Rozdział 16
- Dzień dobry! - Krzyknęła Melka, wbiegając mi do pokoju. Westchnęłam, ponieważ z chęcią jeszcze bym pospała. Siedziałam do późna w notatkach ze studiów. Czuję się wykończona.
Cóż, w tej przyjaźni to ona jest rannym ptaszkiem.
Spojrzałam na godzinę. Na uczelni muszę pojawić się za trzy godziny.
Nienawidzę jej.
Moja przyjaciółka zastąpiła mi mamę...
To ona teraz budzi mnie do "szkoły".
Łączy nas wyjątkowa więź.
Jesteśmy tak różne, choć jednak takie same.
Mam przy sobie wspaniałą osobę, doceniam to.
- Amelka. - Powiedziałam zasypanym głosem. Kobieta położyła się obok mnie i uśmiechnęła szeroko.
- Wiesz, nie budziłabym cię, bo wiem, że noc była męcząca, ale twój Romeo tu jest. - Nagle rozbudziłam się. Co oznacza, że jest tu mój Romeo?
Posłałam jej zdziwione spojrzenie.
- Michał Matczak siedzi w salonie. - Zaśmiała się.
Cóż, co za niespodzianka, właśnie ujrzy nie ogarniętą mnie.
Półtora godziny później siedziałam przy stoliku wraz z Michałem w kawiarni. Chciał zrobić mi niespodziankę i zabrać mnie na śniadanie.
Milutko.
Poczułam się o wiele pewniej przez ten gest w naszej relacji.
Nie ukrywam, zaskoczył mnie.
Zastanawiam się jak wcześnie obudził się, tylko po to, by zabrać mnie na śniadanie i spędzić ze mną trochę czasu.
Jestem ciekawa czy często robi to dla dziewczyn, które mu się podobają.
Yh, przynajmniej tak myślę, że mu się podobam...
Chciałabym wiedzieć co mu siedzi w głowie, lecz ostatnio mało mówi o swoich uczuciach i przemyśleniach.
Może to z braku czasu?
Jest zabiegany, wywiady, koncerty, życie prywatne, szkoła, nagrywki.
Podziwiam go za to, że udało mu się połączyć tyle różnych światów.
Jest przy tym szczęśliwy - widzę to.
Gdy on odczuwa to uczucie, ja również.
Nigdy nie czułam się tak przy drugim człowieku.
Michał otworzył mi po części oczy.
Byłam totalnie zaślepiona moimi zasadami i ambicjami.
Pomógł mi zaakceptować skąd tak naprawdę się wywodzę.
Pomógł otworzyć się na świat.
Nauczył jak wyrażać własne zdanie.
Nie mogę uwierzyć jak jedna osoba potrafi zmienić życie.
Jestem mu wdzięczna za ogromną ilość rzeczy.
Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła się odwdzięczyć.
Nawet nie zdałam sobie sprawy, że gapiłam się na Matczaka.
Opuściłam zawstydzona głowę i spojrzałam na swoje dłonie, które spoczywały na stoliku.
Usłyszałam chichy śmiech oraz poczułam ciepłą dłoń Michała na swojej.
Znów mój wzrok wylądował na jego osobie.
- Zawstydziłem cię? - Pomachał brwiami.
- Przestań Matczak. - Mruknęłam z uśmiechem.
- Przypominam o dzisiejszej kolacji. - Pomachałam głową. - Tak właściwie to chłopaki w weekend organizują domówkę. Może też wpadniesz z Amelką? Szczepan byłby w siódmym niebie. - Cóż, tak właściwie to już jestem zaproszona na imprezę urodzinową i byłoby głupio, gdybym teraz powiedziała Mateuszowi, że jednak nie wpadnę.
- Nie mogę, Mati zaprosił mnie na domówkę. - Stwierdziłam. Zmarszczył brwi i pomachał głową.
- Co to za "Mati" - Zapytał z sarkazmem.
Dlaczego jest taki niemiły? Nie obraziłam go niczym. Powiedziałam prawdę. - Ten z kierunku co lepi się do ciebie hym? - Spojrzałam na niego zdziwiona.
Pierwszy raz zachowuje się tak przy mnie bez powodu.
Nie ukrywam, że przykro mi z tego powodu.
- On wcale się do mnie nie lepi Michał. - Powiedziałam pod nosem i znów spojrzałam na swoje dłonie.
- Tak właściwie to rób co chcesz. Przecież nie jesteśmy w związku czy coś.- Przewrócił oczami, a mi zachciało się płakać.
Nie chciałam usłyszeć od niego takich słów.
Jego reakcja zaskoczyła mnie, ponieważ nie zrobiłam nic co mogłoby go w jakiś sposób urazić.
- W sumie tak, masz rację. Nie jesteśmy w związku, a i pozdrów ode mnie rodziców. - Westchnęłam oraz wstałam. Chwyciłam za płaszcz, ostatni raz spojrzałam na niego i wyszłam.
Nie walczyłam o to, by być tak potraktowana.
Nigdy nikomu na to nie pozwolę. Jednak pewne zasady nigdy się nie zmienią i będę je mieć z tyłu głowy.
Poczułam się urażona i po prostu wyszłam.
Według mnie to normalne.
Nie chcę się z nim kłócić, złamało by mi to teraz serce.
Nawet nie mam ochoty pojawić się na wykładach dziś...
Godzinę później siedziałam w swoimi pokoju z Melką i rozmawiałyśmy o Matczaku i naszej wymianie zdań.
- Zachował się jak dupek, ale moimi zdaniem zrobił się zazdrosny. - Stwierdziła Amelka i głośno westchnęła.
- Nie usprawiedliwia to, go do niczego. - Powiedziałam i przykryłam twarz poduszką. Muszę jakoś odreagować.
- Może masz ochotę się zabawić? - Zapytała przyjaciółka? - Oddaj poduszkę! Chcesz się udusić? - Wyrwała mi przedmiot i rzuciła na podłogę. Dzięki.
- Co masz na myśli z tym zabawić? - Zapytałam.
- Ja plus ty równa się dobre winko. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Mam jutro studia.
- Ja też. - W jej głosie było dużo sarkazmu aż przewróciłam oczami. - To co? - Machnęłam twierdząco głową.
Dwie godziny później byłam tak pijana, że totalnie nic chyba nie ogarniałam, mówię poważnie.
Nie jesteś z siebie zadowolona, ani również wściekła.
Nie czuję tak właściwie nic.
Chwyciłam swój telefon i wybrałam odpowiedni numer.
Po czterech sygnałach usłyszałam jego głos w słuchawce.
- Kurde jesteś samolubny! Potraktowałeś mnie jak zabawkę! Ale wiesz co jest zabawne? Dalej mam na ciebie cholerną ochotę. - Powiedziałam ledwo wyraźnie do słuchawki.
- Jesteś pijana Nadia? Przestań, pogadamy jak będziesz w stanie. - Westchnął, ale udało mi się usłyszeć zmartwienie w jego głosie.
- Nie! Nie mamy już o czym rozmawiać! Nie kłóćmy się Michał, przyjedź. - Mruknęłam.
- Nadia, błagam cię idź spać.
- Albo wiesz co? Jeśli ty nie chcesz skontaktuję się z Mateuszem. - Zachichotałam.
- Przestań pieprzyć. - Powiedział zły.
- Jeszcze nie zaczęłam. - Dogryzłam mu. Kolejny raz mój głośny śmiech rozniósł się po pomieszczeniu, a następnie nacisnęłam czerwoną słuchawkę, po czym rzuciłam gdzieś telefon i odpadłam całym ciałem na kanapę w salonie.
Zamknęłam oczy i odpłynęłam, nie myśląc o konsekwencjach wynikających z tej konwersacji.
Bo przecież to normalne, że pod wpływem alkoholu ludzie robią różne głupie rzeczy.
Mam nadzieję, że zrozumie.
A jeśli nie, to kogo to obchodzi? Po pijaku wszystko jest prostsze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top