ile płaczący Baekhyun może wywalczyć, Chanyeol bardzo rzadko odbiera telefony ze swojego prywatnego numeru kiedy jest w pracy.

-Mów szybko Kris, nie mam czasu.

- Orzeczenie masz wydać jeszcze dzisiaj.- powiedziałem stanowczo.

- Nie zrobię tego.- odpowiedział mi takim samym tonem.

- To nie była próba. Jeśli nie wydacie tego to zrujnujecie tym jutrzejszy pokaz. A w tym i Ciebie i Baeka. Najbardziej Baeka. Czytałeś w ogóle jakie bzdury piszą na wasz temat?

-Nie i nie zamierzam tego czytać. To nie jest prawda.

-Chanyeol na litość boską!

-Zrobimy to po mojemu.

- Czyli co? Jak zwykle czeka mnie kolejny skandal?- zapytałem zrezygnowany.

- Ciebie? Chyba mnie. Baekhyun na tym nie ucierpi, a tym bardziej Twoja agencja.

- Czyli obiecujesz mi, że Baek nie będzie przez Ciebie płakał?- złapałem go za słówko.

-Nie będzie.

- A wiesz że ponąć Ty i Baekhyun znacie się od pieluch, bo macie tego samego ojca, a dwie inne matki, ale i tak zostaliście kochankami, bo nie umiecie bez siebie żyć?

- Kris to nie jest śmieszne.

- Ja tego nie wymyśliłem, czytam Ci tylko to co sam przeczytałem. Ufam ci Chanyeol. Nie spieprz niczego.

-Nie spieprzę. Nie bój żaby. Narazie.

- Cześć.

-Nie posłuchał?- zadał od razu pytanie Tao.

-Oczywiście, że nie. Powiedział, że załatwimy to po jego myśli.- odpowiedziałem.

- Nawet nie chce myśleć o tym w jaki szok wprowadzi wszystkich ludzi na jutrzejszym pokazie.- powiedział siadając mi na kolanach.

-Czemu sądzisz, że jutro coś odwali?

-Przeczucie.

-Przeczucie czy damska intuicja?- zażartowałem.

-Idiota. Jak już to kobieca intuicja.- powiedział obrażony.

-No już mordeczko...-wyszeptałem mu wprost do ucha.

-Kris wiesz jak na mnie działają biura, nie rób mi tego. Nie mam na to czasu.

-Nie rób czego?- zapytałem z szatańskim uśmiechem.-Tego?

Pocałowałem jego szyję, następnie swoje pocałunki skierowałem w stronę jego twarzy. Wiedziałem, że Tao ma za chwile sesje, ale nie obchodziło mnie to. Byłem nieodpowiedzialnym szefem. Tylko w kwestii Tao, oczywiście.

-Kris muszę iść. Miałem nadzieję, że pójdziemy coś razem na szybkiego zjeść.

-Teraz to i tak chyba nie damy rady, co?

-Już nie zdążymy, mam przymiarki na jutro. Na razie kochanie.- powiedział to i wyszedł. Znowu zostałem sam pośród niezliczonej ilości papierów i śmieci. Nie wiedziałem jakim cudem mogę żyć w takim syfie, ale jak widać w ten sposób mogę szybciej wszystko znaleźć. Westchnąłem. Jutrzejszy dzień okaże wszystko.


~Baekhyun


Wszystko wrzało. Nie mogłem nawet wyjść na ulice, bo zaraz ze wszystkich stron otaczały mnie kamery, aparaty i różne. Myślałem, że jest to możliwe tylko w hollywood, ale jak widać myliłem się. Wczoraj nie wiele udało mi się porozmawiać z Chanyeolem, nawet podczas przymiarek wydawał się być bardzo zamyślonym. Niepokoiło mnie to, bo sam nie wiedziałem na czym stoję. Co prawda określił się, że po części chce być ze mną i nawet zaprosił mnie na święta do swojej rodziny, a to musiało coś oznaczać! Martwiłem się tym całym orzeczeniem, Tao powiedział mi, że Chan chce coś ogłosić na dzisiejszym pokazie. Bałem się, jeszcze nigdy tak się nie bałem. Nie wiedziałem na co mam czekać. Do tego brak Chanyeola przy moim boku, jeszcze bardziej potęgował mój strach. Stałem przed wieszakiem z projektem mojego ukochanego. Czułem się jak za pierwszym razem, kiedy to w końcu po raz pierwszy mogłem ubrać na siebie coś z jego kolekcji. Za każdym razem kiedy coś ubieram to czuję jego pasję oplatającą całe moje ciało. Taką zmysłową i przepiękną. Ubieranie mnie przez Chanyeol stało się naszym rytuałem, więc i teraz cierpliwie czekałem na to, aż mnie ubierze. Kiedy jednak czas się kończył, czułem, że po raz pierwszy będę musiał zrobić to sam. Zamknąłem sfrustrowany oczy, nie mogąc patrzeć już dłużej na swoje odbicie w lustrze. Wtem poczułem znajomy dotyk na moich nagich ramionach.

-Czemu wciąż nie jesteś ubrany?- zadał mi pytanie.

-Czekałem na Ciebie.- odpowiedziałem szczerze.

-Chcesz, abym Cię ubrał?- zapytał delikatnie.

-Tak. To mój amulet.

Bez zbędnych słów zrobił to co do niego należało. Przyodział mnie w swój projekt, tworząc niepowtarzalne piękno. Ja wraz z ubraniem, które nosiłem byłem dziełem sztuki. Ja sam to stwierdziłem, a co dopiero inni ludzie jak mnie zobaczą. W oczach Chanyeola również widziałem ten błysk w oku, który świadczył o jego wielkim zadowoleniu. Nigdy głośno nie przyzna, że jestem piękny, mogą to tylko czytać z jego oczu.

-Połamania nóg.- życzył mi i już miał się kierować do wyjścia kiedy zatrzymałem go szybko.

-Co zamierzasz zrobić?- zapytałem cicho, patrząc uważnie w jego oczy.

-Zobaczysz.- odpowiedział i musnął delikatnie mój policzek. Jednak mi to nie wystarczyło, potrzebowałem czegoś bardziej emocjonalnego. Przyciągnąłem go ponownie do pocałunku, tym razem bardziej zaborczego i namiętnego. Czegoś takiego właśnie mi było trzeba, potrzebowałem poczuć to jak nasze języki się ze sobą splatają i jak mocno nasze wargi przywierają do siebie. Niemal łzy chciały się zebrać w moich oczach i gdyby nie makijaż pewnie pozwoliłbym im się wydostać. Jakim cudem robiłem się taki miękki przy tym mężczyźnie.

-Damy radę.- powiedział kiedy się ode mnie oderwał i odszedł w kierunku tylko sobie znanym. Zresztą ja też nie mogłem już myśleć o bzdetach. Zaczęła się zbiórka, lada moment miał rozpocząć się pokaz. Wszędzie widziałem znajomych modeli, a nawet moich przyjaciół. O dziwo Kyungsoo z Kaiem normalnie ze sobą rozmawiali co było najdziwniejszą rzeczą na świecie, ale nawet nad tym nie miałem siły się głowić. Poczułem ciepło z dotyku Tao na swoim ramieniu, który tym gestem dał mi znać, że jest ze mną i mnie wspiera. I kiedy w końcu wyszedłem na wybieg, przybrałem maskę profesjonalizmu. Błyski lamp, głośne szepty nie dawały mi się we znaki kiedy przebywałem pod tą maską, wiedziałem, że plotki to plotki, ale byłem w szoku, że można coś takiego wymyślić. Otuchy dodawał mi fakt, że wiedziałem iż Chanyeol mnie ogląda. On zawsze mnie oglądał. W końcu udało mi się przejść cały wybieg i ponownie znalazłem się za kulisami, spojrzałem w bok gdzie powinien być Chanyeol, ale go nie było. Spojrzałem w drugi bok, stał rozmawiając z Krisem o czymś. Był wyraźnie poddenerwowany. Nie wiedząc co się dzieje chciałem podejść, ale nawet tego nie udało mi się zrobić. Zaraz zostałem wychwycony przez dyrektora pokazu i ponownie moje nogi musiały stanąć na wybiegu. Tym razem tak jak zawsze, w jednym ciągu przeszły wszystkie osoby z wybiegu i kiedy tylko przyszedł czas na drugą markę odetchnąłem z ulgą. Teraz na spokojnie mogłem podejść do Chanyeola i Krisa, którzy nie zmienili swojego miejsca kłótni.

-Co się dzieję?- zapytałem podchodząc jak najbliżej. Chanyeol nic nie mówiąc wepchnął mnie do mojego boksu i zaczął rozbierać. Wiedziałem, że muszę pójść jeszcze w innych projektach, ale myślałem, że jest troszeczkę czasu na to.

-Baekhyun wytrzymasz każde słowo jakie wypowiem?- odezwał się w końcu, kiedy ściągnął ze mnie już wszystko.

-O czym Ty do cholery mówisz, Chanyeol!?- warknąłem na niego. Emocje źle na mnie działają.- Mieliśmy powiedzieć prawdę i tylko prawdę! A prawda jest taka, że się ze sobą spotykamy i cholera jasna nawet jeśli trzeba powiem wszystkim jak bardzo Cię kocham!

-Uspokój się, Baekkie...- powiedział ciepło, po czym przytulił moje rozdygotane ciało.- Po prostu już nie wiem co mam robić...

-Zróbmy tak jak powiedzieliśmy...powiemy prawdę Chanyeol. Niech się dzieję co ma się dziać. Skandal i tak już jest, możemy go doprowadzić do końca.- powiedziałem dziwnie spokojny. Jego ramiona były najlepsze.- Jesteś gotowy to dla mnie zrobić?

-A Ty? Jesteś gotowy to dla mnie zrobić?

-Jak najbardziej...


Potem wszystko działo się jeszcze szybciej, pokazy mody są znane ze swojego szybkiego tempa. Za kulisami życie biegnie trzysta razy szybciej, niż to na widowni. Kiedy się tylko obejrzałem stałem już obok Chanyeola, wraz z resztą modeli. Chan miał wygłosić podziękowania za przybycie, czyli to co zawsze. Jednak teraz zaczął inaczej.

-Wiem, że od paru dni nurtują was wszystkich pytania. Ja sam chyba w końcu chciałbym na nie odpowiedzieć. Uczucia wcale nie są takie proste, proste też nie jest szycie ubrań. Każda zawiłość na tkaninie czy też źle wszyta nitka pokazują wyrwy w uczuciach. Moje projekty stały się bardzo rozemocjonowane. Tak samo rozemocjonowane jak ja sam. Zawsze tworzyłem pod wpływem chwili, nigdy na nic nie naciskałem, szukałem inspiracji wszędzie i kiedy w końcu ją znalazłem okazała się być żywym człowiekiem. Macie państwo pojęcie jak bardzo projektantowi potrzebna jest inspiracja? Nie ważne jaka. Ma po prostu inspirować. Nie obchodzi Cię nic dopóki możesz tworzyć. Tak myślałem do nie dawna. Byłem ograniczony przez własną pasję. Zamykałem się w swoich czterech ścianach i szyłem, bo myślałem że to jest najważniejsze w moim życiu. Niestety tak nie jest. Miłość jest najważniejsza w naszym życiu. Bez miłości do szycia nie stworzył bym niczego. Bez miłości do inspiracji nie miałbym pomysłów. Bez miłości nie było by niczego. Przez tą moją zawiłą wypowiedź chce uzmysłowić państwu jak wiele znaczy dla mnie chłopak, który stał się równie ważną osobistością w świecie mody co i ja. Nie bądźmy głupcami, każdy wie gdzie przynależy. Ludzie, którzy nigdy nie zasmakowali pasji czy inspiracji, albowiem nie dowiedzą się czym jest miłość. I ja chce smakować tego niewinnego uczucia powoli, bez błysku fleszy czy bezpardonowych pytań, bo to jest tylko i wyłącznie mój świat i moja w tym wola czy chce, abyście go ujrzeli. Wspomnę tutaj słowa Coco Chanel: "Moda nie powinna rodzić się na ulicy", a więc moja miłość nie będzie rodzić się pod okiem innych.- Zrobił pauzę.- Mam nadzieję, że to zrozumiecie. Kończąc ten temat chciałbym bardzo serdecznie podziękować za tak liczne przybycie, chciałbym wierzyć iż, jest to z powodu pokazu, a nie mojej osobistej sytuacji. Tak czy tak dziękuje bardzo za uważne śledzenie moich prac. Życzę również wszystkim wesołych świąt, bo przed nowym rokiem na pewno się jeszcze spotkamy.- zakończył swoją wypowiedź, głośnym biciem brawa. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, łzy szczęścia stanęły mi w oczach. Czego bardziej mogłem chcieć? Tak pięknego wyznania nikt jeszcze chyba nie usłyszał. Porównując naszą miłość do ubrań podkreślił jak bardzo jestem dla niego ważny. Postawił mnie na równi ze swoją życiową pasją, a to było dla mnie najważniejsze. I kiedy w końcu uwolniłem się z objęć jego tkanin, rzuciłem się w objęcia prawidłowego uczucia, wybuchając głośnym płaczem. Ten dzień na pewno pozostanie w mojej pamięci na zawsze. I pewnie nie tylko w mojej, ale w większości osób mieszkających na tym świecie.


~~~

Jak wam się podoba? :) Przyznam szczerze, że tworzyłam ten rozdział dosyć długo, sama do końca nie wiedziałam co w końcu na sam koniec powie Chanyeol. Jak pokaże swoje uczucia itp. Kiedy w końcu naszła mnie ta prawdziwa wena, słowa same wylewały się z mojej głowy. Pisząc ten rozdział czułam się trochę rozchwiana emocjonalnie i coś czuję, że ten rozdział też taki jest. Za wszelkie błędy przepraszam! :3 I liczę na wasze szczere opinię :)

Dziękuję wszystkim za okazaną mi miłość oraz moim pracą :) Bo jestem niczym Chanyeol- projektant. Tylko, że ja tworzę pisząc i ja również mam swoje inspirację :) Szkoda, że nie jest to Baekhyun, ale ta moja mi wystarczy :D

Chciałabym również zaprosić wszystkich na nowe opowiadanie :) "Welcome to the world of facebook". Jest to miniaturka, o czym? Przekonacie się sami :) Opowiadanie zawiera pięć rozdziałów w pełni już przeze mnie ukończonych, które będą pojawiać się codziennie przez pięć dni. Mam nadzieję, że się spodoba pomysł :)

Ściskam wszystkich cieplutko :)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top