05

~Tao

FASHION WEEK
DAY 1

-Zapraszamy wszystkich bardzo serdecznie do świata mody. Witamy na trzydziestym szóstym fashion weeku organizowanym w Tokio. To właśnie dzisiaj do pojedynku o sławę staną domy mody z całego świata.  To właśnie dzisiaj zostanie wyłoniona najlepsza marka świata!
Bujda...dla mnie najlepsza marka świata to marka Chana...dla Baeka pewnie też. Te marki nie mają w sobie uczuć...są tylko zwykłymi szarymi szmatami. Nic dziwnego, że Chanyeol odmówił przyjazdu tutaj. Gdybym mógł to też bym pewnie nie przyjechał. Jestem ciekawy gdzie zapodział się Kris...od samego rana nie widziałem go. Wiedziałem że miał teraz ręce pełne roboty, no ale mógł mi chociaż życzyć powodzenia. To samo z Baekhyunem...zniknął gdzieś przed samym rozpoczęciem, no ja pierdziele! Co z tymi ludźmi...

-Tao...nie denerwuj się, zarówno Kris i Baek zaraz się znajdą.- uspokajał mnie Luhan.

-Pewnie tak...- odpowiedziałem zły.- A gdzie jest Sehun?

-Mówił, że ma coś do załatwienia.- odpowiedział wymijająco.

-Jezu...co z wami dzisiaj...nikt mi nie chce nic mówić.

-To chyba Ty jesteś dzisiaj za bardzo przewrażliwiony.- odpowiedział mi nadal wesoło.

-Wiesz nie codziennie wychodzę w takich ciuchach.- wskazałem na siebie. Bowiem to był mój pierwszy raz kiedy ktokolwiek z Versace chciał, abym otworzył u nich pokaz. Ubierała mnie sama Donatella Versace! Główna projektantka firmy i dyrektor artystyczna. Nie wiem czy miałem płakać czy się cieszyć. I pomimo nawet tego, że uważałem Versace za coś pięknego, to sądziłem, że Chanyeol robił o wiele lepsze projekty. 

-Prosimy o zajęcie stanowisk. Byun Baekhyun proszony na podest.- usłyszeliśmy komunikat. Wspominałem, że Baekhyun otwiera cały Fashion Week? Nie? To teraz mówię. Poszczęściło mu się. Cholera jedna. Też bym tak chciał. 

-Tao, przepraszam, że mnie przy Tobie nie było, ale wiesz, że mam pełno roboty teraz. Pójdź najlepiej jak umiesz.- powiedział Kris, który pojawił się nagle znikąd. Nie odezwałem się, jedynie przycisnąłem do jego warg swoje wargi, ciesząc się chwilą. Zaraz musiałem wyjść...zaraz musiałem być profesjonalny.

-Kocham Cię, Kris.

-Ja Ciebie też, Tao.




~~


-Wszyscy byliście genialni! Jako szef całej agencji jestem z was bardzo dumny. Przede wszystkim z Baekhyuna, który otworzył cały pokaz oraz mojego kochanego Tao, który pomimo stresu nie potknął się o własne nogi.- powiedział w żarcie Kris. Ja sam zaśmiałem się na te słowa. Wiele razy tak żartowaliśmy, to było na porządku dziennym.- A teraz możecie już się udać do swoich pokoi, wypocznijcie przed nami ostatni dzień Fashion Weeku. Musimy wypaść równie dobrze. 

Po tych słowach wszyscy bez wyjątku opuścili nasz apartament. Byłem szczęśliwy, bo w końcu mogłem się położyć. Jednak długo nie nacieszyłem się tą myślą. Kris wyciągnął mnie na "spacer" na dach hotelu. Twierdził, że jest stamtąd bardzo ładny widok. Jestem ciekawy skąd o tym wiedział.

-Jeeezu Kris...jestem zmęczony, a Ty mnie ciągasz po jakiś kurwa dachach.- powiedziałem do niego kiedy wysiadaliśmy z windy. Blondyn nic nie odpowiedział na moją wypowiedź, co jeszcze bardziej mnie zirytowało. Po przekroczeniu drzwi na dach zrozumiałem wszystko. W zasadzie do zrozumienia dał mi pięknie udekorowany stół oraz świece. Zapomniałem! Jak mogłem zapomnieć, że mamy dzisiaj rocznicę! 

-Wszystkiego najlepszego Tao.- powiedział i ucałował mój czubek głowy.

-Kris ja przepraszam, zapomniałem.- odpowiedziałem ze łzami w oczach.

-Nie szkodzi. Rok temu to ja nie pamiętałem.- powiedział czule, ciągnąc mnie do stołu.

-To moje ulubione danie!- wykrzyknąłem uradowany. Miałem ochotę na Gnocchi już od dawna. Kris zawsze narzekał, że nigdy dla niego nic nie zostaje kiedy w grę wchodziło to włoskie danie. Usiadłem na krześle, ale już po chwili poderwałem się w górę, bo coś wbiło mi się w tyłek. Spojrzałem zaciekawiony na mały pierścionek z malutkim brylancikiem. Taki śliczny, taki klasyczny, taki jaki lubię. Spojrzałem na swojego chłopaka, który KLĘCZAŁ! BOŻE ON KLĘCZAŁ. Wyjął z mojej dłoni pierścionek, po czym, złapał moją dłoń i wypowiedział słowa, które chciałem najbardziej usłyszeć.

-Wyjdziesz za mnie?

-Tak...o mój boże tak Kris...- powiedziałem zalewając się łzami. W końcu! W końcu to zrobił. W najbardziej romantyczny sposób, jaki się tylko dało.  Bo w końcu nie każdym byłby wstanie podłożyć pod dupę pierścionek zaręczynowy.



~Baekhyun



FASHION WEEK

DAY 2

Latałem pomiędzy boxami, szukałem wszędzie Tao, jednak jak na złość go nigdzie nie było. Parsknąłem cicho pod nosem. Nasze role odwróciły się. O ironio losu. Wczoraj on szukał mnie, dzisiaj ja szukam go. Tylko, że ja wczoraj pomagałem Krisowi zaaranżować kolację, a on dzisiaj pewnie gdzieś seksił się ze swoim chłopakiem, poprawka! Narzeeeeeeczonym. Czemu ja gadam sam do siebie...źle ze mną.

-Tao, w końcu! Gucci chcę żebyś wyszedł w ich projekcie!- wykrzyczałem gdy tylko go spostrzegłem.

-Powiedź, że żartujesz! Nie dość, że Kris w końcu mi się oświadczył to jeszcze to! Aaaaa!- pisnął zadowolony.

-Rusz się, bo inaczej nici z noszenia ich łaszków.- pogroziłem paluszkiem.

-Baekhyun?

-Tak?

-Dziękuje Ci.- powiedział czule w moją stronę.

-Za co kretynie?- zapytałem go, pomimo tego, że i tak wiedziałem za co dziękował.

-Za to, że uzmysłowiłeś mu jak bardzo chce tego klasycznego pierścionka.

-Nie ma za co głupku. A teraz streszczaj się, są w boxie dziesiątym.

I tyle go widziałem.



-Ty musisz być Byun Baekhyun, cieszę się, że taka osoba jak Ty może chodzić w moich ubraniach.- usłyszałem za sobą głos jakiegoś staruszka. Jednak gdy tylko się obróciłem moim oczom ukazał się dyrektor artystyczny domu mody Chanel. Sam Karl Legerfeld stał przede mną i mówił do mnie takie słowa!

-Dziękuje. To dla mnie zaszczyt.- powiedziałem kłaniając się nisko.

-Nie kłaniaj się nikomu, kto jest gorszy od Ciebie.- powiedział do mnie, prostując mnie.

-Co ma Pan na myśli?

-Jak to co? Jesteś świetnym modelem. Obserwowałem Cię wczoraj kiedy wychodziłeś dla Versace. Muszę przyznać, że świetnie wybrali. Masz w sobie chłopaku potencjał. Nie spieprz tego.- powiedział i się oddalił. Pozostawił mnie z wielką determinacją. Zamierzałem pokazać się od jak najlepszej strony. Zamierzałem udowodnić sobie po raz kolejny, że mogę chodzić dla każdego. Za nie długo każdy się będzie o mnie zabijał. Nawet Chanyeol będzie musiał o mnie walczyć. Niech sobie nie myśli, że skoro jestem w nim zakochany to zrobię dla niego wszystko. Biznes to biznes. Kochałem jego markę odzieżową, ale wiedziałem, że nie będę mógł chodzić tylko w jego ubraniach, kiedy w grę wchodziło Chanel, czy Versace...Nawet Prada zabiegała o moje względy, chociaż nawet nie pojawili się na tym fashion weeku. Czułem się spełniony. Poprawka, będę spełniony w życiu, kiedy będę umierał.




~Chanyeol




-Chan nie uwierzysz!- usłyszałem krzyk na korytarzu w momencie kiedy miałem przekroczyć drzwi swojego gabinetu.

-Co takiego?- zapytałem zdziwiony wybuchem mojego przyjaciela, który był dyrektorem artystycznym mojego domu mody. 

-Zostałeś nominowany do nagrody Marcusa Neimana!- wykrzyknął, a ja z wrażenia aż się zapowietrzyłem. Ja? Nominowany do takiej nagrody? Nie wierzyłem w to. Byłem na rynku już z jakieś pięć lat i to pierwszy raz kiedy chcą mnie nominować do jakiejkolwiek nagrody. 

-To chyba dobrze...- powiedziałem, nadal nie dowierzając.

-To wręcz zajebiście!!!- wykrzyczał Xiumin.

-Tak , ale ja wciąż w to nie wierzę.- odpowiedziałem. Muszę o tym powiedzieć Baekhyunowi.- Kiedy wraca Roses Agency?

-Powinni być w Seulu za niedługo, a czemu pytasz?- zapytał zdezorientowany.

-Z ciekawości.- odpowiedziałem wymijająco.

-Taaa...z ciekawości, a tak na prawdę to chcesz się pochwalić swojemu chłopakowi.- powiedział żartobliwie.

-Nie mam chłopaka.- odpowiedziałem markotnie.

-Jak to? To Ty i Byun Baekhyun nie jesteście razem?- zapytał zszokowany.

-No nie.- potwierdziłem.

-Yah! Park Chanyeol! Przez Ciebie przegrałem właśnie dziesięć dolców!- wykrzyknął obrażony.

-Obstawialiście coś takiego?- zapytałem zdegustowany.

-No słuchaj...o niczym innym nie mówisz...to myśleliśmy, że jesteście razem.

-Nie jesteśmy.- warknąłem.

-Pewnie dał Ci kosza!- odszczekał się.

-Nie, nie dał!- odwarknąłem.

-Dał, dał!- jak dzieci...na prawdę.


Siedziałem w swoim domu i oczekiwałem przyjazdu Krisa. Wraz z nim miał przyjechać jego świeżo upieczony narzeczony. Cieszyłem się ich szczęściem, ale bardziej od nich chciałbym zobaczyć Baeka. Zarówno jemu jak i Krisowi oraz Tao chciałem pochwalić się swoją nominacją. Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Dziwne, przeważnie wchodzili bez pukania. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je na oścież. W jednej sekundzie zostałem przygnieciony do podłogi. Baekhyun...to był Baekhyun. Nie Kris czy Tao, tylko Baek. Ucieszony z tego faktu mocno go do siebie przytuliłem. Nie miałem ochoty wypuszczać go ze swoich objęć, jednakże musiałem. Zaraz nad sobą zauważyłem Krisa, to jednak z nimi przyjechał Baek...mogłem się tego spodziewać. Wstałem zawstydzony wraz z Baekhyunem i cała nasza czwórka skierowała się do salonu. 

-Mów co takiego się wydarzyło, że kazałeś nam przyjechać.- zaczął rozmowę Kris.

-Mówi Ci coś nagroda Neimana?- zapytałem go wprost. Tao wraz z Baekhyunem wciągnęli gwałtownie powietrze.

-Nie mów, że Cię nominowali...- powiedział Tao.

-Nominowali.- potwierdziłem.

-Gratulacje Channie!!!- wykrzyknęli obydwoje.

-Nie, to ja wam gratuluję narzeczeństwa.- powiedziałem do Tao i Krisa.- Tobie Baekkie gratuluje otwarcia pokazu.

-Skąd wiesz?- zapytał oniemiały.

-Kris mi napisał, że otwierasz pokaz zakładając specjalnie uszyty na tą okazję strój Versace.- wytłumaczyłem.
-Papla.- powiedział i  wyszczerzył kły do najwyższego blondyna.
-Dobra my będziemy się zbierać, musimy spożytkować jakoś swoje narzeczeństwo.- powiedział Kris, zaś Tao na jego słowa mocno się zarumienił. 

-Miłej zabawy.- powiedziałem do nich.

-Wam też miłej zabawy.- odpowiedział mi Kris i spojrzał na mnie porozumiewawczo. Uśmiechnąłem się kpiąco. Czy w życiu tylko i wyłącznie liczy się seks? Spojrzałem na czerwonego niczym cegła, Baekhyuna. Uparcie odwracał wzrok, przyznaję, było to słodkie, ale wolałem kiedy jego wzrok spoczywał na mnie. Podszedłem do niego powoli, chciałem zwrócić jego uwagę na mnie, ale ten uparcie wgapiał się w ścianę. 

-Baekhyun...

-Nie musisz nic mówić, wiem co chcesz powiedzieć. Ty i ja to dwa różne światy...nie musisz powtarzać.- powiedział na jednym wydechu, nadal na mnie nie patrząc.

-Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę.- odpowiedziałem uśmiechnięty.- Ale nie o to mi chodziło.

-W takim razie o co?- zapytał szorstko.

-Chciałem Ci powiedzieć, że jestem z Ciebie dumny.

-Ohh...to...dziękuje...ale, to ja powinienem to powiedzieć. Zostałeś nominowany do najlepszej nagrody dla projektantów. Jesteś na prawdę młody i to cud, że chcą Ci ją przyznać.- powiedział, żwawo gestykulując.

-Masz racje, ale nie rozmawiajmy dzisiaj o pracy...odpocznijmy. Co Ty na to?- zapytałem.

-Jak chcesz odpoczywać?- zapytał zaciekawiony. Jego złość bardzo szybko uciekła.

-Chce po prostu sobie poleżeć.- odpowiedziałem szczerze.

-Leń Ci się załączył?- zapytał, śmiejąc się cicho pod nosem. 

-Nawet nie wiesz jak bardzo...przez ten weekend harowałem za pięciu...nie wychodziłem praktycznie z firmy.- przyznałem się szczerze, wiedziałem, że Baek nie lubił gdy tak długo pracowałem, martwił się o mnie. Teraz jednak nie otrzymałem żadnego kazania, ani srogiego wzroku. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko, zaprowadził nas do ogrodu na tyłach domu. Można rzec, że to było jego ulubione miejsce. W końcu kto nie lubi wielkiego hamaku,który znajdował się w środku cieplutkiej altanki oraz wszechogarniającego spokoju. Nigdy nie przesiadywałem w tym miejscu, do czasu, aż w moim życiu pojawił się Baekhyun. Uroczy i piękny chłopak, który stał się moją inspiracją. Czułem, że dzięki niemu stałem się lepszym projektantem. 

-Dlaczego tak na mnie patrzysz?- zapytał mnie, gdy leżąc już na hamaku, nie przestawałem się w niego wpatrywać.

-Po prostu uważam, że jesteś najpiękniejszą osobą jaką spotkałem.- odpowiedziałem szczerze.

-To chyba pierwszy raz kiedy mówisz mi coś takiego.

-I chyba ostatni...nie mogę mówić czegoś takiego mojej inspiracji, bo zacznie się puszyć. Pozostań taki jaki jesteś, Baekhyun. Nie zmieniaj się.

-Nie zmienię się, jeśli Ty się nie zmienisz.- odpowiedział, łapiąc mój policzek.

-Zmienię się, to jest pewne. Jestem słaby psychicznie...rolą artysty jest zmiana osobowości, pod wpływem chwili.- powiedziałem na chwilę przenosząc wzrok na kominek.

-Rolą artysty jest tworzenie.- powiedział pewnie.- A Ty jesteś wyjątkowym artystą.

-Każdy artysta jest wyjątkowy.- powiedziałem markotnie.

-Nie...dla mnie to Ty jesteś najbardziej wyjątkowy.- powiedział, siadając gwałtownie tak, że zakołysaliśmy się na hamaku o mało co z niego nie spadając. Gdyby nie fakt, że mocno przycisnąłem go do siebie to pewnie już dawno masowalibyśmy sobie tyłki. 

-Spokojnie Baekhyun, nie możesz być potłuczony.- upomniałem go.

-Właściwie to już dawno jestem potłuczony.- powiedział w żarcie. Mocno wtulił się w moją klatkę piersiową. Zabrakło mi tchu. Czułem jego zapach, tak słodki, a zarazem męski. Czy było to możliwe, aby jeden człowiek mógł pachnieć taka mieszanką wybuchową. Działał na moje zmysły jak nikt inny. Wszystko we mnie wrzało. Moje policzki wrzały, na nosie pojawiło się parę kropelek potu. Jak to możliwe skoro był pieprzony grudzień!!! Czym bardziej Baek się we mnie wtulał,tym bardziej czułem jak moja temperatura ciała wzrasta. Czułem wszechogarniającą adrenalinę...i dopiero po dłuższej chwili zrozumiałem, że czuję podniecenie. Baekhyun podniecił mnie samym uściskiem. Zjechałem dłońmi po jego bokach, kilka razy zatoczyłem drogę w tą i z powrotem i skończyłem wplatając dłonie w jego puszyste włosy. Były cały czas takie same, po mimo ciągłego suszenia, prostowania czy modelowania. Baek na moją delikatną pieszczotę, zamruczał niczym rasowy kocur. Zaśmiałem się. 

-Wyglądamy niczym zakochana w sobie para.- usłyszałem jego cichy, poważny głos. Zupełnie inny niż ten przed chwilą.- Szkoda, że to nie prawda.

-Baekkie...- uciąłem, bo nie wiedziałem co mam mu na to odpowiedzieć.

-Spokojnie Channie...wystarczy mi to co mam.- powiedział, unosząc się powoli nade mną. Spojrzałem w jego piękne tęczówki, pomimo smutku, błyszczały się niczym szlachetne kamienie. Nie byłem odpowiednim chłopakiem dla niego. Czułem, że zepsułbym jego niewinność, chociaż wiedziałem, że tak nie jest. Był diabełkiem, który potrafił omotać sobie wszystkich wokół swojego paluszka. Kiedy ktoś by mi o tym powiedział, wyśmiałbym go, ale wiedziałem jaki jest na prawdę. To ja wiedziałem o nim wszystko, a nie ludzie, którzy podawali się za jego przyjaciół. Ji Woon nie wiedział o nim nic...znał tylko jego ciało. Tak przynajmniej sądziłem. Byłem wdzięczny Byunowi, że to mnie wybrał, a nie tego aktora. Miałem przynajmniej pewność, że jestem dla niego równie ważny co on dla mnie.

-Jesteś dla mnie za dobry.- odezwałem się po dłuższej chwili milczenia.

-Zdaje Ci się.- odpowiedział mi, uśmiechając się lekko.- Stworzyłeś coś nowego przez ten czas co mnie nie było?

-Tak. Uszyłem też parę strojów. Muszę powoli się przygotowywać do bożonarodzeniowego pokazu modu. Nie mam na to żadnych pomysłów. A w strój mikołaja nie mam zamiaru Cię ubierać.- powiedziałem cicho się śmiejąc.

-Dlaczego nie?- zapytał zdziwiony.- Wiesz jakim byłbym seksownym mikołajem!

-Domyślam się.




Nawet w nocy, słychać było ich śmiech, tak różny od płaczu.



~Luhan


Błagam tylko potem mnie nie zrań, tak jak robią to wszyscy. 

Ponownie splotłem swój język z jego, głęboko zatapiając się zarówno w jego ramionach, jak i puchatej pościeli. Wiedziałem jak bardzo moje ciało go pragnęło i choćbym chciał, nie umiałbym już tego przerwać. Moje ciało szalało wraz z jego kolejnym dotykiem. Już dawno opuściliśmy zbędne bariery. Nie przejmowaliśmy się nimi. To był pierwszy raz, kiedy oddałem się dobrowolnie jakiemuś facetowi. To był pierwszy raz kiedy oddałem się sam, bez przymusy czy obrzydzenia. Byłem w szoku jak bardzo ten niewiele starszy ode mnie chłopak może zmienić moje poglądy na miłość i wszystko co z nią związane. Teraz coś takiego jak kochanie się, wydawało mi się normalne... Sapnąłem cicho, gdy dłoń chłopaka wślizgnęła się pod materiał moich bokserek. Wygiąłem głowę do tyłu, w przypływie przyjemności. Sehun miał bardzo sprawne dłonie i wiedziałem, że był w tych sprawach doświadczony. Dlatego całym sobą tak mu się poddałem. Podczas uniesienia nie czułem bólu, czułem tylko rozkosz, którą dawał mi mój kochanek. Dbał o mnie i nawet kiedy głośno krzyczałem, żeby mocniej we mnie wszedł, on robił to delikatnie, jakby bał się mnie uszkodzić. Dzięki niemu przeżyłem swój pierwszy raz, szczęśliwie...bez bólu. 



-Lulu...czas wstawać.- usłyszałem cichy głos Sehuna, nad moim uchem.

-Która godzina?- zapytałem przecierając zaspane oczy.

-Dochodzi jedenasta.- odpowiedział mi chłopak, który teraz wygodnie ułożył się na swoim łóżku. 

-Za dwie godziny przyjedzie po mnie menadżer.- powiedziałem markotnie.

-Wiem, dlatego Cię budzę.- odpowiedział, sprawdzając coś na telefonie.

-Coś się stało?- zapytałem, widząc niepokój igrający na jego twarzy.

-To nic takiego, Lulu.- powiedział moje imię tak czuło, aż czułem jak moje serce przyśpiesza swojego rytmu. 

-Jeśli będziesz chciał porozmawiać, to wiesz gdzie mnie szukać.- zażartowałem, pokazując łazienkę, do której po chwili skierowałem się w celu zmycia z siebie dowodów, które mogły by zdradzić co takiego wydarzyło się w nocy. Byłem szczęśliwy i pomimo iż żaden z nas nie poruszył tego tematu, to czuliśmy się komfortowo w swojej obecności, tak jakby to co zaszło było na porządku dziennym. 

Wszedłem pod prysznic, nie miałem co z siebie zrzucać, ponieważ w nocy zostałem dokładnie obnażony. Moja nagość nie przeszkadzała mi w ogóle. Byłem do niej przyzwyczajony jako model znany w całej Azji. Wyrobiłem sobie renomę, ale musiałem ponieść duży konsekwencję, aby być tym kim jestem. 

-Luhan?

-Tak, Hunnie?- zapytałem chłopaka, który właśnie golił się niedaleko prysznica.

-Ta noc...nie była dla mnie tylko po to, abym zaspokoił swoje potrzeby...- zaczął cicho, uważnie się sobie przyglądając, jakby bał się, że zatnie swoją atrakcyjną twarz.- Bardzo dużo dla mnie znaczysz i na prawdę nie jesteś mi obojętny. I nie mam najmniejszej ochoty zabawę w podchody, jak to się dzieje w przypadku Chanyeola i Baekhyuna...chcę Ci pokazać swoje szczere uczucia...chcę się Tobą zaopiekować, abyś nie musiał już więcej być krzywdzony przez kogoś. Bądź tylko mój Luhan. 

-Nie dało się krócej?- zapytałem zaczepnie, podchodząc do jego sylwetki. Przytuliłem go od tyłu, będąc wdzięcznym za jego słowa. Wiedziałem, że wybrałem dobrze, bo wiedziałem, że Sehun nie będzie potrafił mnie skrzywdzić.

-Będę Twój Sehun, jeśli tylko Ty będziesz mój...

-Oczywiście, że będę.

Mówiąc to zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku, mocno dociskając moje ciało do swojego. W końcu czułem się bezpiecznie.



~~~~~~~~

Nagorda Marcusa Neimana jest odpowiednikiem Oscara, w świecie mody. :)

Karl Legerfeld na prawdę jest dyrektorem artystycznym oraz projektantem domu mody Chanel.

Przepraszam, że jak zwykle musieliście tyle czekać na następny rozdział, ale trochę potrzymałam was w niepewności. Ja sama nie wiem do końca co wydarzy się w następnych rozdziałach. Wszystko jest pisane pod wpływem chwili. Muszę się do czegoś szczerze przyznać. Nie umiem normalnie przeczytać scen łóżkowych! Nudzą mnie...chyba jest ze mną źle...muszę sprawić, abym je znowu cholernie mocno pokochała jak wcześniej. 

Mam nadzieję, że pomimo zepsucia sceny łóżkowej hunhana podobało wam się :) 

Przepraszam za błędy, ale jestem też cholernie zmęczona po Woodstocku, na którym cholera byłam aż tydzień! (festiwal trwa 3 dni, ale dobra). 

Perfection się piszę i kto wie może wpadnie jeszcze jakiś oneshot! :D

Buziaki ludziska!

ps.: dziękuje za każdą gwiazdkę i komentarz jaki zostawiacie. :) Tworzę dla siebie, ale przede wszystkim dla was! :>

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top