02
~Baekhyun
-Halo?
-Chciałbym Ci coś pokazać.
-Chanyeol? Co jest takiego ważnego o 4 nad ranem?
-Zobaczysz. Zbieraj się, jestem pod Twoim dormem.
Rozłączył się. Wyjrzałem przez okno. Rzeczywiście, jego samochód stał przed budynkiem, w którym mieściły się dormy Roses Agency. Zerwałem się szybko z łóżka w celu ubrania się. Poznałem Chanyeola niecały miesiąc temu. Przez 2 tygodnie za jego sprawą harowałem jak wół. Powiedziałem przez niego? Dzięki niemu. Dzięki niemu moja osoba stała się jeszcze bardziej rozpoznawalna. I można powiedzieć, że przez ostatni tydzień byłem jego inspiracją. Przez ostatni tydzień dzwonił do mnie dzień w dzień, o różnych porach, wypytując o najróżniejsze rzeczy. Dla innych mogło wydawać się to dziwne, jednak dla mnie było to całkowicie normalne. Wiedziałem, że Park Chanyeol nie zadaje tych pytań tylko i wyłącznie z czystej ciekawości, wiedziałem, że pod zwykłymi pytaniami kryje się geniusz jego ubrań. I sam fakt, iż to ja mogłem być jego inspiracją, cieszył mnie niezmiernie. Z drugiej jednak strony wiedziałem, że nigdy nie stworzy czegoś specjalnie dla mnie. To był ten minus. Wiedziałem, że Chanyeol jest mi bardzo wdzięczny, ale na tym się kończyło. Inspiracje projektantów, były tak samo ulotne jak ich wena. Wiedziałem, że za jakiś czas Chan obierze sobie kogoś innego na celownik. Nie chciałem tego. Park podobał mi się jako projektant, jednak teraz zaczął mi się podobać jako mężczyzna.
Wymknąłem się z dormu najciszej jak tylko umiałem, nie chciałem obudzić reszty, ponieważ wiedziałem, jak bardzo są zmęczeni. Swoje kroki skierowałem do samochodu projektanta. Wsiadłem pośpiesznie, żeby nikt mnie nie zauważył i Chanyeol, nawet się nie witając, odjechał spod budynku.
-Gdzie jedziemy? - zapytałem, przerywając niezręczną ciszę.
-Zobaczysz - odpowiedział tajemniczo.
-Nie zbywaj mnie, Chanyeol. Skąd mogę wiedzieć, że nie planujesz czegoś złego? - podszedłem go.
-Insynuujesz, że chcę zrobić Ci krzywdę? - zapytał w końcu na mnie spoglądając.
-Tego nie powiedziałem.
-Powiedziałeś.
-Nieważne co złego chciałbyś mi zrobić, ja i tak będę gorszy - odpowiedziałem chłodno.
-Skąd ta pewność, Baekkie? - zapytał mnie, ściszając radio jeszcze bardziej.
-Po prostu znam siebie - odpowiedziałem.
-W takim razie ja też chce poznać tą część Ciebie.
-Wiesz, że w takim wypadku właśnie zaproponowałeś mi seks? – powiedziałem patrząc uważnie na jego reakcję. Nie był zdziwiony, był wręcz przerażająco pewny siebie.
-Wiem Baekkie, ale chociaż bardzo bym chciał Cię dotknąć i posiąść, to nie mogę - odpowiedział smutno, a ja się zamknąłem. Czułem się lekko upokorzony, bo odniosłem wrażenie jakbym namawiał go siłą na seks ze mną. Do końca jazdy, nie odezwałem się słowem, Chan również.
-Chodź - powiedział w moją stronę, stając na parkingu, w jego domu mody.
Ruszyłem za nim, już chyba wiedziałem, co chciał mi pokazać. Wszędzie było pusto, w dzień to miejsce tętniło życiem, wszędzie było słychać dudnienie maszyn do szycia. Teraz to miejsce wyglądało tajemniczo, tak samo jak jej właściciel.
-Jesteś pierwszą osobą, której pozwalam tutaj wejść - zaznaczył na starcie.
-Mam czuć się zaszczycony?- zapytałem z sarkazmem.
-Nie, po prostu chcę Ci pokazać, że nie jesteś byle kim dla mnie.
-A więc kim dla Ciebie jestem, Park Chanyeol?- zapytałem, podchodząc do niego najbliżej jak się dało.
-Nie wiem.
-Jak to nie wiesz?- zapytałem zdumiony.
-Zależy mi na Tobie - odpowiedział zdawkowo. Odsunął mnie od siebie w celu zapalenia światła. Artystyczny nieład. Tyle mogłem powiedzieć o pokoju Chanyeola. To tutaj spędzał większość swojego czasu, to tutaj powstawały najlepsze projekty, jakie kiedykolwiek udało mu się stworzyć. I ja tu byłem, ja. Nie ktoś inny. Chan zaufał mi.
-To suknia, do której mnie zainspirowałeś – powiedział, wskazując manekina stojącego na samym środku pokoju.
-Fioletowa...
-Fiolet do Ciebie pasuje.
-Dla kogo ją uszyłeś?- odważyłem się zapytać.
-Dla Hyuny.
-Tej piosenkarki?
-Tak.
-Zazdroszczę jej - powiedziałem pod nosem.
-Nie masz czego jej zazdrościć. To ona powinna zazdrościć Tobie – powiedział, gładząc materiał sukni, zrobiłem to samo co on. Cała suknia uszyta była z delikatnej koronki. Była bardzo długa, góra zaś nie posiadała ramiączek. Gorset mocno opinał piersi, tak by suknia nie zsunęła się w dół. Chanyeol po raz kolejny mnie zachwycił.
-Jest niesamowita, Chanyeol.
-Jest niesamowita dzięki Tobie. To Twoja suknia – powiedział, gładząc mój policzek.
-Nie. To Twoja suknia, która zostanie przekazana Hyunie.
-Ja twierdzę inaczej, jest jeszcze coś - powiedział ciągnąc mnie do garderoby.
-Co takiego?- zapytałem, nie widząc zbyt dobrze. Brakowało tutaj światła, które po chwili już zostało zapalone przez mężczyznę. Spojrzałem oniemiały na wszystkie manekiny, ułożone w rządku.
-Nowa marka - powiedzieliśmy równocześnie.
-Myślałem, że dopiero ją naszkicowałeś...- powiedziałem pod wielkim wrażeniem.
-Jak widać projekty są już żywe. Co o nich sądzisz?- zapytał mnie o zdanie.
-Są piękne Channie...
-Który najbardziej Ci się podoba?
Spojrzałem na niego nie rozumiejąc, o co mu chodzi.
-Nie marszcz się, tylko mów, który podoba Ci się najbardziej - powiedział, szturchając mnie. Wskazałem palcem na ostatni projekt, po prawej stronie Chana. Były to spodnie, mocno zwężane nogawki, kolor czarny z domieszką fioletu, następnie góra składała się z podartej tuniki, spod której wystawała luźna bokserka koloru białego. Na to została narzucona skóra.
-Ta skóra to też Twój projekt?- zapytałem.
-Tak. Tutaj wszystko zawsze jest moim projektem.
-W takim razie to podoba mi się najbardziej – powiedziałem, podchodząc do manekina.
-Jest Twoje.
-Jak to?- zapytałem.
-Ten projekt nie ujrzy światła dziennego. Będziesz go nosił tylko Ty. Nie pozwól nikomu innemu założyć czegokolwiek. To wszystko to komplet, łącznie z biżuterią.
-Mogę założyć go teraz?- zapytałem ze łzami w oczach.
-Na to liczyłem.
Nie czekałem już na nic więcej, zacząłem rozbierać się do naga. Chciałem jak najszybciej ubrać strój na siebie. Swoim zachowaniem rozbawiłem nawet Chanyeola, który stał z boku i przyglądał mi się uważnie. Wszystko zakładałem z należytym szacunkiem, nie chciałem tego zniszczyć. Każdy projekt Chana, był niezwykle przemyślany i niesamowicie uszyty. Patrząc na te zwykłe ubrania, widziało się pasję jaką wlewał do nich. Tak, Park Chanyeol zdecydowanie był geniuszem.
-Jak wyglądam?- zapytałem nieśmiało, byłem ciekawy odpowiedzi Chana. Wiedziałem, że równie dobrze może mnie zbyć.
-Dobrze na Tobie leżą, lepiej niż na manekinie - przyznał.
Na te słowa, odwróciłem się w kierunku lustra, tym razem to ja oceniałem swój wygląd. W każdym jego ubraniu wyglądałem perfekcyjnie. Byłem dumny z niego.
-Jest niesamowity, Chanyeol. Ta cała marka jest niesamowita - powiedziałem wzruszony.
-Dziękuję.
-Jak ją nazwiesz?- zapytałem.
-Na początku chciałem wziąć nazwę z kosmosu, ale dzisiaj, kiedy jechaliśmy do studia, dzięki Tobie wpadła mi idealna nazwa na tę markę.
-Jaka to nazwa?- zapytałem.
-"Seducer" - odpowiedział.
-Uwodziciel?
-Tak.
-Co ja mam do tego?- zapytałem zdziwiony.
-Jesteś uwodzicielem – powiedział, podchodząc do mnie - Kusisz swoją osobą, nawet o tym nie wiedząc.
-Może chcę kusić tylko jednego mężczyznę - powiedziałem pewnie, wplątując dłoń w jego miękkie włosy. Przyciągnąłem jego twarz do swojej, chwile poczekałem. Kiedy zauważyłem, że Chanyeol w końcu się poddał, pocałowałem go. Lekko i subtelnie.
-To podziękowanie – powiedziałem, tłumacząc swój wybryk.
-W takim razie dobrze, ale musisz wiedzieć, że nigdy więcej Cię nie dotknę, będę Cię tylko obserwował i tylko z Tobą rozmawiał.
-Dlaczego?
-Bo Ty i ja to dwa różne światy.
-Co masz na myśli?- zapytałem.
-Nie pasujemy do siebie, Baekhyun. I nieważne jak bardzo będzie mnie do Ciebie ciągnęło, zdania nie zmienię.
-To Twoje urojenie, Chan. Sprawię, że będziesz patrzył tylko na mnie.
Od pamiętnej rozmowy minęło pół roku. Chanyeol tak jak zapowiedział, nie dotykał mnie. I pomimo iż próbowałem wielu rzeczy, nadal mnie odtrącał. W pewnych chwilach miałem go po dziurki w nosie, ale potem sobie przypominałem jak bardzo zależy mi na jego osobie. Nie chciałem go tracić, a wiedziałem, że swoją nachalnością czasem jestem temu bliski. Nadal pracowałem nad wieloma sesjami czy wybiegami. Ciągle jednak znajdowałem czas, aby poświęcić go Chanyeolowi. On, jako szef wszystkich szefów, miał o wiele więcej tego czasu. Często przyjeżdżał po mnie po skończonej pracy i woził po mieście, żebym się odstresował. Pomagało mi to bardzo. Czułem, że mam w nim przyjaciela, chociaż szczerze wolałbym go w roli kochanka. Pragnąłem go tak mocno, że aż bolało mnie to uczucie. Z każdym dniem odpuszczałem sobie, nie miałem siły walczyć o jego serce, które było niesamowicie skomplikowane. Od pewnego czasu spotykałem się po kryjomu z aktorem Ji Woonem. Nikt o nas nie wiedział, staraliśmy się zachować pozory normalności. Przed kamerami byliśmy przyjaciółmi, poza nimi kochankami. Ji Woon dał mi odskocznie od problemów z Chanyeolem. Dzięki niemu zapominałem, że ktoś taki istnieje. Jednak kiedy w grę wchodził znowu Chan, wszystko znikało jak bańka mydlana i pomimo tego iż Ji Woon wiedział, że jest dla mnie tylko pocieszycielem, nie zostawił mnie. Trwał przy mnie bez żadnego "ale". Wiedział, że gdyby Chanyeol zawalczył o mnie, odszedłbym od niego i, pomimo tej wiedzy, chciał ze mną być.
-Baekhyunnie, o czym myślisz?- zapytał mnie Ji Woon.
-O wielu rzeczach - odpowiedziałem zdawkowo, mocno wtulając się w jego ramię.
-Myślisz o nim?- zapytał ciekawy.
-Po części.
-Nie myśl o nim. Teraz jesteś ze mną - powiedział, mocniej mnie przygarniając.
-Staram się, a wiesz, że to nie jest takie łatwe- wytłumaczyłem.
-Jak uważasz - powiedział obrażony.
-Rozmawialiśmy tyle razy na ten temat, Woonie...
-Po prostu mu zazdroszczę - przyznał.
-Czego?
-Tego, że podziwia i kocha go tak wspaniały chłopak.
~Kris
-O w mordę!
-Co znowu?- zapytał mnie Chanyeol, głosem pt. "mam wszystko w dupie".
-Czy to nie Baekhyun i Ji Woon? Co oni robią razem?- zapytałem Parka.
-Z tego co mi wiadomo są przyjaciółmi - odpowiedział mi gigant.
-Z tego co mi wiadomo, to przyjaciele się nie całują - powiedziałem, wskazując palcem na parę, która siedziała nad rzeką Han.
-O czym Ty w ogóle mówisz?- zapytał nie dowierzając.
-No spójrz - powiedziałem, obracając jego głowę, tak, aby mógł zauważyć parę.
-To niemożliwe...
-Baekhyun leci na dwa fronty?- zapytałem – Ostatnio, z tego co było mi wiadomo, spotykał się z Tobą.
-Ja i Baekhyun jesteśmy tylko kolegami. Nigdy nie łączyło nas nic więcej. On jest moją muzą, ja jestem jego ostoją - wytłumaczył.
-W takim razie skoro jesteście tylko kolegami, jak to powiedziałeś, czemu pulsuje Ci żyłka na czole? Jesteś zły na niego?- podszedłem go.
-Nie jestem na niego zły. Myślałem tylko, że Baekhyun mówi mi wszystko, jak widać się pomyliłem.
-Chanyeol, mnie nie oszukasz. Przecież widzę, że jesteś zazdrosny - powiedziałem zdegustowany jego zachowaniem.
-Nie wiem co to zazdrość.
-A ja sądzę, że wiesz tylko nie chcesz się do tego przyznać. Ciągnie Cię do Baekhyuna, ale ciągle go zbywasz. Dlaczego?- zapytałem.
-Bo on i ja to dwa różne światy. Jedźmy stąd – powiedział, pakując się do mojego auta.
-Jak chcesz...
Odwiozłem Parka do domu, po czym sam skierowałem się do centrum miasta, w celu odebrania Tao z sesji. Pewnie będzie wymęczony i marudny, jak to zawsze z nim bywa, po takich rzeczach. Kochał to, co robił, ale jeszcze bardziej kochał zrzędzić na ten temat. Był taką malutką, kochaną zrzędą. Nie zamieniłbym go na nikogo innego. Stanąłem przed hotelem, w którym miał sesje. Widziałem jak wychodzi z budynku i żegna się z personelem. Jak tylko zauważył, że na niego czekam, przyspieszył swój chód i niemal biegiem wpadł mi do auta, uwieszając się na mnie.
-Tęskniłem, kochanie~
-Ja też tęskniłem - odpowiedziałem szczerze - Jak sesja?
-Nuda. Garniaki. Co w nich takiego wspaniałego?- zapytał, zapinając pasy. Ruszyłem spod budynku do naszego mieszkania. Mieszkaliśmy ze sobą już jakieś 6 lat. Zaczęliśmy w liceum, kiedy jego rodzice wywalili go z domu, za jego orientację. Ja, żeby nie był sam, również wyprowadziłem się z domu, bo chciałem być z nim cały czas. Teraz nawet nie wyobrażałem sobie mieszkania samemu, po prostu chyba bym nie potrafił. Zresztą, nie wyobrażałem sobie tego, że miałby mnie zostawić.
-Co powiesz na małą kolacyjkę w jakiejś knajpce?- zapytałem chłopaka.
-Wiesz, że muszę przestrzegać diety, ale jeśli wybierzesz dla mnie coś odpowiedniego, to czemu by nie. Ale weźmy na wynos - odpowiedział mi, mrugając słodko oczkami, ze zmęczenia.
Tao jest najważniejszym człowiekiem w moim życiu, naprawdę jestem wdzięczny losowi za jego osobę.
Podjechaliśmy pod naszą ulubioną włoską knajpkę. Weszliśmy do środka w celu zamówienia późnego obiadu. W oczekiwaniu na dania, rozmawialiśmy o wielu głupotach, w jednym momencie naszą rozmowę przerwał dźwięk mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz, dzwonił Sehun. Odebrałem.
-No co jest?- zapytałem.
-Wiesz może, co dzieję się z Luhanem?- usłyszałem pytanie.
-Nie, skąd mam wiedzieć?- odpowiedziałem zdziwiony tym pytaniem.
-Miał stawić się dzisiaj na sesję dla "Hell Bunny", czekamy na niego już trzy godziny. Dzwoniłem już do niego chyba z tysiąc razy - wyjaśnił poddenerwowany - Może mu się coś stało?
-Daj mi chwilę, zaraz to sprawdzę - powiedziałem i rozłączyłem się.
-Coś się stało?- zapytał mnie Tao.
-Luhan nie stawił się na sesję do "Hell Bunny", masz może numer Baekhyuna?
-Tak, mam - powiedział i podał mi telefon z wyświetlonym numerem - To jest niemożliwe, aby zrezygnował z tej sesji, on uwielbia tą markę, tak jak ja uwielbiam Gucciego.
-Odbierzesz zamówienie? Ja wyjdę na dwór zadzwonić.
-Dobrze.
Wyszedłem na dwór i wybrałem numer Baekhyuna. Po kilku sygnałach usłyszałem jego głos w słuchawce.
-Cześć Baekhyun, tutaj Kris Wu, przepraszam, że tak późno, ale wiesz może co dzieję się z Luhanem?- zapytałem od razu.
-Hej...o ile dobrze pamiętam ma teraz sesję dla "Hell Bunny" - odpowiedział.
-Właśnie dlatego dzwonię, nie ma go na sesji i Sehun nie może się do niego dodzwonić.
-Co takiego? Widziałem jak szykował się do wyjścia...
-Jesteś teraz w dormie, aby sprawdzić czy nadal tam jest?- zapytałem.
-Właśnie wchodzę do budynku, oddzwonię zaraz, dobrze?
-Okej.
Rozłączyłem się z nim, po czym zacząłem chodzić w tę i z powrotem. To był dla nas bardzo ważny klient, a Luhan pasował do tej sesji jak ulał. Jego uroda odpowiadała temu stylowi nad wyraz dobrze.
-I co, dodzwoniłeś się?- usłyszałem pytanie Tao. Znowu zabrzmiał dźwięk mojego telefonu. Sehun.
-Halo?- odebrałem.
-I co, wiesz już coś? Fotograf dostaje białej gorączki - usłyszałem na wstępie.
-Jeszcze nic. Czekaj, mam drugą rozmowę...Halo, Baekhyun?
-Boże, Kris, Luhan jest nieprzytomny, co ja mam zrobić?- usłyszałem panikę.
-Jak to nieprzytomny. Dzwoń szybko po karetkę, sprawdź czy w ogóle oddycha. Oddycha?- zapytałem, również spanikowany.
-Oddycha.
-To dzwoń szybko po karetkę. Baekhyun!- powiedziałem w ostatniej chwili, przed tym, nim się rozłączył.
-Tak?- zapytał.
-Musisz zastąpić Luhana na sesji. Jadę już do was razem z Tao, zadzwonię do Chanyeola, on Cię tam zabierze. Dobrze?
-Dobrze, pośpiesz się - usłyszałem na koniec.
Wsiedliśmy szybko do samochodu i ruszyłem z piskiem opon.
-Co się dzieje? Kris, powiedz mi - nalegał Tao.
-Baekhyun znalazł Luhana nieprzytomnego - powiedziałem tyle, ile sam wiedziałem.
-Zadzwoń do Chanyeola i powiedź mu, żeby zawiózł Baekhyuna na sesję - poleciłem mu tylko jeszcze.
~Chanyeol
Wiozłem właśnie poddenerwowanego Baeka, na sesję, na, którą miał stawić się Luhan. Siedział sztywno, wpatrując się w swoje dłonie. Złapałem go za nie.
-Wiem, że jesteś poddenerwowany, ale nie możesz pokazać na sesji takiego wyrazu twarzy. Luhanowi nic nie będzie - powiedziałem pocieszająco.
-Łatwo Ci mówić, Chanyeol, to nie Ty go znalazłeś...- odpowiedział mi chamsko - Ale masz rację, muszę być profesjonalny, nie mogę zawalić, bo Lulu by mnie zabił.
-Wiem, że go nie znalazłem, ale wierzę w to, że nic mu nie będzie. Ty też powinieneś - powiedziałem mocniej ściskając jego dłonie.
-Od kiedy jesteś takim optymistą?- zapytał, splatając nasze dłonie.
-Czasami nim bywam. Przepraszam, nie powinienem - powiedziałem, cofając rękę. W końcu obiecałem, że nie będę go dotykać.
-Chan, tylko teraz...potrzebuję tego.
Nie odpowiedziałem, z lekkim wahaniem ponownie sięgnąłem po jego dłoń, zamykając ja w szczelnym uścisku. Wbrew pozorom, ja chyba też tego potrzebowałem.
Dojechaliśmy do magazynów na obrzeżach miasta, gdzie miała odbywać się sesja zdjęciowa. Przed budynkiem czekał już na nas Sehun, który miał nadzorować dzisiejszą sesję.
-Chanyeol, możesz zostać z Baekhyunem? Chciałbym pojechać do Luhana do szpitala - powiedział na wstępie, zaraz jak wysiadłem z samochodu. Baekhyun wybiegł chwilę wcześniej.
-Ostatnio coś jesteś blisko z tym Luhanem - napomknąłem go.
-Tak wiem, ale wyjaśnię Ci wszystko kiedy indziej. Proszę Cię, mogę jechać?- zapytał z błaganiem.
-Jedź - odpowiedziałem krótko.
Wszedłem do magazynów, z garderoby już wyszedł Baekhyun, który był uczesany i umalowany. Fotograf wraz ze stylistką wybierali dla niego ubranie. Ludzie z tej branży mnie przerażali, ile zajęło im to malowanie? Trzy minuty? Byli szybsi niż Vin Diesel w swoim autku. Usiadłem wygodnie na sofie, przeznaczonej dla obserwatorów. Po roztrzęsionym Baeku nie było już śladu, teraz przed obiektywem stał pewny siebie chłopak, który wiedział, czego chciał. Ubrania świetnie na nim leżały i byłem cholernie zazdrosny, że to nie moje ma teraz na sobie. Jeszcze parę godzin temu twierdziłem, że nie wiem, co to zazdrość. Cholera, doskonale wiedziałem, co to za uczucie. I z każdą chwilą, kiedy przypominałem sobie Baekhyuna w ramionach innego mężczyzny, skręcało mnie w środku z bezsilności. Nie mogłem go ruszyć. Bałem się, że odkryję za dużo tajemnic jego ciała, a na to sobie pozwolić nie mogłem. Moja wyobraźnia na razie mi wystarczała. Moja wyobraźnia musiała mi wystarczyć. Sięgnąłem do mojego szkicownika, na którego okładce znalazło się zdjęcie Baekhyuna w projekcie z serii "Seducer". Za niedługo miał odbyć się międzynarodowy pokaz nowych kolekcji. A dokładniej, miał on odbyć się w moje urodziny. Nie uśmiechało mi się to. Jestem pewny, że Kris wraz z Sehunem wymyślą coś przytłaczającego. Kochałem ich, ale naprawdę czasem zachowywali się jak imbecyle. Bardziej od prezentu od nich, chciałbym go dostać od Baekhyuna. Nie wiedziałem czemu, ale chciałem. Była przerwa. Powędrowałem go garderoby, zaraz za mną wszedł Baek.
-Jak się czujesz?- zapytałem, stając pod ścianą, aby nie przeszkadzać wizażystom i fryzjerom.
-Chyba dobrze - odpowiedział.
-Dwudziestego siódmego listopada jest pokaz marki "Seducer"...-zacząłem.
-Wiem, Chanyeol.- odpowiedział, uśmiechając się lekko.
-I jest jeszcze coś - dopowiedziałem.
-Co takiego?
-Po pokazie poświęcisz mi swój czas?- zapytałem z nadzieją.
-Chyba nie będę mógł. Ji Woon ma wtedy urodziny i obiecałem mu już, że gdzieś wyskoczymy - odpowiedział, nie zdając sobie sprawy z tego, co właśnie robił.
-Rozumiem. Ji Woon stał się dla Ciebie o wiele ważniejszy niż sądziłem - powiedziałem niemiło.
-Chanyeol, o co Ci chodzi?- zapytał zdziwiony.
-O nic, Baekhyun. Chcę żebyś otworzył pokaz - zmieniłem temat.
-Chanyeol, powiedź mi, o co Ci chodzi!- krzyknął na mnie.
-Nie unoś na mnie głosu, wiesz, że tego nie lubię - powiedziałem i wyszedłem z garderoby, a następnie z magazynu. Nie miałem prawa się na niego wściekać, nigdy nie powiedziałem mu, kiedy mam urodziny. Te prawdziwe urodziny. Po internecie czy prasie była podana fałszywa data. Baekhyun również mógł uwierzyć kłamstwu. Nie mogłem go za nic obwiniać. W końcu on miał Ji Woona...
27 listopada
-Chciałbym wszystkim serdecznie podziękować. Ten dzień był dla mnie istną szalejącą burzą. Wiecie, jak musimy ciężko pracować na to, aby stworzyć coś, na co chcielibyście spojrzeć? Przyznaję, nie często otwierałem nowe marki, chociaż wiedziałem jak wiele ludzi tego oczekuje. Nie potrafiłem przemóc się do stworzenia czegokolwiek oprócz "Desire". Mam nadzieję, że "Seducer" okaże się równie dobrym pomysłem co ta pierwsza marka. Szyjąc te ubrania, przed oczami miałem tylko jedną sylwetkę. I przyznam się szczerze, że szyłem je na początku tylko dla niego. Do pokazu musiały zostać zmienione rozmiary, odpowiednie dla każdego modela, bo jak wiecie, dopasowane ubranie to jak druga skóra. Chyba odebraliście tę markę dobrze? Ja sam umyślnie się w niej zakochałem - zakończyłem.
Szum. Brawa. Las rąk. I jego szeroki uśmiech. Jego sylwetka w moim projekcie. Taki prezent musiał mi wystarczyć. Wszyscy modele udali się do swoich boxów w celu zmycia makijażu. W tłumie wypatrzyłem Ji Woona. Baekhyun przedwczoraj przyznał mi się do ich relacji, ale ja go zbyłem jedynie milczeniem. Wszedłem za kulisy i skierowałem się do swojego boxu, gdzie zostawiłem kwiaty, które później zostaną dostarczone do naszej firmy.
-Stary, co jest? Nie cieszysz się?- zapytał Sehun, wchodząc do pokoiku.
-Oczywiście, że się cieszę - odpowiedziałem nieprzekonująco.
-O co chodzi?- zapytał tym razem Kris.
-To nic takiego.
-Stary...Wystawiłeś na światło dzienne nową markę...do tego masz urodziny. Powinieneś skakać pod sufit!- powiedział Sehun, obejmując mnie od tyłu.
-Nikt nie wie, że mam urodziny.
-Park Chanyeol?- usłyszałem.
-O, witam – powiedziałem, podając rękę.
-Gratulacje z okazji otworzenia nowej kolekcji.
-Dziękuje, Ji Woon - odpowiedziałem miło.
-Usłyszałem przypadkowo, że Ty też masz dzisiaj urodziny. Wszystkiego najlepszego - powiedział.
-Dziękuje jeszcze raz - uśmiechnąłem się delikatnie.
-Jak to masz dzisiaj urodziny?- usłyszałem pytanie Baekhyuna, który pojawił się za plecami Ji Woona - Dlaczego mi nie powiedziałeś?
-Tak wyszło – odpowiedziałem, odwracając wzrok.
-To dlatego wtedy pytałeś czy...- zrozumiał.
-To już jest nie aktualne, Baek – powiedziałem, wymuszając uśmiech.- Idź już. Mówiłeś, że macie plany.
-Chanyeol...
-No idź - powiedziałem.
-Ale Chanyeol...
-Powiedziałem, abyś już sobie poszedł - huknąłem na niego, aż się skulił.
-Nie mów tak do niego - obronił go jego facet.
-Nie wtrącaj się w naszą rozmowę - uprzedziłem go - Wyjdźcie stąd.
Baekhyun jeszcze chwilę protestował, ale Ji Woon i tak zabrał go stamtąd siłą. Spojrzałem na swoich przyjaciół, którzy też jakoś nie pałali do aktora zbytnią sympatią.
-O to Ci chodziło?- zapytał Kris.
-Mniej więcej – przyznałem - Jedziemy do mnie się napić?
-Jestem za.
-Ja też.
Odrzucałem każde jego połączenie. Nie miałem ochoty z nim rozmawiać.
-Odbierz w końcu - powiedział już lekko podpity Sehun.
-Nie mam zamiaru z nim rozmawiać - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Odbierz, albo ja to zrobię! Dzwoni już chyba setny raz do Ciebie!
-No i co z tego - odpowiedziałem naburmuszony.
-Chanyeol, przestań zachowywać się jak dziecko i zacznij być mężczyzną!- ofuknął mnie Kris.
Wtem usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a raczej walenie. Poszedłem otworzyć. Moje serce biło niesamowicie szybko. Miałem wrażenie, że chyba wiem co, lub kto znajduje się za drzwiami. Uchyliłem je. Jednak zaraz zostałem przez nie mocno popchnięty. Baekhyun zatrzasnął wściekły za sobą drzwi, a ja patrzyłem na niego zakłopotany. Nie chciałem go doprowadzać do takiej furii.
-Nie odzywasz się. Ja teraz mówię!- zaczął - Przepraszam. Nie wiedziałem nic o Twoich urodzinach, ale Ty sam mi nic o nich nie powiedziałeś! Nie miałeś prawa na mnie krzyczeć! Powinieneś wiedzieć, kogo bym wybrał! Jak sądzisz, kto jest dla mnie ważniejszy? Ty czy Ji Woon?- zapytał.
-No Ji Woon...
-Gówno prawda! Ty, Chanyeol – odpowiedział - Zabolał mnie fakt, że nic mi o tym nie powiedziałeś. Do cholery, myślałem, że jesteśmy na tyle blisko, bym wiedział o takim fakcie! I wiesz co? Mam gdzieś czy chcesz teraz spędzać ze mną urodziny, czy nie. Powinienem mieć Cię w dupie! Ale nie potrafię do cholery! Chanyeol! Jak Ty mnie wkurzasz...- załkał - Nie mam dla Ciebie prezentu, ani nie potrafię składać życzeń...ale mam nadzieję, że wystarczy Ci moje towarzystwo – zakończył, chlipiąc.
Patrzyłem na niego czule. Poczułem się szczęśliwy...dzięki niemu, znowu. Oplotłem jego wątłe ciało, mocno przyciskając go do siebie. Dawniej nie pozwolił bym sobie na takie traktowanie go, ale teraz nie miałem żadnej bariery. Chciałem go po prostu schować, całego dla siebie.
-Cieszę się, że przyszedłeś Baekkie...
-Wiem, idioto!
A/N
Na wstępie!
Ji Woon to postać fikcyjna!
Marka "Hell Bunny" istnieje na prawdę. Marka pokazuje style pin up oraz rockabilly.
Vin Diesel- aktor, który grał w "szybkich i wściekłych".
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Według mnie nie jest on jakiś nadzwyczajny, ale jestem w jakiś sposób z niego dumna. Jak widać moja wena powróciła (już chyba na dobre) także biorę się za pisanie. Mam nadzieję, że rozdziały będą się ukazywać o wiele częściej teraz. Jeśli pozwoli mi na to praca i praktyki :) Czekam na wasze opinie :)
Buziaki :*
ps.: przepraszam za błędy :C
Edit: 17.04.2016
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top